...
Brnąc przez szare przestworza dobijam ostatecznie
do kresu swojej,
dawno zapomnianej stacji.
Siadam, spoczywam.
Rozprostowuję lekko ramiona.
W swych wspomnieniach, poszukuję tylko...
rozwiń
Brnąc przez szare przestworza dobijam ostatecznie
do kresu swojej,
dawno zapomnianej stacji.
Siadam, spoczywam.
Rozprostowuję lekko ramiona.
W swych wspomnieniach, poszukuję tylko cienia światła w Twych oczach.
Spomiędzy drobnych liści pomarańczowego
drzewa, wyłapuję
zarys Twojej twarzy.
Zanim go pojmuję
rozpływasz się.
Nie nadążam i odpuszczam.
zobacz wątek