Siedząc przy komputerze chcę napisać balladę.
Pocę się jak zwierzę, a nie wiem czy dam radę.
Piszę tak jak o tym marzę,
a wychodzi- jak Pan Bóg każe.
Z wylanego potu powstaje- NIC z okładem.
Greogory chce napisac balladę, ale mu nie idzie.
Po prostu nie ma weny na nic dłuższego niż limeryk.
Ot co.
Normalny zastój twórczy.
Jak zwykle za jakiś czas mu przejdzie.