Wpadłem na szybki lunch, chciałem coś na szybko i ciepło. Zamówiłem żurek i filet z dorsza a zamiast ziemniaków w kostkę (frytki). Po 38 minutach czekania przyszło danie główne czyli dorsz, na pytanie -gdzie zupa? Pani pokiwała głową, że zapomniała. Ryba serwowana jako jedna duża kostka leżąca na zimnym sosie (z lodówki) przykryty zimnym czymś z pomidora. Filet też był zimny, w daniu jedyną trochę ciepłą rzeczą było pokrojone w drobną kostkę chorizo podsmażone na patelni. Niestety po 2 minutach też było zimne z powodu sosu, który zabrał mu resztkę ciepła. Frytki były ciepłe i śmierdzącę starym tłuszczem. Co było w tym wszystkim dziwnego? Byłem jedynym gościem, bo Państwo co siedzieli z dzieckiem zapłacili i poszli, w kuchni krzątało się chyba ze 4 osoby, jedna barmanko-kelnerka i chyba Pani manager siedząca przy stoliku po lewej. Pani barmanko-kelnerka zaproponowała jako zadość uczynienie, za zupę - deser, ale nie miałem już czasu, czekać na deser.
No, cóż. Nie był to mój pierwszy pobyt w FEDDE, byłem już parę razy. Normalnie restauracje po otwarciu potrzebują czasu aby się ustabilizować, znaleźć drogę, polepszyć potrawy. Tutaj niestety, nic nie jest lepiej tylko gorzej. Szkoda