Widok

Co potrafią psy

Z bliska gorzej widać całość.

Ludzie tak się zżyli z psami, że traktują je jak powietrze, nie zauważając ich wyjątkowości. Pisałem kiedyś o psach, podkreślając ich umiejętności, więc zarzucano mi antropomorfizowanie. To nie do mnie ten zarzut, to do psów, bo to one się do człowieka, współewoluując, upodobniły. Kto miał w dom psy i poświęcał im należną porcję czasu, ten pewnie te umiejętności dostrzega.

Ale tu chciałem zacytować opinie amerykańskiego neurobiologa, Michaela Gazzanigi, na poparcie mojego stanowiska.

"Psy przejawiają pewne "ludzkie" umiejętnośći społeczne, które nie występują u szympansów, i współewoluują z człowiekiem od tysięcy lat. Te umiejętności psów nie są wyuczone, lecz wrodzone, i różnią się od umiejętności ich krewniaków i przodków - wilków. Psy rozumieją, co widzą ludzie, i dlatego, kiedy aportują, upuszczają patyk czy piłkę przed swoim panem, a nie za nim (jeśli ten się odwrócił). Psy proszą o jedzenie ludzi, których głowa i oczy są widoczne, a nie kogoś, kto ma na głowie wiadro ( szympansy nie przejawiają spontanicznie podobnych zachowań). Nie zbliżają się do zakazanego przysmaku, kiedy znajdują się za parawanem, a ów zakazany kąsek leży przed oknem, przez które może je zobaczyć człowiek. Rozumieją, że ten ostatni widzi jedzenie, chociaż sam pozostaje niewidoczny. Psy nie potrzebują rywalizacji żeby współpracować. Znajdują ukryte jedzenie, jezeli czlowiek wskaże je palcem, nawet jeśli wskazująca je osoba oddala się od kryjówki. Szympansy nie wskazują niczego palcem ani - w odróżnieniu od psów - nie rozumieją znaczenia tego gestu. Może to wynikać z braku kooperacji."

Te wymienione wyżej zachowania psów nie wydają się niczym nadzwyczajnym, o ile najpierw nie zapoznamy się z tym, jak działa ludzka teoria umysłu i jak działają umysły szympansów i innych uznawanych za inteligentne zwierząt, np takich jak krukowate. Dopiero na tym tle można zrozumieć, co tak naprawdę oznacza podążanie za ludzkim wzrokiem lub za gestem wskazującym palca. A psy to potrafią, podczas gdy nie potrafią tego szympansy.

Warto jednocześnie dodać, dla uzyskania pełnego obrazu, że psy mają dobrze rozwinięte umiejętności społeczne, ale to nie przeklada się na posiadanie takich zdolności rozumienia związków przyczynowo-skutkowych i ich wykorzystywania w praktyce, jak inne inteligentne gatunki, np. używanie narzędzi. To są odrębne komponenty umysłu.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Wydaje mi się, że wspomniane przez ciebie cechy psów są kwestią osobniczą.
Mój poprzedni psiak, Helmut, podążał za wskazaniem wzrokiem, skinięciem głowy czy gestem dłoni, ale nie rozumiał słów. Wyczuwał tylko ich intonację. Mogłem powiedzieć "szukaj kamyka" a i tak przynosił patyk, bo do zabaw z patykiem był nawykły.
Natomiast obecna suka rozumie sens słów. Wyczaiłem to gdzieś tak ze 2-3 lata temu. Leżąc na tapczanie, z suką w nogach, kompletnie beznamiętnym głosem i bez spojrzenia na nią, rzuciłem w przestrzeń "może byś się przytuliła?". Na co suka wstaje i kładzie mi się pod pachą.
Tę suczą umiejętność później wielokrotnie sprawdzałem i potwierdzałem.
Inne jest też podejście do zabawy.
U Helmuta musiała być interakcja ze mną. Sam patyczek go nie interesował, jeśli ja go nie rzucałem albo się z nim o niego nie szarpałem. Tu był jak wół widoczny element rywalizacji.
Suka bawi się inaczej. Też oczywiście bardzo chętnie ze mną, ale potrafi też wyszukać sobie swój ulubiony sznurek i bawić się nim sama.
Co więcej: zdarza się, że np. siedzę przy kompie a suka zaczyna się miotać po chałupie, ewidentnie czegoś szukając a w końcu zaczyna mnie molestować. Już wyczaiłem o co jej chodzi. Czasami jej sznurek położę np. na ławie czy biurku, poza zasięgiem jej wzroku. Wystarczy, że go jej dam i traci zainteresowanie mną na rzecz sznurka. Helmut nigdy czegoś podobnego nie robił.
Za to potrafił symulować bolącą łapę i utykać (chociaż kompletnie nic mu nie było), byle bym się nim zainteresował :D
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 3

To nie są cechy osobnicze, to są cechy gatunkowe. U jednych psów ujawniają się, bo mają takich a nie innych właścicieli, tak jak różne efekty wychowawcze dają różni rodzice dzieci. To jest opinia naukowców, z którą bym nie polemizował, bo oparte na badaniach a i sam pewne rzeczy zauważyłem u swoich psów. Najważniejsze jest to, że pewne cechy ujanwniają się nie same, lecz w drodze intensywnych interakcji z ludźmi. Nie będzie bodźców, nie będzie reakcji.
Wszystkie zwierzęta lubią się bawić w dzieciństwie, ale psom to zostaje na całe życie, co świadczy jednoznacznie o społecznym umyśle psów. Nie sądzę żeby psy rozumiały znaczenia słów, ale pewne słowa kojarzą się im z pewnymi wydarzeniami i emocjami, a nie z semantyką, więc mogą mieć taką krótką listę znanych słów, zbliżoną do wydawanych komend, co nie jest niczym nadzwyczajnym.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

> To nie są cechy osobnicze, to są cechy gatunkowe. U jednych psów ujawniają się, bo mają takich a nie innych właścicieli, tak jak różne efekty wychowawcze dają różni rodzice dzieci.

@pysiek:

Deczko to nielogiczne.
Podałem przykład dwóch psów, które miały tego samego właściciela, czyli mnie, a jednak ich zachowanie i zdolności percepcyjne się różniły.
Nie da się zwalić wszystkiego na płeć, choć ma ona z pewnością znaczenie (dominacja, rywalizacja).

> Nie sądzę żeby psy rozumiały znaczenia słów

Znowu.. nie czytasz, co piszę.
Użyłem sformułowania, które nie jest wyuczone, nie zastosowałem polecenia za pomocą intonacji. Nie wykonałem żadnego gestu. Równie dobrze mógłbym rzucić w przestrzeń: "ładna pogoda dzisiaj". Suka z pewnością by na to nie zareagowała.
Zabawy z rozumieniem sensu słów przez sukę kilku Forumów widziało na własne oczy, zatem nie jest to naprędce wymyslona bajka.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Trole niech się nabijają.. mam to w de..
Pisząc powyższe, zrobiłem mały eksperyment:
Gapiąc się na monitor, bez żadnego gestu, zupełnie beznamiętnym głosem, powiedziałem do kręcącej sie po chałupie suki: (imię).. idź na tapczan. Grzeczniutko położyła się na tapczanie w pozie "do miziania".
Wymiziałem oczywiście :)
Sęk w tym, że nigdy nie użyłem wobec niej wyrazu "tapczan". Jestem tego pewien w 100%.
Mówię jej: wyro, łóżko, łóżeczko. Ew... "na miejsce" (tapczan to jej miejscówka - nie ma swojego koja).

No dobra. Może fuksło. Mogła po prostu się znudzić i się położyć na swoim miejscu, zupełnie niezależnie od tego, co mówię.
Dawaj.. drugi test:
"Idź do kuchni"
Nigdy w życiu nie wydawałem jej tego polecenia. Podobnie: nie używałem w stosunku do niej określenia "kuchnia".
Kiedy wołam ją do żarcia (rzadko, bo zazwyczaj wie, kiedy mam zamiar napchać jej michę) wołam "(imię)..amu".
Działa to też bez wołania z kuchni. Sprawdzałem.
Cichaczem napełniłem jej michę (trudne to, ale da się). Po czym np. siadłem do kompa i po kilku minutach mówię do suki, oczywiście beznamiętnie i bez wskazywania: "amu ci dałem".
Ok. Reaguje na słowo "amu" i wie, gdzie je znajdzie.
Ale tym razem nie miała żadnego, najmniejszego powodu, aby poleźć do kuchni. Którego to słowa nie znała z mych słow czy poleceń kierowanych do niej. Musiała skojarzyć z interakcji z innymi ludźmi, kiedy mówiłem o kuchni i ją pokazywałem.

Jeśli nie wierzysz, zapraszam. Przekonaj się sam.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Jeszcze uzupełnienie powyższego. Ważne dla rzetelności eksperymentu.
Suka oczywiście po moim poleceniu do kuchni poszła. Ale nie do michy, która znajduje się na jej końcu.
Przekroczyła próg o ok. 1m i stanęła w miejscu, gapiac się na mnie, o co mi chodzi?
Czyli dokładnie, literalnie, wypełniła polecenie. Raczej bez skojarzenia z michą.

Jeśli to nie jest uczciwie pozyskany dowód na rozumienie sensu słów, to nie wiem co miałoby nim być. Wypełnienie polecenia "dobierz mi krawat do koszuli"? :D
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2

No to jest jeszcze lepiej z psami niż myślałem. Teraz sobie przypominam film o zachowaniach psów i ich nieoczekiwanych upodobaanich, np. jazda na deskorolce. Wyobrażasz sobie buldoga, balansującego ciałem, na trasie ? Niesamowite.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

> Wyobrażasz sobie buldoga, balansującego ciałem, na trasie ? Niesamowite.

Wyobrażam, bo widziałem podobne filmiki na YT.

Nie wiem (nie chce mi się sprawdzać) ile lat zajęło psom osiągnięcie takiego rozwoju. Kilka tysięcy? Kilkanaście?
Nieważne. W każdym razie - o niebo mniej, niż wynikałoby z naturalnej ewolucji wilka.
I tu oczywiście się zgodzę, że dominującym jest czynnik interakcji z człowiekiem. Bo nic innego nie mogło sprawić, że psy pozyskały takie akurat zdolności.
Ale...
Konkluzja z tego wynikająca, obala zarówno wszelkie teorie kreacjonistyczne (bo pies w obecnej formie powstał wskutek procesu, nie czynu) jak i w znacznej mierze teorie ewolucyjne (bo niby dlaczego wyuczone umiejętności miałyby być przekazywane genetycznie potomkom?)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Zaczęło się to ok. 10000 lat temu, ale niektórzy twierdzą,żę jakieś 100 tys lat.
Psy zostały poddane przyśpieszonej celowej ewolycji przez człowieka, więć musiały się dostosować do ludzkiej mentalności.
Na Syberii rosyjski biolog Bielajew prowadził tego rodzaju eksperymenty z udomawianiem lisów, pod kątem reakcji na zbliżanie się do człowieka i też miał spore, zaskakujące sukcesy. Selekcja genetyczna.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jak już pisałem, na upartego można używać słowa "ewolucja" przy opisywaniu przystosowania gatunkowego, ale to tworzy pewien zamęt pojęciowy. Bo teoria Darwina zakłada dodawanie całkiem nowych genów do genotypu danego gatunku. Jeśliby pies zaczął oddychać pod wodą albo latać, to byłaby darwinowska ewolucja. Jak to mówią Warszawiacy, podejrzewam, że wątpię. Podejrzewam, ze wątpię, że takie coś jest możliwe na skutek losowej mutacji, np. poprzez poddanie promieniowaniu radioaktywnemu. Praktyka wykazuje, ze mutacje mają charakter letalny i nie są dziedziczone. Cały czas uważam, że Ziemia została zasiedlona od razu wieloma różnymi gatunkami, które następnie rozwinęły się na drodze przystosowania wewnątrzgatunkowego.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

raven

Biologia jest znacznie bardziej skomplikowana niż nam się wydaje. Geny to tylko jeden z elementów ukladanki, są też rozmaite odmiany tych genów, rozmaite formy i sekwencje białek, to jest wielka skomlikowana maszyneria, która podlega wielu zmianom, o których pojęcia nie mamy. Wiadome jest z pewnością, że zmiany następują, ale nie dysponujemy aparaturą biologiczną, która mogłaby te zmiany monitorować, rejestrować i rozpoznawać.

Nie wyrzucamy z programu szkolnego fizyki, chemii czy biologii z tego prostego powodu,że nie wiemy jakim cudem zjawiska fizyczne przechodzą przemianę w zjawiska chemiczne, a te z kolei w biologiczne. Możemy więc się dziwić, że atomy i inne cząstki się poruszają, a mimo tego tych poruszeń my nie odczuwamy. Tego typu przemiany fazowe nie są jeszcze przez naukę rozpoznane i długo nie będą. Podobnie dzieje się z ewolucją. Znamy pewne sfery życia, które powstały w toku ewolucji, choć nie znamy większości mechanizmów, które za nią stoją. Myśl logicznie. Nikt jeszcze nie opracował Teorii Wszystkiego.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Zjadłem właśnie grzyby, które sam nazbierałem. W tym sensie proces chemiczny podziała na biologiczny. Przeżyję lub nie. Jednak nieżycie nigdy nie może zrodzić życia. Coś tam chłopaki kombinują w tym wielkim zderzaczu, ale nie wróżę dużych sukcesów. Zresztą oni tam w wolnych chwilach głupio się bawią. Racjonaliści i ateiści co se posąg wisznu postawili. Trzeba by demonologów spytać, ale wedle mojego rozeznania to wisznu jest czymś podobnym do baala, czyli po katolsku - do jednego ze zbuntowanych aniołów. Nagranie autentyczne, cern potwierdził, ze to u nich zarejestrowano.
Komuniści i naziści zawsze gorąco popierali darwinizm. I ten czysty i ten późniejszy, czyli społeczny. Jakoś mi nie po drodze z nimi, ale nie jest to coś, co mi spać nie daje. Zwłaszcza, że Kościół orzekł, ze przecież Bóg może równie dobrze działać przez ewolucję. Natomiast wściekłość i zajadłość, z jaką jedni i drudzy, a obecnie cała zeświedczona Europa broni Darwina jest zastanawiająca. Chyba tylko debata o aborcji potrafi wzbudzić w ludziach tyle emocji

https://www.youtube.com/watch?v=cBBvYdBeu8s
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

BMtF mi kiedys pytanie zadał:ile lat trwa ewolucja człowieka?
To pytanie odarło mnie z darwinozmu.
Żeby przypadkowymi mutacjami przekształcić bakterię w choćby stonogę, czau istnienia wszecświata nie wystarczy.
Mówię to ja, agnostyk. Bardzo daleki od kreacjonizmu.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Nie uznajesz ewolucji ?
Człowiek żyje kilkadziesią lat, Polska istnieje 1050 lat - to jest tylko ok. 50 pokoleń a porównaj Polskę wtedy i obecnie. Ciekawe czym wyjaśnisz tę gigantyczną zmianę. Pewnie znajdziesz: tym a tym. No to powtarzamy pytanie, skąd się tamto owamto wzięło i dlaczego zadziałało. I tak można głupio cofać się bez końca i nic nie wyjaśnić. Skąd się wziął neandertalczyk + Dlaczego są dwa gatunki szympansów - szympans zwyczajny i bonobo (karłowaty) + gdzie Darwin weryfikował swoją teorię ewolucji. Brak logiki.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Pitolisz Zetjot
Ludzie w 966r, kiedy był Chrzest Polski co uznałeś za początek naszej państwowości, byli tacy sami jak obecnie.
Dwie ręce, dwie nogi.
I (chyba) nie byli obrośnięci szczeciną :)
Jakby mżna było się cofnąć w czasie i zajumać ówczesnego noworodka, w dzisiejszych realiach wychowałby się na w na jakąś Bajkę, Maxa, Gdynianina albo Prawdę. W najgorszym przypadku :)
A najprawdopodobniej powstałby z niego zupełnie normalny człowiek. Ten tysiąc lat kompletnie nic nie wniósł do ewolucji.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Kreacjoniści mają w USA tytuły profesorskie i zarządzają szanowanymi katedrami naukowymi. Szkoda, że ich książki i artykuły do nas w ogóle nie docierają, bo miałbym pewne odpowiedzi podane na tacy. A tak to pewnie jestem na etapie dziecka z przedszkola, która zastanawia się, czemu niebo jest niebieskie. Np. teraz robiąc kanapki zacząłem sobie rozmyślać.
Ewolucjoniści uważają, że z chemicznej zupy wylazły na lad pierwotniaki i dały początek całemu złożonemu światu, w którym królowały dinozaury. Ptaków, ssaków i prawie żadnych współczesnych gatunków wtedy na Ziemi nie było. Któregoś dnia w naszą planetę uderzyła wielka asteroida (lub miał miejsce inny kataklizm, np .przebiegunowanie) i to był koniec królestwa wielkich gadów. I co dalej? Z resztek niedobitków wyewoluowały tysiące nowych gatunków łącznie z człowiekiem? Czy całkiem nowe pierwotniaki zaczęły ewoluować i w końcu pojawili się ludzie? No ale zaraz zaraz... Przecież rekiny istniały na Ziemi jeszcze przed dinozaurami i przetrwały miliony lat w niemal niezmienionej formie. A krokodyl? Przecież to jest po prostu jeden z dinozaurów! To takie rekiny i krokodyle wcale się nie zmieniły a w tym czasie prawie z niczego pojawił się człowiek? Z całym skomplikowanym genomen i mózgiem z niewykorzystaną nadwyżką mocy rzędu 70%? Bardzo to wszystko grubymi nićmi szyte
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Sadyl

Ale przecież nie o tym jest mój komentarz - dotyczy on ewidentnej, spektakularnej różnicy i pytanie jest: skąd ta różnica ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

raven
Nie opowiadaj baniakuków.
Żaden porządny naukowiec, a takich czytałem masę, nic nie bredzi o żadnej zupie, z której się wylęgly jakieś pierwociny życia. Każdy naukowiec porusza się w swojej zawodowej przestrzeni i dostarcza informacji, która jest poddawana powszechnej weryfikacji. Chemik nie wtrąća się do tego co mówią fizycy albo biolodzy i o to samo właśnie chodzi w twierdzeniach antropologów ewolucyjnych - nie próbują wjaśniać biologii za pomocą praw fizyki. Zmiany ewolucyjne rejestrują i interpretują bez odwoływania się do wszystkoizmu i jednego modelu wyjaśniania różnych złożonych kwestii. Świat jest złożonym systemem relacji rozmaitych poziomów, na każdym podsystemie operują inne prawa, zmiany w zakresie poszczególnych relacji wynikają najpierw z negentropii/entropii a następnie z interakcji między poszczególnymi relacjami. W ten sposób następują przesunięcia w relacjach, podsystemach i w całym systemie i tak się składa, żę określono to wszystko mianem ewolucji. Historia też jest fragmentem ewolucji. Zasady są te same.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

No jak nie jak tak? Zgadzam się, ze to nie są naukowcy, ale teoria przypadkowego Big Bang to właśnie zakłada. Long story short. Nie było niczego, to nic wybuchło, powstała płynna i stała skała, z której powstało zdolne do reprodukcji życie, które następnie ewoluowało. Czyli i Ty i pies i słoń i banan macie takiego samego przodka w postaci kawałka skały. Zgadzam się, ze naukowcy dokładnie ze wszystkich dziedzin wiedzy tę absurdalną teorię podważają, wręcz obalają. Facet od astronomii, chyba Hoyl się nazywał, obliczył że prawdopodobieństwo losowego powstania zupełnie najprostszych enzymów niezbędnych do zaistnienia życia wynosi jeden do jedynki z czterdziestoma tysiącami zer.
Zostawmy już tych nieszczęsnych darwinistów. Oni nawet wstydzą się wymieniać pełnego tytułu dzieła swojego guru. Dzieci w szkole uczą się, ze mądry Darwin napisał dzieło "O powstawaniu gatunków". To nie do końca prawda. On napisał "O powstawaniu gatunków drogą naturalnego doboru czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt". Brzmi nieco groźnie? I słusznie. Już pisałem, jakie ideologie kochają Darwina. Zresztą pierwszy przekaz o darwiniście znajduje się w Księdze Rodzaju. On tam występuje jako gadający wąż. "Zjedzcie to jabłko, a ewoluujecie tak, ze staniecie się równi Bogu" - do tego się jego kuszenie sprowadza.
Może w końcu skumasz, że my piszemy o zupełnie różnych sprawach, choć obaj używamy terminu "ewolucja". Kolejna jałowa dyskusja z poziomu dwóch różnych płaszczyzn.
To sprostowanie jeszcze. w cern jest posąg Sziwy a nie Wisznu. Przepraszam fanów Wisznu. Bożek zniszczenia i chaosu, przed którym oni się tam wygłupiają to oczywiście Sziwa. I jakby co to nie twierdzę, że tam miał miejsce satanistyczny rytuał, w wyniku którego zamordowano dziewczynę. To raczej była głupia ustawka jakichś infantylnych stażystów. Niemniej pytania można mnożyć. Gdyby tak na środku kampusu Politechniki Gdańskiej ktoś postawił pięciometrowy posąg Jezusa? Albo Buddy? No dajcie spokój. Renomowany ośrodek naukowy i figurka jakiegoś krwiożerczego bożka? Bez komentarza.
A satanistyczny rytuał odwalono przy okazji otwarcie tunelu Gotharda. Na oczach całej europejskiej elity. Tego możemy być pewni na 100 % i wszelkie opowieści o bajeczce o koziołku można se darować.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

raven
No właśnie dałeś popis typowego misz-maszu.
Ludzie współcześni mają problem: więcej by chcieli niż mogą strawić, tyle że w różnch sferach. I Ciebie też to dotyczy. Tojest typowe chciejstwo, więć trzeba się poanować i mówić tyle ile się wie na pewno, a jak chce się powiedzieć więcej, to trzeba się najpierw douczyć i zmierzyć z tematem. Ambicje trzeba dostosować do możliwości.

Bo inaczej dzieje się to, co pokazują komentarze na forum tych frajerów, którzy zielonego pojęcia o procesach społecznych nie mają i w ogóle nie grzeszą choćby minimalną ogładą. ogładą. a to owocuje koszmarnymi kompleksami i emocjami.

Wszystkie sfery rzeczywistości można opisywać przy pomocy jednego klucza, czyli pojęcia "relacji", ale jest to pojęcie tak ogólne, że niewiele daje bez szczegółowej znajomości poszczególnych dziedzin nauki Natomiast bardzo się przydaje, jeśli chodzi o nauki spoleczne i teorię ewolucji.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Już wiem. Jesteś botem. Jak ktoś wyjdzie poza schemat pewnych tematów to generujesz te same odpowiedzi. Że misz-masz, że się tym nie zajmujesz i że trzeba się trzymać ewolucji systemów społecznych i relacji.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

raven

"Jak ktoś wyjdzie poza schemat pewnych tematów to generujesz te same odpowiedzi"

Najlepiej wychodzą poza schemat nasi ulubieńcy. Zresztą oni w żaden schemat proponowany tu nie wchodzą. Oni mają jeden schemat - plucia i bluzgania.

Więc życzyłbym sobie więcej schematów. No bo schemat to po prostu algorytm, a podstawową cechę umysłu ludzkiego jest poszukiwanie pewnych stałych wzorów w rzeczywistości, dzięki czemu możliwa jest nauka, z której owoców tak chętnie korzystasz. Jeżeli więc opisujemy rzeczywistość, to musimy koncentrować uwagę bardziej na schematach, niż na przypadkowych, mało istotnych różnicach indywidualnych.

Ty zaś proponjesz wycieczkę w krainę fantazji. Tego jest aż zanadto, wystarczy kliknąć lub, bardziej ambitnie, pójść do księgarni.
Żeby jeszcze motywacją do fantazji było coś innego niż czyste lenistwo.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wchodzenie w relacje z Zetjotem przypomina, niestety, partię szachów z gołębiem.
Gołąb poprzewraca figury, nafajda na szachownice i na końcu powie, że wygrał.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Dokładnie tak.
Staremu menelowi plują w twarz a on mówi, że deszcz pada i jest zadowolony.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

raven
"Jeśliby pies zaczął oddychać pod wodą albo latać, to byłaby darwinowska ewolucja. "

To też warto by skomentować. Mamy ssaki wodne, które pod wodą nie oddychają i muszą się wynurzać. Jeśli mówisz o psach, to pewnie foki byłyby tu najbliższym psom gatunkiem, który wszedł do wody i tam zaczał ewoluować. Bardziej zaawasowane ewolucyjnie są delfiny i inne walenie, które całkowicie utraciły kończyny i bardziej upodobniły się do ryb. Niektóre gady takie jak legwany (iguany) też nauczyły się schodzić pod wodę za pożywieniem, mimo iż wiąze się to z kwestiami termicznymi.

To, że cicho jest w powietrzu ostatnio i jaskółki odleciały na południe jest faktem, mimo iż nie znamy mechanizmu, który sprawia, że odlatują. Nie wiemy czy to kwestia zmieniającego się rytmu dobowego, czy zmiany temperatury, czy zmieniająca się dostępność pokarmu. Tego nie wiemy, ale odlot do cepłych krajów jest faktem, którego nie kwestionujemy. Podobnie nie da się zakwestionować ewolucji, choć wszystkich mechanizmów nie znamy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Foka jako spaniel, co za bardzo lubił nurkować? Może... Małe foki zawsze mi przypominały szczeniaki. Nie wiem co na to genetycy. Na chłopksi rozum wydaje mi się, że powinny pojawić się dwie takie foko-psy w tym samym czasie, żeby się mogły rozmnożyć. Czy za milion lat foka dostanie skrzeli i w ogóle nie będzie się musiała wynurzać? Pisałem, że transformacja na skutek przystosowania jednego gatunku jest nieraz zdumiewająca. Ale tutaj cały czas mówimy o harmonijnym wszczepieniu całkiem nowego ładunku genów. Ludzie mają laboratoria i powinni bardzo skórcić te miliony lat. Bo to wszystko odbyło się ponoć losowo i przypadkowo, a w laboratoriach używa się mózgu. Robią jakieś tam świecące rybki i mysz z uchem wyrastającym z grzbietu, ale z potomstwem takich eksperymentów jest spory problem

https://www.youtube.com/watch?v=un-sNosxthE
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Poruszyłeś ciekawe zagadnienie.
Najprostsze organizmy typu bakterie rozmnażają się wegetatywnie.
Mutacja, która sprawiła rozdzielnopłciowość orgaizmów żywych musiałaby następować "co chwilę". Żeby dwa osobniki miały szansę się spotkać i przekazać geny potomkom. A nie jest to podmianka jednego aminokwasu. To wywrócenie do góry nogami całego DNA.
BMtF jest dobry w statystyce i pewnie jest w stanie oszacować prawdopodobieńśtwo takiego zdarzenia. Ale Jego proste, żołnierskie słowa, że czasu istnienia wszechświata by nie wystarczyło, do mnie trafiają.
Patrząc z innej strony, powinniśmy być świadkami ewolucji na codzień. Co rusz powinny pojawiać się mutacje gatunków. Oczywiście większość skazana na zagładę. A obserwowane przez nas na co dzień gatunki są jednak dosyć stabilne.
Wiem, że operujemy, jako ludzie, bardzo króciutkim wycinkiem czasu na obserwację.
Ale żeby spowodować taką różnorodność życia, jakie obserwujemy, mutacje powinny być na porządku dziennym, dostrzegalne nawet w tym maleńkim skrawku czasu, jaki jest nam dany.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Ludzie cierpią na brak wyobraźni i nadmiar fantazji. Wyobraźnia tym się różni od fantazji, że działa w sposób ustrukturowany i logiczny. Więć najpierw zerknijmy na fantazję - lewactwo z jednej strony mówi o różnorodności, a gdy dochodzi do konkretów i do ci to twierdzi,że nie ma ona znaczenia. ymczasem rozmnażanie płciowe tym się różni od bezpłciowego,że pozwala na większą różnorodność genetyczną i łatwość pzystosowania się do zmiennych warnków środowiska, czego drugi sposób nie gwarantuje. W ten sposób lewactwo zaprzecza samo sobie, nie dbając o logikę. I włąsnie mechanizm rozmnażania płciowego sprzyja ewolcji.

Tymczasem ludzie myślą o godzinach, dniach, tygodniach i miesiącach, lat już nie zauważają. Procesy historyczne trwają przez setki i tysiące lat, ewolucyjne pzez dziesiątki i setki tysięcy. W tym czasie rodzi się mnóstwo ludzi o zmiennym potencjale genetycznym. I z tego zrobiły się różnice rasowe, a gdyby to potrwało dłużej to z ras powstałyby odmienne gatunki.

Mutacji jest mnóstwo, w każdym z nas pojawiają się mutacje, ale zbyt krótko żyjemy, by móc obserwować efekty, a przy tym nie mamy w oczach mikroskopów elektronowych do ich obserwacji.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Polazłem na wieczorny spacer z suką na działkę.
Gapię się na moje wybujałe krzaczory kabaczków i taka konkluzja mnie naszła:
Po co Naturze taka różnorodnośc?
Gdyby chodziło wyłącznie o przetrwanie w zmiennych warunkach środowiskowych, to organizmy najprostsze są pod tym względem najlepiej zbudowane.
Czy to wszystko jest dziełem przypadku? Czy efektem Planu?
A jeśli to Plan, to nie sądzę, abyśmy byli w stanie go zrozumieć.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Sadyl, co Ty za pytania stawiasz? :)))
Przydałby się tutaj jakiś wygodny uszak, koniecznie z podnóżkiem, lampy i stolik na kawę, kieliszek, cygara i papierosy... i dj c za ścianą żeby uszu nie rozwalało.

https://www.youtube.com/watch?v=1RyjqHE_UkU
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Stawiam pytania, o jakich w codziennej bieżące się często zapomina.
Fajnie jest czasami mieć czas, aby zastanowić się nad liściem.
Zetjot rozpoczął wątek stwierdzeniem, że z bliska nie widać całości widoku. Jeśli ktoś czytał "przejrzystość rzeczy" Nabokova, z genialnymi, spikselizowanymi grafikami, z pewnością sam do tego doszedł.
Ale własnie wniknięcie w szczegóły zmusza wręcz do zadawania pytań.. na które odpowiedzi raczej się nie znajdzie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Ja nie o tym Chłopaku. Miałam na myśli coś innego :)
Już się pogodziłam z tym, że loty trzeba odłożyć na rzecz odkrywania, że w ogóle ma się skrzydełka a do łez doprowadza mnie gdy widzę, że ktoś w ogóle próbuje tych skrzydełek... machać nimi na sucho czy choćby rozciągać ha ha

1,2,3... Pyśkowi dobrze by to zrobiło :)

https://www.youtube.com/watch?v=anqn5FzShDw
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Rozciąganie skrzydelek też ma sens, nawet, jeśli się wie o własnym nieloctwie.
Muskulatura synapsów. Nawet jeśli na manowce zwiedzie to nie daje zapomnieć o ich istnieniu.

Jedna z zaprzyjaźnionych Forumek kiedyś mi się żaliła: w tzw. prozie życia, wśród ludzi, którymi jest otoczona, czuje, że Jej mózg obumiera. Brak wyzwań.
I głównie to trzyma Ją przy Forum. Bo czasami ktos wrzuci temat nad którym trza się naprawdę zastanowić.. Nawet jeśli się z tą osobą zazwyczaj nie zgadza.
I np. Pyśkowi się takie perełki trafiają.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

sadyl

To jest ciekawy problem z tymi szczegółami, ale ja przyjąłem świadomie strategię zajmowania się nie szczegółami , lecz ogólnym obrazem, bo zasady ogólne są bagatelizowane i niedoceniane. Obraz ogólny rzeczy wyznaczany jest przez pewne prawa natury o dużej mocy, podczas gdy przypadki szczegółowe są raczej efektem ubocznym, które co prawda mogą się jakoś rozwinąć i nabrać większej mocy, ale na razie ich charakter jest dla nas nieprzewidywalny w odróżnieniu od spraw ogólnych. W związku z tym koncentrowanie się na szczegółach jest stratą czasu jeśli chodzi o rozważania, co nie znaczy, że obowiązuje ta sama strategia w życiu praktycznym.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja się też różnię od mojej siostry i co to za argument ?
Wspólne różnym rasom psów jest to że są nastawioone na współpracę i zabawę, często to są po prostu workoholicy. A nieco odmienne genty i odmienne wychowanie robią resztę.
Drugie dziecko w rodzinie jest wychowywane inaczej, albo samo się wychowuje na pewnej świadomej kontrze wobec starszego brata czy siostry.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Hydepark

Ludzie z Trójmiasta, kim Wy jesteście? (170 odpowiedzi)

Ja nie wiem skąd Wy się się tutaj znaleźliście, ale potrzeba Wam chyba jakiejś turbo (albo raczej...

a to na rano ;) (344 odpowiedzi)

tiaaa...a to na rano. jakie szczęście, że nikt wcześniej na to nie wpadł :)...

Kącik zdrowo Infantylnych cz.2 (2437 odpowiedzi)

https://forum.trojmiasto.pl/Kacik-zdrowo-Infantylnych-t991133,1,30.html

do góry