Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie
Zacznę od tego, że wlałem w siebie więcej wódki niż zamierzałem, więc nie wiem, czy moje słowa odpowiadają w pełni moim myślom:)
Kolejna kwestia, która znacząco skróci moją odpowiedz:...
rozwiń
Zacznę od tego, że wlałem w siebie więcej wódki niż zamierzałem, więc nie wiem, czy moje słowa odpowiadają w pełni moim myślom:)
Kolejna kwestia, która znacząco skróci moją odpowiedz: Myślę, Droga Ponti, że większość rozbieżności w naszym postrzeganiu świata wynika z posiadania innych znaczeń dla słów, którymi oboje się posługujemy.
Np kiedy powiem związek, to mam na myśli wierność - i to co dla mnie jest częścią definicji, dla Ciebie jest już oczekiwaniem. (oczywiście wierność to przykład jednej z zasad, które uznaje za akt przyzwoitości)
Podobną rozbieżność mamy w bardzo wielu sprawach dotyczących relacji damsko-męskich. A miłość postrzegamy tak odmiennie, że nie potrafię połączyć Twoich poglądów na nią, z niczym co czułem, co znałem, co wyczytałem lub o czym słyszałem.
>To co z tą jednością, o której pisałeś wcześniej?
To nie dotyczyło związków, ale ludzi, jako takich.
>Zresztą jak rozumiesz, to po co oceniać?
By wiedzieć, co dobre a co złe, bo wiedząc to, wiem jak wybrać, jak żyć.
To jakbyś kupowała owoce w sklepie samoobsługowym. Oceniasz je pod różnym kątem, by ostatecznie ocenić i zdecydować, które wybrać a które nie. Na tym polega całe życie:)
>A intuicja? A serce? A sumienie? One nic Ci nie podpowiadają?
Podpowiadają, ale często kłamią sukinkoty!:d
Intuicja i serce to często podświadomość, zwierzęce instynkty, zaimplementowane komendy naszej kultury, triki specjalistów od wywierania wpływu.
Sumienie? Zwykle ciężko je odróżnić od poczucia winy, także wyuczonego i nie zawsze słusznego.
>Ale to za życia, tacy ludzie najczęściej są samotni w swoim geniuszu lub obłędzie. Musisz uważać Kłapouchy :))
Nie byłem samotny od bycia nastolatkiem.
Bywam sam, zwykle nawet to lubię, ale samotność mi nie grozi.
I chyba mogę zaakceptować bycie samemu, jeśli wiąże się to z przeżyciem życia, z którego będę zadowolony.
Najbardziej boję się, że moje życie w niczym nie będzie się różniło od życia wszystkich innych i na jego finał poczuje, że właściwie zmarnowałem ten czas, bo ktoś inny mógł przeżyć te życie.
>Dusza :)
O ile się wierzy w duszę i wierzy, że zwierzęta jej nie mają.
Pierwsi chrześcijanie wierzyli w reinkarnację (a zwykle można się inkarnować również w zwierzętach).
Za to później wierzono, że dzieci do któregoś roku życia wcale nie mają duszy (gdzieś do 5-7).
Zresztą koncepcja duszy to chyba twór Platona, bo w Biblii jakoś jej nie kojarzę;)
>Nikt nie może czytać tego co mam w sercu, bo to zależy ode mnie, czy się przed kimś otworzę czy nie.
Stąd słowo "jakby". Nigdy nie miałaś tak, że się nie otworzyłaś, a ktoś mówił jakby Cię znał na wylot?
>Kłapouchy, flirt nie ma w sobie kontaktu cielesnego. To słowa. Nic więcej. Słowa to zdrada??
Flirt tylko dla Ciebie ogranicza się do słów, a nawet wtedy może paść wiele słów, które można nazwać emocjonalną zdradą, chociażby:
- Kocham cię
- Pragnę cie
- Jesteś dla mnie wszystkich
Słowa to naprawdę dużo. Nie są tylko czymś co się pojawia i znika, mogą zmienić czyjąś chwilę, czyjś dzień albo i czyjeś życie.
>Ja flirtuję bezpiecznie :)
Tak sobie wmawiaj:p
>Czyli w którymś przypadku to zdrada, a w innym nie?
Jeśli to fantazja bez pragnienia jej urzeczywistnienia z osobą nieistniejącą przy samozaspokajaniu, to nie jest to zdrada.
Jeśli to erotyczna "fantazja" o siostrze żony w czasie seksu z żoną - to zdrada!
>Kłapouchy, gdybym go kochała szaleńczo, całym sercem, to tak samo bym zareagowała.
Kocha się lub nie, nie ma szaleńczo, nie ma "prawdziwej miłości", nie ma "na pół gwizdka" ani nic takiego - albo albo!
>Prawdopodobnie bym wyszła, zostawiając go tam z tą dziewczyną. A gdyby nic sobie z tego nie zrobił, postawiłabym go później w takiej samej sytuacji.
To z poradnika, "jak stworzyć toksyczny związek"?:d
>Oczywiście wkurza mnie takie zachowanie i daję to jasno do zrozumienia.
Jak?
zobacz wątek