Odpowiadasz na:

Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie

>Jeśli ktoś słowom nadaje odmienne znaczenie od istniejącego to tworzy własny język.

Eh, Kłapouchy, czasami mam wrażenie, że jesteśmy bardzo podobni a czasami, że myślimy skrajnie... rozwiń

>Jeśli ktoś słowom nadaje odmienne znaczenie od istniejącego to tworzy własny język.

Eh, Kłapouchy, czasami mam wrażenie, że jesteśmy bardzo podobni a czasami, że myślimy skrajnie odmiennie. Nie wiem jak to możliwe.

Nie tworzę własnego języka. Absurdalne stwierdzenie. Definicje są takie same. Rożni się celowość ich użycia.
Jak zauważyłeś, np. słowa "flirt" używamy w innych sytuacjach i dlatego znaczenie tego słowa jest dla nas trochę inne. Dla mnie jest to niewinna gra słów, dla Ciebie, to gra wstępna do seksu. Dla mnie od flirtu do seksu jest długa droga, dla Ciebie to dwa kroki.

Definicja sama w sobie jest taka sama, czyli jak zacytowała inka,
"Flirt zachowanie społeczne polegające zazwyczaj na prowadzeniu zalotnych rozmów i czynieniu kokieteryjnych gestów" ale znaczenie samo w sobie, jest inne. I wynika to ze sposobu życia. Większość ludzi tak ma i dziwne, że dopiero rozmawiając ze mną to zauważyłeś.

>Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.

Rozmowa była o myślach. Jak sobie wyobrażasz związek, w którym partnerzy pytają się nawzajem, czy w myślach dopuszczają się zdrady? Podejrzewam, że w przypadku mężczyzn to bardzo częste zjawisko. Jak kobieta ma żyć, ze świadomością, że facet w myślach fascynuje się jej koleżanką , żoną, matką czy kimkolwiek innym? Myśli to coś, do czego mamy prawo. Odpowiadamy za nie sami przed sobą i Bogiem. Ja nie wyobrażam sobie związku, w którym facet przychodzi do mnie i mówi ze szczerością, że znowu myślał sobie jak to jest przelecieć inną kobietę. Uwierz mi, oszalałabym.

>Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.

Czy ja napisałam, że w życiu staram się unikać prawdy? Bo albo nie pamiętam co piszę, albo Ty czytasz między wierszami.
Często przychodzi mi się zmierzać z prawda i nie chowam głowy w piasek. Czy zawodowo, czy też prywatnie. Nie lubię tego robić, ale muszę, bo tak trzeba.
Kłapouchy, ja nie jestem małą dziewczynką, która boi się ludzi i tego co powiedzą.

> Im bardziej uciekasz od cierpienia, tym bardziej tracisz odporność i stajesz się podatna nawet na drobiazgi.

Pewnie masz rację, w takich skrajnościach, które opisujesz, tak może się stać, ale ktoś, kto na siłę poszukuje cierpienia, też nie jest zdrowy. To emocjonalny masochista. Trzeba znaleźć złoty środek.

>To nasze mają sens, czy go nie mają?
Jesteśmy szczerzy i interesujemy się nawzajem sobą?

Pisząc tamto zdanie, miałam na myśli rozmowy face to face. Ty odniosłeś to do naszych rozmów w internecie. Musiałam się nad tym chwilę zastanowić, ale zdania nie zmieniłam.
Nasze rozmowy również mają sens. Przynajmniej dla mnie, bo Twojego zdania nie znam. Ja jestem szczera, czy Ty również? Mam nadzieję.
Czy się sobą interesujemy? Mnie interesują Twoje poglądy i zdanie na różne tematy, jak jest z Tobą, nie wiem.

>Największą siłę daje obnażenie swoich słabości.

No taaaak, ale w internecie?! Jesteś zwolennikiem facebooka, blogów, instragamów i innych? Tak powinno się obnażać swoje słabości?
Wybacz, ale ja jestem daleka od takich sposobów i nie zamierzam tego robić w ten sposób.

>W efekcie możesz źle interpretować zachowania innych i odsuwać się, aby uniknąć zranienia.

Mówiąc tym samym językiem, też jesteś narażony na takie sytuacje. To kwestia zaufania i poczucia bezpieczeństwa.

>Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz"

Tak, to prawda, taka tolerancja jest gorsza jak obojętność.
Czyli włożyłeś wysiłek w to, aby nie roztrzaskać mi czaszki? :)) Bardzo się cieszę.

>Z pewnością - widać jak palisz się do odpowiedzi:P

No oczywiście, co chcesz wiedzieć? Konkretnie! ;)

>Nic mi nie zrobiłaś. Nie oceniam Cię, nie znam, nie mam szans poznać ani zrozumieć. A przy filozofii, że słowa bez czynów są puste - nawet nie wiem, ile w Twych słowach prawdy:)

Same negacje. A wcale tak nie jest. Oceniasz moje poglądy, nie znasz mnie, owszem, ale masz szanse mnie zrozumieć, bo szczerze odpowiadam na Twoje pytania. Nie muszą za tym iść żadne czyny, gdyż mówimy głównie o poglądach i przekonaniach, a nie o uczuciach.

>Dla mnie nie jest, bo brak w tym sprawiedliwej wymiany.

Naprawdę nigdy nie spotkałeś człowieka, który oczekiwałby od Ciebie porady, wysłuchania, który traktował Cię jak psychologa?
Ja spotykam mnóstwo takich osób. Oni nie chcą mnie znać, oni chcą pomóc sobie. Dlaczego mam im się narzucać? I to raczej ja zostają, a te osoby odchodzą.

zobacz wątek
10 lat temu
~pontianac

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry