Re: co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie
>"Więc ktoś to czyta?:p"
A myślałeś, że piszesz w eter? ;p
>zgodzę się, że to gra słów, ale na pewno nie jest niewinną i z pewnością zarezerwowana jest dla ludzi, którzy...
rozwiń
>"Więc ktoś to czyta?:p"
A myślałeś, że piszesz w eter? ;p
>zgodzę się, że to gra słów, ale na pewno nie jest niewinną i z pewnością zarezerwowana jest dla ludzi, którzy są gotowi przyjąć jej konsekwencję
No pewnie, ja bym powiedziała, że flirt jest dla dorosłych i dojrzałych ludzi. A jest niewinny, gdy nie masz złych zamiarów.
>Dla Ciebie to niewinna gra słów, a w definicji to forma zalotów
W takim razie, u Ciebie każdy flirt kończy się czymś więcej? Każdy flirt kończy się randką? Nigdy nie miałeś tak, że z kimś poflirtowałeś i zapomniałeś?
>Nie, o kokonie chroniącym przed prawdą, zresztą sama dalej odnosisz się do związku a nie myśli.
Oczywiście, do myśli osoby, która jest w związku. Pisałam, że wolałabym nie wiedzieć o tym, że facet mnie w myślach zdradza, a to nie jest jednoznaczne z tym, że wolałabym w ogóle nie wiedzieć, że to robi.
>W związku nie fantazjuje o seksie z innymi - realnymi osobami.
Albo jesteś jednym z nielicznych wyjątków,albo nigdy nie byleś w związku z długim stażem, albo jesteś za młody, bo to pewnie też z wiekiem przychodzi, jak można już tylko fantazjować ;)
>to chyba rozmawiamy o związkach a nie układach kochanków?
No tak, za dużo kobiet w jednym zdaniu ;)
>Myślę, że chyba łatwiej byłoby komuś zaakceptować, że jego ukochana osoba fascynuje się kimś w wyobraźni, niż urzeczywistnia fascynację w formie słów poprzez flirt?
Myślisz? Świadomość jednego i drugiego nie jest łatwa. I nie wiem czy to tak łatwo można wybrać. Obie rzeczy są porównywalne. Jedno i drugie może zakończyć się zdradą, wszystko zależy od woli myślącego/flirtującego, na którą nie końca mamy wpływ.
>Tego nie wiem, nie znam Cię i nie wiem ile masz lat.
No to Ci mówię, nie jestem dziewczynką.
>Ja tylko odpowiadam na Twoje słowa.
Czasami mam wrażenie, że atakujesz mnie moimi własnymi słowami.
>"Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni" - mówił Nietzsche.
Jest to słuszne myślenie, sam o tym wspominałeś. Oczywiście umiar ma tu znaczenie aby nie skończyć jak autor.
>Choć czasem lepiej nie iść środkiem a bliżej krawędzi;)
Lewej czy prawej? ;)
>Mnie interesujesz Cała, nie tylko fragment, bo "poglądy i zdanie" oderwane od reszty, zawsze pozostaje niezrozumiane
Nie bądź zachłanny. Nawet ja nie znam siebie całej ;)
A tak poważnie, to wiesz, że nie jest to możliwe. Możemy poznawać jedynie fragmenty ludzi a mimo to możemy ich rozumieć.
>A jeśli ktoś nie umie w internecie, to z pewnością nie umie też w realnym świecie.
Wiesz co, nie do końca. Umiejętność obnażania się przed nieznajomymi, jest trudna. Ci co robią to w internecie, albo są bardzo odważni, albo bardzo nieświadomi.
Ja nie mam problemów, aby mówić o swoich słabościach, o problemach, z ludźmi na żywo, ale w internecie tego nie potrafię, bo po prostu nie czuję odbiorcy. Niby jest ale go nie ma. Nie wiesz, czy to on, czy może ktoś inny.
>Czuje się, jakbym układał puzzle rysunkami do spodu;)
Jakby nie patrzeć jest to wyzwanie, prawda? I nawet nie wiesz jaki ładny obrazek może Ci się ułożyć ;)
>Twoje poglądy i przekonania są oderwane od kontekstu
Słucham? Dlaczego? Bo nie piszę w formie osobowej "ja"? To krzywdząca opinia.
>Bez czynów i uczuć sprzedajesz mi suchą teorię.
Czyli jak napiszę Ci historię mojego życia i poprę tym samym swoje poglądy, to wtedy uznasz, że to jest wartościowe? Inaczej uważasz to za fikcję?
No Kłapouchy, jak tak można? A gdzie poszanowanie granic rozmówcy?
>Przyciągasz dziwne osoby:d
Nie wiem, możliwe, też jesteś dziwny? ;)
>Może dlatego dziwnie się później czujesz, gdy ktoś chcę Cię poznać?
Tu chyba muszę przyznać Ci odrobinę racji. Często pierwsza moja myśl to "czego on/ona, ode mnie chce".
zobacz wątek