Temperatura niezbyt głebokiej piwnicy. Ok. 10-12°. Sam miód...
Zimne, z lodówy, czyli rzędu 4-5° nie ma już dla mnie smaku.
Zwłaszcza w taką pogodę. Poza sezonem letnim piwo w...
rozwiń
Temperatura niezbyt głebokiej piwnicy. Ok. 10-12°. Sam miód...
Zimne, z lodówy, czyli rzędu 4-5° nie ma już dla mnie smaku.
Zwłaszcza w taką pogodę. Poza sezonem letnim piwo w zasadzie może dla mnie nie istnieć. Tym się różnię od siebie sprzed ~ćwierćwiecza, kiedy było podstawą bytu i nie tylko rozróżniałem gatunki, ale ten sam gatunek po butelkach (brązowe/zielone).
Teraz to jest dla mnie tylko napój po upalnym dniu.
Ew. paddierżacz razgawora na spotkaniach towarzyskich, kiedy nie mam ochoty się zwarzyć ;]
zobacz wątek