Widok
War Horse
Przepiękny film, owszem z dobrym zakończeniem. Ciepły o przyjaźni, wierności i zwykłym życiu. Wojna w tle, główny bohater to koń, który trafia z rąk do rąk. Ogląda się bardzo przyjemnie, momentami się dłuży, brak wartkiej akcji. To jednak jest to wynagrodzone pięknymi zdjęciami, krajobrazami:) Film zarówno dla kobiet i mężczyzn, w końcu wojna to ich żywioł ... szkoda tylko tych pięknych zwierząt, których tysiące zginęło na wojnie:(
Nuda nuda nuda
Film okropnie nudny.Kilkakrotnie chciałem wyjść z sali,ale czekałem na to,że może się rozkręci.Myliłem się - skatował mnie do końca.Wyszedłam zdenerwowany i znudzony do granic możliwości.Zdecydowanie nie polecam.Nuda,nuda,nuda!!!Pieniądze wywalone w błoto.Spielberg to powinien pomyśleć o emeryturze,jeżeli zamierza kręcić takie szmiry.
Jaki dramat, jaki wojenny? To kino familijne!
Film bardzo dobry, ale nie dziwię się, że Bigfellow się na nim nudził jeśli poszedł nastawiony na film wojenny. Przecież w nim nie chodzi o wojnę a o więź między pewnym młodzieńcem a koniem Joey. Dystrybutor marnie się przyłożył. Uważam, że na film można śmiało pójść z 12-13 latkiem. W ofercie kin brakuje filmów dla młodszych nastolatków, a to jest właśnie taka propozycja. Śmiało można pójść z dorastającą pociechą, a nastawiwszy się na kino FAMILIJNE nie będziemy się nudzić. Polecam!
HollyBee
Poszedłem do kina wiedząc,że nie jest to film wojenny i wiem o co w nim chodziło.Nie jestem kretynem,jak podejrzewam sugeruje HollyBee;).Zdawałem sobie sprawę jakiego rodzaju jest to kino.Liczyłem jednak,że Spielberg mnie zaskoczy.Myliłem się.Podtrzymuję swoją poprzednią opinię i pozdrawiam HollyBee.
rozczarowanie... a myślałam,że to w stylu "Szeregowca Ryana" a tu raczej E.T.
pierwsze pół godziny jak nie dłużej - drętwo i nudno, tanie widoczki z lotu ptaka i egzaltowane scenki typu łzy w oczach i sztampowe dialogi, dialog między Anglikiem i Niemcem na polu walki to po prostu żenada, w Monty Pythonie by tego nie wymyslili, a tu ze śmiertelna powagą... jedyne co było ewentualnie warte obejrzenia to sceny batalistyczne, ale było ich mało. Cóż, można obejrzec z dziecmi za rok, dwa w TV niedzielnym popołudniem. A podono jakąś nominacje do oskarów dostał ten film... ciekawe za co. Sorry, Steven, tym razem się nie popisałeś