Wymieniasz tylko trzy typy, więc należałoby zacząć od zilustrowania nam, czy Twój "eksperyment" ma określone założenia. Czy to Ty inicjujesz rozmowę, czy są to kobiety w pełnym spektrum wieku i...
rozwiń
Wymieniasz tylko trzy typy, więc należałoby zacząć od zilustrowania nam, czy Twój "eksperyment" ma określone założenia. Czy to Ty inicjujesz rozmowę, czy są to kobiety w pełnym spektrum wieku i urody?
Podajesz tutaj trzy typy kobiet, które zaspokajają konkretne potrzeby. Jedne chcą pobudzenia intelektualnego, drugie emocjonalnego trzecie finansowego.
Też odwiedzam takie miejsca, właśnie dla pobudzenia intelektualnego, więc te pierwsze kobiety są zawsze mile widziane.
Drugi typ kocha uwielbienie - znam facetów, którzy je uwielbiają, napawają się ich reakcją i czują się dzięki nim bardziej męsko. To transakcja, w której obie strony zyskują.
Oba typy zwykle wcale nie szukają, bo albo kogoś mają i w ten sposób zaspokajają potrzeby, których związek im nie daje albo nie mają, ale nie są gotowy zrezygnować z doznań z wieloma, dla jednej. Dlatego one się nie spotykają.
Te które szukają faceta z kasą... cóż rzec, takie zaprogramowanie genetyczne. Są oczywiście takie, które tak nie mają, ale jest ich tyle, ilu facetów gustujących w brzydkich dziewczynach - i to zwykle oni łączą się ze sobą;)
Czy facet, który ma utrzymankę jest frajerem? Myślę, że nie, aczkolwiek jeśli poziom jego inwestycji wywołuje uszczerbek na jego zdrowiu lub zwrot z tej inwestycji jest słaby (dziewczyna jest brzydka, wredna, nie szanuję go i daje na lewo i prawo), to powinien przemyśleć, czy nie lepiej zainwestować tych pieniędzy w kogoś innego. Jeśli zaś ładuję w nią dużo lecz niewiele w stosunku do swoich dochodów i zyskuje zwrot w dobrach niematerialnych (jej radości, wdzięczności, miłości, urodzie), to zwykle nie czuje się z tym źle. Rzekłbym, że pieniądze są jego kluczem do serca kobiety na równi z innymi cechami, jakimi pozostali zdobywają kobiety. Każdy może mieć jedną z tych cech na wysokim poziomie, a jeśli nie ma żadnej, nawet pieniędzy, to zwykle jest to dowód, że jest słabą partią.
Ciacho idealnie wytłumaczyła brak czasu. Od siebie dodam, że mam kolegę, ani przystojny, ani bystry, ani majętny, ani wygadany, a spotyka się z 2-3 dziewczynami tygodniowo. Czy to w życiu codziennym czy w internecie ma na to najprostszą z możliwych metod; wita się, przedstawia, mówi, że dziewczyna mu się spodobała, chciałby ją bliżej poznać i podaje kiedy (zwykle tego samego dnia, ewentualnie następnego). Działa w większości przypadków. Owszem, są to zwykle pojedyncze randki; jedna, do pięciu, ale odmów niemal nie ma. Czasami dziewczyna mówi, że termin nie pasuje i podaje swój, czasem mówi, że kogoś ma - co wcale nie oznacza "nie", a jedynie poszukiwanie potwierdzenia, że mu to nie przeszkadza. Odmowy są głównie od kobiet, z którymi nie można się dogadać po naszemu czy angielsku.
zobacz wątek