Mieszczanie? W całości? Szczyt wszystkiego.
Bujałam się srebrnym szerszeniem po drodze we wsi. Niska i z nosem przy ziemi to wiater ją tylko głaszcze, a nie szarpie.
Ściślej pisząc,...
rozwiń
Mieszczanie? W całości? Szczyt wszystkiego.
Bujałam się srebrnym szerszeniem po drodze we wsi. Niska i z nosem przy ziemi to wiater ją tylko głaszcze, a nie szarpie.
Ściślej pisząc, ścinałam radośnie zakręty. Pogoda i prawa fizyki....działanie siły odśrodkowej, fantazja broja itd. ...
Nagle trąbi na mnie wypasiona audica na blachach CT...
Zatrzymałam się, wysiadłam z gracika i ruszyłam ku "trąbiącemu" licząc na to, że to jakiś słodki, miodowy, toruński pierniczek przed 40tką. Przeca nie na próżno, cały kwadrans, spędziłam przed zwierciadłem.
"Czego trąbisz?" pytam starszą, kurpulentną "mieszczankę", która przy sobocie nie zdążyła nawet uczesać się.
"Kobieto, którym pasem jedziesz?" Myślę sobie, że mogłaby tę głupotę przykryć maseczką. Na ciągłej, na zakręcie? Pod górkę? W taką pogodę? Chyba nie chciała wyprzedzać (?) lecz któż to wie? :)
"i**otka!" pomyślałam i skorzystałam z okazji. A co? A jak?
Wyciągnęłam palec w jej kierunku. Najdłuższy, zakończony złotym paznokciem. Na to oburzna "strażniczka teksasu" i szeryfka wiejskich dróg, odjechała z piskiem opon.
Ty mi papuśnej "ewolucją" nie zawracaj i zestaw tomików poezji wymień.
Bez odbioru
zobacz wątek