Widok
Czy jesteście tu, ateiści-rodzice? Pomóżcie.
Jak tłumaczycie dzieciom, czym są Święta? Jak tłumaczycie, czym jest śmierć? A nadzieja, a sens życia?
Jestem ateistką i matką dwóch córek. Trwam od dawna w depresji. Do tego te święta z tymi wierzeniami w całkowicie oderwane tezy od wiedzy i cywilizowanych norm społecznych, obce nam na dodatek kulturowo. Nijak się nie da tego przekazać dziecku, jeśli ma być człowiekiem myślącym.
Co więc robić? Zmyślać, jak o Mikołaju? Wymyślić swoje wierzenia? Próbuję, w wieczne trwanie duszy we fraktalach czasu (mój wymysł, tak się żegnałam z mamą). Ale w tym nie nadziei.
Jak wy wspieracie dzieci, gdy ktoś umiera, gdy się boją, gdy ginie świat przez nas mordowany zresztą? A jak opowiadacie o sensie choćby tych świąt dzieciom najmłodszym?
Jestem ateistką i matką dwóch córek. Trwam od dawna w depresji. Do tego te święta z tymi wierzeniami w całkowicie oderwane tezy od wiedzy i cywilizowanych norm społecznych, obce nam na dodatek kulturowo. Nijak się nie da tego przekazać dziecku, jeśli ma być człowiekiem myślącym.
Co więc robić? Zmyślać, jak o Mikołaju? Wymyślić swoje wierzenia? Próbuję, w wieczne trwanie duszy we fraktalach czasu (mój wymysł, tak się żegnałam z mamą). Ale w tym nie nadziei.
Jak wy wspieracie dzieci, gdy ktoś umiera, gdy się boją, gdy ginie świat przez nas mordowany zresztą? A jak opowiadacie o sensie choćby tych świąt dzieciom najmłodszym?
Kiedy Cesarstwo Rosyjskie znalazło się pod długotrwałą i uporczywą okupacją Wielkiej Bestii, to dylematy te Bestia próbowała rozwiązać przy pomocy Dziadka Mroza i zabalsamowanych zwłok Lenina, który wiecznie żywy miał trwać w ludzkich sercach. Obecnie na wschodzie trwa walka rosyjskiej duszy z Bestią i ta pierwsza wydaje się nawet zdobywać przewagę, co słychać w wielu wypowiedziach prezydenta Putina, a przede wszystkim najwybitniejszego żyjącego dyplomaty, Siergieja Ławrowa.
Zaś Bestia z niespotykaną wściekłością wynikającą ze świadomości rychłej ostatecznej klęski uderzyła w cywilizację łacińską, czego dalekim odpryskiem są takie właśnie osobliwe stwierdzenia o "obcych kulturowo" świętach Bożego Narodzenia. Odnotować tu warto również popularne ostatnio ucieczki w ezoterykę, astrologię, skrajnie sprymityzowaną, wrećz karykaturalną duchowość Indii i Dalekiego Wschodu oraz kurczowe chwytanie się grafomańskich bon motów a'la Paulo Coelho o wszechświecie, który nie dość, że jest rzekomo rozumny, to jeszcze w swym niemalże nieskończonym ogromie nie ma nic lepszego do roboty poza wspieraniem każdego niezauważalnego pyłku, który czegoś intensywnie sobie pragnie.
A teraz wprost. Jeśli twoje zasady doprowadziły Cię do chronicznej depresji i zaburzonych relacji z córkami, to zostaw je w cholerę.
Spróbuję jeszcze w tym roku nagrać T.S Eliota. Nie wiem tylko , czy czas pozwoli. Tak tu zostawię, żeby do promptera łatwo potem wkleić.
Pan Kurtz on umrzeć
A penny for the Old Guy
I
My, wydrążeni ludzie
My, chochołowi ludzie
Razem się kołyszemy
Głowy napełnia nam słoma
Nie znaczy nic nasza mowa
Kiedy do siebie szepczemy
Głos nasz jak suchej trawy
Przez którą wiatr dmie
Jak chrobot szczurzej łapy
Na rozbitym szkle
W suchej naszej piwnicy
Kształty bez formy, cienie bez barwy
Siła odjęta, gesty bez ruchu.
A którzy przekroczyli tamten próg
I oczy mając weszli w drugie królestwo śmierci
Nie wspomną naszych biednych i gwałtownych dusz
Wspomną, jeżeli wspomną,
Wydrążonych ludzi
Chochołowych ludzi.
II
Oczu napotkać nie śmiem w moich snach
W sennym królestwie śmierci
Nigdy się nie ukarzą:
Tam na złamanej kolumnie
Oczami będzie blask słońca
Tam tylko chwieją się drzewa
I głosy, kiedy wiatr śpiewa,
Są dalsze i uroczyste
Niż gwiazda blednąca.
I obcym nie był bliżej
W sennym królestwie śmierci
Niechaj jak inni noszę
Takie umyślne przebranie
Patyki stracha na polu
Szczurzą sierść, pióra wronie
Niechaj jak wiatr wieję się skłonię
Nie bliżej
Niech ostatecznie ominie spotkanie
W królestwie ni światła ni cienia
III
Tutaj kraina nieżywa
Kraina kaktusowa
Tu hodują kamienie
Obrazy, ich łaski wzywa
Dłoń umarłego błagalnie wzniesiona
Pod migotem gwiazdy blednącej.
Czy tak samo jest tam
W drugim królestwie śmierci
Czy budzimy się zupełnie sami
W godzinę kiedy wszystko w nas
Jest czułością i czystymi łzami
Usta chcą pocałunku
A modlą się do złamanego kamienia.
IV
Nie tu są oczy
Nie ma tu oczu
W tej dolinie umierających gwiazd
W tej wydrążonej dolinie
Złamanej szczęce naszych utraconych królestw
W tym ostatnim miejscu spotkania
Na oślep szukamy
Nieufni i niemi
Na żwirach zgromadzeni pod opuchłą rzeką
Na zawsze niewidomi
Bo nie ukażą się oczy
Gwiazda nieustająca
Wielolistna róża
Królestwa śmierci bez świateł ni cienia
Nadzieja tylko
Pustych ludzi
V
Więc okrążajmy kaktus nasz
Kaktus nasz kaktus nasz
Więc okrążajmy kaktus nasz
O piątej godzinie rano
Pomiędzy ideę
I rzeczywistość
Pomiędzy zamiar
I dokonanie
Pada Cień
Albowiem Tuum est Regnum
Pomiędzy koncepcję
I kreację
Pomiędzy wzruszenie
I odczucie
Pada Cień
A życie jest bardzo długie
Pomiędzy pożądanie
I miłosny spazm
Pomiędzy potencjalność
I egzystencję
Pomiędzy esencję
I owoc jej
Pada Cień
Albowiem Tuum est Regnum
Albowiem Tuum est
Życie jest
Albowiem Tuum est
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
Nie hukiem ale skomleniem.
Zaś Bestia z niespotykaną wściekłością wynikającą ze świadomości rychłej ostatecznej klęski uderzyła w cywilizację łacińską, czego dalekim odpryskiem są takie właśnie osobliwe stwierdzenia o "obcych kulturowo" świętach Bożego Narodzenia. Odnotować tu warto również popularne ostatnio ucieczki w ezoterykę, astrologię, skrajnie sprymityzowaną, wrećz karykaturalną duchowość Indii i Dalekiego Wschodu oraz kurczowe chwytanie się grafomańskich bon motów a'la Paulo Coelho o wszechświecie, który nie dość, że jest rzekomo rozumny, to jeszcze w swym niemalże nieskończonym ogromie nie ma nic lepszego do roboty poza wspieraniem każdego niezauważalnego pyłku, który czegoś intensywnie sobie pragnie.
A teraz wprost. Jeśli twoje zasady doprowadziły Cię do chronicznej depresji i zaburzonych relacji z córkami, to zostaw je w cholerę.
Spróbuję jeszcze w tym roku nagrać T.S Eliota. Nie wiem tylko , czy czas pozwoli. Tak tu zostawię, żeby do promptera łatwo potem wkleić.
Pan Kurtz on umrzeć
A penny for the Old Guy
I
My, wydrążeni ludzie
My, chochołowi ludzie
Razem się kołyszemy
Głowy napełnia nam słoma
Nie znaczy nic nasza mowa
Kiedy do siebie szepczemy
Głos nasz jak suchej trawy
Przez którą wiatr dmie
Jak chrobot szczurzej łapy
Na rozbitym szkle
W suchej naszej piwnicy
Kształty bez formy, cienie bez barwy
Siła odjęta, gesty bez ruchu.
A którzy przekroczyli tamten próg
I oczy mając weszli w drugie królestwo śmierci
Nie wspomną naszych biednych i gwałtownych dusz
Wspomną, jeżeli wspomną,
Wydrążonych ludzi
Chochołowych ludzi.
II
Oczu napotkać nie śmiem w moich snach
W sennym królestwie śmierci
Nigdy się nie ukarzą:
Tam na złamanej kolumnie
Oczami będzie blask słońca
Tam tylko chwieją się drzewa
I głosy, kiedy wiatr śpiewa,
Są dalsze i uroczyste
Niż gwiazda blednąca.
I obcym nie był bliżej
W sennym królestwie śmierci
Niechaj jak inni noszę
Takie umyślne przebranie
Patyki stracha na polu
Szczurzą sierść, pióra wronie
Niechaj jak wiatr wieję się skłonię
Nie bliżej
Niech ostatecznie ominie spotkanie
W królestwie ni światła ni cienia
III
Tutaj kraina nieżywa
Kraina kaktusowa
Tu hodują kamienie
Obrazy, ich łaski wzywa
Dłoń umarłego błagalnie wzniesiona
Pod migotem gwiazdy blednącej.
Czy tak samo jest tam
W drugim królestwie śmierci
Czy budzimy się zupełnie sami
W godzinę kiedy wszystko w nas
Jest czułością i czystymi łzami
Usta chcą pocałunku
A modlą się do złamanego kamienia.
IV
Nie tu są oczy
Nie ma tu oczu
W tej dolinie umierających gwiazd
W tej wydrążonej dolinie
Złamanej szczęce naszych utraconych królestw
W tym ostatnim miejscu spotkania
Na oślep szukamy
Nieufni i niemi
Na żwirach zgromadzeni pod opuchłą rzeką
Na zawsze niewidomi
Bo nie ukażą się oczy
Gwiazda nieustająca
Wielolistna róża
Królestwa śmierci bez świateł ni cienia
Nadzieja tylko
Pustych ludzi
V
Więc okrążajmy kaktus nasz
Kaktus nasz kaktus nasz
Więc okrążajmy kaktus nasz
O piątej godzinie rano
Pomiędzy ideę
I rzeczywistość
Pomiędzy zamiar
I dokonanie
Pada Cień
Albowiem Tuum est Regnum
Pomiędzy koncepcję
I kreację
Pomiędzy wzruszenie
I odczucie
Pada Cień
A życie jest bardzo długie
Pomiędzy pożądanie
I miłosny spazm
Pomiędzy potencjalność
I egzystencję
Pomiędzy esencję
I owoc jej
Pada Cień
Albowiem Tuum est Regnum
Albowiem Tuum est
Życie jest
Albowiem Tuum est
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
Nie hukiem ale skomleniem.