Widok
Czy żałujecie pójścia na studia?
Witam.
Pracując w naszym pięknym kraju nasunęło mi się pytanie. Mianowicie czy żałujecie ,że poszliście na studia? Chodzi mi bardziej o te młodsze osoby mające teraz ok 30 lat. Bo wiadomo kiedyś kończąc studia miało się gwarancję dobrej pracy. Ja osobiście zaczynam żałować tego wyboru. Z resztą nie tylko ja ale również spora część znajomych. Skończyłem trudny kierunek na technicznej uczelni licząc, że po nim nie dość ,że nie będzie problemów ze znalezieniem pracy to nie będzie to również praca za grosze. Może pierwsza część się zgadza za to z drugą jest źle. I teraz sobie myślę: gdybym poszedł do technikum a po nim od razu do pracy teraz miałbym już duże doświadczenie na rynku. I nawet nie zarabiając kroci to przez te lata kiedy studiowałem parę groszy by wpadło. Wtedy sobie tłumaczyłem to tak: ok kumple pracują bo nie poszli na studia coś tam zarabiają ale ja po studiach zarobię 3 razy tyle i tę różnicę odbiję sobie w rok... Wyszło z tego gó*** prawda. Oni przez 10 lat zarabiali po 2000 ja 4 lata po studiach ledwo zarabiam 3 tyś... Mało tego oni cieszą się z każdej pracy i chwytają czego się da. Mi za to żal iść do pracy nie w zawodzie bo to tak jakby zmarnować te 6 lat studiowania. I tak koło się zamyka. Drugą sprawą jest fakt, że nie mieszkałem w małym mieście a aby pracować w zawodzie tak czy siak musiałem wyjechać czego nie mogę powiedzieć o znajomych, którzy obrali drogę kariery bez studiowania. Oni jeśli już wyjechali to dlatego bo chcieli bo w mieście rodzinnym za mało płacą itp itd. Ja natomiast nie miałem wyjścia. Albo praca nie w zawodzie albo wyjazd... A jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Pracując w naszym pięknym kraju nasunęło mi się pytanie. Mianowicie czy żałujecie ,że poszliście na studia? Chodzi mi bardziej o te młodsze osoby mające teraz ok 30 lat. Bo wiadomo kiedyś kończąc studia miało się gwarancję dobrej pracy. Ja osobiście zaczynam żałować tego wyboru. Z resztą nie tylko ja ale również spora część znajomych. Skończyłem trudny kierunek na technicznej uczelni licząc, że po nim nie dość ,że nie będzie problemów ze znalezieniem pracy to nie będzie to również praca za grosze. Może pierwsza część się zgadza za to z drugą jest źle. I teraz sobie myślę: gdybym poszedł do technikum a po nim od razu do pracy teraz miałbym już duże doświadczenie na rynku. I nawet nie zarabiając kroci to przez te lata kiedy studiowałem parę groszy by wpadło. Wtedy sobie tłumaczyłem to tak: ok kumple pracują bo nie poszli na studia coś tam zarabiają ale ja po studiach zarobię 3 razy tyle i tę różnicę odbiję sobie w rok... Wyszło z tego gó*** prawda. Oni przez 10 lat zarabiali po 2000 ja 4 lata po studiach ledwo zarabiam 3 tyś... Mało tego oni cieszą się z każdej pracy i chwytają czego się da. Mi za to żal iść do pracy nie w zawodzie bo to tak jakby zmarnować te 6 lat studiowania. I tak koło się zamyka. Drugą sprawą jest fakt, że nie mieszkałem w małym mieście a aby pracować w zawodzie tak czy siak musiałem wyjechać czego nie mogę powiedzieć o znajomych, którzy obrali drogę kariery bez studiowania. Oni jeśli już wyjechali to dlatego bo chcieli bo w mieście rodzinnym za mało płacą itp itd. Ja natomiast nie miałem wyjścia. Albo praca nie w zawodzie albo wyjazd... A jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Ja nie żałuję. Na moim obecnym stanowisku studia są konieczne. Bez nich nie miałabym szans, a praca nie jest zła. Dodatkowo dzięki wiedzy teoretycznej (skończyłam finanse i bankowość na PG) szybko rozpoznaje dobrą okazję inwestycyjną na rynku, potrafię rozmawiać z bankami i nie boję się problemów, bo na studiach nauczyłam się liczyć. Obecnie mam kilka dochodowych inwestycji, które przynoszą mi realny (nie tylko księgowy) dochód. Także mnie się studia przydały, bez nich byłoby trudniej.
Jestem ekonomistą, nie matematykiem. W zależności od tego czy jest to inwestycja długo- czy krótkoterminowa i jakie są nakłady wyznaczam CF i okres zwrotu dla inwestycji krótkich oraz NPV, IRR, CF i okres zwrotu dla długich.
Kiedyś robiłam to tylko w pracy, ale jakiś czas temu stwierdziłam, że potrafię takie mądre rzeczy, doradzam zarządowi dużej firmy, a nie wykorzystuję tej wiedzy dla siebie. No i zaczęłam robić coś dla siebie. Ale większość moich kolegów i koleżanek ze studiów do dziś nie potrafi odpowiednio wykorzystać swojej wiedzy. Zatem, jak widać, studia to nie wszystko ;-)
Kiedyś robiłam to tylko w pracy, ale jakiś czas temu stwierdziłam, że potrafię takie mądre rzeczy, doradzam zarządowi dużej firmy, a nie wykorzystuję tej wiedzy dla siebie. No i zaczęłam robić coś dla siebie. Ale większość moich kolegów i koleżanek ze studiów do dziś nie potrafi odpowiednio wykorzystać swojej wiedzy. Zatem, jak widać, studia to nie wszystko ;-)
> wyznaczam CF i okres zwrotu dla inwestycji krótkich oraz NPV, IRR, CF i okres zwrotu dla długich.
> Uczyli Cię, sadyl, oceny opłacalności projektów inwestycyjnych i budowania rachunku Cashflow w szkole podstawowej?
Nie. Uczyli mnie tego na trzydniowym kursie obsługi mojego kalkulatora HP 10BII :D
W szkole podstawowej natomiast miałem funkcje potęgowe, wykładnicze a nawet liczby zespolone i elementy rachunku różniczkowego i całkowego*, zatem od biedy policzyłbym to na piechotę, szczególnie, że obsługę suwaka logarytmicznego też miałem w podstawówce ;]
---
(*) Za Gierka też były próby zrewolucjonizowania systemu edukacyjnego. M.in. zamiar wprowadzenia w miejsce podstawówek i liceów, 10-letnich szkół średnich. W niektórych szkołach były testowane niektóre elementy tych zamierzeń. Mi akurat trafił się eksperymentalny program z matematyki.
> Uczyli Cię, sadyl, oceny opłacalności projektów inwestycyjnych i budowania rachunku Cashflow w szkole podstawowej?
Nie. Uczyli mnie tego na trzydniowym kursie obsługi mojego kalkulatora HP 10BII :D
W szkole podstawowej natomiast miałem funkcje potęgowe, wykładnicze a nawet liczby zespolone i elementy rachunku różniczkowego i całkowego*, zatem od biedy policzyłbym to na piechotę, szczególnie, że obsługę suwaka logarytmicznego też miałem w podstawówce ;]
---
(*) Za Gierka też były próby zrewolucjonizowania systemu edukacyjnego. M.in. zamiar wprowadzenia w miejsce podstawówek i liceów, 10-letnich szkół średnich. W niektórych szkołach były testowane niektóre elementy tych zamierzeń. Mi akurat trafił się eksperymentalny program z matematyki.
To zależy, jakie masz oczekiwania idąc na studia. Jeżeli Twoim jednym celem było uzyskanie wykształcenia potrzebnego do przyszłej pracy, to rzeczywiście możesz być zawiedziony. Trzeba wybierać bardzo specjalistyczne kierunki, albo być bardzo dobrym w tym co jest dostępne dla każdego, żeby móc później wybić się z tłumu.
Moje pokolenie masowo szło na studia. Dla zasady. Teraz wiele osób mówi, że to był błąd, bo oczekiwania przerosły rzeczywistość.
Ja nie pracuję w swoim zawodzie. Studia traktowałam jako inwestycję w siebie, samorozwój. Każdy ma w życiu inne priorytety. Duże pieniądze nie zawsze dają szczęście. Ważne aby żyć w zgodzie z własnym sumieniem.
Moje pokolenie masowo szło na studia. Dla zasady. Teraz wiele osób mówi, że to był błąd, bo oczekiwania przerosły rzeczywistość.
Ja nie pracuję w swoim zawodzie. Studia traktowałam jako inwestycję w siebie, samorozwój. Każdy ma w życiu inne priorytety. Duże pieniądze nie zawsze dają szczęście. Ważne aby żyć w zgodzie z własnym sumieniem.
@Magister inżynier
studia to nie jedynie nauka i edukacja, przynaszaca pozniejsze profity na rynku pracy... ;)
poza tym implikacja poprawnosci sciezki b, na podstawie wniosku o pozornie blednej konsekwencji wyboru sciezki a, dosc czesto sie po prostu nie sprawdza. oczywiscie mogloby sie zdarzyc tak jak piszesz (w sensie samych pozytywow), jednak100% pewnosci nie masz i nie bedziesz mial, czasu nie cofniesz. rownie dobrze, sytuacja moglaby byc zupelnie inna, moze rownoznaczna, albo i znacznie gorsza od aktualnej. przeciez pieniadze to nie wszystko, praca niesie ze soba wiele innych czynnikow (czesto pomijanych w dyskusji), znaczaco wplywajacych na zycie...
ps. 3tys to grosze??? ;)
studia to nie jedynie nauka i edukacja, przynaszaca pozniejsze profity na rynku pracy... ;)
poza tym implikacja poprawnosci sciezki b, na podstawie wniosku o pozornie blednej konsekwencji wyboru sciezki a, dosc czesto sie po prostu nie sprawdza. oczywiscie mogloby sie zdarzyc tak jak piszesz (w sensie samych pozytywow), jednak100% pewnosci nie masz i nie bedziesz mial, czasu nie cofniesz. rownie dobrze, sytuacja moglaby byc zupelnie inna, moze rownoznaczna, albo i znacznie gorsza od aktualnej. przeciez pieniadze to nie wszystko, praca niesie ze soba wiele innych czynnikow (czesto pomijanych w dyskusji), znaczaco wplywajacych na zycie...
ps. 3tys to grosze??? ;)
No ja pracując 5 dni czasem 6 po 9-10 h mam te 3 tyś. Dodam ,że w zawodzie dodam, że 4 lata już. Po czym rozmawiam z kolegą i słyszę, ze stoi sobie 4 dni w tygodniu po 8 h namawia ludzi do kupna laptopa i zarabia ponad 2 tyś. Odpowiedzialność zerowa a prace traktuje jako sposób dorobienia sobie na studiach. No i w takiej sytuacji te 3 tyś to są grosze:) Co do samych studiów wiem ,że to coś więcej jak nauka i edukacja. Czas ten wspominam bardzo dobrze. Choć były bardzo trudne i mało czasu na zabawę także też bez szału. Pamiętam swego czasu jak jeden z profesorów nam mówił "wy teraz płaczecie bo macie mnóstwo nauki a inni się bawią, po studiach to oni będą płakać a wy będziecie korzystać z życia" I coooo;> Bajeczka. Wychodzi na to ,że ani zabawy nie było ani teraz kasy. A Ci na lekkich kierunkach chociaż przez 4 lata wyszaleli się za wszystkie czasy. No ale masz rację czasu nie cofnę. Ale wiem jedno jak kiedyś będę miał dzieci na pewno nie będę namawiał je na studia:)
@Magister inżynier
namawianie ludzi do kupna laptopa, to dynamicznie rozwijajaca, ciekawa i gwarantujaca brak nudy przez kolejnych kilkadziesiat lat, praca? ;) szczyt marzen, jak rozumiem? ;)
do momentu, gdy nie bedziesz musial podejmowac decyzji dotyczacej edukacji swoich dzieci, poglad na ta sprawe, jeszcze ci sie zmieni kilkanascie razy ;)
warto doceniac to co sie ma, bo w kazdym momencie mozna to stracic...
namawianie ludzi do kupna laptopa, to dynamicznie rozwijajaca, ciekawa i gwarantujaca brak nudy przez kolejnych kilkadziesiat lat, praca? ;) szczyt marzen, jak rozumiem? ;)
do momentu, gdy nie bedziesz musial podejmowac decyzji dotyczacej edukacji swoich dzieci, poglad na ta sprawe, jeszcze ci sie zmieni kilkanascie razy ;)
warto doceniac to co sie ma, bo w kazdym momencie mozna to stracic...
fakt, 3tys to żaden pieniądz, szczególnie dla mężczyzny, ale: po 1. uczyłeś się po to żeby rozwinąć własny umysł, 2. dla prestiżu społecznego.
wniosek: dzisiaj jesteś wykształcony tylko z marnym zawodem - zatem się przekwalifikuj. Jako pracownik umysłowy nie zarobisz kroci, a kierunek jest widać zbyt mało "wymagający" skoro mało płacą. Natomiast jako fachowiec fizyczny masz spore szanse na większe pieniądze: znów podniosę temat moich ulubionych spawaczy - ponad 4tys, na "dzień dobry" , kierowcy TIR na trasach zagranicznych - ciężka robota ale bardziej dochodowa niż Twoja. I wiele jeszcze innych zawodów ma lepsze uposażenie, poszukaj, pomyśl co byś mógł robić i szkol się :)
wniosek: dzisiaj jesteś wykształcony tylko z marnym zawodem - zatem się przekwalifikuj. Jako pracownik umysłowy nie zarobisz kroci, a kierunek jest widać zbyt mało "wymagający" skoro mało płacą. Natomiast jako fachowiec fizyczny masz spore szanse na większe pieniądze: znów podniosę temat moich ulubionych spawaczy - ponad 4tys, na "dzień dobry" , kierowcy TIR na trasach zagranicznych - ciężka robota ale bardziej dochodowa niż Twoja. I wiele jeszcze innych zawodów ma lepsze uposażenie, poszukaj, pomyśl co byś mógł robić i szkol się :)
@Magister inżynier - odpowiadając na Twoje pytanie, absolutnie nie żałuję. Jak napisał mmm studia to nie tylko nauka. Ja też kończyłam trudny kierunek techniczny i wiem, że da się jedno z drugim pogodzić. Gdyby nie studia, z różnych względów, nie pracowałabym tu, gdzie pracuję. Są zawody, które wymagają skończenia studiów, jak mój np (wymóg prawny), także warto studiować. Głowa do góry, zawsze możesz skończyć kolejny kierunek i wtedy może być lepiej ;-)
@mmm - gdzieś Ty był, jak Ciebie nie było? ;-)
@mmm - gdzieś Ty był, jak Ciebie nie było? ;-)
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
Ja też nie żałuję, że poszłam na studia.Zamierzam w przyszłości kształcić się dalej, a w między czasie ukończyć jakieś specjalistyczne szkolenia, by posiadać więcej umiejętności, uprawnień...
Mój zawód jest naprawdę ciężki i słabo opłacany.Trzeba dużo ponad normę pracować, by być usatysfakcjonowanym finansowo.3 tyś zł na rękę byłoby spełnieniem moich marzen:-)
Mój zawód jest naprawdę ciężki i słabo opłacany.Trzeba dużo ponad normę pracować, by być usatysfakcjonowanym finansowo.3 tyś zł na rękę byłoby spełnieniem moich marzen:-)
@mgr inż.:
Studiowałem dłuuuuugo.. ponad normę.
Studiów jako takich absolutnie nie żałuję. Fantastyczny czas.
Nigdy później do niczego nie był mi potrzebny żaden papier ponad maturę.
Od ładnych paru lat, robię wreszcie to co lubię, po wcześniejszych latach szamotania się w pracach zbliżonych do profilów (l.mn.) studiów.
A tak btw:... Czy nie wstyd chwalić się WYŻSZYM wykształceniem publicznie, waląc przy okazji orty? :]
Uwaga kierowana nie tylko do autora wątku ;)
Studiowałem dłuuuuugo.. ponad normę.
Studiów jako takich absolutnie nie żałuję. Fantastyczny czas.
Nigdy później do niczego nie był mi potrzebny żaden papier ponad maturę.
Od ładnych paru lat, robię wreszcie to co lubię, po wcześniejszych latach szamotania się w pracach zbliżonych do profilów (l.mn.) studiów.
A tak btw:... Czy nie wstyd chwalić się WYŻSZYM wykształceniem publicznie, waląc przy okazji orty? :]
Uwaga kierowana nie tylko do autora wątku ;)
No to ja się wybije z tłumu i powiem, że analizując możliwości jakie sam miałem, uważam, że czas na studiowanie rzeczywiście byłby może nie tyle zmarnowany, ale źle wykorzystany.
Już po średniej szkole miałem kilka możliwości i ofert od przedsiębiorców i to dużo lepsze niż ma dzisiaj niejeden student.
Po za tym, gdybym zaczął się rozwijać artystycznie już od szkoły podstawowej - a miałem ku temu predyspozycje - to dzisiaj byłbym o lata świetlne dalej niż jestem teraz.
A tak, muszę nadrabiać teraz jak Kowalczyk do Norwegów.
Studia są fajne, jeśli wie się w jakim się chce iść kierunku. Jeśli natomiast nie ma się pomysłu na życie i idzie po papier, to rzeczywiście, potem okazuje się, że to była strata czasu.
Już po średniej szkole miałem kilka możliwości i ofert od przedsiębiorców i to dużo lepsze niż ma dzisiaj niejeden student.
Po za tym, gdybym zaczął się rozwijać artystycznie już od szkoły podstawowej - a miałem ku temu predyspozycje - to dzisiaj byłbym o lata świetlne dalej niż jestem teraz.
A tak, muszę nadrabiać teraz jak Kowalczyk do Norwegów.
Studia są fajne, jeśli wie się w jakim się chce iść kierunku. Jeśli natomiast nie ma się pomysłu na życie i idzie po papier, to rzeczywiście, potem okazuje się, że to była strata czasu.
Mikronezja najpierw trzeba się w ogóle dostać na tę psychologię. Za moich czasów było 17 osób chętnych na 1 m-ce na Uniwerku. A osoby, które z mojego liceum poszły na ten kierunek żyją teraz jak pączki w maśle. Jedna koleżanka prowadzi gabinet psychoterapii i zarabia 12 tys. na rękę, druga otworzyła centrum zajmujące się dziećmi autystycznymi i też zarabia grubo ponad 10 tys. Ja osobiście żałuję, że nie poszłam na ten kierunek wybierając farmację. Także psychologia a pedagogika to dwie różne bajki jeśli chodzi o późniejsze finanse.
Patrząc czysto ekonomicznie, to może poza IT studiowanie kierunków technicznych jest nieopłacalne. Na dzień dzisiejszy zwykły stoczniowiec zarabia 20-25 zł netto na godzinę. Zazwyczaj przepracowują oni ok. 250 godzin miesięcznie, co daje im pensję w wysokości 5-6 tys. zł netto, choć jest to pensja za bardzo ciężką pracę. Przeciętny inżynier mechanik w Trójmieście pracuje może trochę lżej, bo 8-10h dziennie i zwykle bez sobót, ale jego pensja średnio wynosi w granicach 4 tys. zł, i to po kilku latach rzetelnej pracy. Jeżeli więc ktoś patrzy na to czysto ekonomicznie, to jest to kompletnie nieopłacalne, lepiej po prostu założyć firmę. Proste, małe firmy przynoszą zwykle dochody znacznie wyższe niż inżynierski etat. Pomijam oczywiście programistów, bo oni mają wyjątkowo dobrze w Trójmieście i ten zawód można uznać za dość opłacalny.
Za PRLu zostać inżynierem to było rzeczywiście coś. Dostawałeś od razu etat w przemyśle na niższym stanowisku kierowniczym, bo inżynierów było mało. Teraz inżynierowie zajmują się tym, czym kiedyś technicy (utrzymanie ruchu, serwis), a cały etos pracy inżyniera po prostu zniknął. Dodatkowo zerowa wiedza inżyniera o prawie, funkcjonowaniu firmy, podatkach czy negocjacjach w biznesie sprawia, że większość inżynierów jest po prostu wykorzystywanych przez handlowców-ekonomistów. No i zazwyczaj to finansista zostaje Prezesem firmy, a nie inżynier.
Mam sporą rodzinę, jest trochę techników, trochę inżynierów, ale zasada jest jedna. Dobrze mają tylko Ci, co założyli firmy, niezależnie od wykształcenia i fachu. Standardowa ścieżka nie-IT inżyniera raczej gwarantuje marne życie w M3, i bynajmniej nie chodzi tutaj o BMW ;)
Za PRLu zostać inżynierem to było rzeczywiście coś. Dostawałeś od razu etat w przemyśle na niższym stanowisku kierowniczym, bo inżynierów było mało. Teraz inżynierowie zajmują się tym, czym kiedyś technicy (utrzymanie ruchu, serwis), a cały etos pracy inżyniera po prostu zniknął. Dodatkowo zerowa wiedza inżyniera o prawie, funkcjonowaniu firmy, podatkach czy negocjacjach w biznesie sprawia, że większość inżynierów jest po prostu wykorzystywanych przez handlowców-ekonomistów. No i zazwyczaj to finansista zostaje Prezesem firmy, a nie inżynier.
Mam sporą rodzinę, jest trochę techników, trochę inżynierów, ale zasada jest jedna. Dobrze mają tylko Ci, co założyli firmy, niezależnie od wykształcenia i fachu. Standardowa ścieżka nie-IT inżyniera raczej gwarantuje marne życie w M3, i bynajmniej nie chodzi tutaj o BMW ;)
jeszcze jakiś czas temu powiedziałabym "tak, żałuję pójścia na studia"...choć jestem na dość ambitnym kierunku i nie zawsze było różowo...i kiedy powtarzałam rok bo nie mogłam nijak przebrnąć przez jeden przedmiot stwierdziłam "co za strata czasu! przecież mogłabym zacząć pracować, realizować się zawodowo jakoś, iść w kierunku, który mnie naprawdę interesuje"...ale inaczej wygląda sytuacja u faceta a inaczej u kobiety. facet ma zawsze opcję pracy fizycznej, do której kobieta nie zawsze się nadaje.kobieta bez wyższego wykształcenia ma niewiele perspektywicznych możliwości. dlatego mimo, że studia robię dla papierka, chcę je ukończyć...choć wiem, że bezpośrednio po nich będę się poniżać tyrając za marne grosze ale z czasem papierek się bardzo przydaje... 3 tysiące 4 lata po studiach mówisz marudząc??? moja mama-nauczycielka nie zarabia nawet 3 tysięcy po 20 latach w zawodzie.
o jaka wtopa niechcący :D
nie chodziło mi o to, że kogoś o cokolwiek obwiniam...tylko, że ludzie często nie doceniają tego, co mają... niektórzy zachrzaniają jak dzikie woły i dostają najniższą krajową na rękę a też często są po studiach. to nie studia decydują o tym ile zarabiasz bo i znam ludzi, którzy się bardzo dorobili bez studiów i takich, którym studia pomogły w drodze po pensję. tu nie ma reguły. to, co mnie tu poruszyło to oburzenie, że jak to, przecież mam studia i dostaję 3 tysiące...taka postawa roszczeniowa, taki wyrzut. więc mu uświadamiam, że są ludzie, którzy pracują w zawodzie kilkadziesiąt lat i nawet 3 tysięcy na rękę nie zarabiają...chyba nie muszę mówić ile zarabia nauczyciel stażysta-osoba po studiach... bo zarobek 3000zł może mieć już ewentualnie nauczyciel dyplomowany- po kilku latach stażu i kilku awansach zawodowych, których zrobienie wiąże się z pisaniem obszernych prac i bronieniem ich...
nie chodziło mi o to, że kogoś o cokolwiek obwiniam...tylko, że ludzie często nie doceniają tego, co mają... niektórzy zachrzaniają jak dzikie woły i dostają najniższą krajową na rękę a też często są po studiach. to nie studia decydują o tym ile zarabiasz bo i znam ludzi, którzy się bardzo dorobili bez studiów i takich, którym studia pomogły w drodze po pensję. tu nie ma reguły. to, co mnie tu poruszyło to oburzenie, że jak to, przecież mam studia i dostaję 3 tysiące...taka postawa roszczeniowa, taki wyrzut. więc mu uświadamiam, że są ludzie, którzy pracują w zawodzie kilkadziesiąt lat i nawet 3 tysięcy na rękę nie zarabiają...chyba nie muszę mówić ile zarabia nauczyciel stażysta-osoba po studiach... bo zarobek 3000zł może mieć już ewentualnie nauczyciel dyplomowany- po kilku latach stażu i kilku awansach zawodowych, których zrobienie wiąże się z pisaniem obszernych prac i bronieniem ich...
Myślę, że niczego nie musisz mu uświadamiać, bo on wie. Takie porównanie, bo ktoś ma tyle, a ktoś inny tyle jest bez sensu. Autor pyta o kwestię studiów- czy warto. Twoje "docen to, co masz" wskazuje na to, że nie warto. Bo autor nie jest zadowolony z 3 tys. A Ty mu mówisz coś na zasadzie "cicho siedź, bo inni mają gorzej". I co z tego, że mają? On chce więcej.
Ja mam inną propozycję. Autorze, zdobądź trochę doświadczenia zawodowego i wtedy zmień pracę na lepiej płatną lub poproś o podwyżkę. Skoro jesteś taki dobry, to nie powinno być problemu?
Ja mam inną propozycję. Autorze, zdobądź trochę doświadczenia zawodowego i wtedy zmień pracę na lepiej płatną lub poproś o podwyżkę. Skoro jesteś taki dobry, to nie powinno być problemu?
Kiedy ja zmieniałam 7 lat temu pracę, moi rodzice też mi wciskali "głupia jesteś, teraz masz umowę na czas nieokreślony, zobacz, twoja siostra marzy o takiej umowie, bo pracuje na smieciowkach..." Się nasłuchałam i nie posłuchałam. Wiedziałam, że jestem warta więcej. Zaryzykowalam. Po 3 m-cach intensywnej pracy na okresie próbnym, jako jedyna dostałam umowę na czas nieokreślony z wynagrodzeniem... takim samym jak w poprzednim miejscu pracy. Ale! Po pół roku dostałam 700 zł podwyżki, po kolejnych kilku miesiącach 1000 zł, później jakieś 500 i kolejne 500... i poszło :-) Teraz zarabiam 3 razy więcej niż w poprzednim miejscu pracy. Można? Można. Obecnie znów chcę więcej, ale nie od pracodawcy. Bo nie chcę życia poświęcać pracy dla kogoś. Rozwijam swoją działalność, jednocześnie pracując na pełnym etacie. I naprawdę śmieję się, kiedy ktoś mi mówi, że jestem zbyt wymagająca, bo ktoś ma tyle i tyle. I co z tego, że ma? Sorry, ale widocznie mu to pasuje.
nie każdy ma możliwość podjęcia ryzyka zmiany pracy....i nie każdy dostaje podwyżki tylko za dobrą pracę ,czasem awans zawodowy wygląda trochę inaczej. ok, nie każdemu pasuje zarabianie 3 tysięcy niedługo po studiach- rozumiem, pazerność jest w każdym z nas.... najlepiej skończyć studia i od razu żądać zarobków rzędu 5 tysięcy. kocham tą mentalność.
może nie masz świadomości, że jak młody człowiek
- nie chce siedzieć na garnuchu starych, albo
- wynajmować mieszkania za 1500 zł (ewentualnie pokoju 1.os. za prawie 1000 - jeśli ogarniete warunki)
to zarabianie 3000 zł nie da mu zdolności kredytowej, a nawet z wkładem własnym np. od starych cieżko przeżyć zarabiając 3000 a mają ratę kredytu np. 1500
ha?
- nie chce siedzieć na garnuchu starych, albo
- wynajmować mieszkania za 1500 zł (ewentualnie pokoju 1.os. za prawie 1000 - jeśli ogarniete warunki)
to zarabianie 3000 zł nie da mu zdolności kredytowej, a nawet z wkładem własnym np. od starych cieżko przeżyć zarabiając 3000 a mają ratę kredytu np. 1500
ha?
@młody człowieku:
Rozumiem, że wg Ciebie zarobki powinny zależeć od wieku i stanu posiadania?
Jak ktoś jest starszy i ma już gdzie mieszkać, to można mu płacić mniej. Bo przecież młode wilki MUSZĄ mieć na start swoje (tzn. skredytowane) mieszkanie i to im trzeba płacić więcej, zeby im stykło na spłatę kredytu i życie?
Rozumiem, że wg Ciebie zarobki powinny zależeć od wieku i stanu posiadania?
Jak ktoś jest starszy i ma już gdzie mieszkać, to można mu płacić mniej. Bo przecież młode wilki MUSZĄ mieć na start swoje (tzn. skredytowane) mieszkanie i to im trzeba płacić więcej, zeby im stykło na spłatę kredytu i życie?
@sadyl
Chyba trochę uogólniłeś. Za 3 tysie na miesiąc nie utrzymasz się, i nieważne czy na wynajętym czy na kredycie mieszkaniowym bo to dość porównywalne kwoty.
No dobra, utrzymasz się nie posiadając dzieci, samochodu, kredytu na pralkę, lodówkę, telewizor czy laptopa (za gotówkę nie kupisz bo mieszkanie zjada), nie kupując nowych ubrań, nie korzystając z kin, teatrów, koncertów, fryzjerów. Jedząc tylko mortadelę. Ot takie pieskie życie
No ale zawsze można przecież wynająć pokój u kogoś ;]
I to nie kwestia wieku, wszyscy powinni mieć średnio takie same możliwości a czy je wykorzystają, to każdego indywidualna sprawa
Chyba trochę uogólniłeś. Za 3 tysie na miesiąc nie utrzymasz się, i nieważne czy na wynajętym czy na kredycie mieszkaniowym bo to dość porównywalne kwoty.
No dobra, utrzymasz się nie posiadając dzieci, samochodu, kredytu na pralkę, lodówkę, telewizor czy laptopa (za gotówkę nie kupisz bo mieszkanie zjada), nie kupując nowych ubrań, nie korzystając z kin, teatrów, koncertów, fryzjerów. Jedząc tylko mortadelę. Ot takie pieskie życie
No ale zawsze można przecież wynająć pokój u kogoś ;]
I to nie kwestia wieku, wszyscy powinni mieć średnio takie same możliwości a czy je wykorzystają, to każdego indywidualna sprawa
Ja też kiedyś paliłam niestety i przyznam, że mimo iż zdrowotnie czułam się dobrze, to portfel chudł i chudł...kolejne podwyżki cen papierosów spowodowały, że miałam większą motywację żeby rzucić.
Na początku przez kilka miesięcy odkładałam pieniądze które nie wydałam na fajki, do skarbonki i było to dodatkową motywacją, gdy widziałam jak oszczędności rosną.
Na początku przez kilka miesięcy odkładałam pieniądze które nie wydałam na fajki, do skarbonki i było to dodatkową motywacją, gdy widziałam jak oszczędności rosną.
Tak naprawdę to różnica jest taka, że nie ciągnę ledwie do kolejnej wypłaty, tak jak to miało miejsce, gdy fajczyłam.Co prawda jedna paczka wystarczała na dwa dni, ale jednak był to dla mnie poważny wydatek. mimo,że pojawiło się kolejne dziecko, a ja dostaję 80% mojej pensji, to nie muszę się martwić że mi na coś ważnego pieniędzy zabraknie.W zamian za to, mogę iść do kina, kupić coś fajnego mężowi, dzieciom...
Niulka, razem możemy sobie przybić piątkę i trzymać tak dalej!:-)))
Niulka, razem możemy sobie przybić piątkę i trzymać tak dalej!:-)))
400zł czynszu?? pokaż mi taką miejscówkę w gdańsku, błagam! mój miesięczny budżet wynosi 1200zł z czego 600zł płacę za mieszkanie a właściwie za pół mieszkania i 70 za internet plus 40zł za przejazdówkę miesięczną. zostaje mi 490 na miesiąc na inne wydatki takie jak jedzenie, rzeczy na uczelnię i jakieś swoje przyjemności... i da się tak żyć będąc kobietą i mając większe potrzeby konsumpcyjne niż mężczyzna ;) chociażby kosmetyki, które tanie nie są.
1200 za kawalerkę 25m2 to nie jest według mnie super tanio, mimo, że już są tu wliczone opłaty (które wysokie nie są bo woda nie jest ogrzewana bojlerem więc prądu nie idzie bardzo dużo no a gaz to wiadomo-też nie jakiś ogromny wydatek) :P a jak siądzie mi komp to mam jeszcze na szczęście rodziców, którzy mi w razie tego typu problemu pomogą :) także nie ma tragedii...choć przyznam, że czasem jak przychodzą niespodziewane wydatki to się zastanawiam z czego mogę w tym miesiącu zrezygnować żeby mi wystarczyło :P
Sadyl, na fajki... ile przepraszam?!!!
Kyrie elejson.
U nas miesięcznie opłaty wychodzą jakoś tak:
czynsz: 550
prąd/gaz: 80
net/kablówka: 130
komórki: 120
szkoła/zajęcia dodatkowe dziecka: 270
paliwo: 600
zwierzyniec: 300
jedzenie: 2000
alkohol: 50
fajki: 0
Jeszcze lekarz, weterynarz, jak coś w aucie pierdyknie, imprezy.
To wszystko z pozostałych. Gdybyśmy palili, to dwa tysiące z dymem, ot tak. Fajne wakacje w ciągu roku by się przepuściło.
Kyrie elejson.
U nas miesięcznie opłaty wychodzą jakoś tak:
czynsz: 550
prąd/gaz: 80
net/kablówka: 130
komórki: 120
szkoła/zajęcia dodatkowe dziecka: 270
paliwo: 600
zwierzyniec: 300
jedzenie: 2000
alkohol: 50
fajki: 0
Jeszcze lekarz, weterynarz, jak coś w aucie pierdyknie, imprezy.
To wszystko z pozostałych. Gdybyśmy palili, to dwa tysiące z dymem, ot tak. Fajne wakacje w ciągu roku by się przepuściło.
UT paliwo 600 , bo Ty rowerem jeździsz ;) normalnie to 1500 :D
czynsz macie niski, ja mam 750 :( i za prąd też ponad 100 :( gaz mam w czynszu to jedyna pociecha. Telefon w końcu będzie tani - 25 zł i mogę dzwonić bez limitu, właśnie włączyłam usługę :) zaoszczędzę :D teraz jeszcze coś z internetem trzeba pomyśleć...
czynsz macie niski, ja mam 750 :( i za prąd też ponad 100 :( gaz mam w czynszu to jedyna pociecha. Telefon w końcu będzie tani - 25 zł i mogę dzwonić bez limitu, właśnie włączyłam usługę :) zaoszczędzę :D teraz jeszcze coś z internetem trzeba pomyśleć...
> można i w tym dziale
Skoro tak, to zagadka:
Dlaczego opłaca się w Polsce importować węgiel z Rosji, Czech, Australii, USA, Ukrainy, Kazachstanu, Kolumbii, Mozambiku i Hiszpanii :)
Podam od razu odpowiedź najbardziej oczywistą ekonomicznie, że kopalnie odkrywkowe i mniejsze koszty ;)
Czekam na pozostałe odpowiedzi :D
Dla ułatwienia pytanko pomocnicze: dlaczego jedyne rentowne kopalnie w Polsce należą do czeskiej firmy? :)
Skoro tak, to zagadka:
Dlaczego opłaca się w Polsce importować węgiel z Rosji, Czech, Australii, USA, Ukrainy, Kazachstanu, Kolumbii, Mozambiku i Hiszpanii :)
Podam od razu odpowiedź najbardziej oczywistą ekonomicznie, że kopalnie odkrywkowe i mniejsze koszty ;)
Czekam na pozostałe odpowiedzi :D
Dla ułatwienia pytanko pomocnicze: dlaczego jedyne rentowne kopalnie w Polsce należą do czeskiej firmy? :)
Sadyl, ale ja tego nie wymyśliłam, tylko przeczytałam:
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3445467,do-polski-sprowadzamy-dzis-wegiel-z-calego-swiata-dlaczego-to-sie-oplaca-infografika,id,t.html?cookie=1
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3445467,do-polski-sprowadzamy-dzis-wegiel-z-calego-swiata-dlaczego-to-sie-oplaca-infografika,id,t.html?cookie=1
A ja raczej żałuję. Uważam, że w czasie gdy studiowałam były lepsze oferty pracy. Mogłam zamiast siedzieć nad książkami siedzieć w pracy i już zarabiać. Poza tym moja obserwacja jest taka, że osoby bez studiów zarabiają dużo więcej (poza specjalistami IT, lekarzami, prawnikami, głównym księgowymi). Tak więc lepiej wybrać jakiś konkretny zawód a studia zrobić później jeśli jest to naprawdę potrzebne. Teraz w cenie są konkretne umiejętności oraz doświadczenie. Sama zastanawiam się nad zmianą zawodu - niestety zawody typu budowlaniec oraz spawacz odpadają - bo jestem kobietą i to drobną.
Wszystko zależy. Mam znajomych, którzy po zawodówce mają swoje firmy i zarabiają kilkanaście tysięcy, mam też znajomych po studiach klepiących biedę. Jak masz łeb na karku i wiesz co robić to dasz radę ze studiami czy bez. Choć oczywiście jak chcesz być lekarzem czy prawnikiem to wyjścia raczej nie masz.
prace magisterskie https://www.pracemagisterskie.pl
Moim zdaniem wy troche nie rozumiecie, iz w okresie PRL ( szacunek do Pana mgr, inz) oraz aspiracje po PRL (nato, ue itp) wiekszosc rodzicow chciala powiedziec - moje dziecko zna angielski i studiuje - . Wasze przekonanie -studiuj to co lubisz- jest takie jak z Popcornu czy Cosmopolitan. Mam pytanie jezeli ktos studowal Wiedze o Teatrze, Wychowanie Fizyczne, Pedagogike czy St. Miedzynarodowe, a potem pracuje na budowie, stolarce, magazyn, restauracja- to on sie tym nie interesuje ale sie nauczyl !!!
Moj kolega pochodzi z bardzo znanej Gdynskiej rodziny, ktora stawiala Gdynie (pra-dziadek), odbudowywala (dziadek) i budowala (matka ten piekny soc realizm Obluza, Dabrowy oraz Karwin). Od 4-6 klasy szkoly podstawowej uwielbialsmy na jez. Polskim sluchac jego wypracowan, bral udzial w przestawieniach, gral na giatrze. W wakacje przyczytal cala serie Alistera McLean-a. W 1 Gimnazujm Harrego Pottera po angielsku. Wlasie wtedy jego matka powiedzial, czy bardziej przeprowadzila z nim rozmowe, ze Humanizm to rozwoj osobisty ale z tego chleba nie bedzie....A skoro tym sie interesuje to moze co dzien 1 godzine tym zajmowac, czy np w weekend. Po 1 Klasie zmienil klase na Mat- fiza i startowal w olimpiadach Informatycznych. Potem poszedl do LO (3 na legionow), studia Uniw. Warszawski Informatyka oraz Matematyka - potem praktyki w duzej firmie dzial IT oraz FB w USA. Dzis ma firme z kolegami poznanymi walsnie w Gim, LO . Po tych studiach skonczyl Akademie Muzyczna ( 2 lata temu) teraz zaczal studia Dr Filozofia.
Ja niestety pochodzilem z rodziny robotniczej i nie stac bylo moich rodzicow na technikum tylko na peryferyjne LO potem Studia Politologia ( po 1 roki wiedzialem ze to droga do nikad). Wyjechalem do Niemiec ( nauczylem sie jezyka) , skonczylem szkole Medyczna. Po mimo 30 lat... Zarabiam dobrze owszem pewnych rzeczy musialem sie uczyc, czesc przymuszac. Ale bylo warto.
Dlatego warto to przemyslec !
Moj kolega pochodzi z bardzo znanej Gdynskiej rodziny, ktora stawiala Gdynie (pra-dziadek), odbudowywala (dziadek) i budowala (matka ten piekny soc realizm Obluza, Dabrowy oraz Karwin). Od 4-6 klasy szkoly podstawowej uwielbialsmy na jez. Polskim sluchac jego wypracowan, bral udzial w przestawieniach, gral na giatrze. W wakacje przyczytal cala serie Alistera McLean-a. W 1 Gimnazujm Harrego Pottera po angielsku. Wlasie wtedy jego matka powiedzial, czy bardziej przeprowadzila z nim rozmowe, ze Humanizm to rozwoj osobisty ale z tego chleba nie bedzie....A skoro tym sie interesuje to moze co dzien 1 godzine tym zajmowac, czy np w weekend. Po 1 Klasie zmienil klase na Mat- fiza i startowal w olimpiadach Informatycznych. Potem poszedl do LO (3 na legionow), studia Uniw. Warszawski Informatyka oraz Matematyka - potem praktyki w duzej firmie dzial IT oraz FB w USA. Dzis ma firme z kolegami poznanymi walsnie w Gim, LO . Po tych studiach skonczyl Akademie Muzyczna ( 2 lata temu) teraz zaczal studia Dr Filozofia.
Ja niestety pochodzilem z rodziny robotniczej i nie stac bylo moich rodzicow na technikum tylko na peryferyjne LO potem Studia Politologia ( po 1 roki wiedzialem ze to droga do nikad). Wyjechalem do Niemiec ( nauczylem sie jezyka) , skonczylem szkole Medyczna. Po mimo 30 lat... Zarabiam dobrze owszem pewnych rzeczy musialem sie uczyc, czesc przymuszac. Ale bylo warto.
Dlatego warto to przemyslec !
Nie da się na pytanie tytułowe poprawnie odpowiedzieć jeżeli żyje się w systemie nienormalnym takim jak peerel, czy postpeerel, jako że zależności między twoimi decyzjami a efektami twoich działań zostają pokrzyżowane przez błędy zakodowane w systemie. Mówiąc krótko - jezeli instytucje są włączające to możesz poprawnie przewidywać co będzie, jeżeli instytucje są wyzyskujące to zależnośći są wykoślawiane.
Mi sie wydaje, ze to wszystko kwestia tego jak zostalismy wychowani. Przeciez nasze pierwsze lata maja decydujacy wplyw na to jakimi ludzmi bedziemy. Jesli rodzice nam niechcacy wmawiali przez tyle lat negatywne rzeczy pt. "nie nadajemy sie do czegos" itp. to pozniej nawet jak zdecydujemy sie pod presja udac na studia .. to i tak oblejemy sprawe poniewaz po pierwsze pojdziemy tam gdzie chca inni .. po drugie brakuje nam wiary w nasze mozliwosci. Ludzi trzeba uczyc odpowiedzialnosci oraz zaradnosci od jak najmlodszych lat. Patrzac po znajomych to wielu udalo sie osiagnac sukces po kierunkach zwiazanych z finansami. Nawet ostanimi czasy interesowalem sie jak wyglada ranking mba polska i jakie placowki sa w samej czolowce. Okazalo sie, ze jedna z najbardziej wybieranych jest MBA Wyższa Szkoła Bankowa posiadajaca swoje oddzialy w praktycznie kazdym wiekszym miescie. Oczywiscie to patrzenie na cale zagadnienia z perspektywy dlugoterminowej .. cos jak w inwestycjach .. ale przeciez to jest inwestycja w cos najcenniejszego - czyli nas. Z powodzeniem ta wiedze plus doswiadczenie mozna wykorzystac pozniej w prowdzeniu wlasnego biznesu.
Nie żałuję. Nauczyłam się trochę, ale bardziej odkryłam, czym konkretnie chciałabym się zająć. W ciągu studiów zaczęłam pracę w zawodzie wtedy bardzo słabo płatną, ale łapałam doświadczenie. Do tego znajomi, rozwijanie zainteresowań. To myślenie, że praca czeka sama na człowieka po studiach moim zdaniem to błąd naszych czasów, pracy jest dużo, ale wyższe wykształcenie to już nie jest nic nadzwyczajnego. Trzeba się czymś wyróżnić.
Żałuję. Dyplom z dziennikarstwa, stabilnej pracy w zawodzie nie ma, a gdy przesyłam CV innym pracodawcom (nie z branży mediów), to nawet nie odpowiadają, bo zapewne uważają, że dziennikarz chce się załapać na etat, żeby powęszyć i "obsmarować" ich gdzieś w telewizji, gazecie, portalu, co jest wymysłem ich wyobraźni. Chyba trzeba będzie pominąć to wykształcenie w CV, bo inaczej nigdy nie dostanę etatu i człowiek będzie przymierać głodem.