Re: Czy/kiedy rowery miejskie w Gdańsku...
Aradash jeżeli tak chcesz rozpatrywać sprawę, to równie lewackie jest budowanie całej infrastruktury transportowej za publiczne pieniądze. Budowa dróg i parkingów jest deficytowa, bo podatek w...
rozwiń
Aradash jeżeli tak chcesz rozpatrywać sprawę, to równie lewackie jest budowanie całej infrastruktury transportowej za publiczne pieniądze. Budowa dróg i parkingów jest deficytowa, bo podatek w paliwie pokrywa jedynie ułamek potrzebnych funduszy, reszta idzie z innych podatków. Nie ma opłat za korzystanie z dróg, więc utrzymanie też jest deficytowe i pokrywane z podatków.
Co więcej te drogi i parkingi są tworzone dla mniejszości (indywidualny transport samochodowy jeszcze chyba nie przekroczył w Gdańsku 50%, transport publiczny korzysta tylko z części dróg).
Proponuję więc nie politykować lewica-prawica, bo to proszenie się o kolejną polityczną kłótnię. Do tego wygląda, że zaczyna brakować argumentów, więc próbujesz zmieszać kogoś z błotem.
Roweru miejskiego nie można rozpatrywać jedynie jako biznesu, tak samo jak tradycyjnego transportu miejskiego. Zysk to nie tylko kasa ale w ogólności jakość życia w mieście.
Sama idea systemu roweru publicznego nie jest zła, bo to dobre uzupełnienie istniejącego transportu. Rower może spenetrować większy obszar, zwłaszcza niedostępny dla dużych i ciężkich pojazdów lub w miejscach gdzie regularna linia się nie opłaca.
Problem zaczyna się na styku biznesu i miejskich pieniędzy, gdzie firmy próbują wyssać kasę z miasta. Według mnie system musi obejmować całe Trójmiasto i być włączony w ZTM. System musi być na tyle otwarty, żeby obsługiwać go mogło wielu operatorów, a nie jeden monopolista.
zobacz wątek