Widok
Damian B. - opinia
Mam porównanie muzeum w dawniejszej lokalizacji i tej nowej.Zmiana miała być na lepsze.Wyszło źle.Nie lokalizacja,ale całe wnętrze,projektant nie popisał się.Czarna i błyszcząca podłoga wielu osobom,zwłaszcza starszym sprawia kłopot optyczny.Czarne i nieoświetlone schody na drugi poziom? Ile osób już spadło? Gabloty też nieprzemyślane.W dawnym muzeum wszystkie eksponaty były doskonale widoczne,w dobrym oświetleniu,bez oślepiania.W Młynie oświetlenie często bije w oczy,jedna gablota z kolei wcale nie jest oświetlona,ciemno w niej i niewiele można podziwiać. Gablota z bryłami bursztynów w pionie z okienkami oraz ta z inkluzjami jest tak wysoka,że tylko super wysoka osoba jest w stanie zobaczyć te rzędy na górze.
Dawniejsze muzeum miało więcej eksponatów wyrobów,ciekawszych i więcej brył w różnorodnych barwach.
Jedyna dobra ekspozycja jest w sklepie.Czy chodzi tylko o zyski ze sprzedaży?
A na marginesie jedna toaleta to trochę mało.Kolejka..
Dawniejsze muzeum miało więcej eksponatów wyrobów,ciekawszych i więcej brył w różnorodnych barwach.
Jedyna dobra ekspozycja jest w sklepie.Czy chodzi tylko o zyski ze sprzedaży?
A na marginesie jedna toaleta to trochę mało.Kolejka..
Moja ocena
Muzeum Bursztynu, oddział Muzeum Gdańska
kategoria: Muzea
klimat i wystrój: 1
inicjatywy: 2
lokalizacja: 6
przystępność cen: 3
ocena ogólna: 2
2.8
* maksymalna ocena 6
Odpowiedź obiektu
Panie Damianie,
w nowym Muzeum Bursztynu jest 3 raz więcej eksponatów, w tym wszystkie pokazywane w starej siedzibie;).
Co do reszty pozostaje nam uszanować subiektywną opinię i nie będziemy się do niej odwoływać. Rozumiemy, że darzy Pan sympatią starą wystawę w Zespole Przedbramia.
w nowym Muzeum Bursztynu jest 3 raz więcej eksponatów, w tym wszystkie pokazywane w starej siedzibie;).
Co do reszty pozostaje nam uszanować subiektywną opinię i nie będziemy się do niej odwoływać. Rozumiemy, że darzy Pan sympatią starą wystawę w Zespole Przedbramia.
Wielka Klapa na otwarciu!
Jest to jedyne muzeum, w którym po zakupie biletu elektronicznie trzeba potem stać w długiej kolejce, a bez biletów kupują obok na bieżąco. Elektroniczną sprzedaż wprowadzono właśnie po to, aby omijać kolejki. Pani w kasie wydająca bilety po zakupie elektronicznym, nie ma pojęcia, o co chodzi w tej sprzedaży, zwalając winę, że to firma wynajęta zajmuje się sprzedażą elektroniczną, a powinni ją przeszkolić! Poza tym, tutaj, ale także w wielu innych miejscach nie przewidzieli możliwości zakupu biletu rodzinnego przez internet. Zbiory rozproszone na dużej przestrzeni, a brak ławeczek, aby przysiąść, odpocząć i pokątemplować. Opisy eksponatów skąpe lub brak ich wcale, w niektórych gablotkach brak oświetlenia lub nie palą się niektóre lampki, czasem są źle ustawione i świecą po oczach. Także duża tablica trudna w czytaniu z powodu braku oświetlenia. Gablota z okrągłymi okienkami sięgają od ziemi do ponad dwóch metrów, więc trudno obejrzeć najniżej i najwyżej umieszczone eksponaty - nie mówiąc o dzieciach. I na koniec - monitorów z filmami dydaktycznymi nie zdążono przygotować i nie działały.
Jest to jedyne muzeum, w którym po zakupie biletu elektronicznie trzeba potem stać w długiej kolejce, a bez biletów kupują obok na bieżąco. Elektroniczną sprzedaż wprowadzono właśnie po to, aby omijać kolejki. Pani w kasie wydająca bilety po zakupie elektronicznym, nie ma pojęcia, o co chodzi w tej sprzedaży, zwalając winę, że to firma wynajęta zajmuje się sprzedażą elektroniczną, a powinni ją przeszkolić! Poza tym, tutaj, ale także w wielu innych miejscach nie przewidzieli możliwości zakupu biletu rodzinnego przez internet. Zbiory rozproszone na dużej przestrzeni, a brak ławeczek, aby przysiąść, odpocząć i pokątemplować. Opisy eksponatów skąpe lub brak ich wcale, w niektórych gablotkach brak oświetlenia lub nie palą się niektóre lampki, czasem są źle ustawione i świecą po oczach. Także duża tablica trudna w czytaniu z powodu braku oświetlenia. Gablota z okrągłymi okienkami sięgają od ziemi do ponad dwóch metrów, więc trudno obejrzeć najniżej i najwyżej umieszczone eksponaty - nie mówiąc o dzieciach. I na koniec - monitorów z filmami dydaktycznymi nie zdążono przygotować i nie działały.