5-6 lat temu na stronach pewnego urzędu pracy w dużym polskim mieście (nie Gdańsk) widziałem "świetną" ofertę pracy
Subwencjonowaną, czyli pensja wypłacana w całości przez urząd pracy. Pensja 2180 zł. Asystentka w kancelarii prawnej. Obowiązki oceniałem na 2 i 1/4 etatu: przyjmowanie i obsługa gości, spotkań...
rozwiń
Subwencjonowaną, czyli pensja wypłacana w całości przez urząd pracy. Pensja 2180 zł. Asystentka w kancelarii prawnej. Obowiązki oceniałem na 2 i 1/4 etatu: przyjmowanie i obsługa gości, spotkań (robienie kawy, herbaty, podawanie herbatników), sprzątanie po tym, mycie lodówki, zakup towarów spożywczych, robienie backupów (!) , kserowanie materiałów na spotkania, rozdział maili wpływających do kancelarii - do odpowiednich prawników. Itp. itd., 16 linijek obowiązków ! Tak oferowano pracę dla Polki. A latem ub. roku widziałem: oferta dla dwóch pracownic w sekretariacie jakiejś wyższej szkoły prywatnej. Pensja 3100 zł - dla każdej, nie na obie razem. Wymagania: znajomość języka "u", znajomość komputera, znajomość urządzeń biurowych. Tylko. Gdy dla tej Polki było: bardzo dobra znajomość pakietu Office, dobra znajomość Outlooka (chyba i angielski, nie pamiętam) i co tam jeszcze.
zobacz wątek