pseudokomedia
nie wiem, czy można ten spektakl określić mianem komedii...właściwie do momentu pojawienia się na scenie Arabelli (czyli do około 45 minuty) nie ma się z czego śmiać. Jedynie ona wnosi trochę...
rozwiń
nie wiem, czy można ten spektakl określić mianem komedii...właściwie do momentu pojawienia się na scenie Arabelli (czyli do około 45 minuty) nie ma się z czego śmiać. Jedynie ona wnosi trochę dynamiki do spektaklu i jej wpadki po kilku "głębszych" mogą rozbawić widza. To jednak bardziej spektakl o ludzkich tragediach: Justin jest uzależniony od swojej narzeczonej i właściwie bardzo nieszczęśliwy w związku z nią, co wyjdzie na jaw na końcu przedstawienia. Z kolei Julie Ann jest wciąż pod kloszem rodziców, chorobliwie pedantyczna i zagubiona. Czy widownia może śmiać się z tego, że dawny bokser bije kobietę mieszkającą kilka pięter wyżej??? Bynajmniej. To raczej sztuka o ludzkich nieszczęściach, które za wszelką cenę próbuje się przełożyć na drobne niby-wypadki, lecz nie wychodzi to wcale dobrze. Brawa jedynie za scenografię - padający za oknem deszcz, grzmoty i piękny nowoczesny salon na scenie - zasługują na ogromną uwagę.
zobacz wątek