przestrzegam
Myślałam, że ci którzy "malkontencą", nie potrafią przestawić się na obejrzenie sympatycznej farsy, dostosować do konwencji gatunku i oczekują "spektaklu" przez duże "S". A ja chcę po prostu...
rozwiń
Myślałam, że ci którzy "malkontencą", nie potrafią przestawić się na obejrzenie sympatycznej farsy, dostosować do konwencji gatunku i oczekują "spektaklu" przez duże "S". A ja chcę po prostu przyjemnie spędzić wieczór. Ale pomyliłam się! W programie spektaklu napisano: "Ayckbourn kreśli postacie grubą kreską" - dla mnie to kreska okazała się zdecydowanie za gruba! Szczerze nie zaśmiałam się ani razu. Widownia też śmiała się rzadko i jakby półgębkiem. A aktorzy po spektaklu wyszli do ukłanów jakby lekko niepewni i zażenowani.
Oby Teatr Wybrzeże jak najszybciej odnalazł "złoty środek" między tonem repertuaru ostatnich lat a tego typu "lżejszymi" sztukami!
zobacz wątek