Re: np. żelazo
Tak, oczywiście, ja drożę i ja bronię mięsa.
Jeśli będziesz czytać ze zrozumieniem to zauważysz w że w moich wypowiedziach dopuszczam rezygnację z mięsa pod warunkiem że zrobi się to...
rozwiń
Tak, oczywiście, ja drożę i ja bronię mięsa.
Jeśli będziesz czytać ze zrozumieniem to zauważysz w że w moich wypowiedziach dopuszczam rezygnację z mięsa pod warunkiem że zrobi się to inteligentnie. Pokazuje też, że nie jest to konieczne przy odchudzaniu, a wręcz może utrudnić ten proces i stwarza dodatkowe problemy jeśli reszta rodziny nie chce się tak żywić.
Ogólnie chodzi o to żeby odchudzić się możliwie bezboleśnie czyli ingerując w jadłospis tylko tyle ile to jest absolutnie konieczne. Ty proponujesz rewolucję żywieniową. Oprócz uczucia głodu które w mniejszym czy większym stopniu musi towarzyszyć odchudzaniu dodatkowo fundujesz dyskomfort w postaci jedzenia które komuś nie pasuje. Gdyby było inaczej to ta osoba już wcześniej by tak jadła. Swoją drogą ciekawe czemu zakładasz że osoba otyła musi jeść mięso. Autor nic nie napisał o swoim jadłospisie a mięso nie jest najbardziej tuczącym składnikiem jedzenia.
Kilogramy można tracić na różne sposoby. Moją dietę testowałem na sobie przez rok czasu. Mam współczynnik BMI 24 i jem to co lubię 5 razy dziennie.
Nie wiem natomiast na jakiej podstawie twierdzisz że Twój sposób jest skuteczny. Wiedza teoretyczna to za mało. Jeśli nie masz żadnej praktyki i efektów to może nie kłuć się z kimś kto ma.
Wyciągam logiczne wnioski. Autor poprosił o pomoc 10 dni temu i więcej się nie odezwał. O czymś to chyba świadczy.
Gdyby wiedza o układaniu diety była tak prosta do opanowania to nie byłoby dietetyków i osób z nadwagą. Każdy by chwilkę posiedział i miałby dietę jak marzenie, a potem już z górki. Niestety takie proste to nie jest. Nie wystarczy zrobić listy produktów zastępczych tylko przygotować z tych produktów sensowne menu na cały rok.
zobacz wątek