Odpowiadasz na:
Zmiany są absolutnie konieczne!
My, jako rodzina, już kilkanaście lat temu kupiliśmy na własność kawałeczek Polski w Bojanie. Dziś, kwota za jaką nabyliśmy ten kawałeczek Polski, wydaje się niewielka. Jak na tamte czasy, był to... rozwiń
My, jako rodzina, już kilkanaście lat temu kupiliśmy na własność kawałeczek Polski w Bojanie. Dziś, kwota za jaką nabyliśmy ten kawałeczek Polski, wydaje się niewielka. Jak na tamte czasy, był to jednak bardzo poważny wydatek. Przynajmniej dla nas. Dzisiaj nie było by nas stać na kupno kawałeczka Polski na własność. Wówczas, przed kilkunastoma laty, w Bojanie nie było obecnej szkoły. Nie było również kościoła. Nie było też nazw ulicy. To była prawdziwa pipidówka i zadupie. My jednak zdecydowaliśmy się związać z tą dziurą.
Oto moje pięć palców na policzki naszych lokalnych władców.
I. SZKOŁA. Moim zdaniem, szkoła w Bojanie powinna być natychmiast zamknięta! Już wcześniej pisałem o tym. Tuż przed szkołą stoi wielka i niebezpieczna paskuda. Słupy z transformatorem. W 2007 roku wykonano jakieś prace, w wyniku których zamieniono stare słupy na nowsze oraz schowano do ziemi część kabli. W tym roku, zabrukowano spory plac przed szkołą. Czy trzeba przypomnieć ile jest wypadków związanych z brakiem odpowiedniego zabezpieczenia urządzeń energetycznych? Czy i u nas musi dojść do jakiegoś wypadku z udziałem dzieci czy młodzieży, aby zabezpieczyć to brzydactwo? Skoro tego nie zrobiono w ramach rozbudowy szkoły, to pieniądze na to powinni wyłożyć z własnych dochodów, przede wszystkim, obecny wójt i prezes firmy Energa. To głównie oni, moim zdaniem, odpowiadają za to, że ta maszkara nie jest dobrze zabezpieczona. Zaś szkoła powinna być tak długo zamknięta, dopóki wokół tej szkarady nie stanie ogrodzenie co najmniej dwumetrowej wysokości, z oświetleniem i oznakowanie, że wejście grozi śmiercią. Zgodnie z „Kodeksem pracy” każdemu pracownikowi można potrącić do trzech pensji, jeśli nie więcej. Mamy nowych radnych zobaczymy co zrobią w tej sprawie. Przecież wszystkie dzieci są nasze! To one w przyszłości będą pracowały na emerytury swoich rodziców i na podatki, aby wszystko mogło jako tako funkcjonować. Wypadki tylko pochłaniają przychody. Zawsze najtaniej jest zapobiegać niż później leczyć. To takie proste a zarazem takie skomplikowane.
Jest to pierwszy, ewidentny dowód nieudacznictwa i krótkowzroczności, oraz dowód wyczerpania się możliwości organizacyjnych i intelektualnych naszych lokalnych władców.
II. ZDROWIE. Jako pacjent nie mam specjalnych zastrzeżeń do funkcjonowania naszej miejscowej służby zdrowia. Zdarzył się nam jeden dosyć poważy incydent, ale wszystko rozeszło się po kościach. Uczciwie powiem, że jest lepiej niż był w Gdyni, gdzie przedtem mieszkaliśmy. Łatwiej dostać się do lekarza rodzinnego. Mam natomiast zastrzeżenia do szpitala w Wejherowie i w Gdańsku. Dopiero po wyborach ujawniono, że w Wejherowie, w krótkich odstępach czasu, zmarły aż trzy osoby, po operacji zmniejszenia żołądka. A w szpitalu wojewódzkim przeprowadzono kilkadziesiąt nielegalnych, przepraszam, nie nielegalnych, ale poza statutowych (!!!) działań chirurgów. W wyniku tego młoda Szwedka została sparaliżowana. W czym problem? Ano w tym, że my, jako pospólstwo i wyborcy nie mamy żadnego wpływu na to, co robią lekarze w szpitalach. Te przykłady dowodzą, że są oni (szpitalni lekarze) poza wszelką społeczną kontrolą. Teraz, już po wyborach, nasi wybrańcy do powiatu i województwa mogą spać spokojnie przez 4 lata. A konowały nadal będą robić wszystko po swojemu. Tymczasem partie polityczne na swoją działalność biorą niezłą „kapustę” z kasy państwowej. Dlaczego lokalni politycy partyjni nie mają swoich stron w internecie, gdzie wyłuszczali by nam swoje osiągnięcia i poczynania? Ot, chociażby w dziedzinie poprawy leczenia szpitalnego.
Bardzo poważy problem to alkohol! Alkoholizm, to bardzo poważna choroba, której leczenie jest długie a więc i drogie, i to za nasze comiesięczne składki zdrowotne. Nie mogę wyjść z podziwu, że tuż obok szkoły dostępny jest alkohol pod każdą postacią i w dowolnych ilościach. Podobno jest jakaś ustawa o wychowaniu w trzeźwości, która zakazuje tego rodzaju handlu w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły. I jakoś nikomu, jak do tej pory, to nie przeszkadza. Oto, jaka jest siła kumoterstwa. A w takiej Szwecji, kupno alkoholu wymaga bardzo poważnego wysiłku. A może właśnie o to chodzi? Aby Naród rozpijał się?
I jest to drugi, ewidentny dowód nieudacznictwa i krótkowzroczności, oraz dowód wyczerpania się możliwości organizacyjnych i intelektualnych naszych lokalnych władców.
III. WODA. Gminny wodociąg został wybudowany na początku lat 80-tych z publicznych pieniędzy. Pomimo, że na naszym własnym kawałeczku Polski była woda, gminne urzędniki zmusiły nas do wybudowania dodatkowego odcinka. Do tego, nieco później, dołączono następny odcinek. To było kilkanaście lat temu! Do dziś gminne urzędniki nie odebrał naszego przyłącza a my nie przekazaliśmy tego kawałka wodociągu dla gminy i nie zamierzam to uczynić bezpłatnie. Moja pisanina do urzędu w tej sprawie zbywana jest milczeniem.
Teraz budowana jest kanalizacja za społeczne pieniądze plus kredyty, które my wszyscy będziemy spłacać z eksploatacji całej tej instalacji. Przekopane zostało nie tylko Bojano, ale przy okazji jakoś nie pomyślano o tym, aby do ziemi włożyć dodatkowe rury na kable telekomunikacyjne i nie tylko. Łącznie ma być wybudowane ponad 37 km sieci kanalizacyjnej, to jest ponad 37.000 metrów. Planowany całkowity koszt kanalizy, to około 33.000.000 zł a do sieci ma być podłączone około 5.000 mieszkańców. Dane ze stron www gminy. Ile kosztuje metr bieżący rury, którą można włożyć do ziemi na kable? Na przykład rura drenażowa bez dziur, o średnicy 10 cm kosztuje w detalu około 3 zł. Pomnóżmy metry przez tę cenę za metr (37.000 x 3) otrzymujemy 111.000 zł. Może trzeba by zastosować inne rury o wyższej cenie, ale przy tej ilości, to „gada się” tylko z producentem i być może, cena za metr rury byłaby niższa. Jak z tego widać koszt materiału jest niewielki i nijak ma się do całych kosztów, około 33 mln zł. Dochodzi jednak dodatkowa robota, za która trzeba by zapłacić. O ile wzrosły by koszty robocizny? Nie mam zielonego pojęcia, ale myślę, że były by one podobne do kosztów materiału w stosunku do całości. A gdybyśmy to my, mieszkańcy byli udziałowcami, to za sam materiał wypadło by (111.000/5.000) po 22 zł od mieszkańca. Za sam materiał! To wymagało tylko pomyślunku i odpowiedniego zorganizowania. Mówiłem o tym z wieloma mieszkańcami, jeszcze przed rozpoczęciem budowy kanalizy, ale jak widać nie odniosło to żadnego skutku. Przecież wcześniej, na podobną skalę, co kanaliza, były kładzione rury gazowe. I też nikt nie pomyślał o dodatkowych rurach na kable. Tym samy, już dwa razy bezpowrotnie zmarnowano okazję na dostęp w Bojanie i okolicy, do cywilizacji przez internet i nie tylko.
Myślę też, że nieporozumieniem jest to, aby to gminne urzędniki zarządzały całą instalacją wodną i kanalizą, i za każdym rachunkiem za wodę, grozili nam egzekucją administracyjną. Uważam, że do zarządzania tym powinna być powołana odpowiednia spółka, w której my wszyscy, którzy z tego korzystamy, powinniśmy mieć udziały. Z całą pewnością będzie taniej i zakończy się nielegalne i bezkarne pobieranie wody z gminnej sieci. I z cała pewnością nie dochodziło by do marnowania publicznych pieniędzy. Jak było to dotychczas. No chyba, że pojawi się jakaś nowa technologia, która będzie posiadała możliwości i parametry światłowodu i nie będzie to wymagało fizycznych połączeń w ziemi jak kabelkami czy światłowodami. Ale co będzie jutro nie da się tego przewidzieć. Dowodzą tego dzisiejsze wydarzenia.
I jest to trzeci, ewidentny dowód nieudacznictwa i krótkowzroczności, oraz dowód wyczerpania się możliwości organizacyjnych i intelektualnych naszych lokalnych władców.
IV. DROGI. Jak wyżej wspomniałem, już kilkanaście lat temu kupiliśmy sobie kawałeczek Polski na własność. Aby rozpocząć budowę, trzeba było najpierw utwardzić drogę. I zrobiliśmy to za własne pieniądze. Potem, niemal każdy kamień wydłubany z kaszubskiej lichej ziemi, topiliśmy w drogowym błocie. Doprowadzenie wody zniwelowało naszą pracę. Ale jakoś udało się doprowadzić drogę do takiego stanu, że był możliwy dojazd do naszej posesji. Budowa sieci gazowej i obecnie kanalizy znowu zrujnowały naszą drogę. W ciągu tych kilkunastu lat, tylko raz czy dwa, przywieziono na naszą drogę żwir i wjeżdżała wielką jak stodoła maszyną, „równając” drogę. Zepchnięto na boki wypiętrzenia ze środka drogi na boki. Tym sposobem na środku powstały eleganckie kałuże i grzęzawisko po kostki. A co!
Jak rozwiązać ten problem? Wystarczy spojrzeć na mapę i przespacerować się po Bojanie. Mamy tu rzeczkę Kacza, która wpada do morza w Orłowie. Wystarczy więc wiedza z podstawówki, i ją praktyczne zastosować. Woda deszczowa czy z topniejącego śniegu, jest cięższa od powietrza i zajmuje jego miejsce dążąc do zajęcia jak najniższego poziomu. Woda, pod wpływem sił grawitacyjnych, poniżej poziomu morza w sposób naturalny raczej nie płynie. Wystarczyło by więc wykonać odpowiednie rowki, a gdzieniegdzie położyć rury przepustowe, aby woda, bez wiedzy i zgody władców, płynęła sobie do Bałtyku. Myślę, że podobne rozwiązania można by zastosować w całej gminie. No ale na to potrzebna jest elementarna wiedza i umiejętność praktycznego jej zastosowania.
A spójrzmy na nasze ogólne oświetlenie. Tu też widać kumoterskie działania. Wystarczy się przejść po Bojanie wieczorową porą i od razu widać, komu sprzyja obecna władza, a komu władza ta władza nie sprzyja. A za to my wszyscy płacimy z naszych podatków.
I jest to czwarty, ewidentny dowód nieudacznictwa i krótkowzroczności, oraz dowód wyczerpania się możliwości organizacyjnych i intelektualnych naszych lokalnych władców.
V. INTERNET. To dostęp do ogromnych zasobów wiedzy i pracy, przez tak zwaną telepracę. Dobry, niezawodny i szybki internet, to najtańszy dostęp do wszystkich szkół każdego szczebla nauczania i naprawdę mądrych profesorów, bez konieczności wychodzenia z domu. I to przez 24 godziny na dobę! Kontakty, kolokwia i seminaria mogą odbywać się również bez wychodzenia z domu, zarówno pomiędzy uczącymi się jak z nauczającymi. Coraz więcej dostępnych jest przez internet tego rodzaju sposobów nauczania. Telepraca może uwolnić sporą liczbę ludzi od uciążliwego codziennego dojeżdżania do stacjonarnego miejsca pracy, którą z powodzenie można wykonywać w domu. I tego rodzaju pracy będzie coraz więcej, jako że dzięki automatyzacji procesów produkcyjnych maleje zapotrzebowanie na prostą i zwykłą pracę fizyczną. Dziś o wiele łatwej jest coś wyprodukować, niż to sprzedać. Z tego powodu będzie rosła liczba indywidualnych zamówień, na przykład: zdrowa żywność, buty czy odzież. Tym samym, telepraca może spowodować znaczne zmniejszenie ruchu na drogach. Pojęcie, korki uliczne, przestanie być zmorą naszego codziennego życia. Dobry internet, to też dostęp do wielu usług medycznych. To również lokalna praca, radio i telewizja oraz wspaniałe zajęcie i zabawa nie tylko dla dzieci i młodzież. To również bezpośredni kontakt wyborców z wybrańcami... Ech! A może właśnie o to chodzi, aby Bojano było zadupiem?
A jak jest z internetem u nas, w Bojanie? W 2000 roku TPSA, wzdłuż naszej głównej drogi wojewódzkiej nr 218, włożono do ziemi jakiś kabelek. I już po kilku latach okazało się, że w Bojanie nie można mieć telefony stacjonarnego. O dostępie do dobrze działającego internetu można tylko pomarzyć. Owszem jest dostęp do nielimitowanego internetu przez radiolinię, ale podłej jakości oraz bardzo drogo przez komórki. W czym leży wina naszych lokalnych władców? Ano w tym, że pozwolono włożyć do ziemi jakiś szajs i to bez rur, co powoduje stan obecny. I pomyśleć, że są kraje w Europie, gdzie niemal wszystko można załatwić przez internet, nawet założyć własną firmę.
I jest to piąty, ewidentny dowód nieudacznictwa i krótkowzroczności, oraz dowód wyczerpania się możliwości organizacyjnych i intelektualnych naszych lokalnych władców.
Jestem człowiekiem już w sile wieku i zgodnie z tym mam sporo różnych dolegliwości. Jednak już dawno wypracowałem sobie świadczenie, które pozwala nam na skromne i spokojne życie. Jak to się mówiło w moim środowisku: swoje za komuny „odwarczałem”. Nie zabiegam też o żadne stanowisko. W miarę sił zajmuję się wnuczkami i czasami pogrzebię sobie w ziemi. Czasami też nagryzmolę sobie coś i publikuję tu i tam, co powszechnie niektórzy nazywają pieniactwem, a ja nazywam to pisaniną. Korzystając głównie z bogatego własnego doświadczenia życiowego i zdobytej wiedzy, staram się zmusić ludzi do samodzielnego myślenia. I czasami to mi udaje się. Dlatego z powodów wyżej przytoczonych, jestem absolutnie (całkowicie) i bezwzględnie za zamianami naszych lokalnych władców.
Taczki jednak powinny być w stałej gotowości, bez względu na to, kto zostanie wójtem. Tylko kto to potem to zorganizuje?
Podstawa prawna: Konstytucja w Polsce, art. 8 i 54.