Pan wynajmujący to super ekonomista, ale o INFLACJI nie słyszał...
Przyrównanie do lokaty bankowej ma oczywiście jakiś tam sens, ale trzeba również uwzględnić inflację. Mam w kieszeni 300 tyś złotych, które ma pewną sile nabywczą, za rok tą samą silę nabywczą...
rozwiń
Przyrównanie do lokaty bankowej ma oczywiście jakiś tam sens, ale trzeba również uwzględnić inflację. Mam w kieszeni 300 tyś złotych, które ma pewną sile nabywczą, za rok tą samą silę nabywczą będzie miało 300 tyś zł + inflacja. A więc jeśli mamy mówić o realnym zarobku z lokaty bankowej to od jej oprocentowania należy odjąć inflację. Z tych 3-4 % zostanie nam 0-1% zysku. A mieszkanie? A mieszkanie cały czas jest. Oczywiście ceny mieszkań podlegają wahaniom, ale jeśli pan ekonomista kupował na górce cenowej to mam dla niego dwie wiadomości. Po pierwsze żaden wynajem nie zrekompensuje mu utraty (a raczej urealnienia) wartości przepłaconego mieszkania a po drugie pora szukać nowego zawodu. To właśnie mieszkanie jest samo w sobie busem od ryzyka ... Dziś 300 tysięcy złotych ma wartość 300 tysięcy złotych a jutro może mieć wartość papieru na którym je wydrukowano. Już inni "sprytniejsi" ekonomiści nad tym pracują...
PS, studia skończyłem jakiś czas temu (i to nie ekonomie czy ZiM), studentów nie bronie, ale odrobinę przyzwoitości należy zachować gdy się prezentuje swoje racje...
zobacz wątek