Odpowiadasz na:

Mozart

Bylam na wczorajszym spektaklu. Jako, że jest to pierwsza premiera nowego dyrektora, postaram się być obiektywna i skupić się na plusach.
Najpierw warstwa wokalna. Kocham Mozarta i traktuję... rozwiń

Bylam na wczorajszym spektaklu. Jako, że jest to pierwsza premiera nowego dyrektora, postaram się być obiektywna i skupić się na plusach.
Najpierw warstwa wokalna. Kocham Mozarta i traktuję jego muzykę bardzo poważnie, profesjonalnie. Technika i styl wykonawczy stoi tu na pierwszym miejscu. Niestety nie każdy wokalista o tym pamiętal... Jestem zachwycona Anną Wierzbicką. Sposób emitowania glosu, barwa i emocje... Poprostu wbilo mnie w fotel i bylam naprawdę szczęśliwa, że nareszcie tak śpiewającą osobę mogę uslyszeć w "mojej" operze (oczywiście pamiętam Iwonę Hossę w roli Violetty i kilka innych objawień, ale to należalo do wyjątków). Mam nadzieję, że ta tendencja "ulepszania poziomu teatru" zostanie utrzymana. Jeśli chodzi o mężczyz,to najbardziej podobal mi się Masetto. Aktorsko i wokalnie (czysta, ciepla barwa i dobra technika) byl naprawde fantastyczny w swojej postaci. Tak samo Komandor - cudowy glos! Don Giovanni byl świetny aktorsko. Widać, że wie kogo gra i robi to bardzo przekonywująco. Wokalnie już nie zachwyca (poprostu nierówno śpiewa). Potem uplasowalabym Leporella. Aktorsko może trochę drętwo, ale wokalnie bardzo ladnie. Chór byl dobry, a orkiestra mnie zaskoczyla. Nie bylam może zachwycona, ale wszystko bylo poprawnie zagrane. Nie bylo wpadek, a drobazgów nie czepia się nawet w samej La Scali ;) To żywa muzyka, a male bledy zdarzają sie nawet największym. Może tylko w II Arii Donny Anny nie rozumialam pewnych ritardando. Ogólnie poziom przedstawienia równa się z ich średnim poziomem teatrów niemieckich tej klasy.
Jeśli chodzi o warstwę sceniczną, to walaściwie nie mam nic do zarzucenia. Scenografia, choreografia, kostiumy bardzo mi się podobaly. Nie będę gloryfikowac, bo naturalnie można lepiej(czasem precyzyjniej zatańczone), ale bylo to przemyślane, konsekwentne i nie narzucające się. Kolorystyka też mi się podobala. Może ten zlew z bierzącą wodą jest jakby nieuzasadniony, ale ok.
Reżyseria. Liczylam, że mnie zbulwersuje, ale bylo wręcz przeciwnie. Nie doszukalam się kontrowersji. To także dobrze przmyslane zilustrowanie fabuly. Zrozumiala i trzymająca w napięciu. Często jednak poprzez nadmierne "zagrywanie" się aktorów, a szkoda, przedstawienie tracilo na jakości. (Lepiej grać oszczędniej, niż przerysowywać - myślę, że dlatego niektórzy dopatrzyli się tu operetkowości). Nie chcę oceniać czy to wina reżyserii, czy śpiewaków. To może ocenić ktoś, kto pracowal nad produkcją. Bardzo podobalo mi się, że Masetto nie byl ukazany, jak to zwykle bywa, jako naiwny, prostacki chlop. Co do laptopa - pomysl dobry, zważywszy na epokę w jakiej żyjemy. Dodalabym tylko podczas arii Leporella drukujące się kartki z nazwiskami uwiedzionych kobiet przez Don Giovanniego lub też ukazujące się na pulpicie (zwróconym do publiczności) zdjęcia różnych, przedziwnych kobiet. Bez tego tracimy tragizm i komizm sytuacji, aria staje sie nudna i oczywista. Zwykle Leporello rozklada "harmonijkową" książkę, w której znajdują się trofea - pończochy, podwiązki, pukle wlosów - ofiar Don Giovanniego. Wtedy publiczność szaleje ze śmiechu. Jest to poprostu jeden z najistotniejszych punktów tej opery.
Final fantastyczny! tylko światlo, ktore towarzyszy pojawieniu się Komandora, mogloby pozostać do końca wlączone - robi świetne wrażenie. Aktorzy pojawiający się na drugim planie znają swój cel. Ogólnie - cieszę się i czekam na kolejne premiery - oby bylo ich wiele.

zobacz wątek
16 lat temu
~k.

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry