Była to moja pierwsza i ostatnia wizyta ze znajomymi w tym lokalu. Wystrój fatalny, zimno i ciagły przeciąg. Jednak to nie było najgorsze. W jednym z zamówionym przez nas alkoholowym napoju odnalazłam paznokieć koloru pomarańczowego. Po wnikliwej obserwacji właścicielki lokalu, która sporządzała drinki okazało się, że to paznokieć ww. właścicielki. Pani oczywiscie przyznała się, że to jest jej paznokieć robiąc sobie przy tym niezły ubaw, że ciekawe z której to ręki jej odpadł i że to na pewno stało się wtedy, gdy otwierała butelkę malibu, bo ciężkie to było zadanie, gdyż dawno nie była owa butelka otwierana..... O zgrozo. Po wprawieniu się w dobry humor incydentem z paznokciem pani zdziwiona, że komus mógł jej paznokieć w drinku nie smakować z trudem wydusiła słowo przepraszam.