Cukiernie Dekera znam od początku ponieważ moja koleżanka miała okazję pracować w pierwszej cukierni. Już wtedy słyszałam jak traktuje on klientów (pare razy zapomniał o zamówieniu i zamiast wziąć odpowiedzialność na siebie kazał sprzedawczyniom ''coś wymyśleć'') i jego dość niskiej kulturze osobistej ale ciasta szczególnie sernik cynamonowy był na tyle dobry, że na stałe zagościł u nas w rodzinie. Niestety do czasu. W tym roku na wigilię postanowiliśmy zamówić tam ciasta (sernik cynamonowy, makowiec i jabłecznik) i problem zaczął się już przy odbiorze. Na przymorzu w centrum handlowym familia kolejka była na parenaście osób i tylko 2 dziewczyny do obsługi a ciasta leżały na stojakach bez lodówki. Nasz makowiec odebrany 24.12 w południe i zjedzony wieczorem okazał się mieć ogromną dziurę w środku i zrobiony był co najmniej pare dni wcześniej. Sernik miodowo cynamonowy zamienił się niestety w krem mimo zmiejszenia temparatury w lodówce. Jabłecznik był ok (już pominę pestki i kawałki błon w prawie każdym kawałku) ale za kawałek 20 x 10 cm 65 zł to stanowczo za dużo jak na biszkopt z jabłkiem bo innym składników w nim nie było. Jednym słowem - duży zawód.