Widok
Dyskutujemy: czy playback to oszustwo?
Opinie do artykułu: Dyskutujemy: czy playback to oszustwo?.
Jedni playback uważają za praktykę uwłaczającą godności artysty i brak szacunku względem słuchaczy. Dla innych liczą się wyłącznie emocje, więc to, czy artysta śpiewa na żywo, czy tylko udaje nie ma znaczenia, póki zabawa jest przednia. Sprawdziliśmy, jakie zdanie na temat stosowania playbacku mają trójmiejscy artyści, na jakie ustępstwa byliby w stanie pójść, a jakie praktyki uważają za niedopuszczalne.
Konia z rzędem temu, kto nigdy nie "śpiewał" przed lustrem, wcielając się w ...
Jedni playback uważają za praktykę uwłaczającą godności artysty i brak szacunku względem słuchaczy. Dla innych liczą się wyłącznie emocje, więc to, czy artysta śpiewa na żywo, czy tylko udaje nie ma znaczenia, póki zabawa jest przednia. Sprawdziliśmy, jakie zdanie na temat stosowania playbacku mają trójmiejscy artyści, na jakie ustępstwa byliby w stanie pójść, a jakie praktyki uważają za niedopuszczalne.
Konia z rzędem temu, kto nigdy nie "śpiewał" przed lustrem, wcielając się w ...
A potem pretensje, że nikt nie przychodzi na koncerty
Chyba, że chodzi o "koncert" gdzie celebryła zrobi parę wygibasów.
Jak bylem młodszy to chodziłem zawsze na koncerty do lokalnego klubu dla tych abiturientów uniwersyteckich - zespół mógł być totalnie nieznany a muza podła, ale jak grali na żywo to zawsze był czad.
Tylko dziś nie chodzi się po coś, tylko się "bywa" - ludzie nawet nie udają, że kogoś interesuje jakiś tam artysta, cały koncert gadają albo siedzą na fb, no bo przecież już wrzucili, że są na koncercie, więc teraz tylko policzyć lajki i spać xD
Jak bylem młodszy to chodziłem zawsze na koncerty do lokalnego klubu dla tych abiturientów uniwersyteckich - zespół mógł być totalnie nieznany a muza podła, ale jak grali na żywo to zawsze był czad.
Tylko dziś nie chodzi się po coś, tylko się "bywa" - ludzie nawet nie udają, że kogoś interesuje jakiś tam artysta, cały koncert gadają albo siedzą na fb, no bo przecież już wrzucili, że są na koncercie, więc teraz tylko policzyć lajki i spać xD
W DDTVN itp. programach grają chyba zawsze z playbacku albo półplaybacku. Ale taki tam jeden utwór w tv programie to można chyba każdemu wybaczyć, bo tam pewnie nie ma za bardzo warunków do koncertowania. Jednak playback na dużym koncercie to już zupełnie co innego. To po prostu ściema, a nie koncert.
Dokładnie. Jak płacę za bilet na koncert to chcę posłuchać muzyki na żywo.
Wyobrażacie sobie sytuację, że kupujecie bilet do teatru a tam wywieszają ekran i puszczają nagranie? Ludzie by zażądali zwrotu pieniędzy za bilety.
Playback to jest oszustwo i prawo powinno stanowić, że należy się zwrot kasy za bilety na taki "koncert".
Wyobrażacie sobie sytuację, że kupujecie bilet do teatru a tam wywieszają ekran i puszczają nagranie? Ludzie by zażądali zwrotu pieniędzy za bilety.
Playback to jest oszustwo i prawo powinno stanowić, że należy się zwrot kasy za bilety na taki "koncert".
Cały świat stoi na oszustwie
Playback oszukana widownia (płaci się jak za koncert na żywo), w sklepach oszukane jedzenie 1% mięsa w mięsie, lub masła w maśle, oszukane lekarstw pseudo suplementy diety, oszukane kosmetyki i perfumy itd. można wymieniać bezkońca a co najgorsze większość daje się nabrać .
Wielu slynnych artystow czesto wybieralo ten
sposob wykonywania utworow. Zwlaszcza kiedy taki gosc byl juz w zaawansowanym wieku to spiewal z playbacku swojego wlasnego nagrania dokonanego z 10 do 20 lat wstecz. Luciano Pavarotti tak postepowal. Przeciez zaden tenor o tak wysokiej skali glosu jaka on posiadal nie jest w stanie utrzymac sie w formie w wieku 70 lat. Ale ludzie sluchajacy tego moga byc rozczarowani poniewaz drogo zaplacili za koncert a wlasciwie mogli sluchac z CD lub video. Chyba ze samo zobaczenie slynnego artysty robilo na nich wielkie wrazenie.
Pavarotti nie posiadal tak wspanialej techniki wokalnej tylko z
natury bardzo wysoki glos. Zupelnie jak Juan Diego Florez. To bardzo pomaga. Byli artysci o nieco nizszym glosie i osiagneli wiecej niz kanarkowy plaski glosik Pavarottiego. W pewnym okresie zycia wszyscy korzystaja z playbackow. Szczegolnie w pozniejszym wieku kiedy glos juz nieco zwietrzal. Kto nie uzywal playbackow? Artysci z dawnych lat. Z pierwszych 60 lat XX wieku poniewaz ta forma nie byla technicznie wpierw ani znana a potem nie wypracowana. Po 75 roku wiekszosc koncertow i to zwlaszcza publiczno telewizyjnych szla z playbackow a sluchajaca naiwna wiara nie posiadala sie z radosci...
Playback
to oczywiste oszustwo, artysta zbiera laury za mistrzowskie wykonanie,
które okazuje się zmontowanym nagraniem.
Najczęściej te sztuczki stosują piosenkarze, którzy słabo śpiewają.
Nagrywa się delikwenta kilkanaście razy, następnie wycina te fragmenty w których
nieprawidłowo śpiewał i montuje te gdzie dobrze wypadł.
To jest właśnie recepta na mistrza, który potem koncertuje z playbacku, bo na żywo
by nie zaśpiewał, gdyż śpiewać nie potrafi.
które okazuje się zmontowanym nagraniem.
Najczęściej te sztuczki stosują piosenkarze, którzy słabo śpiewają.
Nagrywa się delikwenta kilkanaście razy, następnie wycina te fragmenty w których
nieprawidłowo śpiewał i montuje te gdzie dobrze wypadł.
To jest właśnie recepta na mistrza, który potem koncertuje z playbacku, bo na żywo
by nie zaśpiewał, gdyż śpiewać nie potrafi.
Z playbacku korzystają też tańczące w trakcie koncertu wokalistki (np. Britney Spears) lub tańczący wokaliści, którzy podczas jednej czy dwóch piosenek może jeszcze daliby radę zaśpiewać na żywo, ale całego koncertu to już nie dadzą rady. To oczywiste, że tańczenie i śpiewanie jest zbyt męczące fizycznie, ale w takim razie powstaje pytanie: czy my idąc na koncert chcemy usłyszeć jak ktoś śpiewa na żywo (nawet jeśli nie będzie tak idealne wykonanie jak w nagranej piosence), czy chcemy zobaczyć jak dany "artysta" lub "artystka" robi show na scenie przy własnych piosenkach. Druga sprawa to ważna kwestia czy ktoś w ogóle potrafi śpiewać i na ile w tym śpiewaniu czuje się pewnie. Jeśli "artysta" lub może też jacyś jego współpracownicy uznają, że nie da rady na koncercie zaśpiewać dobrze, to wtedy wolą zrobić show taneczne i iść w playback.
A ja jednak wolę granie live na koncercie, zwłaszcza w przypadku rockowego zespołu. Oczywiście osobną kwestią jest sprawa nagłośnienia konkretnego koncertu, ale to już powinno być sprawą organizatora, żeby przygotować odpowiednie nagłośnienie. Poza tym chyba też po to mają próby przed koncertem, żeby sprawę dźwięku dopracować.
Tak samo jak obejrzec film na ekranie wlasnego
szerokoekranowego 4K telewizora z Netflixa czy Youtube. Czy dokladnie to samo obeirzec za zaplata w kinie. W kinie masz szanse spotkac sie z innymi ludzmi i zawrzec jakas ciekawa znajomosc a w domu obcujesz tylko z czterema scianami. Czasem jest warto isc do kina.
Playback nie jest znowu takim bezpiecznym rozwiazaniem dla
samego artysty. Gdyby elektryka nawalila to jest on narazony na osmieszenie sie i bedzie srogo wygwizdany. Playbacki robia w telewizjyjnych widowiskach tzw "TV shows". Publika nagrana oddzielnie i wtracana do calosci w odpowiednich momentach a artysta markuje ustami i dokladnie podaza za glosem z playbacku. Jak cos nie wyjdzie to scene powtarzaja tylko tam gdzie wyszedl jakis blad. Potem to zgrywaja w jeden program i leci w telewizji. Nasze wszystkie dawne piosenkarki i piosenkarze nigdy nie spiewali z playbacku bo to bylo jeszcze wtedy nieznane ani w Polsce ani na swiecie. W Stanach tak bo tam zawsze experymentowano ale na mala skale...