Spędziłam z narzeczonym w restauracji około 4h. Straszny chaos i wszem awanturujący się klienci (w sumie im się nie dziwię). Kelnerzy latali jak wściekli widać było, że ciężko im jest ogarnąć taką ilość klientów. Zdecydowanie za mało kelnerów - za każdym razem podchodził do nas ktoś inny i musieliśmy powtarzać zamówienie. Było bardzo głośno. Trochę jak w Galerii Bałtyckiej w strefie stolików. Na obiad czekaliśmy ponad godzinę. Halibut smaczny, ale panierka tak słona, że trzeba było ją odłożyć na bok (na napój czekałam z 40 minut i myślałam, że uschnę). Kolejna godzina czekania na desery - szarlotka i ciasto czekoladowe PYCHA. Na kolejne napoje znowu czekaliśmy bardzo długo. Wielokrotnie się upominaliśmy. Na darmowe Cappuccino z okazji dnia kobiet - kolejna godzina czekania mimo, że zamówiliśmy jeszcze jedząc danie obiadowe. Nie można było zrobić rezerwacji. Z toalety korzystają spacerowicze z deptaku (za darmo) przez co klienci stoją w kolejce do WC około 15 minut. W międzyczasie podano mi danie, które zdążyło ostygnąć. Polecam jak ktoś zgłodnieje przy okazji niedzielnego spaceru, ale na popołudnie we dwoje i obiad odradzam, zwłaszcza, że ceny są porównywalne do innych restauracji.