Widok
Za każdą pracę/świadczoną usługę należy się wynagrodzenie i nie ma wewnętrznych regulaminów firmy. Wykonujesz zlecone Ci obowiązki i oczekujesz za nie zapłaty. Proste. Jak idziesz do fryzjera to też płacisz fryzjerce, idziesz do stomatologa, kosmetyczki czy sklepu.
Darmowe dni próbne są stosowane bezprawnie jako sposób na bezproblemowe przetrwanie okresu urlopowego. Bierze się kilkadziesiąt dziewcząt, każda po jeden dzień po czym się im dziękuje i następna i taki cwaniak ma miesiąc lub dwa obstawione.
Okres próbny w ujęciu kodeksu pracy trwa 3mce. Jeśli natomiast pracodawca nie chce czekać 3mce może dać na początek umowę zlecenie na miesiąc a po miesiącu normalne umowę o prace na czas określony (np rok).
Ta karygodna praktyka stała się powszechna, ale trzeba z tym walczyć. Wiadomo, że jest trudny rynek pracy. Jeśli ktoś oczekuje od Ciebie byś poświęciła swój czas i pieniądze na bilet powiedz otwarcie o tym. Nie będziesz pracować za darmo. Jeśli ktoś Ci podziękuje, na odchodne powiedz, że idziesz do PIPu ;)
Darmowe dni próbne są stosowane bezprawnie jako sposób na bezproblemowe przetrwanie okresu urlopowego. Bierze się kilkadziesiąt dziewcząt, każda po jeden dzień po czym się im dziękuje i następna i taki cwaniak ma miesiąc lub dwa obstawione.
Okres próbny w ujęciu kodeksu pracy trwa 3mce. Jeśli natomiast pracodawca nie chce czekać 3mce może dać na początek umowę zlecenie na miesiąc a po miesiącu normalne umowę o prace na czas określony (np rok).
Ta karygodna praktyka stała się powszechna, ale trzeba z tym walczyć. Wiadomo, że jest trudny rynek pracy. Jeśli ktoś oczekuje od Ciebie byś poświęciła swój czas i pieniądze na bilet powiedz otwarcie o tym. Nie będziesz pracować za darmo. Jeśli ktoś Ci podziękuje, na odchodne powiedz, że idziesz do PIPu ;)
A ja powiem tak: czasami nie warto kąsać ręki, która później może jeść dawać..
Ja zaczynałam od... UWAGA! UWAGA!.. TYGODNIA! próbnego.. Czytając Wasze posty powinnam uważać pracodawcę za ostatnie ścierwo i wyzyskiwacza, a siebie samą biczować za to, że się nie szanuję..
Po tygodniu dostałam zlecenie, teraz pracuję już na umowę o pracę i jestem mega zadowolona. Gdybym słuchała Waszych rad, to sorry, ale dalej bym jojczyła na forum jacy to pracodawcy źli i niedobrzy i że nie_ma_pracy_dla_ludzi_z_moim_wykształceniem...
Ja zaczynałam od... UWAGA! UWAGA!.. TYGODNIA! próbnego.. Czytając Wasze posty powinnam uważać pracodawcę za ostatnie ścierwo i wyzyskiwacza, a siebie samą biczować za to, że się nie szanuję..
Po tygodniu dostałam zlecenie, teraz pracuję już na umowę o pracę i jestem mega zadowolona. Gdybym słuchała Waszych rad, to sorry, ale dalej bym jojczyła na forum jacy to pracodawcy źli i niedobrzy i że nie_ma_pracy_dla_ludzi_z_moim_wykształceniem...
"...ale dalej bym jojczyła na forum jacy to pracodawcy źli i niedobrzy".
A uważasz, że Twój pracodawca , to uczciwy i ludzki pan, a ujeżdżał Ciebie za free przez tydzień, bo mu ustawa i wyższy status społeczny na to pozwalał !?
To dobrze, że otrzymałaś prace i jesteś z niej zadowolona, ale proszę nie czcij pracodawcy kombinatora !!!
A uważasz, że Twój pracodawca , to uczciwy i ludzki pan, a ujeżdżał Ciebie za free przez tydzień, bo mu ustawa i wyższy status społeczny na to pozwalał !?
To dobrze, że otrzymałaś prace i jesteś z niej zadowolona, ale proszę nie czcij pracodawcy kombinatora !!!
To nie jest moja pierwsza praca, mam dość duże doświadczenie z różnymi typami pracodawców (mobbing, brak wypłaty, wyzwiska, wygórowane wymagania, wyzysk, pomówienia itepe itede) i co za tym idzie porównanie i powiem Ci szczerze, że ten demonizowany przez was bezpłatny tydzień próbny jest jedyną rzeczą którą mogę obecnemu pracodawcy zarzucić. Facet jest w porządku, uczciwy, zawsze stawia sprawę jasno, jest otwarty na polemikę i można z nim pogadać jak "równy z równym" a nie jak plebs ze szlachtą.
Owszem, każdy "nowy" przychodzący do firmy musi "odbębnić" swoje kilka dni próbnych, ale każdy ma wybór.. Zasady są jasne, jak to mówi szef "ja nie płacę za przyuczenie, ja płacę za pracę". I coś w tym jest. Bo każda nowa osoba na początku jest jak dziecko we mgle i trzeba wielu godzin, żeby skumała o co kaman, ot, taka specyfika branży. Dla "starych" pracowników to też zawracanie tyłka, żeby nowego nauczyć systemu, procedur i ponaprawiać błędy, które na początku każdy popełnia. Poza tym to działa w dwie strony - pracodawca ma możliwość sprawdzenia, czy się nadajesz i "wpasowujesz" w zespół, a Ty możesz sprawdzić, jak będzie w praktyce wyglądała praca w danej firmie i czy Ci odpowiada, czy nie. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby szef komuś nie zaproponował umowy po tym czasie próbnym.
Chodzi mi tylko o to, że czasem warto zainwestować, dać od siebie coś więcej, żeby się później zwróciło. Nie warto unosić się dumą, wybrzydzać i oceniać według schematów. Inaczej możemy nie ruszyć z miejsca. Bo idealnych pracodawców nie ma i jeśli ktoś na takiego czeka, aż ten sam zapuka do jego drzwi prosząc, żeby podpisał z nim umowę na czas nieokreślony za kilkukrotną średnią krajową, to może się grubo przeliczyć.
Owszem, każdy "nowy" przychodzący do firmy musi "odbębnić" swoje kilka dni próbnych, ale każdy ma wybór.. Zasady są jasne, jak to mówi szef "ja nie płacę za przyuczenie, ja płacę za pracę". I coś w tym jest. Bo każda nowa osoba na początku jest jak dziecko we mgle i trzeba wielu godzin, żeby skumała o co kaman, ot, taka specyfika branży. Dla "starych" pracowników to też zawracanie tyłka, żeby nowego nauczyć systemu, procedur i ponaprawiać błędy, które na początku każdy popełnia. Poza tym to działa w dwie strony - pracodawca ma możliwość sprawdzenia, czy się nadajesz i "wpasowujesz" w zespół, a Ty możesz sprawdzić, jak będzie w praktyce wyglądała praca w danej firmie i czy Ci odpowiada, czy nie. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby szef komuś nie zaproponował umowy po tym czasie próbnym.
Chodzi mi tylko o to, że czasem warto zainwestować, dać od siebie coś więcej, żeby się później zwróciło. Nie warto unosić się dumą, wybrzydzać i oceniać według schematów. Inaczej możemy nie ruszyć z miejsca. Bo idealnych pracodawców nie ma i jeśli ktoś na takiego czeka, aż ten sam zapuka do jego drzwi prosząc, żeby podpisał z nim umowę na czas nieokreślony za kilkukrotną średnią krajową, to może się grubo przeliczyć.
Ja to wszystko rozumiem i nawet rozumiem Ciebie. W dzisiejszych realiach, taki pracodawca to "skarb", ale jednak do "ozłocenia go" zabrakło tego "tygodnia za free". Jest to niezgodne z prawem. Moim zdaniem "selekcja" powinna odbywać się jednak inaczej, np. jasne kryteria pt: "zostanie panu/i przydzielony doświadczony pracownik-opiekun i przez tydzień czasu, pracując na umowę zlecenie odbędzie pan/i szkolenie (za stawkę .../h). Po tym okresie podpisujemy umowę o pracę lub kończymy współpracę"
I teraz, dopisując przedstawione przez Ciebie cechy pracodawcy + moje spostrzeżenie = pracodawca doskonały
I teraz, dopisując przedstawione przez Ciebie cechy pracodawcy + moje spostrzeżenie = pracodawca doskonały
Dokładnie, zgadzam się z przedmówcą w 100%.
Osoba, która poświęca swój czas na przyuczenie się dodatkowo ponosi koszty związane z dojazdem i ewentualne straty związane ze złożoną mu alternatywną ofertą pracy w innej firmie,z której jednak rezygnuje w związku z obecnym miejscem ewentualnego zatrudnienia i braku elastyczności (przebywa w miejscu "pracy" od godziny 8 do 16 lub 9 do 17).
Nikt nie rodzi się fachowcem, nikt po studiach nie jest od razu specjalistą, mimo wiedzy teoretycznej nie mając praktyki nie będzie pracował jak "stary wyjadacz". I nikt po zdaniu prawa jazdy kat B, C itp nie będzie świetnym kierowcą, bo musi ćwiczyć.
Do wszystkiego trzeba czasu, raz potrzeba go więcej raz mniej a pracodawca przyjmując świeżaka musi się z tym liczyć. I jego przyuczenie wliczyć w koszta. Bo mając świadomość, że pracuje za coś, człowiek ma większą motywację i bardziej się stara. Będąc na darmowym okresie próbnym każdy ma swoją pracę w nosie - po co ma się wykazywać, skoro jego zaangażowanie nie jest gratyfikowane?
Osoba, która poświęca swój czas na przyuczenie się dodatkowo ponosi koszty związane z dojazdem i ewentualne straty związane ze złożoną mu alternatywną ofertą pracy w innej firmie,z której jednak rezygnuje w związku z obecnym miejscem ewentualnego zatrudnienia i braku elastyczności (przebywa w miejscu "pracy" od godziny 8 do 16 lub 9 do 17).
Nikt nie rodzi się fachowcem, nikt po studiach nie jest od razu specjalistą, mimo wiedzy teoretycznej nie mając praktyki nie będzie pracował jak "stary wyjadacz". I nikt po zdaniu prawa jazdy kat B, C itp nie będzie świetnym kierowcą, bo musi ćwiczyć.
Do wszystkiego trzeba czasu, raz potrzeba go więcej raz mniej a pracodawca przyjmując świeżaka musi się z tym liczyć. I jego przyuczenie wliczyć w koszta. Bo mając świadomość, że pracuje za coś, człowiek ma większą motywację i bardziej się stara. Będąc na darmowym okresie próbnym każdy ma swoją pracę w nosie - po co ma się wykazywać, skoro jego zaangażowanie nie jest gratyfikowane?
Praca
Wy się cieszcie z jednodniowych dni próbnych!! Ja pochodzę z lublina i tutaj proponują o wiele większe okresy szkoleń próbnych...mi zaproponowano w saloniku prasowym pracę w lipcu zeszłego roku i okres próbny bezpłatny miał trwać do października !! to jest śmieszne zrezygnowałam od razu jak tak można żałuję że nic z tym nie zrobiłam ale pracodawcy wyzyskują, wiem bo kiedyś na stażu były szef powiedział do kierownika: przyjmuj z urzędu pracy na okres próbny i zwalniaj ! akurat jak potrzeba pracowników bo robota nie idzie to przyjmują na 3 dni i papa! biedni ludzie tu są na lubelszczyźnie ludzie zarabiają po 600zł 800 zł a o umowie o pracę można zapomnieć tu prawie każdy dostaje zlecenie albo robi na czarno! tutaj się nie przyjmuje ludzi z wyższym wykształceniem do pracy bo jak to pracodawcy mówią: kierowników nie szukamy! ja sama po studiach stąd uciekam za dużo już widziałam tu i wiem że to nie jest miejsce gdzie chcę spędzić resztę życia
wszystko fajnie, pięknie, zgadzam się, że nie istnieje coś takiego jak praca za darmo, bo jest to niewolnictwo. Nawet gorzej, bo niewolnik jakieś żarcie, podłe, bo podłe, ale otrzymywał. Spójrzmy na to teraz z innej strony jednak, ze strony osoby będącej na bezrobociu (żaden garnuszek męża/ żony czy rodziców, brak własnego mieszkania ogólnie prze... sytuacja). Taka osoba po tygodniach ciszy dostaje tel, rozmowa w firmie wszystko pozytywnie i pytanie: czy przyjdzie Pani/Pan do nas na tydzień próbny (za darmo). Cóż ma taka osoba zrobić?Powiedzieć od razu nie, bo to jest niezgodne z żadnym kodeksem i trzasnąć drzwiami, czy może poświęcić swój 'bezrobotny' czas na ten okres próbny, po którym ma szanse na pracę, czy siedzieć w domu i płakać dalej? Ja bym mimo wszystko spróbowała. Wiem, zbiorę teraz morze negatywnych opinii, ale kicham na to. Wiem jak to jest mieć nóż na gardle, na koncie pustkę, a w perspektywie wyprowadzkę ze stancji Bóg wie gdzie, brak możliwości finansowego wsparcia z jakiejkolwiek strony. Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, także szukając pracy, a mając zaplecze w postaci garnuszka męża czy rodziców, nie odczuje się tak noża na gardle i można sobie pozwolić na olewanie takich propozycji. Jest to słuszne, bo dobrze, żeby pracodawcy wiedzieli, jakie emocje budzi praca za darmo. Jednak nie krytykujcie tak osób, które poszły na taki układ, bo nie wiecie w jakiej były sytuacji.
Absolutnie nie krytykujemy... Krytykujemy tych złamasów byznesmenów, którzy wykorzystując nieudolność państwa w zakresie polityki pracy i płacy, za jego jawnym przyzwoleniem, oszukują biednych ludzi w potrzebie. Bo kogo oszukają, okradną, często nie tylko z pieniędzy, ale także z reszty godności? Tylko zdesperowanego człowieka bez pracy, a tym samym środków do chociażby minimum egzystencji. Przecież te ogry z rządu dobrze wiedzą, jak to wszystko się odbywa. Ilu ludzi pracuje na czarno, ilu pracuje po 10-12h, a pensji jeszcze daleko do minimum ustawowego, ilu pracuje za free "niby na próbę", ilu kilka dnia i won -nie otrzymując nawet wynagrodzenia za te parę dni , etc. Przykładów można mnożyć. Obecny system tego nieudolnego państwa jest idealnym pokarmem dla mentalności polskiego byznesmena, któremu w takiej sytuacji nie brak pomysłów na trzepanie kasy za pomocą białego murzyna.
Kamilu, prowokacyjne wpisy? Proszę Cię.. Trochę dystansu do siebie i innych..
Ya, mylisz się. Osoba, która jest na próbnym jest bardziej zmotywowana do tego, żeby się wykazać i pokazać z najlepszej strony. Daje z siebie wszystko.
Prezentujecie postawę roszczeniową typu czy się stoi czy się leży tysiąc zł się należy. Ale to już nie te czasy. Niestety. Teraz to praca jest towarem deficytowym i aby ją znaleźć trzeba trochę więcej dać od siebie, zainwestować, poświęcić czas i nierzadko pieniądze. Idąc Waszym tokiem myślenia, to każdy student idący na praktyki powinien dostawać minimalną krajową i pełen socjal, a pracodawca zwracać pieniądze za dojazd do firmy na rozmowę kwalifikacyjną.
Owszem, zgadzam się, że nikt się fachowcem nie rodzi, ale brak doświadczenia nie jest problemem pracodawcy, tylko bezrobotnego. Pracodawca ma do wyboru wielu kandydatów. I wybierze tego, który albo ma doświadczenie, albo jest gotowy je zdobyć, chociażby w ramach dni próbnych. Kandydat, który będzie wydziwiał i się zacietrzewiał, że on nie będzie idzie od razu do odstrzału. Ot, rynek pracodawcy. Szkoda, że żyjemy w tak okrutnych i niesprawiedliwych czasach, ale nic na to nie poradzimy, musimy być elastyczni i się dopasować.
Ja tu nie piszę o ewidentnych oszustach, którzy prowadzą non stop rekrutacje i wykorzystują bezpłatną siłę roboczą i naiwność osób poszukujących pracy. Mówię tu o ofertach, o które, czy to ze względu na warunki finansowe, czy charakter pracy, warto zawalczyć.
Inny przykład. Przyszła do nas dziewczyna z cv. Świeżo po studiach, żadnego doświadczenia. Wakatu nie było, więc zapytała, czy mogłaby przychodzić na kilka godzin dziennie na wolontariat.. Po 2 miesiącach dostała etat, szybko awansowała. Powiecie: skandal, dziewczyna się nie szanuje, psuje rynek itepe. Ale pracę dostała. Swój cel osiągnęła. Inni z jej roku wciąż szukają i wręcz błagają o zatrudnienie. A doświadczenia im od tego nie przybywa.
Cóż, każdy będzie robił jak chciał. Ja nie żałuję tego, że, w Waszym mniemaniu, dałam się przez tydzień wykorzystywać. Dostałam świetną pracę, taką, o której zawsze marzyłam, która jest zgodna z moim wykształceniem (a o pracę w moim zawodzie cholernie ciężko, większość z moich znajomych ze studiów obstawia teraz sklepowe kasy albo wciska ludziom ubezpieczenia) i która daje mi wiele możliwości rozwoju. Nawet gdybym dostała tę propozycję z warunkiem bezpłatnego odpracowania miesiąca, to też bym się nie wahała.
Ale widzę, że na tym forum funkcjonuje tylko Jedna_Właściwa_Najprawdziwsza_Prawda.. Tylko, że życie nie jest czarno białe. Zresztą widać to też po fali krytyki pod artykułem o Pani, która szuka pracy ogłaszając się na bilboardzie.. Jestem w szoku.
Życzę powodzenia wszystkim szukającym - obyście trafili w końcu na idealnego pracodawcę ;)
Ya, mylisz się. Osoba, która jest na próbnym jest bardziej zmotywowana do tego, żeby się wykazać i pokazać z najlepszej strony. Daje z siebie wszystko.
Prezentujecie postawę roszczeniową typu czy się stoi czy się leży tysiąc zł się należy. Ale to już nie te czasy. Niestety. Teraz to praca jest towarem deficytowym i aby ją znaleźć trzeba trochę więcej dać od siebie, zainwestować, poświęcić czas i nierzadko pieniądze. Idąc Waszym tokiem myślenia, to każdy student idący na praktyki powinien dostawać minimalną krajową i pełen socjal, a pracodawca zwracać pieniądze za dojazd do firmy na rozmowę kwalifikacyjną.
Owszem, zgadzam się, że nikt się fachowcem nie rodzi, ale brak doświadczenia nie jest problemem pracodawcy, tylko bezrobotnego. Pracodawca ma do wyboru wielu kandydatów. I wybierze tego, który albo ma doświadczenie, albo jest gotowy je zdobyć, chociażby w ramach dni próbnych. Kandydat, który będzie wydziwiał i się zacietrzewiał, że on nie będzie idzie od razu do odstrzału. Ot, rynek pracodawcy. Szkoda, że żyjemy w tak okrutnych i niesprawiedliwych czasach, ale nic na to nie poradzimy, musimy być elastyczni i się dopasować.
Ja tu nie piszę o ewidentnych oszustach, którzy prowadzą non stop rekrutacje i wykorzystują bezpłatną siłę roboczą i naiwność osób poszukujących pracy. Mówię tu o ofertach, o które, czy to ze względu na warunki finansowe, czy charakter pracy, warto zawalczyć.
Inny przykład. Przyszła do nas dziewczyna z cv. Świeżo po studiach, żadnego doświadczenia. Wakatu nie było, więc zapytała, czy mogłaby przychodzić na kilka godzin dziennie na wolontariat.. Po 2 miesiącach dostała etat, szybko awansowała. Powiecie: skandal, dziewczyna się nie szanuje, psuje rynek itepe. Ale pracę dostała. Swój cel osiągnęła. Inni z jej roku wciąż szukają i wręcz błagają o zatrudnienie. A doświadczenia im od tego nie przybywa.
Cóż, każdy będzie robił jak chciał. Ja nie żałuję tego, że, w Waszym mniemaniu, dałam się przez tydzień wykorzystywać. Dostałam świetną pracę, taką, o której zawsze marzyłam, która jest zgodna z moim wykształceniem (a o pracę w moim zawodzie cholernie ciężko, większość z moich znajomych ze studiów obstawia teraz sklepowe kasy albo wciska ludziom ubezpieczenia) i która daje mi wiele możliwości rozwoju. Nawet gdybym dostała tę propozycję z warunkiem bezpłatnego odpracowania miesiąca, to też bym się nie wahała.
Ale widzę, że na tym forum funkcjonuje tylko Jedna_Właściwa_Najprawdziwsza_Prawda.. Tylko, że życie nie jest czarno białe. Zresztą widać to też po fali krytyki pod artykułem o Pani, która szuka pracy ogłaszając się na bilboardzie.. Jestem w szoku.
Życzę powodzenia wszystkim szukającym - obyście trafili w końcu na idealnego pracodawcę ;)
Nikt (przynajmniej ja) nie ma zamiaru Ciebie oceniać. Najważniejsze, że Ty się cieszysz i jesteś spełniona.
Nie mniej jednak mam małą prośbę. Gdzieś napisałaś, że Twój pracodawca, okazał się takim wspaniałym, a przede wszystkim uczciwym człowiekiem... Wobec tego, zapytaj go w poniedziałek, ilu ludzi przepracowało u niego "tydzień za free" i ilu z nich otrzymało pracę? Odszukaj tych , co nie otrzymali jej i zapytaj ich, czy są zadowoleni w takim samym stopniu jak Ty z tego "tygodnia za free". Nie zapytałem Ciebie, czy Ty byłabyś zadowolona z pracy za free, gdybyś nie otrzymała propozycji dalszej współpracy, gdyż odpowiedź znam! Ja dalej sądzę, że nie powinnaś pracować za free! I nie ma znaczenia, czy ty się na to godziłaś. To pracodawca nie miał prawa na złożenie takiej propozycji. W normalnym państwie, już nie byłby pracodawcą!
Nie mniej jednak mam małą prośbę. Gdzieś napisałaś, że Twój pracodawca, okazał się takim wspaniałym, a przede wszystkim uczciwym człowiekiem... Wobec tego, zapytaj go w poniedziałek, ilu ludzi przepracowało u niego "tydzień za free" i ilu z nich otrzymało pracę? Odszukaj tych , co nie otrzymali jej i zapytaj ich, czy są zadowoleni w takim samym stopniu jak Ty z tego "tygodnia za free". Nie zapytałem Ciebie, czy Ty byłabyś zadowolona z pracy za free, gdybyś nie otrzymała propozycji dalszej współpracy, gdyż odpowiedź znam! Ja dalej sądzę, że nie powinnaś pracować za free! I nie ma znaczenia, czy ty się na to godziłaś. To pracodawca nie miał prawa na złożenie takiej propozycji. W normalnym państwie, już nie byłby pracodawcą!
Nie zgodzę się z tym, że praca za darmo bardziej motywuje od pracy za pieniądze. Mnie osobiście świadomość, że poświęcam czas, pożyczam kase na dojazd nie mając gwarancji, że czas spędzony w firmie, która bierze mnie na darmową próbę zaowocuje dłuższą współpracą.
Różnica zasadnicza jest taka - jeśli idę do firmy tylko po to by się przyglądać, uczyć i ocenić sama przed sobą, czy ta praca będzie mi odpowiadać i czy się w niej odnajdę to brak wynagrodzenia mi nie będzie przeszkadzał. Natomiast w sytuacji, kiedy jestem obciążana takimi samymi obowiązkami jak szeregowy pracownik, który za swoją pracę dostaje wynagrodzenie ja natomiast nie, to raczej to demotywuje dość mocno.
Nie mam nic przeciwko "biernemu przypatrywaniu się i drobnym zadaniom" i potraktuję to jako praktyki lub staż. To zmienia postać rzeczy. I mogę sobie chodzić przypatrywać się, potem pomagać, wdrażać się, wykazać się za darmo. Jeśli nosi to znamiona praktyk i stażu. Chętnie poszłabym nawet na miesiąc do jakiejś agencji reklamowej czy marketingowej i uczyła jak najwięcej się da.
Inaczej, jeśli pracodawca bierze Cię na "darmowy okres próbny" a wymaga tyle, ile od pracownika na płatnym etacie. Wiadomo, że człowiek bez doświadczenia w branży, mimo chęci nie będzie tak szybki, dokładny, nieomylny jak ktoś, kto zajmuje się daną sprawą od lat.
Poza tym nie dam się przekonać - mamy w prawie pracy trzymiesięczny okres próbny, za który należy się wynagrodzenie i przysługuje urlop. To jest czas dla pracodawcy, by wdrożył, przyuczył i ocenił pracownika. To jest też czas dla pracownika by ocenił, czy chce pracować w danej firmie. A jeśli obie strony chcą testować się krócej - umowa zlecenie ale i kasa.
Różnica zasadnicza jest taka - jeśli idę do firmy tylko po to by się przyglądać, uczyć i ocenić sama przed sobą, czy ta praca będzie mi odpowiadać i czy się w niej odnajdę to brak wynagrodzenia mi nie będzie przeszkadzał. Natomiast w sytuacji, kiedy jestem obciążana takimi samymi obowiązkami jak szeregowy pracownik, który za swoją pracę dostaje wynagrodzenie ja natomiast nie, to raczej to demotywuje dość mocno.
Nie mam nic przeciwko "biernemu przypatrywaniu się i drobnym zadaniom" i potraktuję to jako praktyki lub staż. To zmienia postać rzeczy. I mogę sobie chodzić przypatrywać się, potem pomagać, wdrażać się, wykazać się za darmo. Jeśli nosi to znamiona praktyk i stażu. Chętnie poszłabym nawet na miesiąc do jakiejś agencji reklamowej czy marketingowej i uczyła jak najwięcej się da.
Inaczej, jeśli pracodawca bierze Cię na "darmowy okres próbny" a wymaga tyle, ile od pracownika na płatnym etacie. Wiadomo, że człowiek bez doświadczenia w branży, mimo chęci nie będzie tak szybki, dokładny, nieomylny jak ktoś, kto zajmuje się daną sprawą od lat.
Poza tym nie dam się przekonać - mamy w prawie pracy trzymiesięczny okres próbny, za który należy się wynagrodzenie i przysługuje urlop. To jest czas dla pracodawcy, by wdrożył, przyuczył i ocenił pracownika. To jest też czas dla pracownika by ocenił, czy chce pracować w danej firmie. A jeśli obie strony chcą testować się krócej - umowa zlecenie ale i kasa.
To ja mam w takim razie pytanie z cyklu podchwytliwo-prowokujących (do myślenia). Zatrudnia mnie taki jegomość na okres próbny tygodniowy za friko w poniedziałek. Dajmy na to, że w piątek ma gostek wypadek samochodowy w którym ginie. I co? Jesteś w czarnej pupie moja droga(i). Już nikt z tobą umowy nie podpisze :] Szukaj sobie swojego wspaniałomyslnego pracodawcy na cmentarzu.Podałem taki przykład eksteremum, ale pomyśl (i wy wszyscy którzy wyznają równie lekkomyślne podejście) co by było gdybyś np. w tym okresie doznała złamania nogi podczas takiego okresu próbnego. Zero ubezpieczenia, zero niczego! Doprawdy, nie kumam jak można forsować i upierać się przy swoim będąc świadomym ryzyka jakie się podejmuje. Musiał ci ten twój wspaniałomyślny przełożony mocno sprać umysł skoro dalej twierdzisz, że z jego strony to było cool i że on wszystkich zatrudnia po tygodniu. To w pewnym sensie też pokazuje jakim w większości naiwnym narodem jesteśmy. Pozdro.
Nie musi ginąć na prawdę, wystarczy, że zmieni numer telefonu i zniknie na czas jakiś. I co? Umowy żadnej nie ma delikwent, nikt nic nie wie, człowiek rozpłynął się w powietrzu.
Zresztą - taki oszust może po tygodniu pracy za friko podejść do kandydata i w twarz mu powiedzieć, że sie nie sprawdził i do widzenia.
Najlepiej iść z dyktafonem, i uprzedzając w odpowiednim momencie rozmowcę nagrywać przebieg rozmowy.
Zresztą - taki oszust może po tygodniu pracy za friko podejść do kandydata i w twarz mu powiedzieć, że sie nie sprawdził i do widzenia.
Najlepiej iść z dyktafonem, i uprzedzając w odpowiednim momencie rozmowcę nagrywać przebieg rozmowy.
To nie jest takie proste ...
Pamiętajcie, że w tym kraju Naród jest bezbronny przeciwko Układom.
Ot chociażby skargi-reklamacje-zażalenia ...
Prawo broni głównie bogatych - reszta ma się podporządkować.
Popatrzcie na ogrom takich sytuacji bo zabraknie zaraz internetu jak ludzie zaczną pisać kiedy byli traktowani źle ...
Dlatego : Rzepa.
Rzepa rozwiązuje wszystko.
Bierzemy taką wyrośniętą Rzepę i *chlast* takiego delikwenta w dziób.
Walka z ludźmi, 'pracodawcami', 'klientami' o pieniądze to walka z wiatrakami.
Powinno być tak: Policja -> Sąd -> dowody -> świadkowie -> winny -> Rzepa -> Spłata długu ....
Ale tak póki co nie jest :/
Pamiętajcie, że w tym kraju Naród jest bezbronny przeciwko Układom.
Ot chociażby skargi-reklamacje-zażalenia ...
Prawo broni głównie bogatych - reszta ma się podporządkować.
Popatrzcie na ogrom takich sytuacji bo zabraknie zaraz internetu jak ludzie zaczną pisać kiedy byli traktowani źle ...
Dlatego : Rzepa.
Rzepa rozwiązuje wszystko.
Bierzemy taką wyrośniętą Rzepę i *chlast* takiego delikwenta w dziób.
Walka z ludźmi, 'pracodawcami', 'klientami' o pieniądze to walka z wiatrakami.
Powinno być tak: Policja -> Sąd -> dowody -> świadkowie -> winny -> Rzepa -> Spłata długu ....
Ale tak póki co nie jest :/
Wiem że nie jest lekko, ale pozwalając sobie wchodzić "na głowę" sami sprawiacie, że pracodawcy "dymają" na maxa swoich potencjalnych pracowników, a potem dają kopa i następny proszę...
W '80 roku też nie było lekko, w XII'81 tym bardziej... można było stracić wszytko: pracę, prześladowano rodziny, a jednak Naród porwał się do walki...
No niestety z perspektywy czasu zostaliśmy wykorzystani, staliśmy się pośmiewiskiem Europy, ale to już inna sprawa...
Głównie jednak mam na myśli, że warto i należy walczyć o swoje prawa.
Get up, stand up: stand up for your rights!
Get up, stand up: stand up for your rights!
Get up, stand up: stand up for your rights!
Get up, stand up: don't give up the fight!
W '80 roku też nie było lekko, w XII'81 tym bardziej... można było stracić wszytko: pracę, prześladowano rodziny, a jednak Naród porwał się do walki...
No niestety z perspektywy czasu zostaliśmy wykorzystani, staliśmy się pośmiewiskiem Europy, ale to już inna sprawa...
Głównie jednak mam na myśli, że warto i należy walczyć o swoje prawa.
Get up, stand up: stand up for your rights!
Get up, stand up: stand up for your rights!
Get up, stand up: stand up for your rights!
Get up, stand up: don't give up the fight!
http://kattprzekora.blogspot.com/2013/04/dzien-probny-jak-firmy-wykorzystuja.html tutaj jest więcej na temat dnia próbnego oraz na temat tego które firmy praktykują bezpłatne dni próbne. Świetny artykuł, warto przeczytać.