Odpowiadasz na:

Dzika Kolej Miejska - DRAMAT!

DKM, czyli Dzika Kolej Miejska

Po ostatnich wydarzeniach z głównym udziałem trójmiejskiej SKM, których miałam nieprzyjemność doświadczyć, postanowiłam podzielić się swoją opinią z... rozwiń

DKM, czyli Dzika Kolej Miejska

Po ostatnich wydarzeniach z głównym udziałem trójmiejskiej SKM, których miałam nieprzyjemność doświadczyć, postanowiłam podzielić się swoją opinią z innymi mieszkańcami Trójmiasta. Jako studentka czwartego roku, w miarę doświadczona w miejskiej komunikacji ZTM, zmuszona byłam od października zamienić ją na SKM. W nazwie znajduje się przymiotnik, który zadecydował o moim wyborze – ‘szybka’. Faktycznie, z jednego końca Gdańska na drugi jadę 20 minut, nie 45, jak w przypadku tramwaju. Jednak poza tym, że jest ona szybka, nie reprezentuje sobą zbyt wiele. Po wczorajszej nocy (z 13 na 14 października) jestem nawet w stanie rzec, że kompletnie nie zdała egzaminu, mówiąc oczywiście słowami, które można opublikować w mediach. Każdego dnia wcześnie rano wyjeżdżam na uczelnię. W godzinach, kiedy najwięcej ludzi jedzie do pracy czy na zajęcia, tj. od 7:00 do 8:00, SKM jest dwa razy krótsza niż w godzinach 23:00 – 1:00 w dni powszednie. Jest to jedyny logiczny środek transportu dla ludzi dojeżdżających z Wejherowa, lub po prostu przemieszczających się w godzinach nocnych, ponieważ przemierza on całe trójmiasto. Jednak brak logiki i sensu przejawia się w tym, że pomija się zupełnie ludzi jadących rano do pracy, lub popołudniu wracających z niej, a stawia się na wygodę ludzi wracających z imprez o 3 w nocy, kiedy mogą przebierać w wolnych miejscach siedzących. W godzinach porannych SKM praktycznie codziennie się spóźnia, często jeździ wedle własnego, nigdzie nie opublikowanego rozkładu jazdy. Żeby o 7:30 rano wejść do SKM, trzeba być nie lada wojownikiem. Zapchany po brzegi pociąg czeka aż na stacji wyjdą najpierw ci, którzy chcą przepuścić innych wysiadających, po czym wsiadają z powrotem, a za nimi reszta podróżujących, dla których często trudno znaleźć cm2 miejsca stojącego. Drzwi zamykające się za wsiadającymi mogą przytrzasnąć nosy pasażerów. W konsekwencji podróżujący mogą wystąpić w reklamie puszki z sardynkami. I to naprawdę niezwykle skutecznej reklamie. O ile prościej by było zamienić w godzinach porannych składy krótsze na dłuższe, co – proszę się nie obawiać - na pewno nie pogorszyłoby sytuacji.
Jednak apogeum mojej irytacji nt tego środka transportu wywołała wspomniana już noc z 13 na 14 października. Odbyły się wtedy trójmiejskie otrzęsiny wszystkich uczelni. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego akurat tej nocy zarząd SKM postanowił wypuścić w trasę najkrótszy z możliwych składów, kiedy to właśnie wtedy potrzebny był ten najdłuższy. Ale przecież ciężko było domyślić się, że kilkanaście tysięcy studentów, zwłaszcza tych pierwszorocznych, będzie miało ochotę na tę masową, trójmiejską imprezę. Przecież wizja napicia się na umór, a później imprezowania po wszystkich sopockich klubach za symboliczną opłatą bynajmniej nie jest kusząca. Nikt nie pomyślał, że większość z tych kilkunastu tysięcy będzie chciało pojechać do Sopotu jedynym możliwym środkiem transportu, jakim od wczoraj jest dla mnie Dzika Kolej Miejska. Pech chciał, że wracałam wtedy z pracy na Zaspie w stronę Żabianki, gdzie powinnam wysiąść. Była godzina 23:09, kiedy DKM powinna była podjechać. Podjechała lekko opóźniona, 23:18. Krótka, jak o 8:00 rano. Mimo że nie miałam problemu ze znalezieniem miejsca siedzącego, miałam obawy, co będzie na dalszych stacjach między Zaspą a Żabianką, bo przecież dziś HOT. To, co wydarzyło się na Przymorzu – Oliwie, przeszło moje wszelkie oczekiwania i domysły. Mimo że często miałam problemy z wejściem do DKM, nigdy nie miałam problemów, żeby z niej wysiąść. Do wczoraj. Na stacjach Przymorze i Oliwa do DKM wsiadły setki, dosłownie SETKI napitych i naćpanych studentów, którzy swoim zachowaniem przypominali najgorszej rasy kiboli. Jako że kolej była najkrótszą z możliwych tej nocy, zostałam zgnieciona przez towarzystwo i tym samym uniemożliwiono mi kompletnie wyjście na mojej stacji. Mój chłopak, który czekał na mnie na Żabiance, podbiegł do kierownika pociągu i zaczął krzyczeć, że ludzie nie mogą wysiąść, żeby dał szansę wysiadającym, zanim odjedzie z tą całą dziczą studencką do Sopotu. Kierownik pociągu tylko z uśmiechem mu pomachał i zamknął z satysfakcją drzwi, po czym odjechaliśmy. W kolejce podczas 2 stacji – od Żabianki do Sopotu Głównego – towarzyszyła mi banda osłupiałych od alkoholu i innych używek ludzi, którzy przy okazji stłukli sobie dla zabawy jedną z lamp wiszących pod dachem. Szkło lecące na wszystkich dookoła bynajmniej nie umiliło ani nie ułatwiło tej koszmarnej podróży. Wreszcie w Sopocie Głównym mogłam wysiąść (a raczej zostać wypchnięta) razem ze wszystkimi studentami, by móc zaczekać na kolejną DKM jadącą w stronę mojej Żabianki.

Opinia moja ma na celu otworzenie Zarządowi SKM oczu na to, co się dzieje na trójmiejskiej trasie. Dlaczego nie można zwrócić więcej uwagi na te dni, gdy organizowane są imprezy masowe, koncerty itp. i najzwyczajniej ułatwić podróż na te kilka godzin? Zbliża się Euro. Czy w 2012, kiedy tysiące ludzi z Polski i zagranicy będą jeździły na mecze w Gdańsku, SKM nadal będzie reprezentowała ten sam niski poziom? A jej Zarząd wypuści w tych dniach te najkrótsze składy? Czy na stronie SKM nie jest wyraźnie napisane, jakie misje ma ona spełniać? Dla tych, którzy zarządzają tą firmą, pozwolę przytoczyć zapomniane już zapewne słowa: „Dajemy ludziom swobodę przemieszczania się. Nasi podróżni dojadą szybko, pewnie i bezpiecznie. Zadowolenie i satysfakcja naszych klientów jest źródłem naszego sukcesu.” Apeluję o dotrzymanie zobowiązań i realizację „misji”. Wyrażam obawy, że wczorajsza noc była tylko przedsmakiem chaosu i bałaganu, jaki czeka nas w 2012 roku.

zobacz wątek
13 lat temu
~K.

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry