No tak,
Moje doświadczenie mówi mi przede wszystkim: nie przychodź na ostatnią chwilę bo tylko się zdenerwujesz ;)
Przejrzałeś mnie Holmesie, jestem panią bileterką. Zgadłeś zapewne po moim ip z...
rozwiń
Moje doświadczenie mówi mi przede wszystkim: nie przychodź na ostatnią chwilę bo tylko się zdenerwujesz ;)
Przejrzałeś mnie Holmesie, jestem panią bileterką. Zgadłeś zapewne po moim ip z pracy... ;p
Co do "mojego" kiosku - w sytuacji, którą opisałeś, obsłużyłabym klienta. (Opisałeś jednego klienta, nie siedemdziesięciu, w sytuacji pojedynczej, nie notorycznej i w firmie gdzie sama jestem sobie szefem i decyduję co robię, ponadto z obsłużeniem klienta wiąże się mój bezpośredni zysk, nie zaś perspektywa dodatkowej pracy za friko). Zadowolony?
Teraz pora na Ciebie. Co byś zrobił na miejscu pani bileterki z tym tłumem za drzwiami? A zakładając, że Twe dobre serce nie zostałoby w zaden sposób wynagrodzone ani za pierwszym razem, ani za drugim, ani ani ani... co byś zrobił za dziesiątym?
zobacz wątek