Odpowiadasz na:

ciąg dalszy

byłem tam, chciałem zobaczyć i ponabijać się, ale tak się stało że wlazłem w środekludzi za dużo, ochrony brak. przed wejściem stały barierki, oddzielające tłum od szyb, teraz leżą w sporej... rozwiń

byłem tam, chciałem zobaczyć i ponabijać się, ale tak się stało że wlazłem w środekludzi za dużo, ochrony brak. przed wejściem stały barierki, oddzielające tłum od szyb, teraz leżą w sporej części połamane. nie protestuje , wiem, że musiały tam być i choć chyba złamałem sobie o nie żebro, to uratowały życie paru osobom. Napór na nie podniósł je razem z ludźmi prosto na szyby, gdyby ich nie było to zamiast paru pęknięć mielibyśmy wybite okna i ludzi pociętych szkłem. następne - policja. nie wiem po co została wezwana, na początku tylko denerwowała tłum, ludzie zaczęli falować poruszani przez grupę głośnych chłopców wykrzykujących na
policjantów. potem, gdzy otwaeto drzwi, policjanci mogli wyciągnąć parę osób z tłumu, przytrzymać barierki, uspokoić ludzi, jednak tego nie zrobili. policja starała się pomóc tylko pro forma, bali się wejść w tłum, nie reagowali na prośby ludzi o pomoc. stojąca obok dziewczyna nie mogąca złapać oddechu, przyduszna przez tłum resztką sił poprosiła przechodzącego policjanta o pomoc ten poszedł dalej, ja go zatrzymałem, też duszony o metalowe zapory, wyrwał się ...i uciekł. udało sie wypchnąć do marketu mdlejącą już dziewczynę. sam tam wszedłem, wśród ryku tłumu rzuciłem się do policji, zacząłem krzyczeć, że jest ich dużo, że ci z tyłu przestaną napierac jak ich poinformować że miarzdzą ludzi, żeby przez megafony zaczęli uspokajać tłum, doczekałem sie tylko przerażonego: nie mamy megafonów! (nie mieli, mieli tylko radiowozy na których takowe jak dobrze pamiętam są montowane). policja przysłała młodych chłopaczków z poboru, trochę może tylko mniej panikujących niż tratowany obok nich tłum.
wewnątrz marketu rzeka ludzi wysypuje się przez przejście wielkości dobre pół metra. drzwi zastawione barierkami na których są ludzie, na których napiera z kolei wielki tłum. ludzie na barierkach krzyczą o pomoc, są znoszeni na szyby, policja część barierek trzyma (akurat te z dala od drzwi, na nie tak bardzo się nie pchają), ochrona stoi w środku i nie wie co robić. jedną z zapór znosi na szybę - widać że zaraz zostanie przez nią przepchnięta, ludzie na niej zaczynają panikować, chcą się odepchnąć od szyby - ta pęka. rzucam się do barierki, razem z kolegą i paroma osobami. udaje nam się zatrzymać ludzi przed szybą, udaje nam się zgiąć barierę, ludzie mogą wchodzić szerszym strumieniem i nie nadziewają sie na metalowe pręty. policja i ochrona nadal nic. ludzie zaczynaja biec i tratować się nawzajem, ktoś krzyczy spod nóg, któ się czołga na bok, chłopcy policjanci dyskretnie patrzą w bok, ochroniarze patrzą się z niedowierzaniem i nie wiedzą co zrobić. rzuciliśmy się z kolegą wyciągać ludzi spod nóg innych i wyłapywać, z wciąż ogromnego tłumu pod drzwiami najsłapszych. ochrona zaczęła nam pomagać dopiero jako tako sytuacja się uspokoiła, młodzi stróze prawa, cały czas w szoku, z trudem pozbywali się spanikowanych min . chciałem wyjść i nie wracać tam więcej, ale coś mnie pokusiło żeby na miejscu odpocząć - nie miałem racji okazało się że kasy odmówiły współpracy. wyniosłem się w momencie gdy nastrój zaczynał przypominać zamieszki.

zobacz wątek
20 lat temu
~MM

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry