> Klerem musiał zamanifestować, że jest na właściwym kursie
Przed chwilą słyszałem radiowy wywiad ze Smarzowskim. Rzucił m. in. tekst, że wierzący, po wyjściu z kina, mają szansę się...
rozwiń
> Klerem musiał zamanifestować, że jest na właściwym kursie
Przed chwilą słyszałem radiowy wywiad ze Smarzowskim. Rzucił m. in. tekst, że wierzący, po wyjściu z kina, mają szansę się zastanowić, czy nie są współwinni temu, co się dzieje w Kościele.
Tym samym zapewnił sobie pewniaka, że na jego film nie pójdę. Może go kiedyś obejrzę w Necie, ale z pewnością nie dam ani grosza, które spłynęłyby na autorów filmu.
Przez dosyć długie swoje życie, słyszałem mase intymnych historii. Takich, o których "nikomu się nie mówi".
Znakomita większosć traumatycznych przeżyć pochodzi z gniazda rodzinnego. Czasami z "okolicy". Sąsiad czy dalszy krewny np.
Ani razu nie słyszałem o traumatycznych przeżyciach związanych z Kościołem.
Nie twierdzę, że problem jest zmyślony. Ale z pewnością (potwierdzoną przeze mnie statystyką) jest marginalny. A fakt że akurat jest "na świeczniku" to tylko kwestia medialna.
I Smarzowski się świetnie w nią wstrzeliwuje.
zobacz wątek