Widok
Opinia nt. rozmowy kwalifikacyjnej w gdańskim oddziale GDDKiA: Stanowisko nieistotne, bo w kontekście "rekrutacji" i tego jak mnie potraktowano to nie ma znaczenia o jakie stanowisko chodziło, W Internecie ukazało się ogłoszenie o naborze. Po wysłanym cv poproszono mnie na rozmowę. Przed rozmową rekruterka powiedziała mi przez telefon, że oferują określoną kwotę (ok 6500zł brutto plus premie i dodatek stażowy), i jeśli to mi odpowiada to zapraszają na rekrutację i test. O wyznaczonej godzinie nikogo nie było na miejscu, dopiero portierka zainicjowała zejście wszystkich osób , tzn 3 osób "komisji". Najpierw zeszła Pani radca prawna- bardzo kompetentna, poruszała kwestie rzeczowe, konkretne i merytoryczne, i uznaję ją za jedyną kompetentną w gdańskim GDDKiA. (Druga osoba to portierka, ale ona zdaje się z firmy zewnętrznej). Druga osoba z "komisji" to rekruterka, młoda i ładna, niestety to jej jedyne zalety. Zadawała standardowe podręcznikowe pytania: typu "proszę opowiedzieć o sobie". No i 3 osoba "komisji"- z-czyni dyrektorki. Spóźniła się kilkanaście minut, weszła przerażona jakby bała się ludzi i świata. Zadawała mi pytania na które były odpowiedzi w moim cv które miała w rękach w trakcie rozmowy, no więc wniosek z tego że wydrukowała to cv przed samym wejściem i go nawet nie czytała. Jej pierwsze pytanie do mnie było o to, czego tu szukam... (sic!). Na moją odpowiedź że przecież GDDKiA zamieściła ogłoszenie o naborze pośpiesznie odpowiedziała rekruterka, że "przychodzi tu tyle osób na ogłoszenia które nie wiedzą czego chcą..." Kolejne pytania "derechtorki" były o moje zmiany pracy, i dlaczego ich tyle było. Znowu trzeba było pani zastępczyni dyrekcji uświadomić, że tych zmian wg cv nie jest dużo biorąc pod uwagę staż pracy (swoją drogą z profilu pani zastępczyni na linkeld przeczytałem później, że zmieniała pracę w ostatniej dekadzie częściej niż ja ... no comments). Dalej pani zastępczyni dyrekcji uczepiła się kwestii, że na pewno nie znam systemu komputerowego który oni w GDDKiA wykorzystują do pracy, a oni nie mają czasu żeby szkolić bo potrzebują pracownika od zaraz. Na moje pytanie "dlaczego wobec tego w ogłoszeniu precyzyjnie nie określono wymogów, z podaniem konkretnych aplikacji informatycznych które trzeba znać, ewentualnie nie skierowano tej rekrutacji tylko do obecnych lub byłych pracowników GDDKiA w Polsce?" - zastępczyni dyrekcji nic nie odpowiedziała, pani radca prawna zrobiła się czerwona ze wstydu, a rekruterka szybko odwróciła kota ogonem, i stwierdziła że na to stanowisko to się nie bardzo mogę nadawać, ale na inne na które będą rekrutować to jak najbardziej się będę nadawać i tam zapraszają do aplikowania. W tej sytuacji "komisja" przyjęła z ulgą moją propozycję żeby już nie robić pisemnego testu wiedzy (do którego powtórzenie materiału zajęło mi tydzień), skoro nie wiedzą kogo szukają, no ale wiedzą, że to nie ja. Na tym się zakończyło to żałosne spotkanie.. Poziom tego spotkania oceniam jako tragiczny.: rekruterka nieprzygotowana, z-ca dyrektora nieprzygotowana, oczekiwania nie wiadomo jakie , okazuje się że to co piszą w ogłoszeniu i co mówią zapraszając na rozmowę-nie potwierdza się na rozmowie... odradzam składanie tam aplikacji. no chyba, że oficjalny nabór to lipa a i tak przyjmują tylko po znajomości- bo w końcu to urząd... W każdym razie w gdańskim GDDKiA zmarnowano mój czas na przygotowania do testu wiedzy, na dojazd i rozmowę, no i pieniądze na dojazd - bo przejazd 30 km w jedną i 30 km w drugą stronę parę złoty jednak kosztuje.