Re: GRUDNIOWE MAMY 2010 CZ. 40
Aaa i najlepsze było wczoraj jak ją odbierałam. Poszła po nią do sali akurat wicedyrektorka (bo u nas jest tak, że nikt do sali nie wchodzi po dzieci, żeby nie smucić pozostałych, że po nich...
rozwiń
Aaa i najlepsze było wczoraj jak ją odbierałam. Poszła po nią do sali akurat wicedyrektorka (bo u nas jest tak, że nikt do sali nie wchodzi po dzieci, żeby nie smucić pozostałych, że po nich jeszcze nkt nie przyszedł). No i czekam, czekam, w końcu Pani wychodzi z Lenką i pyta się czy to ta, bo nie chce się dziecko przyznać, bo nie chce iśc do domu ;-)). Bomba po prastu. Jak mnie zobaczyła to z uśmiechem rzuciła mi się w ramiona i wołała, że fajnie było.
zobacz wątek