Pan-W-Przyciasnej-Koszulce o zbyt dużym współczynniku masy wodnej, byłyby to całkiem udane ponowne odwiedziny Irisha. Nie wiem dlaczego wybraliśmy akurat to miejsce - być może przez wzgląd na stare, dobre czasy - ale niewiele, oprócz wystroju, zmieniło się na lepsze. Barman próbujący sprzedać mojej dziewczynie nalane wcześniej piwo, czy kelnerka próbująca w zwiły sposób wyjaśnić nam, że mamy ustąpić miejsca innym gościom, którzy je 'zarezerwowali', oraz wspomniany wcześniej Pan WPK + rozchodzący się wszędzie dookoła dym papierosowy z 'palarni' wpłynęły dość znacznie na moją ocenę, podzielaną zapewne przez resztę moich znajomych.

Raczej nie wrócę, a jeśli już, to tylko żeby wspomnieć wymienione wcześniej "stare, dobre czasy".