Drogi Stworku
Po pierwsze. Zaczynam zdanie od "A więc..." ponieważ tak mi się właśnie podoba i uważam, że tak naprawdę tylko ja decyduję, jaki mojej wypowiedzi nadać kształt stylistyczny i kompozycyjny. Jeżeli...
rozwiń
Po pierwsze. Zaczynam zdanie od "A więc..." ponieważ tak mi się właśnie podoba i uważam, że tak naprawdę tylko ja decyduję, jaki mojej wypowiedzi nadać kształt stylistyczny i kompozycyjny. Jeżeli nie chcesz, to nie zaczynaj tak swoich zdań, mnie to wszystko jedno. I jak już napisałem, będę sobie zaczynał zdania od dowolnych liter, wyrazów, tudzież sformułowań, nawet od "właśnie" jeżeli mi się akurat zachce.
Po drugie: cechą samego siebie? Uważasz więc, że braki w rozumowaniu są cechą samego siebie? To znaczy moją, czy Twoją? Mnie chodzi raczej o to, że pewne luki, tworzące się na wskutek zbyt szybkiego, lub intensywnego przetwarzania danych, zapełnia się niejednokrotnie zwykłą ironią. Ale uwaga. Nie było to jakieś szczególnie personalne stwierdzenie. Odnosi bardziej do ogółu, niźli akurat do Ciebie. To po drugie, a zarazem trzecie, chciałaś bowiem wiedzieć, co to znaczy "braki w rozumowaniu".
Muszę tu jeszcze napomknąć, że chyba nieszczególnie dobrze czytasz to, co piszę, albo masz pewne problemy z przyswajaniem treści filozoficznej, ponieważ zupełnie niepotrzebnie przesuwasz akcenty. Dlaczego interesujesz się zagadnieniami związanymi bezpośrednio z jedną tylko częścią metafory? Dlaczego interesuje Cię, czy cecha jest osobnym bytem, skoro ta cecha jest jedynie dwuwymiarowym obrazem, służącym do poruszania się między wierszami. Doprawdy tego nie rozumiem.
Po następne: ta różnica jest jak nabardziej oczywista. Twoje zobrazowanie problemu jako różnica pomiędzy 3-7 a 7-3, ma się do tego co napisałem, jak różnica między tramwajem lini dwa, a dwoma tramwajami. Zakres i granice stylu schodzą w tym przypadku zupełnie na drugi punkt, a filozoficzne wynurzenia, które mi serwujesz nijak się mają do zadanego przeze mnie pytania. Prostego i oczywistego. Niepotrzebnie rozbierasz zdanie na czyniki pierwsze i zabawiasz się tylko z tymi jego częściami, które akurat są Ci na rękę. A ja się pytam: po co? I nie musisz się martwić o definicję stylu. Ta słownikowa jest wystarczająco uniwersalna, pasująca do każdego ustroju. Co najwyżej jest przez poszczególne jednostki inaczej odbierana, ale to bez znaczenia.
I po ostatnie w końcu: Trochę mnie tu czarujesz z tymi autoobserwacjami. Widzę tu wyraźnie pewną zawiązkę daleko posuniętego samokreowania. Twoje teksty i słowne przepychanki z innymi (między innymi mną) są niczym innym, jak zaznaczeniem przez Ciebie, Twojego własnego terenu, którego nikt nie powinien przekraczać. Ot co ja myślę o całej sprawie.
Pozostaję w niezmienionym szacunku.
zobacz wątek