Widok
przede wszystkim bądźmy rozsądni i uczciwi
Czasem człowiek może się zapomnieć. Ja wiem, że młodzi ludzie robiący imprezy kilka razy w tygodniu to męczarnia. Ale w moim przypadku imprezy odbywają się raz na miesiąc MAKSYMALNIE i to w kuchni, kóra nie sąsiaduje z żadnym mieszkaniem. Czasem się puści muzykę w pokoju i nie zauważy, że już 22. Wtedy przychodzi sąsiad (o 22.03) i zamiast kulturalnie zwrócić uwagę na muzykę, podciąga rękawy i zaczyna grozić albo bójką (wtf...) albo policją. Zawsze jak nam zwracał uwagę (max 3 razy w ciągu roku) od razu wyłączaliśmy sprzęt i przenosiliśmy się do innego pokoju. A ten dziad szuka tylko pretekstu do jakiejś awantury. To już jest nie w porządku. Co więcej, raz zamiast podejść i zadzwonić do mieszkania, zadzwonił do właścicielki z pretensjami. Strasznie chce nas wykurzyć z wynajmowanego mieszkania, ale sam do końca nie wie za co.
Poczekać do sesji i się odegrać:)
A tak na poważnie:
- porozmawiać z nimi ale nie na zasadzie że będą mieli prz...ane bo to zupełnie nic nie da, a wręcz odwrotnie. Mimo że cenie sobie spokój i ciszę wiem że młodzi od czasu do czasu muszą się wyszumieć(oczywiście nie 24/7) - w moim przypadku skończyło się na rozmowie że nie tylko oni tu mieszkają i są tacy którzy o 5-tej muszą wstać a dźwięki pseudo rapu w wykonaniu polskich gwiazd na pewno nie działają kojąco w nocy.
Z sąsiadami mamy niepisaną umowę że informujemy się o imprezkach i że może być głośniej.
A tak na poważnie:
- porozmawiać z nimi ale nie na zasadzie że będą mieli prz...ane bo to zupełnie nic nie da, a wręcz odwrotnie. Mimo że cenie sobie spokój i ciszę wiem że młodzi od czasu do czasu muszą się wyszumieć(oczywiście nie 24/7) - w moim przypadku skończyło się na rozmowie że nie tylko oni tu mieszkają i są tacy którzy o 5-tej muszą wstać a dźwięki pseudo rapu w wykonaniu polskich gwiazd na pewno nie działają kojąco w nocy.
Z sąsiadami mamy niepisaną umowę że informujemy się o imprezkach i że może być głośniej.
Takie rzeczy to tylko w "erze", życie jest jednak bardziej brutalne, ogólnie rządzi zasada, wolnoć Tomku w ...... oraz nieśmiertelne "TKJ" (teraz k...a ja). W poprzednim miejscu zamieszkania delikatne rozmowy, prośby nic nie dawały, i nie dotyczyło to studentów, tylko gościa co mieszał tam od xxx lat, od takie chamstwo w państwie. To samo ma się z parkowaniem aut na osiedlu.
jeśli upomnienie nic nie dają podpytać innych blisko mieszkających sąsiadów czy im nie przeszkadza i iść grupą wtedy ma to większą siłe rażenia że nie przeszkadza tylko Tobie a innym też. Jeśli to nie podziała warto zadzwonić do wspólnoty lub spółdzielni a oni mogą upomnieć właściciela który wynajmuje tym osobnikom te mieszkanie a między czsie dzwonić na policję..to niestety czasami jedyny wyjście by móc się PRZESPAĆ WE wLASNYM MIESZKANIU,mandat na kilkaset żlotych trochę ostudzi emocje ,powodzenia
Ja wezwałem policje z imienia i nazwiska. Fakt 4 razy, ale dostali po mandacie a właściciel kolegium. I mam w nosie co inni myślą. Wstaje o czwartej do roboty i niekreci mnie łupanie za ścianą. Dom mieszkalny to nie akademik. Chca balangi to do knajpy albo wypad do akademika. Nadmieniam, że zarządca wspólnoty nic nie zrobił i trzeba było działać samemu. Ubezpiecz mieszkanie od ewentualnych szkód i wal na policje. Dostaną mandat nie będzie za co chlać. Jak się beda mścić to dzwoń już do kryminalnej, to przyjadą po cywilu i rozmowa bedzie inna. Podstawa to się nie bać, nie mogą GUANiarze rządzić całym blokiem
jestem tym wynajmującym i to od 4 lat. O tym , że była Policja dowiedziałam się po czasie . Proponowałam sąsiadom mój numer telefonu i zaznaczyła , że przyjadę w każdym momencie jak zgłoszą problem z lokatorami ku mojemu zdziwieniu nie wzięli go. Jako wynajmująca mieszkanie nie przebywam w wynajętym mieszkaniu i jeśli sąsiedzi nie o tym fakcie nie powiadomią to nie masz szans na jakąkolwiek interwencje. Tez mi zależy by w mieszkaniu była względna cisza , ale muszę mieć wiedzę i szanse by zająć stanowisko.
Zgłoszenie takiego faktu na uczelnie może poskutkować wywaleniem z uczelni.
Dajcie szansę właścicielom mieszkania i powiadomcie ich o takich zdarzeniach , nie wszyscy przejdą obok tego obojętnie
Zgłoszenie takiego faktu na uczelnie może poskutkować wywaleniem z uczelni.
Dajcie szansę właścicielom mieszkania i powiadomcie ich o takich zdarzeniach , nie wszyscy przejdą obok tego obojętnie
My tez mamy ten problem, niestety ciezko jest cos zdzialac jak jestesmy osamotnieni w walce... od 4 mscy przeszkadzaja nam studenci na dole, zaczelo sie od glosnych imprez, na to pomogla policja, boja sie mandatow (jeden conajmniej dostali), ale na co dzien sa bardzo uciazliwi i zlosliwi - glosne rozmowy do pozna, smiechy, rzenie, wrzaski, trzaskanie drzwiami, szuranie wszystkim co sie da. we wlasnym domu nie da sie odpoczac. probowalismy rozmawiac z nimi, przez spoldzielnie z wlascicielem mieszkania, wszystko na nic. oni maja to gdzies, wlasciciel ma to gdzies, spoldzielnia twierdzi, ze tylko moze kontaktowac sie z wlascicielem. przyjazdy policji pomagaja na krotko - zazwyczaj wyczają ich wczesniej i uciszaja sie na chwile, policja twierdzi, ze nic nie slyszy. po odjezdzie nocne posiadowy trwaja dalej. i slyszymy jak wrzeszcza, ze nas za*ebią. strach z domu wyjsc czasem, boimy sie o auto. rozwazamy sprawe w sadzie, ale po rozmowie z prawnikiem wiemy, ze trzeba miec solidne dowody, a tych nam brakuje. pod nimi nikt nie mieszka (jest lokal uslugowy), z mieszkan obok nie slychac, wiemy to po swoich sasiadach. a nad nimi tylko my. bedziemy zbierac swiadkow, nagrania, poprosimy o notatki policyjne, chyba tylko tak mozna odzyskac spokoj w domu i nie zwariowac...