Wybrałem się wraz z małżonką po odbiór skróconych aktów małżeństwa. Oczywiście telefonu nikt nie odbierał, mimo iż dzwoniłem 3 razy w odstępie 30 minut. Kolejki to już tradycja, więc długie oczekiwanie mnie nie zdziwiło. Gorzej przedstawiła się sprawa po wejściu do pokoju. Pani urzędniczka nie dość, że ruszała się wolniej niż mucha w smole, to dodatkowo wpisała złą datę zawarcia ślubu na dokumentach. Po zwróceniu jej uwagi, grzebała w dokumentach chyba z 10 minut (ślimak szybciej by to zrobił), aż w końcu stwierdziła, że jest błąd w systemie i mamy zgłosić się za tydzień. Po tygodniu w pokoju była już inna pani i, o dziwo, wystarczyło że tylko spojrzała, raz dwa poprawiła datę i koniec. Ja się w takim razie pytam - GDZIE JEST KOMPETENCJA URZĘDNIKÓW? Dzięki pani nr 1 straciliśmy ponad tydzień, a terminy gonią, gdyż trzeba jeszcze załatwić sprawy związane ze zmianą nazwiska, zameldowaniem itp.
Pani nr 1 wykazała się niesamowitą opieszałością i nagannym podejściem do wykonywania obowiązków - a co ją tam obchodzi, że innych goni czas? Dla niej najważniejsza jest kawka i ciastka. Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd.