Widok
Ja na TM zgubiłem kartę startową.
Na moim ostatnim PK (12-ka) okazało się, że mogę sobie sperforować co najwyżej mapę bo kartę mi wywiało po drodze. Byłem zbyt zmęczony żeby się wściekać, zresztą - co by to dało? Dojechałem na metę, spakowałem graty i wróciłem do domu. Przez 2 dni żyłem w przeświadczeniu, że cały mój trud był tylko "for fun". I nawet się już z tym pogodziłem.
W końcu prawdziwy Harpagan powinien mieć wylane na takie drobiazgi jak jakaś tam karta startowa :)
A jednak stało się inaczej. Ktoś znalazł moją kartę i oddał ją na mecie.
Wielki szacun dla tej osoby! Może uda mi się jakoś zrewanżować na H 37?
Kto wie?
PŁ (484)
Na moim ostatnim PK (12-ka) okazało się, że mogę sobie sperforować co najwyżej mapę bo kartę mi wywiało po drodze. Byłem zbyt zmęczony żeby się wściekać, zresztą - co by to dało? Dojechałem na metę, spakowałem graty i wróciłem do domu. Przez 2 dni żyłem w przeświadczeniu, że cały mój trud był tylko "for fun". I nawet się już z tym pogodziłem.
W końcu prawdziwy Harpagan powinien mieć wylane na takie drobiazgi jak jakaś tam karta startowa :)
A jednak stało się inaczej. Ktoś znalazł moją kartę i oddał ją na mecie.
Wielki szacun dla tej osoby! Może uda mi się jakoś zrewanżować na H 37?
Kto wie?
PŁ (484)
kojarzycie może PK 5 na TP ?? była ta krzyżówka przed nim na dół na PK i do góry na skraj lasu hehe ja już taki byłem zmeczony że usłyszełem jakieś głosy a w głowie mi były same dziewczyny tak że wydawało mi się ze te głosy dobiegają z góry i jak doszlismy na góre okazało się ze przy budynku był pies hahaha
i sie cofalismy na dół ;] i dostałem maly opr od ekipy i bk ze mnie ha
ale dziękuje koleżance z PK 5 za ładny uśmiech ;] i czerwony nosek hehe
a jej kolege nie haha nie był miły
albo na trasie jak ktos nas mijał to usłyszał sławne hasło >> PLYTA !!! <<
pzdr dla wszystkich ;]
i sie cofalismy na dół ;] i dostałem maly opr od ekipy i bk ze mnie ha
ale dziękuje koleżance z PK 5 za ładny uśmiech ;] i czerwony nosek hehe
a jej kolege nie haha nie był miły
albo na trasie jak ktos nas mijał to usłyszał sławne hasło >> PLYTA !!! <<
pzdr dla wszystkich ;]
Mieliśmy ze szwagrem niezły klimat przy poszukiwaniu punktu 16 (wjechaliśmy trochę za wcześnie i nie trafiliśmy na cypel tylko na cypelek trochę bardziej na południe). Jadąc ze słuszną prędkością w dół po tubylczej drodze napadły na nas trzy byczki. Takie prawdziwe, tzn samce krów. Trzymane na wątpliwej wytrzymałości sznureczkach w jeszcze bardziej wątłych ramionach dwóch panienek (sic). Jakimś cudem udało się wymanewrować (z prawej strony nasyp, z lewej krzaki) i za jakieś 200-300m na łące patrzy się na nas wielkie bydle, tym razem dorosły byk. Może tata tych poprzednich. Zerwany ze sznura, zaczął zapierdzielać w naszą stronę, daliśmy po korbach, puls skoczył mi chyba do 190, uszkodzone kolano szwagra jakoś wytrzymało i byk zrezygnował po kilkudziesięciu metrach. To było realne zagrożenie życia :) tym bardziej że od około 50km jechaliśmy na pół gwizdka żeby nie pogarszać popsutego już znacznie kolana.
Niestety kiedy emocje po ucieczce opadły i odnalezieniu PK16 szwagrowe kolano przestało działać i poczłapaliśmy się do Sierakowic.
Niestety kiedy emocje po ucieczce opadły i odnalezieniu PK16 szwagrowe kolano przestało działać i poczłapaliśmy się do Sierakowic.
----------------------------------------
www.mtb3x.pl || hamujesz - przegrywasz
www.mtb3x.pl || hamujesz - przegrywasz
my widzielismy scene rodem z filmow
na wiosce (wiadomo jak wygladaly kaszubskie wioski)
do posesji leca wszyscy sasiedzi, stoi straz pozarna, jeden ze strazakow trzyma na kiju worek, zeby ladujacy helikopter wiedzial jak bezpiecznie usiasc na ziemi,
w biegu spytalismy co sie stalo (chyba ktos spadl z wysokosci) ale niechetnie cos nam tubylcy odburkneli, dobrze ze nas jeszcze cepami nie potraktowali i nasze szczescie, ze nie chcialo im sie pocic i nie gonili biegaczy:),
kilku rowerzystow tez bylo w tym samym momencie w tym miejscu
na wiosce (wiadomo jak wygladaly kaszubskie wioski)
do posesji leca wszyscy sasiedzi, stoi straz pozarna, jeden ze strazakow trzyma na kiju worek, zeby ladujacy helikopter wiedzial jak bezpiecznie usiasc na ziemi,
w biegu spytalismy co sie stalo (chyba ktos spadl z wysokosci) ale niechetnie cos nam tubylcy odburkneli, dobrze ze nas jeszcze cepami nie potraktowali i nasze szczescie, ze nie chcialo im sie pocic i nie gonili biegaczy:),
kilku rowerzystow tez bylo w tym samym momencie w tym miejscu