no tak
mnie w kwestiach doboru strojów wieczorowych do omawianych tu instystucji wychowywała babcia, lew, a raczej lwica ;) warszawskich przedwojennych salonów.
i faktycznie długo nie wyobrażałam sobie...
rozwiń
mnie w kwestiach doboru strojów wieczorowych do omawianych tu instystucji wychowywała babcia, lew, a raczej lwica ;) warszawskich przedwojennych salonów.
i faktycznie długo nie wyobrażałam sobie pospolitych ciuchów w teatrze, czy filharmonii.
ale przyznam, że od czasu tego wywrotowego zdania kolegi pianisty, czuję się bardziej komfortowo i zgodnie ze swoją naturą.
wkurzają mnie trzeszczące pod bicepsem bluzeczki z kołnierzykami ;)
wyglądam w nich co najmniej groteskowo ze swoim chodem drwala, hehehe
babcia się pewno w grobie przewraca, ale dla mnie ważniejsze jest to, że udało jej się zaszczepić we mnie miłość do muzyki klasycznej i w tym sensie, choć zupełnie inna, jestem do niej podobna.
zobacz wątek