Widok
Igła od pierwszego właściciela? 80 proc. miało kolizję
Opinie do artykułu: Igła od pierwszego właściciela? 80 proc. miało kolizję.
80 proc. ofert to auta pokolizyjne, a 44 proc. ma cofnięte liczniki - tak wynika z analizy trójmiejskiej firmy Motoraporter, która na zlecenie kupujących bada stan używanych samochodów wystawionych na sprzedaż w całej Polsce.Cofnięte liczniki to tylko jeden z problemów, które dotykają rynek aut używanych w Polsce. Sprzedawcy aut mają często tak wiele do ukrycia, że ponad jedna trzecia z nich w ogóle nie zgadza się na oględziny samochodu przez eksperta. Firma Motoraporter, która w imieniu ...
80 proc. ofert to auta pokolizyjne, a 44 proc. ma cofnięte liczniki - tak wynika z analizy trójmiejskiej firmy Motoraporter, która na zlecenie kupujących bada stan używanych samochodów wystawionych na sprzedaż w całej Polsce.Cofnięte liczniki to tylko jeden z problemów, które dotykają rynek aut używanych w Polsce. Sprzedawcy aut mają często tak wiele do ukrycia, że ponad jedna trzecia z nich w ogóle nie zgadza się na oględziny samochodu przez eksperta. Firma Motoraporter, która w imieniu ...
Starogard Gdański
Pracowałem parę lat w Starogardzie w komisie i widziałem różne cuda, auta po spaleniu zrobione lepiej niż w fabryce, 3/4 aut po dzwonach mniejszych lub większych, cofanie licznika i picowanie aut wewnątrz łącznie z wymianą niektórych rzeczy tak żeby klient myślał że auto ma mało kilometrów. Z reguły coś trzeba naprawić z mechaniki lub silnika coś co niemiec nie wymienił bo u nich za drogo a polak naprawi częściami używanymi lub naprawi tak aby do sprzedaży jakoś przejechało. Książki serwisowe tureckiego, rosyjskiego, polskiego pochodzenia z niemieckim autem to też nie wyjątek. Zdarzają się przypadki, że auto z niemiec zjeżdża do polski na naprawę po czym wraca spowrotem do niemiec na sprzedaż. Takie są realia kupna w komisie. Chcąc kupić ładne auto najlepiej wybrać się po nie samemu, odkupić od prywatnej osoby lub firmy wtedy jest duże prawdopodobieństwo, że kupimy uczciwe auto.
W zeszłym roku kolega poprosił mnie abym sprawdził 2 samochody na słynnych starogardzkich komisach. Oczywiście bezwypadkowe. Zabrałem sprzęt do badań i??? zostałem od razy wyrzucony z komisu ledwo wyciągnąłem miernik elcometer do badań wszystkich rodzajów podłoży. W drugim komisie od razu powiedziałem co mnie interesuje i miły pan uważnie na mnie spojrzał po czym wziął po pache poprowadził kilka metrów dalej i powiedział, że na tym placu (ogromnym) są w sumie 2 samochody godne uwagi !!!!! Taka jest prawda.
mój kumpel
kiedyś był sprawdzić forda mondeo w serwisie forda - samochód z komisu przy świetokrzyskiej. Nielakierowany był tylko dach. Łączniki świateł co drugi wystąp itd. Ogólnie powiedzieli w fordzie że był ostro klepany, turbina do wyrzucenia, silnik ledwo zipie. Oczywiście po wcześniejszych zapewnieniach szef komisu nie chciał oddać kasy za oględziny - bo taka była umowa - jak coś będzie nie tak to oddaje kasę za zrobienie przeglądu w ASO - jeszcze się upierał że nie powypadkowe bo wypadek jest jak ktoś jest ranny - no i taka to jest rzeczywistość - tylko od znajomego jeżeli wiesz gdzie nim jeździł..
powtarzasz mity
jesli mowa o autach w miare nowych i w dobrym stanie, kupionych w polsce to nikt ich nie odda za bezcen.
Wiec zarówno rodzina jak i znajomi niekoniecznie muszą być zainteresowani.
Z resztą porównaj ile kosztują auta od pierwszego własciciela kupione w polsce a ile kosztują też od "pierwszego własciela i niskim przebiegiem" ale sprowadzone.
Czemu te drugie są nawet o 30% tańsze.
Zastanawiałeś się?
Chyba ze mówisz o 20 letnim aucie które jest w świetnym stanie i z niskim przebiegiem to chętnych by wychaczyć takie auto za bezcen jest wielu. Tyle ze takie auta to mit.
Bo wiesz rodziną rodziną, znajomi znajomymi ale to nie oznacza iż się im sprzedaje poniżej ceny rynkowej.
A zeby kupić dobre auto w wysokiej cenie to z kolei nie każdego jest stać.
Wiec zarówno rodzina jak i znajomi niekoniecznie muszą być zainteresowani.
Z resztą porównaj ile kosztują auta od pierwszego własciciela kupione w polsce a ile kosztują też od "pierwszego własciela i niskim przebiegiem" ale sprowadzone.
Czemu te drugie są nawet o 30% tańsze.
Zastanawiałeś się?
Chyba ze mówisz o 20 letnim aucie które jest w świetnym stanie i z niskim przebiegiem to chętnych by wychaczyć takie auto za bezcen jest wielu. Tyle ze takie auta to mit.
Bo wiesz rodziną rodziną, znajomi znajomymi ale to nie oznacza iż się im sprzedaje poniżej ceny rynkowej.
A zeby kupić dobre auto w wysokiej cenie to z kolei nie każdego jest stać.
pierwszy wlasciciel jestes wiec walnij cene i czekaj
ja np. z zalozenia nie kupiłbym samochodu od 2 wlasciciela bo w razie gdyby okazal sie trafiony to nie mialbym podstaw by rzadac zadoscuczynienia. bo niby od kogo? jeden wlasciciel moze zwalac wine na drugiego. a jak byl tylko jeden to watpliwosci nie mam
zwróce samochód i zabiore pieniądze
są dwie drogi. ta legalna została już przetarta, sąd przyznał kobiecie zadośćuczynienie w postaci zwrotu części pieniędzy (samochód był starszy o dwa lata od stanu z dokumentów). W innej sprawie sąd nakazał zwrot pieniędzy (kręcony focus z ponad 300 do 170). a druga droga to zależy z kim mam do czynienia, ale to łatwo sprawdzić
mam 4 letnie auto, kupiłem nowe z salonu, egzemplarz jak mój na aledrogo z przebiegiem 80tys (zaznaczam, że to diesel), ciągnięty z Belgii kosztuje ok 40% ceny jaką ja zapłaciłem w salonie (dodam, że to wieśwagen); wniosek jest taki, że Belgowie i inni Niemcy kupują diesle, bo klekot takich silników wprowadza w dobry nastrój; jak już kupią wyśnionego diesla to prawie nim nie jeżdżą a po trzech latach sprzedają za mniej niż połowę ceny bo to tacy altruiści są...
hehe chcialem kupic uzywana alfe 159 Q4
ceny w polsce za interesujacy mnie ostatni rocznik to 25-45 tys. na zachodzie 35-70 :D jak sie dorzuci akcyze i cla to wyjdzie 55-110. dodatkowo jak sie odrzuci skrajne egzemplarze to takie auto po sprowadzeniu powinno w polsce kosztowac 65-90 tys. PLN. nie mam wątpliwości i poki nie znajde od pierwszego i jedynego wlasciciela a nie po pierwszym to nie kupie. cena oczywiscie spodziewana raczej zachodnia
Jeśli samochód to z d*py chyba.
Z którego salonu Pan jest? ;) tak, samochód z salonu ma masę zalet. Niewypierdziane siedzenia i gwarancja. CHyba, że klasa premium to przynajmniej wnętrza dobrze spasowane. Ale producenci potrafią tak zaprojektować auto, że z******się coś co oczywiście nie będzie objęte gwarancją.
Prawo nie wymusza na sprzedawcy udzielania gwarancji. Gwarancja udzielana jest przez producenta dobrowolnie i obwarowana jest szeregiem warunków i wykluczeń.
Za to prawa nakazuje objęcie sprzedanego towaru lub usługi rękojmią - bezwarunkowo. Większość polskich "biznesmenów" zielenieje na słowo rękojmia, które nie pozawala im na odmowę usunięcia usterki (nie tak jak gwarancja).
Za to prawa nakazuje objęcie sprzedanego towaru lub usługi rękojmią - bezwarunkowo. Większość polskich "biznesmenów" zielenieje na słowo rękojmia, które nie pozawala im na odmowę usunięcia usterki (nie tak jak gwarancja).
z******się po gwarancji i to hurtem.
Nie opłaca się kupować samochodu z salonu, zwłaszcza w Polsce. Sprawdz kolego ile tracisz na wartości już wyjezdzajac z salonu. Do tego jeszcze kredyt to się okaze się stracisz kupe, kupe hajcu na tym. A jak się skończy gwarancja to będziesz becylowal z własnej kieszenie bo sypia się złomy na potege. I jak? Tylko z salonu? Powodzenia.
Nie opłaca się kupować samochodu z salonu, zwłaszcza w Polsce. Sprawdz kolego ile tracisz na wartości już wyjezdzajac z salonu. Do tego jeszcze kredyt to się okaze się stracisz kupe, kupe hajcu na tym. A jak się skończy gwarancja to będziesz becylowal z własnej kieszenie bo sypia się złomy na potege. I jak? Tylko z salonu? Powodzenia.
Liczyć nie myśleć - myślenie często nie wychodzi dobrze
Stare się psują. Tylko jest tak: kupujesz w salonie za 90tyś nówkę. Ja kupuję 4 latka za 35-40tyś. Ty masz spokój przez 2 lata. Ja być może w tym czasie wydam 10tyś na naprawę "ukrytych" przez sprzedawcę usterek. Po dwóch latach oboje już płacimy za naprawy, tyle, że moje auto ma już 6 lat i durni mechanicy nauczyli się je już naprawiać, a i części do tego rocznika potaniały, a Twoje ma 2 lata i większość mechaniorów po zawodówce rozkłada ręce albo coś tam grzebie i sp@!#$li bardziej niż było. Ale mniejsza o to. Ja w ciągu 2 lat wydałem 50 tyś, Ty 90tyś. Kto wydał więcej?
PS. Składka za Autocasco to jakieś 5-10% wartości pojazdu więc w pierwszych 3 latach zapłacisz za nie jakieś 10tyś więcej niż ja.
PS. Składka za Autocasco to jakieś 5-10% wartości pojazdu więc w pierwszych 3 latach zapłacisz za nie jakieś 10tyś więcej niż ja.
auto w ciagu piewszych 5 lat traci polowe wartosci
jak kupisz 4 latka za 35 to za drugie 35 nie przywrocisz mu stanu w jakim powinien byc.
poza tym jak kupujesz nowe to przez 5 lat nie musisz nic robic bo niby co? jeszcze mi sie nigdy nic nie zepsulo a juz drugiego 5 latka sprzedalem jak sie leasing skonczyl. jedyne co to elementy eksploatacyjne ale to oczywiste.
bierzesz fure za 100 patykow z salonu i po 5 latach sprzedajesz za 50. miesiecznie cie to kosztuje 830 PLN. miesiecznie smigasz te 2500 km i cie to kosztuje 1100 PLN. sumarycznie to koszt 1930 PLN miesiecznie.
kupujac uzywaka za 50 i sprzedajac go za 20 kosztuje cie to 500 PLN miesiecznie. koszt paliwa 1100 wiec sumarycznie 1600 PLN. tylko 330 PLN taniej.
jeżeli wrzucasz to w koszty to różnica wyjdzie cie tylko 200 PLN miesiecznie.
przy nowym masz obowiazkowe przeglady ASO, ale sie nie psuje. kupisz uzywane bedziesz bulil za czesci i zaryzykujesz przeszlosc pojazdu. do tego auto zacznie juz trzeszczec bo bedzie mialo przynajmniej 100 patykow. cos za cos. ale roznica jest zbyt mala by kupic uzywaka.
ubezpieczenie za nowy wychodzi tak samo jak za 5 letni bo stawki % za nowe sa dwa razy nizsze :P
poza tym jak kupujesz nowe to przez 5 lat nie musisz nic robic bo niby co? jeszcze mi sie nigdy nic nie zepsulo a juz drugiego 5 latka sprzedalem jak sie leasing skonczyl. jedyne co to elementy eksploatacyjne ale to oczywiste.
bierzesz fure za 100 patykow z salonu i po 5 latach sprzedajesz za 50. miesiecznie cie to kosztuje 830 PLN. miesiecznie smigasz te 2500 km i cie to kosztuje 1100 PLN. sumarycznie to koszt 1930 PLN miesiecznie.
kupujac uzywaka za 50 i sprzedajac go za 20 kosztuje cie to 500 PLN miesiecznie. koszt paliwa 1100 wiec sumarycznie 1600 PLN. tylko 330 PLN taniej.
jeżeli wrzucasz to w koszty to różnica wyjdzie cie tylko 200 PLN miesiecznie.
przy nowym masz obowiazkowe przeglady ASO, ale sie nie psuje. kupisz uzywane bedziesz bulil za czesci i zaryzykujesz przeszlosc pojazdu. do tego auto zacznie juz trzeszczec bo bedzie mialo przynajmniej 100 patykow. cos za cos. ale roznica jest zbyt mala by kupic uzywaka.
ubezpieczenie za nowy wychodzi tak samo jak za 5 letni bo stawki % za nowe sa dwa razy nizsze :P
Auto traci po wyjeździe z salonu to największy mit który łykają półgłówki
Powiedz no mi na czym opiera się ta statystyka? Widziałeś kiedyś kogoś kto sprzedaje samochód po wyjeździe z salonu? Albo w ciągu sześciu miesięcy? Ilu sprzedaje roczny - 0,05%?
Ta statystyka powstaje w ten sposób, że bierze się reprezentatywne dane (czyli z transakcji które ZAISTNIAŁY) a więc głównie z 2go i 3go roku i ciągnie się kreskę od 0. I w ten sposób powstaje sztuczny punkt na wykresie p.t. "wyjechał z salonu, sprzedał i stracił". Tylko że takie przypadki nie występują w przyrodzie.
Analizę używany czy nowy robi się określając DO JAKIEGO ROKU/PRZEBIEGU CHCĘ UŻYTKOWAĆ AUTO. I jeżeli ktoś mi mówi "phi ja tam wolę kupić czterolatka za pół ceny" to oznacza że akceptuje docelowy wiek samochodu na np. 8 lat! A to z kolei oznacza że za następne 4ry musi ten samochód sprzedać za ćwierć ceny, kupić następnego czterolatka za pół i znowu jeździć cztery - co odpowiada kupnie w salonie nowego i jeżdżeniu nim 8 lat!
Może komuś wyjdzie że zyska na tym sześć pięćdziesiąt, ale:
- nie każdy ma ochotę obcować co cztery lata z Mirkami "panie igła, pali na dotyk"
- ryzykujesz czterotniego trupa podpimpowanego na "igłę"
- jak masz swój osiem lat to wiesz kiedy lałeś olej, co wymieniałeś itp. A z używką najczęściej jest tak że jak ma za rok "pójść do żyda" to się leje tylko wachę.
Ta statystyka powstaje w ten sposób, że bierze się reprezentatywne dane (czyli z transakcji które ZAISTNIAŁY) a więc głównie z 2go i 3go roku i ciągnie się kreskę od 0. I w ten sposób powstaje sztuczny punkt na wykresie p.t. "wyjechał z salonu, sprzedał i stracił". Tylko że takie przypadki nie występują w przyrodzie.
Analizę używany czy nowy robi się określając DO JAKIEGO ROKU/PRZEBIEGU CHCĘ UŻYTKOWAĆ AUTO. I jeżeli ktoś mi mówi "phi ja tam wolę kupić czterolatka za pół ceny" to oznacza że akceptuje docelowy wiek samochodu na np. 8 lat! A to z kolei oznacza że za następne 4ry musi ten samochód sprzedać za ćwierć ceny, kupić następnego czterolatka za pół i znowu jeździć cztery - co odpowiada kupnie w salonie nowego i jeżdżeniu nim 8 lat!
Może komuś wyjdzie że zyska na tym sześć pięćdziesiąt, ale:
- nie każdy ma ochotę obcować co cztery lata z Mirkami "panie igła, pali na dotyk"
- ryzykujesz czterotniego trupa podpimpowanego na "igłę"
- jak masz swój osiem lat to wiesz kiedy lałeś olej, co wymieniałeś itp. A z używką najczęściej jest tak że jak ma za rok "pójść do żyda" to się leje tylko wachę.
zepsuje sie po gwarancji ale drugiemu wlascicielowi
policz sobie to sie przekonasz ze jednak sie oplaci. bierzesz fure za 100 patykow z salonu i po 5 latach sprzedajesz za 50. miesiecznie cie to kosztuje 830 PLN. miesiecznie smigasz te 2500 km i cie to kosztuje 1100 PLN. sumarycznie to koszt 1930 PLN miesiecznie.
kupujac uzywaka za 50 i sprzedajac go za 20 kosztuje cie to 500 PLN miesiecznie. koszt paliwa 1100 wiec sumarycznie 1600 PLN. tylko 330 PLN taniej.
jeżeli wrzucasz to w koszty to różnica wyjdzie cie tylko 200 PLN miesiecznie.
przy nowym masz obowiazkowe przeglady ASO, ale sie nie psuje. kupisz uzywane bedziesz bulil za czesci i zaryzykujesz przeszlosc pojazdu. do tego auto zacznie juz trzeszczec bo bedzie mialo przynajmniej 100 patykow. cos za cos. ale roznica jest zbyt mala by kupic uzywaka
kupujac uzywaka za 50 i sprzedajac go za 20 kosztuje cie to 500 PLN miesiecznie. koszt paliwa 1100 wiec sumarycznie 1600 PLN. tylko 330 PLN taniej.
jeżeli wrzucasz to w koszty to różnica wyjdzie cie tylko 200 PLN miesiecznie.
przy nowym masz obowiazkowe przeglady ASO, ale sie nie psuje. kupisz uzywane bedziesz bulil za czesci i zaryzykujesz przeszlosc pojazdu. do tego auto zacznie juz trzeszczec bo bedzie mialo przynajmniej 100 patykow. cos za cos. ale roznica jest zbyt mala by kupic uzywaka
salonowe urzywane niekoniecznie jest dobre znam przypadek z opowiesci znajomego ktory byl mechanikiem w jednym salonie w Gdyni wlasciciel jezdzil po złomach i kupowal tu 1/4 tam 1/2 auta gdzie indziej reszte ze pracownicy wyspecjalizowani bo polak potrafi z 5 aut robiło sie jedno 2 letnie oczywiscie nie bite
a papiery pewnie od tego gdzie VIN byl wycinany
a papiery pewnie od tego gdzie VIN byl wycinany
jak podsumujesz to moze sie okazac ze roznica jest niewielka
jesli robisz 2000km miesiecznie to wliczajac koszta paliwa taki samochod kosztuje cie tylko 15 - 20% wiecej niz taki sam uzywany 5 letni. zakladam wartosc samochodu na 50-100 tys za nowke. przerabialem juz to. po drugie przeglady chorych pieniedzy wcale nie kosztuja, a jak kupisz uzywke to na dzien dobry i tak rozrzad musisz zrobic, a nierzadko tez sprzeglo w krotkim czasie. do tego dochodza remonty zawieszenia bo auto ma juz ponad stowke na blacie po 5 latach. do tego ryzykujesz przeszlosc pojazdu.
Zakup auta to duże ryzyko
Niestety samochód nadal jest luksusem i warto się z tym pogodzić.
Jeździłam nowymi i używanymi samochodami i mówię nie ma to żadnego znaczenia - trzeba mieć fuksa i dobrze trafić na egzemplarz lub się super znać.
Generalnie, kupisz nowy - na początku musisz jeździć do ASO, gdzie auto za każdym razem zamiast naprawione, jeździ gorzej (może oni tam specjalnie je psują żebyś częściej się pojawiał?). Poza tym z roku na rok nowe auta to coraz większe badziewia, nawet te drogie to megadziadostwa - pic dla oka, a techniczne w środku albo stare rozwiązania tak wyżyłowane, że rozsypią się po gwarancji, albo super nowoczesne, takie że nawet sami producenci się na tym nie znają...
A używaka jak kupisz, to w 90% masz pewność, że kupiłeś złom. Najgorsza w tym jest tylko niepewność, czy możesz się bezpiecznie wybrać w podróż dalej niż 20 km od miejsca zamieszkania tak, żebyś peksiem wrócił.
Podstawą jest posiadanie DOBREGO mechanika, co się znać będzie na twoim "nowym aucie" i będzie miał na tyle dużo CZASU, żeby się nim porządnie zaopiekować. Wówczas niezależnie od tego czy to złom używany czy nowy auto będzie sprawne i będziesz miał do niego zaufanie, a moim zdaniem dla ludzi podróżujących to podstawa.
Jeździłam nowymi i używanymi samochodami i mówię nie ma to żadnego znaczenia - trzeba mieć fuksa i dobrze trafić na egzemplarz lub się super znać.
Generalnie, kupisz nowy - na początku musisz jeździć do ASO, gdzie auto za każdym razem zamiast naprawione, jeździ gorzej (może oni tam specjalnie je psują żebyś częściej się pojawiał?). Poza tym z roku na rok nowe auta to coraz większe badziewia, nawet te drogie to megadziadostwa - pic dla oka, a techniczne w środku albo stare rozwiązania tak wyżyłowane, że rozsypią się po gwarancji, albo super nowoczesne, takie że nawet sami producenci się na tym nie znają...
A używaka jak kupisz, to w 90% masz pewność, że kupiłeś złom. Najgorsza w tym jest tylko niepewność, czy możesz się bezpiecznie wybrać w podróż dalej niż 20 km od miejsca zamieszkania tak, żebyś peksiem wrócił.
Podstawą jest posiadanie DOBREGO mechanika, co się znać będzie na twoim "nowym aucie" i będzie miał na tyle dużo CZASU, żeby się nim porządnie zaopiekować. Wówczas niezależnie od tego czy to złom używany czy nowy auto będzie sprawne i będziesz miał do niego zaufanie, a moim zdaniem dla ludzi podróżujących to podstawa.
Przecież podali że 1/4 sprzedających w ogóle nie zgadza się na oglądanie
44% z 75% + 100% z 25% daje razem jakieś 57% co nadal jest optymistycznym wynikiem
Co do kolizji to 80%x75% +100%x25% = 85% aut jest po kolizji co chyba jest już możliwe.
Co do tych danych jeszcze, wg mojej uprzedzonej ale nie bez przyczyny, opinii, wsród aut sprowadzanych mamy 90% przekręconych i co najmniej 90% po kolizji a średnią zawyżają auta krajowe, pofirmowe itp.
Co do kolizji to 80%x75% +100%x25% = 85% aut jest po kolizji co chyba jest już możliwe.
Co do tych danych jeszcze, wg mojej uprzedzonej ale nie bez przyczyny, opinii, wsród aut sprowadzanych mamy 90% przekręconych i co najmniej 90% po kolizji a średnią zawyżają auta krajowe, pofirmowe itp.
Nie bronię handlarzy bo sam miałem z niejednym do czynienia. Ale po części jest to też kwestia wymagań kupujących. Pare lat temu sprzedawałem ponad 20letnie auto i z obserwacji mogę powiedzieć, że oczekiwali stanu salonowego, minimalnego przebiegu, każda ryska dyskwalifikowała auto itd itp. Oczekiwali też opuszczenia ceny o połowę bo "trzeba coś w tym aucie zrobić"
stary to że ktoś wymaga nie znaczy że trzeba go oszukać
to bardzo nieodpowiedzialne tak tłumaczyc ten proceder. równie dobrze można powiedzieć że handlarz by chciał możliwie najwięcej zarobić za swoje auto, więc kupujący mógłby go oszukać i połowe pieniędzy wydrukować w domu. no przecież chce za dużo...
no a co w tym dziwnego?
myślałeś, że przyjdą do ciebie z otwartymi ramionami i będą kupować byle co za kasę jaką sobie wymyśliłeś?
Mamy wolny rynek dlatego kupujący ustala sobie cenę maksymalną jaką jest w stanie zapłacić za towar a sprzedający ustala cenę minimalną za jaką chce sprzedać towar i jeśli te ceny się pokryją tzn że cena sprzedającego będzie niższa lub równa niż kupującego to wtedy dojdzie do transakcji.
Mamy wolny rynek dlatego kupujący ustala sobie cenę maksymalną jaką jest w stanie zapłacić za towar a sprzedający ustala cenę minimalną za jaką chce sprzedać towar i jeśli te ceny się pokryją tzn że cena sprzedającego będzie niższa lub równa niż kupującego to wtedy dojdzie do transakcji.
Bardzo ciężko jest kupić używany samochód
A trafić na dobre auto w dobrej cenie to graniczy z cudem. Ja swojego szukałam pół roku i zaangażowałam w to dużo czasu i kasy na dojazdy. Co ludzie potrafią próbować wcisnąć to żal pupę ściska. Za normalną kasę oferują coś co dawno powinno na złomie leżeć. Heh Mogłabym chyba książkę napisać.
Niby nie ma u nas szowinizmu jest równouprawnienie i tp itd
A jak kobieta przyjdzie szukać auta to dopiero okazuje się co ci ludzie mają tak naprawdę w głowach.
Przychodzę do sprzedawcy i proszę o pokazanie auta a on mi drzwi do auta otwiera! Serio, normalnie ręce mi opadły.
Zawsze jak prosiłam o otwarcie maski to była mina jakbym im kazała cytrynę zjeść i wywalanie gał z wyrazem twarzy" a co tam ona może wiedzieć"
Po paru takich nieprzyjemnych sytuacjach nauczona doświadczeniem brałam ze sobą na oględziny jakiegoś faceta na tzw słupa(zazwyczaj padało na brata albo kolegę który jest fryzjerem i kompletnie się na tym nie zna) miał tylko stać, nie odzywać się, słuchać i potakiwać.
I nagle cuda były. Sprzedawca opowiadał o samochodzie, napędzie, technologii, pokazywał detale i ceny szybowały w dół. Biedaki nie wiedzieli że jestem technikiem mechanikiem i inżynierem materiałowym.
Ja serio jestem przerażona bo oni nie byli świadomi tego że tak bardzo ich zachowanie w stosunku do kobiet i mężczyzn się różni.
Przychodzę do sprzedawcy i proszę o pokazanie auta a on mi drzwi do auta otwiera! Serio, normalnie ręce mi opadły.
Zawsze jak prosiłam o otwarcie maski to była mina jakbym im kazała cytrynę zjeść i wywalanie gał z wyrazem twarzy" a co tam ona może wiedzieć"
Po paru takich nieprzyjemnych sytuacjach nauczona doświadczeniem brałam ze sobą na oględziny jakiegoś faceta na tzw słupa(zazwyczaj padało na brata albo kolegę który jest fryzjerem i kompletnie się na tym nie zna) miał tylko stać, nie odzywać się, słuchać i potakiwać.
I nagle cuda były. Sprzedawca opowiadał o samochodzie, napędzie, technologii, pokazywał detale i ceny szybowały w dół. Biedaki nie wiedzieli że jestem technikiem mechanikiem i inżynierem materiałowym.
Ja serio jestem przerażona bo oni nie byli świadomi tego że tak bardzo ich zachowanie w stosunku do kobiet i mężczyzn się różni.
Niom, chyba inżyniera ekonomii :)
Ja mam własne narzędzia - od śrubokręta do prostownika, meble potrafię poskręcać, wiertarka nie jest mi obca, gniazdka i żyrandole w domu montowałam sama,umiem kolanko w zlewie wyczyścić itd.
Lubię trochę w swoim aucie pogrzebać, proste wymiany sama robię, olej, żaróweczki i takie tam drobiazgi. Jakieś wielkiej filozofii w tym przecież nie ma.
Lubię trochę w swoim aucie pogrzebać, proste wymiany sama robię, olej, żaróweczki i takie tam drobiazgi. Jakieś wielkiej filozofii w tym przecież nie ma.
a ja będę sprzedawała swoją blisko 15 letnią corollę
i mogę wszystko o niej powiedzieć...jeżdżę nią od początku...
mam wszystkie dokumenty - fakturę zakupu, umowę...
opowiem gdzie była stuknięta, które części ma nowe
co było naprawiane - prawie nic, bo się nie psuje
i nie wyobrażam sobie aby przekręcić licznik - niedługo będzie miała 160.000km...
Jedyne co zrobię przed sprzedażą to ją wyodkurzam, bo mam naniesiony piach...
Serio, tak też można...
mam wszystkie dokumenty - fakturę zakupu, umowę...
opowiem gdzie była stuknięta, które części ma nowe
co było naprawiane - prawie nic, bo się nie psuje
i nie wyobrażam sobie aby przekręcić licznik - niedługo będzie miała 160.000km...
Jedyne co zrobię przed sprzedażą to ją wyodkurzam, bo mam naniesiony piach...
Serio, tak też można...
Nie patrz na otomoto, tam są ceny z kapelusza... chyba że te najwyżej wywindowane mniej więcej odzwierciedlają wartość dobrze zachowanego samochodu. Reszta to "igły".
Swoją drogą poprzez takie ceny jakie widać na otomoto kupujący może dojść do wniosku że jest w stanie kupić dobrze zachowane auto za 20-30% mniej pieniędzy niż wynosi jego realna wartość, bądź też jest przekonany że za daną sumę stać go na nowsze/wyższej klasy auto w dobrym stanie przez co brnie w poszukiwaniu igły, niż rzeczywiście dostępnego auta w danej sumie która chce na nie przeznaczyć.
Swoją drogą poprzez takie ceny jakie widać na otomoto kupujący może dojść do wniosku że jest w stanie kupić dobrze zachowane auto za 20-30% mniej pieniędzy niż wynosi jego realna wartość, bądź też jest przekonany że za daną sumę stać go na nowsze/wyższej klasy auto w dobrym stanie przez co brnie w poszukiwaniu igły, niż rzeczywiście dostępnego auta w danej sumie która chce na nie przeznaczyć.
dla zainteresowanych ;-)
samochodem jeździłam sama - na tylnej kanapie chyba nigdy nikt nie siedział (nigdy to może przesada, ale nie woziłam z tyłu pasażerów)
raz w roku jeździłam do mechanika, który sprawdzał auto pod kątem bezpieczeństwa jazdy - jest zrobiony rozrząd, w ostatnich latach zostały wymienione przewody hamulcowe,cały wydech... reszta - normalnie - klocki, olej - eksploatacyjne...
w samochodzie nikt nigdy nie palił...
w jednym miejscu jest widoczna rdza - z przodu na masce - tuż nad grillem...
to autko to super przyjaciel, zrywny, zwinny, wszędzie się wciśnie... a i prędkość potrafi rozwinąć...
Wyprodukowane w Japonii, a nie w Anglii :-)
kupiony u Cartera, jeszcze na Dąbrowszczaków, przegląd do maja 2014 :-)
raz w roku jeździłam do mechanika, który sprawdzał auto pod kątem bezpieczeństwa jazdy - jest zrobiony rozrząd, w ostatnich latach zostały wymienione przewody hamulcowe,cały wydech... reszta - normalnie - klocki, olej - eksploatacyjne...
w samochodzie nikt nigdy nie palił...
w jednym miejscu jest widoczna rdza - z przodu na masce - tuż nad grillem...
to autko to super przyjaciel, zrywny, zwinny, wszędzie się wciśnie... a i prędkość potrafi rozwinąć...
Wyprodukowane w Japonii, a nie w Anglii :-)
kupiony u Cartera, jeszcze na Dąbrowszczaków, przegląd do maja 2014 :-)
I co w związku z tym? Każe ci ktoś czytać?
Ja ostatnio sprzedawałam na złom swój pierwszy samochód. Koszt naprawy po kolizji równałby się wartości kolejnego, podobnego. Ale tyle części miał nowych, i niezawodny był póki ze zmęczenia nie zrobiłam fałszywego ruchu...
Ech, mąż i ja patrzyliśmy za nim, jakbyśmy żegnali członka rodziny.
Wierzę że niejedna osoba szanuje rzeczy, przywiązuje się. I takiego sprzedawcy życzę każdemu nabywcy równie na poziomie.
Ech, mąż i ja patrzyliśmy za nim, jakbyśmy żegnali członka rodziny.
Wierzę że niejedna osoba szanuje rzeczy, przywiązuje się. I takiego sprzedawcy życzę każdemu nabywcy równie na poziomie.
Ja mam podobnie...
Tylko, że sprzedaję Almerę Teścia z 1999 roku, który ma 125 tys. na liczniku, trochę rdzy, problem z klapą bagażnika(coś z mechanizmem zamka), zrobione amortyzatory, hamulce, 2 komplety opon na felgach(jedne z 2013, drugie z 2011/2012) ... Wystawiłem już za bardzo śmieszną cenę (3400) i skontaktowali się ze mną handlarze oferujący maks. 2000, bo auto to złom i całe trzeba zrobić. Oczywiście zrobili to bez oglądania samochodu na podstawie ogłoszenia.
A sprzedaję je, bo rodzina coraz większa i kupiłem autko rodzinne, a Teść zmienił auto na nowe.
No ale trudno - póki co jeżdżę nim sobie do pracy, żeby w te mrozy od stania pod domem akumulator się nie rozładował.
A sprzedaję je, bo rodzina coraz większa i kupiłem autko rodzinne, a Teść zmienił auto na nowe.
No ale trudno - póki co jeżdżę nim sobie do pracy, żeby w te mrozy od stania pod domem akumulator się nie rozładował.
wykupiłem autko z leasingu ktorym jeździłem od nowości
co się miało zepsuć to się zepsuło, przebieg 190 tys. i każdy kupujący się boi takiego przebiegu, więc handlarz robi 90 tys. i skleja do tego bajkę o dziadku, który sprzedaje sportowe Audi TT, albo podobne autko. Tak chcecie tak macie. Jacy kupujący tacy sprzedający ;-))))
Jezeli kupuje auto to tylko 1 pytanie
Czy chcesz kupic tanio czy dobre - bo wybacz tanio i dobrze to sie zdazy 1na 10.000!
albo masz klepaka z niemiec i pół z belgii albo masz całe auto najczesciej uzytkowane w gorszych warunkach w pl lub tez z przebiegiem 200.000 po 3-4latach.
nie mozecie porownywac szajsu z francji sciaganego w wielkopolsce do samochodow uzywanych krajowo - moze beda miec wybite koncowki drazkow, stabilizatory moze i cieknacy amorek....... Ale nie beda z 3szt skladane i nie zmieni im sie przebieg z 300 na 88....
handlarz musi zarobic i to duzo! Wiec bądź swiadomy, że kupujesz podpicowane g! Ja kupuje 1-2wlasciciel potem to juz sa bajki
albo masz klepaka z niemiec i pół z belgii albo masz całe auto najczesciej uzytkowane w gorszych warunkach w pl lub tez z przebiegiem 200.000 po 3-4latach.
nie mozecie porownywac szajsu z francji sciaganego w wielkopolsce do samochodow uzywanych krajowo - moze beda miec wybite koncowki drazkow, stabilizatory moze i cieknacy amorek....... Ale nie beda z 3szt skladane i nie zmieni im sie przebieg z 300 na 88....
handlarz musi zarobic i to duzo! Wiec bądź swiadomy, że kupujesz podpicowane g! Ja kupuje 1-2wlasciciel potem to juz sa bajki
W Polsce na drogach ginie 3 razy wiecej ludzi niz srednia z calej EU
po czesci to wina kierowcow debili, po czesci oszustow samochodziarzy,,,,, a idiota za kolkiem bitego skladaka z przekreconym przebiegiem to wrecz mieszanka wybuchowa. Niestety w tym dzikim kraju jest przyzwolenie/lekcewazenie przez policje bezmozgowych scigaczy I zlodzei-handlarzy, kary albo smieszne albo tylko na papierze.
wszędzie to samo
Ja od półtorej roku śmigam 11letnią obecnie Mazdą 6.
Kupilem w komisie - i raczej nigdy więcej.
Sporo włożyłem żeby teraz śmigała jak trzeba.
Obecnie samochod w świetnym stanie, w serwisie raz na pół roku - bo wole zapobiegać niż leczyć.
I jak mi go przyjdzie sprzedawać to nikt nie uwierzy ze auto tylu letnie moze być w takim stanie - albo nikt nie zgodzi się na cenę którą zawołam, chociaż auto tyle warte będzie.
Więc z każdej strony lipa.
Kupilem w komisie - i raczej nigdy więcej.
Sporo włożyłem żeby teraz śmigała jak trzeba.
Obecnie samochod w świetnym stanie, w serwisie raz na pół roku - bo wole zapobiegać niż leczyć.
I jak mi go przyjdzie sprzedawać to nikt nie uwierzy ze auto tylu letnie moze być w takim stanie - albo nikt nie zgodzi się na cenę którą zawołam, chociaż auto tyle warte będzie.
Więc z każdej strony lipa.
Tylko od prywaciaza
Dostaniesz tyle ile auto jest warte, ale nie od handlarza, oni będą chcieli 30-40% taniej kupić a rżnąć będą głupa (tak od mnie chcieli wyciągnąć cytrynę za 2 300 warta 4 500)- "Panie ptak n****ł, trza umyć, spuść Pan pińcyt". Jak poczekasz to sprzedasz je komuś kto doceni dobrze utrzymane auto godnymi pieniędzmi. Ja tak kupiłem 8lataka. W brew pozorom od handlarza jest drożej kupić auto niż od prywatnej osoby (marża sprzedawcy)...
Naiwność wasza nie zna granic.
Nie ma aut z zachodu w Polsce bez wypadku czy stłuczki (moooże z wyjątkiem ASO), nie wierzę w to.
Pojedźcie do Niemiec zachodnich i zobaczcie ile kosztują używane samochody (znacznie więcej niż w Polsce takie sprowadzone), wnioski wyciągnijcie sami....
Używane auta wcale nie tracą tak wiele na wartości to mit, tanie są tylko auto-szroty (98% wszystkich)
np. Focus 6 letni z przebiegiem ~80tyś od 1 właściciela z polskiego salonu kosztuje około 50% wartości... jeśli jest taniej to albo ma 3-6x większy przebieg, albo jest bity... nie ma nic za darmo i to że jesteście biedni tego nie zmienia.
Nie ma aut z zachodu w Polsce bez wypadku czy stłuczki (moooże z wyjątkiem ASO), nie wierzę w to.
Pojedźcie do Niemiec zachodnich i zobaczcie ile kosztują używane samochody (znacznie więcej niż w Polsce takie sprowadzone), wnioski wyciągnijcie sami....
Używane auta wcale nie tracą tak wiele na wartości to mit, tanie są tylko auto-szroty (98% wszystkich)
np. Focus 6 letni z przebiegiem ~80tyś od 1 właściciela z polskiego salonu kosztuje około 50% wartości... jeśli jest taniej to albo ma 3-6x większy przebieg, albo jest bity... nie ma nic za darmo i to że jesteście biedni tego nie zmienia.
Kupowanie auta to loteria, można jednak próbować coś zdziałać...
1. Kupuj auto tylko od bezpośredniego, pierwszego lub drugiego właściciela prosto spod domu.
2. Szukaj auta w pobliżu, w promieniu max 50km od domu, nawet nie szukaj okazji na drugim końcu Polski/świata bo gdyby to była okazja ktoś już by z niej skorzystął zanim Ty byś tam dojechał.
3. Nie podpalaj się, kupuj racjonalnie
4. Daj sobie czas na szukanie, kilka tygodni, obejrzyj przynajmniej 5-6 aut
2. Szukaj auta w pobliżu, w promieniu max 50km od domu, nawet nie szukaj okazji na drugim końcu Polski/świata bo gdyby to była okazja ktoś już by z niej skorzystął zanim Ty byś tam dojechał.
3. Nie podpalaj się, kupuj racjonalnie
4. Daj sobie czas na szukanie, kilka tygodni, obejrzyj przynajmniej 5-6 aut
2 prawa
mieszkamy w kupie zwanej pl. Wystarczy wprowadzić 2 prawa; 1)1 tablica rejestracyjna od momentu wejsca auta na rynek jak w szwecji, co podbicie dowodu wpisywanie stanu licznika w dostępny rejestr o zasięgu na cała PL
2) jeżeli buc z warsztatu cofnie licznik, z 2 aut zrobi jedno i bedzie chcial sprzedac jako igla a wyjdzie pozniej ze oszukal do dopirdzilic mu kare zeby z butow wyskoczyl z 100 tys zl + zakaz wykonywania zawodu i problem z oszustwami zniknie w 5 minut.
W tym kraju działa tylko kara, polak musi mieć nad sobą bata.
2) jeżeli buc z warsztatu cofnie licznik, z 2 aut zrobi jedno i bedzie chcial sprzedac jako igla a wyjdzie pozniej ze oszukal do dopirdzilic mu kare zeby z butow wyskoczyl z 100 tys zl + zakaz wykonywania zawodu i problem z oszustwami zniknie w 5 minut.
W tym kraju działa tylko kara, polak musi mieć nad sobą bata.
beka z poszukiwaczy nowych 10 letnich aut
Beka z wszystkich ludzi. Sami prowokujecie handlarzy do takich działań . Znam życie i wiem że auta które mają już 4-5-6-7 -lat mają czsto przebieg około lub ponad 2000 tyś.
Nie wspominam o 10 czy 12 letnich które mają ponad 300. Tylko jak takie auto zostaje wystawione z prawdziwym opisem i przebiegiem niekt nie jest zainteresowany.
Natomiast jeżeli to samo auto jest przygotowane pod ludzi kótrzy szukają nowego 10 letniego auta co z salonu wyjechało za oczywiście okazyją sume. Sprzedarz jest odrazu.
Nie mówi ze handlarze są biedni i skrzywdzeni. Kedyś zostałem oszukany i też mnie to drażni. Lecz od tego czasu kupuj auta z prawdziwym przebiegiem np renault megane 2010 z przebiegiem 190 tyś. i to normalny przebieg pojeździ mi jeszcze + - 100 tyś i na sprzedaż. Jak auto ma serwisy na bierząco robione to powinno jeździc nawet ponad 500 tyś. Polacy (złomowiec niemiec ) powinien o tym wiedziec.
Nie ma nowych aut i z super przebiegem.
I iloś kilometrów na liczniku nie zmieni tego jak bdzie jeździł czy jak był serwisowany.
I nie trzeba mie do tego fachowca wystarczy troch zdrowego rozsądku i wiedzy nic wiecej.
W internecie można znaleś strony w kórych jest opisane jak szuka auta
Nie wspominam o 10 czy 12 letnich które mają ponad 300. Tylko jak takie auto zostaje wystawione z prawdziwym opisem i przebiegiem niekt nie jest zainteresowany.
Natomiast jeżeli to samo auto jest przygotowane pod ludzi kótrzy szukają nowego 10 letniego auta co z salonu wyjechało za oczywiście okazyją sume. Sprzedarz jest odrazu.
Nie mówi ze handlarze są biedni i skrzywdzeni. Kedyś zostałem oszukany i też mnie to drażni. Lecz od tego czasu kupuj auta z prawdziwym przebiegiem np renault megane 2010 z przebiegiem 190 tyś. i to normalny przebieg pojeździ mi jeszcze + - 100 tyś i na sprzedaż. Jak auto ma serwisy na bierząco robione to powinno jeździc nawet ponad 500 tyś. Polacy (złomowiec niemiec ) powinien o tym wiedziec.
Nie ma nowych aut i z super przebiegem.
I iloś kilometrów na liczniku nie zmieni tego jak bdzie jeździł czy jak był serwisowany.
I nie trzeba mie do tego fachowca wystarczy troch zdrowego rozsądku i wiedzy nic wiecej.
W internecie można znaleś strony w kórych jest opisane jak szuka auta
Chcecie na spokojnie przekonać się czy na Zachodzie są okazje?
Proponuję prosty test (sam tak kiedyś zrobiłem gdy zastanawiałem się czy nie lepiej pojechac po auto do Niemiec)
Dany model, dany rocznik, dany silnik (jeśli Twoje auto jest rzadkie, wybierz sobie jakieś popularne) - wejdz na strone otomoto lub inną duża, wpisz parametry. Pojawi się powiedzmy 180 ogłoszeń, posortuj wg ceny, zobacz jaka jest cena środkowa (auto nr 90 lub 91 bez roznicy). Cenę podziel przez kurs euro
A teraz wejdz na popularną strone niemiecką mobile albo autoscout itp, wyszukaj "swój" model, rocznik, silnik. Co zobaczysz? Wg wszelkiego prawdopodobieństwa zobaczysz że za przeliczone euro kupisz pierwsze 10, może 20 aut z listy 500-600 dostępnych. Jaki stąd wniosek? Do Polski sprowadzane są praktycznie same szroty, totalne złomy, za grosze które po odpicowaniu można sprzedać z zyskiem. Ażeby sprzedać auto z zyskiem nie może kupić drogo na Zachodzie (gdzie, np w DE, średnie ceny aut np 5letnich są wyższe niż u nas - z tej choćby prostej przyczyny że kupili 20% drożej plus nie zalewa ich złom obniżający średnią cenę)
Chyba że zakładacie że handlarz wiezie auto za darmo, za darmo rejestruje a potem wystawia do sprzedaży za pół ceny.
Dany model, dany rocznik, dany silnik (jeśli Twoje auto jest rzadkie, wybierz sobie jakieś popularne) - wejdz na strone otomoto lub inną duża, wpisz parametry. Pojawi się powiedzmy 180 ogłoszeń, posortuj wg ceny, zobacz jaka jest cena środkowa (auto nr 90 lub 91 bez roznicy). Cenę podziel przez kurs euro
A teraz wejdz na popularną strone niemiecką mobile albo autoscout itp, wyszukaj "swój" model, rocznik, silnik. Co zobaczysz? Wg wszelkiego prawdopodobieństwa zobaczysz że za przeliczone euro kupisz pierwsze 10, może 20 aut z listy 500-600 dostępnych. Jaki stąd wniosek? Do Polski sprowadzane są praktycznie same szroty, totalne złomy, za grosze które po odpicowaniu można sprzedać z zyskiem. Ażeby sprzedać auto z zyskiem nie może kupić drogo na Zachodzie (gdzie, np w DE, średnie ceny aut np 5letnich są wyższe niż u nas - z tej choćby prostej przyczyny że kupili 20% drożej plus nie zalewa ich złom obniżający średnią cenę)
Chyba że zakładacie że handlarz wiezie auto za darmo, za darmo rejestruje a potem wystawia do sprzedaży za pół ceny.
Partia Oszustów u władzy
oszuści mają się dobrze. Ciekawe co ich POwstrzymuje przed wprowadzeniem do kodeksu karnego kary za oszustwa przy sprzedaży samochodu ?? Problem jest powszechnie znany, a komisje "parlamentarne" zajmują się wypychaniem na ulice rowerzystów bez uprawnień, ubezpieczenia i pojęcia o ruchu drogowym.
Nigdy nie udało mi się kupić auta z komisu i nigdy importowane
Zawsze były jakieś usterki,Raz widziałam auto spawane nie z dwóch ale z trzech części! Tył inny i góra na innym podwoziu. Był to bodajże ww lupo. Były też popowodziowe. W najlepszym wypadku auto będzie tylko zajechane. Co gorsza ceny są jak za zdrowe egzemplarze.
Tylko 1/4 ogłoszeń sprzedaży jest od właścicieli gdyż dobra oferta znika z serwisu w max. 20minut! Kupuje to handlarz i nazajutrz wystawia identyczne auto z niższym przebiegiem i za wyższą cenę. Sami zobaczcie. Teraz handlarze to nawet pod właścicieli się podszywają że niby auto od właściciela, ale jak wdzę że ten sam nr tel.wystawił już kilka aut to łatwo się zorientowacć o co chodzi. Parę pytań o historię auta i ściema idzie a to nie wiem bo żona jeździła bo to szwagra auto i ja tylko sprzedaję itp heh.
Jak sprzedawałam stare auto, zajechane ale sprawne to wystawiałam w nocy a rano już było kupione. Handlarz oczywiście.
Tylko 1/4 ogłoszeń sprzedaży jest od właścicieli gdyż dobra oferta znika z serwisu w max. 20minut! Kupuje to handlarz i nazajutrz wystawia identyczne auto z niższym przebiegiem i za wyższą cenę. Sami zobaczcie. Teraz handlarze to nawet pod właścicieli się podszywają że niby auto od właściciela, ale jak wdzę że ten sam nr tel.wystawił już kilka aut to łatwo się zorientowacć o co chodzi. Parę pytań o historię auta i ściema idzie a to nie wiem bo żona jeździła bo to szwagra auto i ja tylko sprzedaję itp heh.
Jak sprzedawałam stare auto, zajechane ale sprawne to wystawiałam w nocy a rano już było kupione. Handlarz oczywiście.
miałem dwa używane samochody, i powiem że to były dwa ostatnie używane auta
teraz pomimo że mam mniejszy, teoretycznie słabszej marki samochód, ale z wiadomą mi historią auta, bo sam ją tworzę, wiem jaki olej wlany, wiem że nikt nim bączków pod tesco nie krecił itd itp. Wiem że jak wsiądę to dojadę.
W Niemczech jeździ się jeszcze więcej. Zobacz sobie na mobile.de - tam 3-letnie samochody potrafią mieć po 450tys. km przebiegu. Dziwnym trafem jak przyjadą do Polski to nagle licznik pokazuje 100tys. km :D Ludzie to debile skoro wierzą w bajki, że Niemiec oddał im prawdziwą igiełkę za garść drobnych i akurat im trafiła się taka okazja.
posiadaczu, to nie do końca tak...
ja przez lata miałam do pracy 10km, auto było drugim samochodem w rodzinie
od 3 lat pracuję w domu - jeżdżę na jeszcze krótszych dystansach...
Po blisko 15 latach mój samochód ma niecałe 160.000km przebiegu.
Uważam, że błędem jest, że stacje obsługi - tam gdzie raz w roku robią przegląd, nie wpisują do dowodu rejestracyjnego przebiegu, podobnie przebieg samochodu powinien być wpisywany w historię ubezpieczenia.
Oczywiście pozostają samochody przywiezione z Niemiec od Dziadka, który jeździł tylko do kościoła ;-) ale jak ktoś woli samochód od Dziadka ;-)
Tak więc każdy jeździ, nieco inaczej...
od 3 lat pracuję w domu - jeżdżę na jeszcze krótszych dystansach...
Po blisko 15 latach mój samochód ma niecałe 160.000km przebiegu.
Uważam, że błędem jest, że stacje obsługi - tam gdzie raz w roku robią przegląd, nie wpisują do dowodu rejestracyjnego przebiegu, podobnie przebieg samochodu powinien być wpisywany w historię ubezpieczenia.
Oczywiście pozostają samochody przywiezione z Niemiec od Dziadka, który jeździł tylko do kościoła ;-) ale jak ktoś woli samochód od Dziadka ;-)
Tak więc każdy jeździ, nieco inaczej...
Nie mierz innych swoją miarą...
Mam kumpla, kupił nowego mercedesa z salonu, na dodatek diesla (po co mu to było to nie wiem), przez 4 lata przejeżdził tym dieslem, głównie po mieście niecałe 70 000km. Ostatnio przebąkuje o sprzedaży to się śmiejemy że musi "dokręcić" licznik przynajmniej o 50 tys bo nikt nie uwierzy że to oryginalny przebieg. Więc różnie jest, choć takie przypadki jak podałem to rzadkość. Handlarz pewnie przekręciłby to auto na 19 000km i napisał "podemonstracyjne".
Nie czarujmy się
Nie czarujmy się ale jeżeli ktoś kupuje 7-10 letnie auto i do diesla który był pierwszym autem w rodzinie, normalnie użytkowanym to samochód nie będzie miał 70 tyś na liczniku. Polacy dalej kupują samochody "przebiegiem". Jeżeli nawet auto które ma 220 tyś na liczniku posiadające zadbane wnętrze i ogólnie jest autem bardziej zadbanym to większość osób weźmie auto które ma 125-150 tyś, a będące mniej zadbane. Ludzie popatrzcie na siebie ile rocznie jeździcie i wtedy przeliczcie ile moglibyście przejeździć w 10 lat. Pomijam sprzedających, którzy wciskają ludziom ten chłam. Osobiście żadnego z samochodów które posiadałem/posiadam nie kupiłem od handlarza, zawsze była to osoba prywatna i jakoś nigdy nie było problemów z samochodami.
czasem jednak moze sie zdarzyc !!!!!
ja mam Audi A6 z 2006 roku,nowy kupiony w salonie diesel i ma przebiegu 60 000.dlaczego??? po kupnie wyjechalem za granice,samochod stoi caly czas w garazu (zona ma swoje auto i do tej duzej krowy boi sie wsiadac).jezdzimy nim kilka razy w roku jak przyjade do Polski.Zadnych przekretow i szwindli.Tylko ze gdybym chcial go sdprzedac to nikt nie uwierzy.Poza tym takich okazji w praktyce nie ma.pozdr.
bzdury!!!!!!!
1.nie mieszkam w Niemczech
2.mieszkam w Szwecji
3.nie jestem dziadkiem
4.nie jezdze do kosciola
5.samochod caly czas jest w garazu w Polsce
6.moj wpis to nie zadna oferta.Poza tym jesli chcialbym kupic cos nowego to po prostu ten sam.oddalbym ktoremus dziecku bo sprzedajac kazdy patrzy tylko na rocznik
7.jesli i to nie wystarczy to zeby uprzedzic wpisy w stylu zmywak to jestem lekarzem i pracuje w swoim zawodzie.pozdr.
2.mieszkam w Szwecji
3.nie jestem dziadkiem
4.nie jezdze do kosciola
5.samochod caly czas jest w garazu w Polsce
6.moj wpis to nie zadna oferta.Poza tym jesli chcialbym kupic cos nowego to po prostu ten sam.oddalbym ktoremus dziecku bo sprzedajac kazdy patrzy tylko na rocznik
7.jesli i to nie wystarczy to zeby uprzedzic wpisy w stylu zmywak to jestem lekarzem i pracuje w swoim zawodzie.pozdr.
czasem mozna trafic
czesc.Kilkanascie lat temu mialem taki przypadek.Wujek mojej kolezanki,ktory mieszka od wojny w Australii przyjechal do Polski odwiedzic stare katy.Mial jakas znajoma w Hamburgu-nie wiem co to za znajomosc,moze biznesowa,nie wazne.I ona dala mu golfa II i powiedziala,ze jak pojezdzi po Polsce to moze jej tego auta nie oddawac.Wujek dal samochod tej mojej kolezance i ona nim do mnie przyjechala.I to byla tytulowa,prawdziwa igla!!!kolor popularny w tych samochodach-taka zgnila zielen metalik,auto chyba 20 letnie,przebieg ok 20 tys.byl to jako drugi sam.w rodzinie i malo jezdzony.silnik czysciutki,wnetrze tez.Pamietam do dzis cukiereczek.A ta moja kolezanka jeszcze mnie podszczula i spytala-moze chcesz kupic???.No ale niestety byl to zart z jej strony,gdyz miala ona trzech braci i niestety ale auto zostalo u nich.Z takim przupadkiem spotkalem sie tylko raz w zyciu,czyli mozna spokojnie powiedziec,ze takich okazji nie ma.
Ja swojego Audi tez nie bede sprzedawac,gdyz rocznikowo niewiele jest wart-do ubezp.chyba 50 tys a jest jak nowy.Nawet pachnie.Ostatnio w Komforcie kupowalismy jakis dywan.A,ze byl ciezki poprosilem pracownika,zeby mi go wsadzil do bagaznika.Ten pan jak sie nachyli,zeby to wpasowac to az doslownie krzyknal-jak ten sam.pachnie nowoscia.I to mowil na podstawie bagaznika.Dzieci rosna i auto zostanie w rodzinie.Chyba,ze powiedza,ze nie chca takiego szrota.pozdr.
Ja swojego Audi tez nie bede sprzedawac,gdyz rocznikowo niewiele jest wart-do ubezp.chyba 50 tys a jest jak nowy.Nawet pachnie.Ostatnio w Komforcie kupowalismy jakis dywan.A,ze byl ciezki poprosilem pracownika,zeby mi go wsadzil do bagaznika.Ten pan jak sie nachyli,zeby to wpasowac to az doslownie krzyknal-jak ten sam.pachnie nowoscia.I to mowil na podstawie bagaznika.Dzieci rosna i auto zostanie w rodzinie.Chyba,ze powiedza,ze nie chca takiego szrota.pozdr.
A czyja to jest wina?
Nie sprzedaję samochodów ale obserwuję rynek. Statystyczny Polach chce 10 letniego diesla, z dobrym wyposażeniem i góra 170 tysięcy przebiegu. Oczywiście cena też musi być okazyjna. Takie samochody nie istnieją więc się je "produkuje"
A jak ma 200 tysiecy to oglądać nie chcą (jakby to wielka różnica była między 170 a 200...). Ale w myślach jest 170 - malinka, 200 złom...
Wypucowany - źle. Brudny - źle.
Ja mam w tej chwili 240 tysięcy na liczniku... kiedyś trzeba będzie go sprzedać i chyba za łątwo nie będzie, mimo że dbam itp.
A jak ma 200 tysiecy to oglądać nie chcą (jakby to wielka różnica była między 170 a 200...). Ale w myślach jest 170 - malinka, 200 złom...
Wypucowany - źle. Brudny - źle.
Ja mam w tej chwili 240 tysięcy na liczniku... kiedyś trzeba będzie go sprzedać i chyba za łątwo nie będzie, mimo że dbam itp.
a ja zamierzam sprzedać samochód i przesiąść się na
rower, do taksówki czy komunikacji miejskiej. Na paliwo i ubezpieczenia oraz serwisy wydaję ok. 12-14 tys. rocznie jeżdżąc tylko po mieście. Amortyzacji nie liczę bo jak sprzedam, to jej już nie będzie. Co straciłem na nowym aucie to moje ;-) Kasę przeznaczę na taksówki i komunikację miejska, na wakacje latam samolotem. Osiem posiadanych samochodów juz mnie dostatecznie zmęczyło.
Bezwypadkowe
Jak samochody mają być bezwypadkowe skoro takich aut w naszym kraju się nie likwiduje. Warsztaty robią wszystko żeby naprawić samochód. Z OC sprawcy mogą ciągnąć do 100% wartości. Np kolegi skoda octawia o wartości około 40tyś. uszkodzony tył auta tak że najlepiej jest wymienić cały tył łącznie z dachem i podłogą do przednich foteli. Naprawa tego samochodu dla niego jest bezsensowana ale ubezpieczalnia jemu nie da takich pieniędzy jak warsztaowi, roboczogodzina 60zł a dla warsztu 100-120zł, części w zamienniku warsztat orginały itp. podsumowując warsztat dostanie około 39tyś a on około 15tyś nik od niego nie odkupi wraku za 25tyś także nie ma wyjścia i naprawia. Chodzenie po sądach nie ma sensu, odsprzedaż wraku to i tak by go ktoś kupił i naprawił, trzeba zmienić prawo które mówi o tym że pojazd z takim uszkodzeniem ma zakaz rejestracji trafia do punktu recyklingowego który odzyska części do ewentualnych drobnych napraw a właściciel dostanie odszkodowanie w wysokości wartości rynkowej pojazdu lub wartości polisy AC jeśli taką posiadał.
Zapoznaj się lepiej ze znaczeniami słów, których używasz i których nie rozumiesz oraz tych, których nie używasz a powinieneś znać i używać.
Poprawnym skrótem od tysiąca jest "tys.". "Tyś" oznacza coś zupełnie innego - wg słownika języka polskiego: "ty" połączone z ruchomą końcówką drugiej osoby czasu przeszłego lub teraźniejszego czasownika "być". Wstyd nie znać ojczystego języka.
Poprawnym skrótem od tysiąca jest "tys.". "Tyś" oznacza coś zupełnie innego - wg słownika języka polskiego: "ty" połączone z ruchomą końcówką drugiej osoby czasu przeszłego lub teraźniejszego czasownika "być". Wstyd nie znać ojczystego języka.
Nie ma reguły
W maju zeszłego roku kupiłem samochód w komisie, poprzednie trzy auta miałem od nowości, teraz kupiłem używane, cóż, finanse nie pozwoliły kupić nowego. Do auta kupionego dostałem komplet dokumentów niemieckich, w samochodzie wymieniłem olej, filtry i świece żarowe oraz układ wydechowy (który był jeszcze oryginalny). W październiku samochód przeszedł badanie techniczne (nie po znajomości) bez żadnych uwag. Auto jest czyste, nie zniszczone w środku (to widać czy samochód jest picowany czy nie) siedem miesięcy jeżdżę bez żadnych kłopotów. Zapłaciłem za nie trochę więcej od przeciętnej ale trafiłem na dobry egzemplarz i to w komisie, może trafiłem na uczciwego sprzedawcę albo miałem szczęście.
Tylko 44% ma kręcone liczniki? Wg mnie z 80%. Widać to po limuzynach sprowadzanych z Niemiec. Powiem tak - kupuję nowe auta w polskim salonie, jeżdżę przez 3 lata robiąc powiedzmy 100-150tys. km i oddaję, choć auto w środku i na zewnątrz wygląda jak nowe. Dlatego dwie godziny się śmieję jak widzę w ogłoszeniach auta sprowadzane z zachodu (tam jeździ się jeszcze więcej i np. jak w Niemczech ktoś kupuje diesla to po to, aby robić nim minimum 60-80tys. km rocznie), które mają deklarowany przebieg powiedzmy 180tys. km a w środku wygląda jak by miało przejechane 500tys. km (i pewnie faktycznie tyle przejechało) a na zewnątrz wyglądają jak po wojnie. No, ale ludzie w Polsce lubią być dymani podczas zakupu używanych samochodów. Magiczną liczbą jest 200tys. km przebiegu. Samochód może być igła, serwisowany w ASO, bezwypadkowy i bezkolizyjny, ale jak ma ponad 200tys. km to ciężko go sprzedać, bo nikt nawet nie zadzwoni. Polak woli powypadkowy, popowodziowy szrot szpachlowany i malowany z każdej strony, serwisowany u Turka w stodole, ale żeby tylko na liczniku było w porywach 170tys. km (choć faktyczny przebieg jest najczęściej 2-3x większy). Do tego cena - Polak nie rozumie, że nikt za darmo dobrego auta nie odda i te porządne, mało wyeksploatowane, z małym przebiegiem, zadbane będą odpowiednio droższe. Ale nie, nadal CCC, czyli cena czyni cuda i sprzedasz największego złoma, byle był tani. Dziwny ten nasz kraj, bo oprócz tego ludzie kupują samochody, na które ich nie stać. Zamiast kupić coś młodszego, niższej klasy to każdy musi mieć limuzynę. To nic, że 10-letnia, to nic, że zaniedbana, to nic, że eksploatacja o wiele droższa. Ważne, że ktoś sobie kupił zabytkowe BMW czy Audi albo Mercedesa.
Zgadzam się z Tobą, dlatego ja również kupuję nowe, chodź mniejsze ale nowe
i śmieszy mnie gdy ktoś mi mówi że nowe straci dużo na wartości że koszta są większe, a prawda jest taka że raz w roku w zasadzie przegląd w ASO plus ubezpieczenia (gdzie pakiet dealerski jest tańszy niż ubezpieczenie używanego), a tak nic nie dokładam do auta, tylko leję wachę i pożeram kilometry. Auto można kupić w kredycie że jest bez odsetek, a jak masz na wpłatę własną to jeszcze lepiej.
To jest w głowie. Ludzie się boją dużych przebiegów. Bo niby zajeżdzone. Nic mylnego. Znam ludzi co kupią nowe i przez 5lat ani filtra w nim nie wymienią i potem taką padlinę sprzedają. Znam też jednego co ma prawie pół miliona na liczniku ale dba o auto, jest u mechanika dwa razy do roku na przeglądach i wymianach, konserwacje mu robi. I takie bym prędzej kupiła.
Przebiegiem się nie jeździ.
Liczy się stan auta i jego wyeksploatowanie.
Pięciolatek tłuczony po miejskich dziurach może być wrakiem, choć ma np. 100km przebiegi. Bo jeździł nim człowiek bez motoryzacyjnej wyobraźni, traktując auto niczym łopatę, nie omijając dziur, paląc w nim papierochy i trzaskając 50x dziennie drzwiami.
A inne auto z przebiegiem 2x większym może nie rodzić żadnych kosztów, być czyste, zadbane, nie zniszczone. Bo np. właściciel jeździł częściej w trasy (praca/urlop).
Przebiegiem się nie jeździ.
Pięciolatek tłuczony po miejskich dziurach może być wrakiem, choć ma np. 100km przebiegi. Bo jeździł nim człowiek bez motoryzacyjnej wyobraźni, traktując auto niczym łopatę, nie omijając dziur, paląc w nim papierochy i trzaskając 50x dziennie drzwiami.
A inne auto z przebiegiem 2x większym może nie rodzić żadnych kosztów, być czyste, zadbane, nie zniszczone. Bo np. właściciel jeździł częściej w trasy (praca/urlop).
Przebiegiem się nie jeździ.
Niby masz rację, ale weź pod uwagę, że sporo podzespołów jest obliczony na pewien przebieg i kupujący powinien znać faktyczny przebieg a nie tylko ten skorygowany. Choćby po to, żeby oszacować czy mu się opłaca kupić dany egzemplarz. Bo co z tego, że auto dzisiaj jest sprawne jak wiadomo, że z dużą dozą prawdopodobieństwa za chwilę do wymiany będzie to czy tamto? Mając do wyboru 2 auta podobnie utrzymane i w podobnym stanie wolałbym to z mniejszym przebiegiem.
a jak wy kupujecie samochody?
ana najpierw decyzja że w zagrodzie musi stać wieśwagen a potem już tylko kupno, i nikogo nie obchodzi historia byleby tylko sąsiad wiedział, że nasz wieśwagen jest lepszy od jego wieśwagena...
macie to na co zasługujecie a nie to co wam wciskają... bo mniejsza nówka z salonu to obelga i syf w stosunku do klejonego kombiaka wieśwagena...
macie to na co zasługujecie a nie to co wam wciskają... bo mniejsza nówka z salonu to obelga i syf w stosunku do klejonego kombiaka wieśwagena...
Na początku umówmy się, że za 20tys. zł można sobie kupić rower albo namiastkę samochodu, ale nie porządny samochód. U mnie tyle kosztowała dopłata do lepszego systemu audio, więc co to za samochód, który w całości tyle kosztuje? No właśnie, ale mniejsza z tym. Masz rację - w Polsce jest inaczej niż w Europie. Tam nikt nie widzi nic złego i nie wstydzi się kupić nowego samochodu kompaktowego (więc małego, miejskiego autka) z niewielkim, benzynowym silnikiem marki Kia, Hyundai czy Peugeot. U nas to obciach jeździć kompaktem a jeszcze jak to "Francuz"? Wstyd i obciach, co sobie sąsiad pomyśli? Za to nie wiadomo dlaczego szczytem "luksusu" jest 10-letni Golf albo inny śmieszny Passat na olej napędowy i z przebiegiem pół miliona kilometrów skręconym na 150tys. km.
Najlepsi są wąsacze, którzy polują na sprowadzone 10letnie diesle i liczą, że przebieg rzędu 130-170 tys. km jest realny :D Przecież jak ktoś na zachodzie kupuje diesla to nie po to, żeby nim jeździć po bułki 2km. Kupuje go po to, żeby jeździć, dużo jeździć. Kupuje do pracy i takie auto musi na siebie zarobić. Tam 3-letnie diesle mają przejechane grubo ponad 200 albo i 300 tys. km, więc nawet jeśli później samochód mniej jeździ to i tak łatwo sobie policzyć ile będzie miał przejechane po 10 latach. Gwarantuję, że 99% takich samochodów ma przebieg powyżej 300 tys. km, z 50% ma przebieg powyżej 500 tys. km. A naiwniacy łykają jak młode pelikany bajeczki o dziadku, który jeździł tylko do kościoła albo o jakichś marynarzach, którzy jeździli samochodem tylko 2 miesiące w roku i dlatego taki niski przebieg. Hahahahahhaha. Owszem, zdarzają się perełki, które mimo sporego wieku mają znikomy przebieg, ale takie auta rozchodzą się po rodzinie albo po znajomych. Jeśli już jednak trafią na aukcję czy do ogłoszenia to ich cena będzie znacznie wyższa niż średnia dla danego modelu i rocznika.
Niemiec plakal jak go sprzedawal-hit roku
Takie i inne kity wala handlarze na 3m.Pl prawie kazde auto sprzedaje handlarz,czy ja nie moge kupic normalnego auta od czlowieka ktory jest w dowodzie rej.,ktory cos wie o aucie,dlaczego na fotkach zaslaniane tablice rej.Bo co oszukalem sprzedajacego ,ze go zarejestruje a ja cyk dokladam tysiaka do ceny i pcham dalej-a noz sie uda ,i po co wtedy do roboty isc,sprzedam takich kilka i siedze w domku w te mrozy,ludzie fotki juz mowia duzo,jak ktos robi piekne ujecia non stop na pge arena lub na skwerze kosciuszki ,albo pisze,ze nigdy nie bylo palone a co on w 10letnim aucie czuwal od czasu produkcji,bzdura,widze z daleka ze leser i handlarz,nie dajcie sie oszukiwac,
Kilka cennych rad
Kupujesz używane auto ?
1.Zapomnij o komisach. Omijaj je szerokim łukiem. Komisy przestają istnieć.
2. Zapomnij o tych zagranicznych.
3.Sprzedawca musi być właścicielem auta. Pytaj co w aucie po zakupie trzeba wymienić. Jak powie że nic = wszystko. Pytaj co w ciągu ostatniego roku w aucie było zrobione. Pytaj o powód sprzedaży.
4.Zapomnij o tym że istnieje coś takiego jak przebieg. Przebieg nie istnieje. Owraca to tylko uwagę od prawdziwego stanu. Są tylko auta zadbane albo zrujnowane technicznie.
Wysoka cena nie oznacza że auto jest w dobrym stanie. Przecież wszyscy myślą że dobre auto musi być drogie. Można kupić bardzo drogi szrot.
5.Wszystkie auta są pucowane myte i tylko wizualnie dobre.Prawda kryje się pod spodem a rysy pod woskiem.
6. Kup latarkę i pożycz miernik lakieru.Przy zakupie auto ogląda się od podwozia.
7.Jazda testowa jest obowiązkowa.
8. Tak jak śledzenie informacj dotyczących najczęstrzych usterek dla danego modelu i notatki z tego tematu. Lista i sprawdzasz
9. Auto używane powinno mieć oznaki używania. Ryski na szybie, drobne odpryski, trochę przetarte siedzenie i gałkę i nakładki. Jak wygląda zbyt dobrze to podejrzane.
10 Nigdy nie kupuj używki za 100%kasy. Zostaw sobie 20-30%na bieżące reperacje których wymaga lub będzie szybko wymagać.
No i stare to stare, plastik się utlenił, odbarwił materiał, gumki, kabelki,uszczelki parcieją...to tak jak z ludzmi,tylko jeden Ibisz na 38milionów się trafia.
1.Zapomnij o komisach. Omijaj je szerokim łukiem. Komisy przestają istnieć.
2. Zapomnij o tych zagranicznych.
3.Sprzedawca musi być właścicielem auta. Pytaj co w aucie po zakupie trzeba wymienić. Jak powie że nic = wszystko. Pytaj co w ciągu ostatniego roku w aucie było zrobione. Pytaj o powód sprzedaży.
4.Zapomnij o tym że istnieje coś takiego jak przebieg. Przebieg nie istnieje. Owraca to tylko uwagę od prawdziwego stanu. Są tylko auta zadbane albo zrujnowane technicznie.
Wysoka cena nie oznacza że auto jest w dobrym stanie. Przecież wszyscy myślą że dobre auto musi być drogie. Można kupić bardzo drogi szrot.
5.Wszystkie auta są pucowane myte i tylko wizualnie dobre.Prawda kryje się pod spodem a rysy pod woskiem.
6. Kup latarkę i pożycz miernik lakieru.Przy zakupie auto ogląda się od podwozia.
7.Jazda testowa jest obowiązkowa.
8. Tak jak śledzenie informacj dotyczących najczęstrzych usterek dla danego modelu i notatki z tego tematu. Lista i sprawdzasz
9. Auto używane powinno mieć oznaki używania. Ryski na szybie, drobne odpryski, trochę przetarte siedzenie i gałkę i nakładki. Jak wygląda zbyt dobrze to podejrzane.
10 Nigdy nie kupuj używki za 100%kasy. Zostaw sobie 20-30%na bieżące reperacje których wymaga lub będzie szybko wymagać.
No i stare to stare, plastik się utlenił, odbarwił materiał, gumki, kabelki,uszczelki parcieją...to tak jak z ludzmi,tylko jeden Ibisz na 38milionów się trafia.
"9. Auto używane powinno mieć oznaki używania. Ryski na szybie, drobne odpryski, trochę przetarte siedzenie i gałkę i nakładki. Jak wygląda zbyt dobrze to podejrzane."
Tak? To zapraszam obejrzeć moje 2-letnie auto. Nie ma w środku ani grama przetarć ani zagięć skóry. Lakier w stanie idealnym, bo systematycznie jest pielęgnowany - jedynie na masce znalazłoby się kilka odprysków po małych kamykach. Te Twoje porady dotyczą może 10-letnich zabytków."
"10. Nigdy nie kupuj używki za 100%kasy. Zostaw sobie 20-30%na bieżące reperacje których wymaga lub będzie szybko wymagać."
Rozumiem, że jak kupujesz używane auto za 150tys. zł to zostawiasz sobie na bieżące naprawy 30-45tys. zł? Jeśli taka kwota byłaby potrzebna to nie warto kupować tego samochodu, bo to złom i widać, że nie był regularnie serwisowany. Ja bym powiedział, że warto sobie zostawić powiedzmy 5-8tys. zł, żeby wymienić płyny, filtry, opony i ew. rozrząd (o ile w danym modelu się wymienia). Bo inaczej znowu jest to porada podczas kupowania 10-letnich zabytków.
Z resztą punktów można się ostatecznie zgodzić z wyjątkiem zagranicznych, bo niby dlaczego? Wiadomo, że jak ktoś chce kupić pojazd za 40% jego wartości rynkowej to kupi szrota niezależnie od tego czy to będzie samochód krajowy czy zagraniczny. Ale są specjalne programy jak np. Premium Selection gdzie można kupić młode, zadbane auta z zachodu. Fakt, one kosztują, ale nie ma nic za darmo.
Tak? To zapraszam obejrzeć moje 2-letnie auto. Nie ma w środku ani grama przetarć ani zagięć skóry. Lakier w stanie idealnym, bo systematycznie jest pielęgnowany - jedynie na masce znalazłoby się kilka odprysków po małych kamykach. Te Twoje porady dotyczą może 10-letnich zabytków."
"10. Nigdy nie kupuj używki za 100%kasy. Zostaw sobie 20-30%na bieżące reperacje których wymaga lub będzie szybko wymagać."
Rozumiem, że jak kupujesz używane auto za 150tys. zł to zostawiasz sobie na bieżące naprawy 30-45tys. zł? Jeśli taka kwota byłaby potrzebna to nie warto kupować tego samochodu, bo to złom i widać, że nie był regularnie serwisowany. Ja bym powiedział, że warto sobie zostawić powiedzmy 5-8tys. zł, żeby wymienić płyny, filtry, opony i ew. rozrząd (o ile w danym modelu się wymienia). Bo inaczej znowu jest to porada podczas kupowania 10-letnich zabytków.
Z resztą punktów można się ostatecznie zgodzić z wyjątkiem zagranicznych, bo niby dlaczego? Wiadomo, że jak ktoś chce kupić pojazd za 40% jego wartości rynkowej to kupi szrota niezależnie od tego czy to będzie samochód krajowy czy zagraniczny. Ale są specjalne programy jak np. Premium Selection gdzie można kupić młode, zadbane auta z zachodu. Fakt, one kosztują, ale nie ma nic za darmo.
Kto sprzedaje 2letnie auta?
Dwu latki mają cenę nowych aut, chyba że są bite. Za tą cenę lepiej kupić nowe salonowe nie demonstracyjne itp. Normalnie ludzie sprzedają najmłodsze 5-7 latki. Jak sprzedają młodsze to zazwyczaj oznacza że z jakiś względów coś jest nie tak z autem.
Jakbyś miał sprzedać swojego 2latka to jaka by była twoja cena?
Jakbyś miał sprzedać swojego 2latka to jaka by była twoja cena?
Dlaczego nie zagraniczne?
Gdyż na inne rynki nawet te same modele mają w środku coś innego niż u nas. Zazwyczaj mają bogatsze wyposażenie ale też i inne rozwiązania techniczne. A jak to używka - wymaga serwisu i tu zaczynają się schody. Okazuje się że części u nas nie są dostępne i trzeba sprowadzać za chorrendalne pieniądze. Najtrudniej jednak znaleźć mechanika który podoła. Koszt koszt i jescze raz zdziwienie. Turbosprężarki w belgijskich dieslach są inne..a nawet rozstawy śrób itp niespodzianki. Laikowi odradzam takie akrobacje.
Kupiłem Mercedesa z Niemiec z przebiegiem .... 750 tys. km.
Taksi, ale nie w kolorze majonezu.
W środku full wypas: automat, skóry itp... Ślady zużycia na tapicerce lekkie są, ale trzeba się z tym liczyć. Mechanicznie - wszystko OK. Pełna historia z Mercedesa, potwierdzone fakturami. Przegląd przeszedł bez zarzutu.
A przebieg? Cóż. Kupiłem dla siebie i nie patrzę na licznik przejechanych kilometrów.
W środku full wypas: automat, skóry itp... Ślady zużycia na tapicerce lekkie są, ale trzeba się z tym liczyć. Mechanicznie - wszystko OK. Pełna historia z Mercedesa, potwierdzone fakturami. Przegląd przeszedł bez zarzutu.
A przebieg? Cóż. Kupiłem dla siebie i nie patrzę na licznik przejechanych kilometrów.
Mieszkam od 20 lat na Zachodzie
i nie mam tych problemow.Tu kupuje auto i to co napisane
pokrywa sie z e stanem faktycznym.
Polacy sa sobie sami winni, lubia zyc w klamstwie i obludzie, uczciwosc i solidnosc w interesach i w pracy maja gleboko w d... samochody to tylko wycinek tego wszystkiego, dlatego ten narod ma taka fatalna opinie
....i slusznie
pokrywa sie z e stanem faktycznym.
Polacy sa sobie sami winni, lubia zyc w klamstwie i obludzie, uczciwosc i solidnosc w interesach i w pracy maja gleboko w d... samochody to tylko wycinek tego wszystkiego, dlatego ten narod ma taka fatalna opinie
....i slusznie
Wystarczy kupic auto nie najtańsze z danego rocznika, marki i modelu aby mieć spokój
a nawet dopłacić te 20-30% do średniej ceny giełdowej kiedy jest w dobrym stanie aby mieć pewność co się kupiło i że się dobrze kupiło. Tylko młotki kupują najtańsze. Wkładają drugie w naprawy tyle a potem to do kogo pretensje?