Świetny spektakl
Spektakl Imię okazał się znakomitym połączeniem humoru i inteligentnej refleksji. Było bardzo zabawnie, ale nie w sposób oderwany od rzeczywistości. Śmiech wynikał z trafnych obserwacji i życiowych...
rozwiń
Spektakl Imię okazał się znakomitym połączeniem humoru i inteligentnej refleksji. Było bardzo zabawnie, ale nie w sposób oderwany od rzeczywistości. Śmiech wynikał z trafnych obserwacji i życiowych sytuacji. Świetne aktorstwo, doskonałe tempo i wiarygodne relacje między postaciami sprawiły, że wieczór w teatrze był naprawdę udanym doświadczeniem.
Jednocześnie muszę przyznać, że jedna rzecz mocno mnie rozczarowała. Kiedy na koniec wszyscy aktorzy wyszli do ukłonów, Wojciech Malajkat w przeciwieństwie do pozostałych nie podziękował publiczności. Zdziwiło mnie to na tyle, że sprawdziłem w internecie, czy to przypadek. Okazało się, że od lat ma taki zwyczaj, tłumacząc, że właśnie w ten sposób nawiązuje kontakt z widzami, a ukłon paradoksalnie mu ten kontakt odbiera. Przywołuje przy tym przykład Pavarottiego, który po występie rozkładał ramiona i uśmiechał się do publiczności.
Tyle że z całym szacunkiem to brzmi jak pretensjonalna poza. Pavarotti był legendą opery, ale teatr dramatyczny to inny świat tu gest ukłonu nie jest żebraniną o brawa, tylko naturalnym, ludzkim podziękowaniem za wspólne przeżycie. Odbieranie tego jako jałmużny czy utraty kontaktu z widzem wydaje mi się po prostu absurdalne. Dla mnie to nie gest artyzmu, tylko niepotrzebna demonstracja ego, która psuje piękne zakończenie świetnego spektaklu.
zobacz wątek