Szłam z lekką dozą niedowierzania, bo czym może zaskoczyć polska kuchnia? No i się przekonałam, ze bardzo może. Bylismy w 4 osoby, każdy skusił sie na coś innego. Był więc na stole żurek , ruskie pierogi, tatar, stek z polędwicy wołowej x2, oraz smażony filet z dorsza z puree ziemniaczane. Nie obyło się również bez deserów. To był festiwal smaków. Pyszne, pięknie podane. Smak ryby i puree z maślaną emulsją chodzi za mną do dzisiaj. Lokal jest przepiękny, duży. Widziałam, że bardzo przyjazny rodzinom z maluchami/ wózki/ . Był też uroczy piesek. Kuchnia jest otwarta, mozna podejść o obejrzec proces gotowania. Ktoś tu pisał , że jest ą-ę....nie zgadzam sie z tym. Obsługa sali przez przemiłe kelnerki i kelnerów ubranych w białe marynarki i podające dania w białych rękawiczkach była zaskoczeniem i bardzo nam się podobała- czulismy się tam ważni i zaopiekowani. My wrócimy na 100%, Polecamy wszystkim.