Re: Jak kożna odwirusować pendrive'a???
A ja bym tego pendrive, skoro jest tak oblepiony wirusami wystrzelił w kosmos w celu stworzenia, gdzieś tam, prapoczątku nowej cywilizacji. ;DD (jak się obudzę - mam zawsze dobre pomysły)
...
rozwiń
A ja bym tego pendrive, skoro jest tak oblepiony wirusami wystrzelił w kosmos w celu stworzenia, gdzieś tam, prapoczątku nowej cywilizacji. ;DD (jak się obudzę - mam zawsze dobre pomysły)
Zwrócę tylko szanownemu towarzystwu uwagę, że pierwsze amerykańskie sondy na księżyc były tak nadgorliwie objęte programem cieplnej dezynfekcji/sterylizacji z zarazków/drobnoustrojów, że nagminnie zabieg ten był przyczyną uszkodzeń w elektronicznych systemach. Podobnie bywało u chłopaków z Bajkonuru. Po prostu mikrobiolodzy wszelkiej maści bali się panicznie zawleczenia ziemskich mikroorganizmów w odległe pozaziemskie przestrzenie kosmiczne, a ściślej konsekwencji takiego postępowania czyli powrotu zmutowanego, kosmicznego zarazka do ogródka na przykład babci Malinowsky gdzieś w rejonie Przylądka Kennedy'ego.
No więc wysłałbym tego pendrive w kierunku nieba za jedyne 349,99zł. bez vat. Tym bardziej, że nasza atmosfera też nie jest całkowicie jałowa, więc po drodze, jakiś drobnoustrój się jeszcze doklei do portu usb. Ha!!! z pewnością. W stratosferze na wysokości 15km w 1000m3 powietrza znajduje się średnio sto rozmaitych mikroorganizmów. A na wys. 25km jest ich jeszcze około 15. Na 50km od ziemi też wciąż jeszcze są. Najciekawsze, że to nie wybuchające wulkany czy siła reakcji jądrowych je tam wystrzeliły, one po prostu tam są, statystycznie średnio w każdym punkcie pomiaru na ziemi jest ich podobna ilość. Na samych krańcach stratosfery z najbardziej rozrzedzonej gazowej powłoki część mikroskopijnych organizmów i tak odrywa się i dyfunduje w bezmiar wolnego choć czarnego wszechświata.
No więc wysyłam pendrive w kierunku odmętu wszechświata. I co się dzieje? Ano okazuje się, że taki jednokomórkowiec czy wirus jeden z drugim, wcale nie jest skazany na naszą technikę, ażeby przekroczyć granice naszego układu słonecznego. Jeśli ich rozmiar będzie rzędu 0,005mm lub mniej to wystarczy ciśnienie światła słonecznego, co by wyfrunęły hen hen i się gdzieś tam osiedliły i w spokoju rozmnażały dla celu samego w sobie. Ktoś mi powie:
- one umrą!
Doświadczenia instytutu aerobiologii z Grafschaft (obok Kolonii) temu przeczą. Naukowcy z De zakupili kiedyś rakiety, ich głowice uzbroili w mini laboratoria bakteriologiczne (grzyby, zarodniki roślin) i wystrzelili(kilkakrotnie w Afryce) to w kosmos, niezbyt wysoko bo 350km do góry. Co się okazało. Zarazkom nie straszne były nie filtrowane promieniowanie nad fioletowe słońca, temperatury zbliżone do zera absolutnego,(-273C). Więcej nawet. Te skubańce po sprowadzeniu na ziemię po tych wszystkich ekstremalnych doświadczeniach, wykazywały tzw. "odruch udawanej śmierci", ale jeszcze ciekawsze jest, że do życia budziły je krótkie napromieniowanie w zakresie długości fal 3800 angstremów i zachowywały się jakby nic się nie stało.
Nie chce mi się dalej... (...)
Także niniejszym idę na piwo najlepszy (obok wina) produkt naszej cywilizacji.
zobacz wątek