Za pewne architekta po politechnice, a nie architekta wnętrz. Ci pierwsi lubują się w zimnych, niepraktycznych wnętrzach. Mamy w Gdańsku pare przykładów pracowni, w których "wnętrzarzami" nazywają...
rozwiń
Za pewne architekta po politechnice, a nie architekta wnętrz. Ci pierwsi lubują się w zimnych, niepraktycznych wnętrzach. Mamy w Gdańsku pare przykładów pracowni, w których "wnętrzarzami" nazywają siebie architekci z technicznym wyksztalceniem. Efekty tego są takie, ze klienci otrzymują potem kolejne projekty zrobione na zasadzie "kopiuj-wklej". Wszystko na jedno kopyto. Smutne, ze tacy ludzie uchodzą za specjalistów i w oczach klientów, którzy im ufają, sa autorytetem. Poziom projektowanych przez nich wnetrz zatrzymał się na zabudowach kartonowo-gipsowych, sufitach upstrzonych ledami i ciemych meblach. Szkoda, bo architektura wnetrz zrobiła w tym czasie duży krok do przodu.
zobacz wątek
10 lat temu
~taki sobie ktos