Widok
Jak restauracje naciągają klientów?
Opinie do artykułu: Jak restauracje naciągają klientów?.
Trudno wymienione poniżej działania nazwać (jeszcze) plagą, ale stołujący się na mieście szybko odnajdą w tym tekście znajome wątki. Nie podajemy też nazw restauracji, które stosują takie praktyki, choć nasz czytelnik - częsty bywalec trójmiejskich lokali, również tych z wyższej półki - mógłby je wyliczyć na palcach więcej niż jednej dłoni.
Większość osób pewnie nie zwraca na to uwagi, część machnie ręką i powie: "takie są koszty jedzenia na mieście". Są też jednak tacy, którzy ...
Trudno wymienione poniżej działania nazwać (jeszcze) plagą, ale stołujący się na mieście szybko odnajdą w tym tekście znajome wątki. Nie podajemy też nazw restauracji, które stosują takie praktyki, choć nasz czytelnik - częsty bywalec trójmiejskich lokali, również tych z wyższej półki - mógłby je wyliczyć na palcach więcej niż jednej dłoni.
Większość osób pewnie nie zwraca na to uwagi, część machnie ręką i powie: "takie są koszty jedzenia na mieście". Są też jednak tacy, którzy ...
przeczytales artykuł?
to są jakies brednie osoby która nie ma pojęcia o standardach obsługi w lokalach gastronomicznych, a reszta tych "rewelacji" to chyba z jakiś bud z piwem.
Koleś pewnie z tych co jak widzą duży napis "zamknięte" to ciągnie za klamkę bo za mało po oczach daje. Pewnie zaprosił znajomych do jakiejś knajpy i nie dźwignął tematu i teraz pretensjie do całego świata ;)
Koleś pewnie z tych co jak widzą duży napis "zamknięte" to ciągnie za klamkę bo za mało po oczach daje. Pewnie zaprosił znajomych do jakiejś knajpy i nie dźwignął tematu i teraz pretensjie do całego świata ;)
Bardzo naciągany artykuł - szukanie problemów na siłę
Jak przepraszam kelner ma rozlać jedną butelkę Prosseco (750 ml) na 12 osób (przykład z artykułu)? Wychodzi około 60 ml na osobę, podczas gdy standardy barmańskie zalecają wypełnienie kieliszka do ok 3/4 pojemności czyli ok 100 ml.
Pozostałe przykłady "naciągania" ukazują jedynie, jakimi dziećmi potrafimy być nie umiejąc powiedzieć "nie" gdy kelner proponuje droższy trunek lub nie pytając o cenę dania spoza karty.
Pozostałe przykłady "naciągania" ukazują jedynie, jakimi dziećmi potrafimy być nie umiejąc powiedzieć "nie" gdy kelner proponuje droższy trunek lub nie pytając o cenę dania spoza karty.
no to standardy barmańskie są słabe
bo w zależności od wielkości kieliszka i rodzaju wina nalać należy 1/4-1/3 kieliszka, max 1/2... 3/4 to nowobogaccy i niemający pojęcia o podstawach savoir-vivre'u nalewają :D
czy dziećmi? nie wiem, ale gdy zaprasza się kogoś na kolację, omawianie przy tej osobie cen jest w złym guście (dobre restauracje powinny mieć karty bez cen dla zaproszonej/zaproszonych osób, a z cenami tylko dla zapraszającego), z czego kelnery korzystają... ale tak, wmawiaj sobie, ze Ty po prostu jesteś taki światły i przedsiębiorczy i nie dasz sobie w kasz dmuchać;)
czy dziećmi? nie wiem, ale gdy zaprasza się kogoś na kolację, omawianie przy tej osobie cen jest w złym guście (dobre restauracje powinny mieć karty bez cen dla zaproszonej/zaproszonych osób, a z cenami tylko dla zapraszającego), z czego kelnery korzystają... ale tak, wmawiaj sobie, ze Ty po prostu jesteś taki światły i przedsiębiorczy i nie dasz sobie w kasz dmuchać;)
Zdarzają sie takie SMUTNE PRAKTYKI, oj zdarzają
Co to ma wspólnego z cudami? Cud to np. darmowy chlebek+smalec wiejski/oliwa+ogórek przed posiłkiem, jako czekadełko - na szczęście czasem są, np. w Otominie w pewnej restauracyjce, która nas bardzo oczarowała smakiem i obsługą, jedyny minus- napiwków nie można zapłacić kartą, bardzo szkoda -kelnerka nic od nas nie dostała, bo nie nosimy gotówki :(
"Ceny jednak nie podaje, a zapytać jakoś tak niezręcznie."
Niezręcznie to powinno być kelnerowi, że nie podał ceny, a nie klientowi. Ja nie mam oporów pytać o cenę. W sklepach czy zakupach przez internet jestem rozsądny i porównuję jakość/cena, czemu w restauracji miałbym być nierozsądny i zachowywać się inaczej?
Niezręcznie to powinno być kelnerowi, że nie podał ceny, a nie klientowi. Ja nie mam oporów pytać o cenę. W sklepach czy zakupach przez internet jestem rozsądny i porównuję jakość/cena, czemu w restauracji miałbym być nierozsądny i zachowywać się inaczej?
po części racja, ale o ile w sklepie przy półkach czy wieszakach możesz sobie pooglądać , podotykać
poprzymierzać i do woli pytać o cenę i rozmiar, co najwyżej ekspedientka będzie miała naburmuszoną minę bo jej przeszkodziłaś w pisaniu smsów o tyle w restauracji twoja dociekliwość, marudzenie i w ogóle "boksowanie" się z kelnerem może zakończyć się tym, że otrzymasz posiłek z domieszką czegoś "ekstra" , a kelner będzie spokojnie z dziką satysfakcją obserwował cię jak nieświadomy przełykasz coś więcej niż zaoferowała kuchnia.
Ponieważ prawie każdy zdaje sobie sprawę na czym polega ryzyko jadania w knajpach tylko nowicjusz będzie szedł w ostre starcia z obsługą, reszta łeb po sobie i nie dyskutuje bo wie czym to się może skończyć
Dlatego najlepiej jadać w takich miejscach gdzie widać z czgo i jak kucharz przyrządza potrawy no albo w domu
Ponieważ prawie każdy zdaje sobie sprawę na czym polega ryzyko jadania w knajpach tylko nowicjusz będzie szedł w ostre starcia z obsługą, reszta łeb po sobie i nie dyskutuje bo wie czym to się może skończyć
Dlatego najlepiej jadać w takich miejscach gdzie widać z czgo i jak kucharz przyrządza potrawy no albo w domu
co za Janusz
Hahahaha
Czekam na artykuł jak klienci naciągają restaurację.
Sytuacja sprzed 2 tygodni w jednym bistro. Pan zamówił zupę, wylizał talerz i podszedł do baru powiedzieć że zupa była za słona i nie zapłacił.
Jakiś czas temu w znanej burgerowni laska zjadła pół burgera i nagle stwierdziła że miał być jeszcze z cebulką więc wykłóciła się o nowego.
Czekam na artykuł jak klienci naciągają restaurację.
Sytuacja sprzed 2 tygodni w jednym bistro. Pan zamówił zupę, wylizał talerz i podszedł do baru powiedzieć że zupa była za słona i nie zapłacił.
Jakiś czas temu w znanej burgerowni laska zjadła pół burgera i nagle stwierdziła że miał być jeszcze z cebulką więc wykłóciła się o nowego.
Ludzie sa śmieszni... nie rozumiem jeśli zamawiam drinka przy barze to patrze barmanowi na ręce skoro masz wątpliwości ze za mało alkoholu ci wlał porozmawiaj z nim.. Boshe język w gębie masz. Nie raz na imprezie jeśli nie mogłam wyczuć alkoholu zgłaszałam sie do barmana z reklamacja... No kurde płace to wymagam... bez przesady to tez sa ludzie.. oni sa rozliczani tez z alkoholu. I pamiętacie nie każdy barman to złodziej serio ludzie pracujący w tych fachu to czasem mistrze smaku alkoholu:D
przede wszytkim autor kilka razy powtarza "Odmówić NIE WYPADA" Właśnie wypada
a nawet trzeba, dzięki temu właśnie kelnerzy robią w jajo, a jak się kelner rządzi w serwowaniu własnych pomysłów to niech to sam kupuje. Dodatkowo za taka obsługę ZERO NAPIWKU!!!! się należy i to go oduczy a jak "nie wypada" to się tylko rozochoci i będzie coraz bardziej naciągał ... Trzeba trochę asertywności a nie tylko wstydzic się i dawać okradać i to jest wstyd dac się oszukwać
Oszukiwanie na drobnych
Moja mama i brat się ostatnio "za mnie wstydzili", bo zwróciłam uwagę kelnerowi, że w karcie dana potrawa była tańsza o 1,5 złotego - z pełną świadomością oszukiwał, nabił jako 2-wie jedną pozycję, a jeszcze mamie było tak głupio, że 1) zostawiła mu prócz wcześniejszego napiwku te 1,5 zł, 2) potem piała w domu cioci i wujka, jak to się przeze mnie wstydu w restauracji najadła. Ludzie dają się oszukiwać, jeszcze szkodząc tym innym, bo wiadomo - raz nie zareagujesz na zło, to skrzywdzi cię ponownie i jeszcze innych, "bo może".
Zagrwki poniżej pasa i takich kelnerów powinno się z miejsca zwalniać bo psują reputację restauracji jeżeli słowo się rozejdzie. Ale też nie rozumiem ludzi, którzy wychodzą do knajpy i tylko stresują się ile ich to wyjście będzie kosztować. Jeżeli 40 zł w jedną czy drugą stronę jest tak istotne to lepiej chyba wybrać tańszą restaurację lub zostać w domu.
Hmm...
Ha ha ha Stały bywalec jest jedną wielką sknerą. Skoro zamawia np. Flaszkę proseco na 12 osób, no jaja se robisz 750ml ÷ 12= 62,5 ml./na osobę. A sam se to rozlej. Co do serwowania, proponowana droższych dań i napoi to chyba po to jest karta memu z podanymi cenami. Jak jesteś leń i chcesz przyświrować przy znajomych że Ty jaśnie panie karty nie musisz dotykać, to płać. To tak jak z umową, zanim podpiszesz , przeczytaj. Za nim zamówisz to zapoznaj się czy cię na knajpe stać. Taniej można w domu przed telewizorem z browarem w łapie. I panie redaktorze , tytuł kompletnie nie trafiony rozumiem że to artykuł stałego bywalcy sknery lenia i cwaniaka , niestety powinien Pan zareagować bo temat jest krzywdzący. Oczywiście zdarzają się oszuści w restauracjach ale nie można wszystkich do jednego wora.
'Ceny jednak nie podaje, a zapytać jakoś tak niezręcznie.'
- To ludzie sami sobie winni, tak jak moi teściowie, którzy za samą robociznę łazienki (3tyg pracy jednego człowieka) zapłacili 6500 ("się dogadamy", "nie będzie problemu") - wcześniej nie pytali, a później głupio było negocjować. Tak jak sławetne garnki na pokazach - niby wszystko zgodne z prawem, niby ludzie się godzą, a jakoś tak nieetycznie...
- To ludzie sami sobie winni, tak jak moi teściowie, którzy za samą robociznę łazienki (3tyg pracy jednego człowieka) zapłacili 6500 ("się dogadamy", "nie będzie problemu") - wcześniej nie pytali, a później głupio było negocjować. Tak jak sławetne garnki na pokazach - niby wszystko zgodne z prawem, niby ludzie się godzą, a jakoś tak nieetycznie...
A w knajpach w Zakopanem robiło się tak:
- Automaty do robienia kawy nieregulowane przez wiele lat. Zamiast 8 gramów kawy podawały ok. 6,5-7 grama kawy.
- Wino grzane (200 ml) podawało się w kubkach 170 ml. Jako, że po rąbek się nie lało to wina faktycznie było ok. 150-160 ml.
- Oczywiście największa marża jest na herbacie. Koszt 1 torebki to ok. 0,25 zł + podgrzanie wody + cukier. Herbata w kawiarni jest po 4,5-5 zł.
- Nie polecam też jedzenia z rana. Przeważnie sprzedaje się dania nie zjedzone z dnia poprzedniego (głównie chodzi o mięso grillowane).
- Jedzenie (przeważnie kotlety), które spadły na podłogę to "spadziochy". Jeżeli podniosło się je w ciągu 5 sekund to z powrotem lądowały na talerz.
Oczywiście każdy w knajpie stara się na wszelkie sposoby dorobić (np. na grillu sprzedaje swoją kiełbasę lub mniej leje do kieliszka). Wynika to z chorego układu pracodawca-pracownik. Pracodawca zakłada, że pracownik sobie i tak dorobi więc płaci minimalne wynagrodzenie. Pracownik godzi się na taką kasę, bo wie że pracodawca nie będzie zbytnio go kontrolował i będzie mógł sobie dorobić.
Na pocieszenie powiem, że w knajpach na Krupówkach zatrucia zdarzają się bardzo rzadko.
Życzę miłego dnia! :-)
- Wino grzane (200 ml) podawało się w kubkach 170 ml. Jako, że po rąbek się nie lało to wina faktycznie było ok. 150-160 ml.
- Oczywiście największa marża jest na herbacie. Koszt 1 torebki to ok. 0,25 zł + podgrzanie wody + cukier. Herbata w kawiarni jest po 4,5-5 zł.
- Nie polecam też jedzenia z rana. Przeważnie sprzedaje się dania nie zjedzone z dnia poprzedniego (głównie chodzi o mięso grillowane).
- Jedzenie (przeważnie kotlety), które spadły na podłogę to "spadziochy". Jeżeli podniosło się je w ciągu 5 sekund to z powrotem lądowały na talerz.
Oczywiście każdy w knajpie stara się na wszelkie sposoby dorobić (np. na grillu sprzedaje swoją kiełbasę lub mniej leje do kieliszka). Wynika to z chorego układu pracodawca-pracownik. Pracodawca zakłada, że pracownik sobie i tak dorobi więc płaci minimalne wynagrodzenie. Pracownik godzi się na taką kasę, bo wie że pracodawca nie będzie zbytnio go kontrolował i będzie mógł sobie dorobić.
Na pocieszenie powiem, że w knajpach na Krupówkach zatrucia zdarzają się bardzo rzadko.
Życzę miłego dnia! :-)
Tytuł jest "Jak restauracje naciągają klientów".
Więc napisałem ze swojego doświadczenia jak one to robią.
Po drugie zasady zaciągania są wszędzie takie same.
Po trzecie jakbym nie napisał jak to się robi na Krupówkach to byś się nawet o tym nie zorientował (więc potraktuj, że nie napisałem że to dotyczy Zakopanego).
Po czwarte jest tym portalu jest sporo artykułów, które nie dotyczą tylko 3-miasta.
Proszę, dla swojego zdrowia, odpuść sobie takie komentarze.
Życzę miłego dnia i mniej spinania się :-)
Po drugie zasady zaciągania są wszędzie takie same.
Po trzecie jakbym nie napisał jak to się robi na Krupówkach to byś się nawet o tym nie zorientował (więc potraktuj, że nie napisałem że to dotyczy Zakopanego).
Po czwarte jest tym portalu jest sporo artykułów, które nie dotyczą tylko 3-miasta.
Proszę, dla swojego zdrowia, odpuść sobie takie komentarze.
Życzę miłego dnia i mniej spinania się :-)
Jakiś czas temu zdarzyło mi sie zamówić stolik na kolację w restauracji, zawiozłem wcześniej kwiaty, uzgodniłem z kelnerem co i
... co i jak, żeby nie było żadnej wpadki.
I niby wszystko było fajnie, ale jakież było moje zdziwienie gdy przyszło do płacenia.
Oto "przedsiębiorczy" pan kelner zmienił ceny w menu które nam podał, oczywiście na wyższe. Ot po prostu przekreślił stare i długopisem dopisał nowe :D
Jak się okazało, były to jedyna dwa egzemplarze menu z takimi cenami.
I oczywiście wina nie była jego, tylko jakiegoś "kolegi" ...
Oj działo się tego wieczora :D
I niby wszystko było fajnie, ale jakież było moje zdziwienie gdy przyszło do płacenia.
Oto "przedsiębiorczy" pan kelner zmienił ceny w menu które nam podał, oczywiście na wyższe. Ot po prostu przekreślił stare i długopisem dopisał nowe :D
Jak się okazało, były to jedyna dwa egzemplarze menu z takimi cenami.
I oczywiście wina nie była jego, tylko jakiegoś "kolegi" ...
Oj działo się tego wieczora :D
Po pierwsze to artykuł pachnie wymyślaniem na siłę.
Po drugie, jak się nie podaje nazw owych knajp, to jest to bzdura do kwadratu. Jeśli zarzuty są prawdziwe, to nie będzie to żadne pomawianie, a w takim przypadku wolę wiedzieć, kto jest nieuczciwy i unikać takiej knajpki.
Bywam w Chacie Chłopskiej na Placu Zebrań Ludowych, Leone na Oruni, Tawernie Orłowskiej w Gdyni (na rybce) i Little Chinese, w którejś z nich robią takie rzeczy?
Choć w sumie to mało istotne, bo rozlewanie wina do 10 kieliszków zamiast 12 to żadne przewinienie.
Bywam w Chacie Chłopskiej na Placu Zebrań Ludowych, Leone na Oruni, Tawernie Orłowskiej w Gdyni (na rybce) i Little Chinese, w którejś z nich robią takie rzeczy?
Choć w sumie to mało istotne, bo rozlewanie wina do 10 kieliszków zamiast 12 to żadne przewinienie.
Posluchajcie tego.
Ide swego czasu z dzieckiem na pizze w auchan bo akurat zglodnialo,a ze dzieci zawsze lubia najprostsze jedzenie to zamawiam pizze margharite bez zaglebiania sie w menu.Zaplacilem ladnie i po odczekaniu otrzymuje pizze i od razu mowie ,ze to chyba pomylka bo zamawialem margharite,a nie margharite z oliwkami.Pani z obslugi mowi,ze u nas jest margharita z oliwkami,a ja ze zamawialem margharite i nie musze patrzec w menu zeby wiedziec jak wyglada najprostsza pizza na swiecie.Moje dziecko nie lubi oliwek,wiec Pani zrobila cos czego w zyciu bym sie nie spodziewal.Zalozyla rekawiczki i zaczela wyskubywac oliwki z pizzy.Dla mnie szok.Poszlismy zjesc gdzie indziej i powiedzialem tylko ,ze wiekszej patologii to w zyciu nie widzialem i ,ze moga sobie ta pizze sami zjesc lub wyrzucic.Sytuacja miala miejsce w Auchan w gdansku.
X
Nie wypada sie wycofac z zamówienia? Skoro to ty płacisz i ty masz na coś ochote to naucz sie mowic nie.. Zgadzasz sie na wszystko co ci pod mordę poloża a później wylewa swoje żale w internecie. Zachowanie kelnerow owszem nie jest w porządku, przecież zawsze możesz zwrócić uwagę, placisz wymagasz.. ludzie..
Zagroda w brzeźnie przy plaży
Zamówione dwa turboty, surówki plus pieczywo czosnkowe zamiast frytek.
Dostaliśmy rybki małe ale smaczne, nie można było się najeść a raczej posmakować ale myślimy wieczór jest będziemy fit a co tam:-) Dostaliśmy rachunek - 168 zł. Za samą rybę zapłaciliśmy ponad 120 zł (9zl-100g) myśle ze prawie 1,4 kg ryby powinno być widoczne na talerzu...
Dostaliśmy rybki małe ale smaczne, nie można było się najeść a raczej posmakować ale myślimy wieczór jest będziemy fit a co tam:-) Dostaliśmy rachunek - 168 zł. Za samą rybę zapłaciliśmy ponad 120 zł (9zl-100g) myśle ze prawie 1,4 kg ryby powinno być widoczne na talerzu...
Stały Bywalec zapewne sam był kelnerem/barmanem i opisuje swoje własne przekręty, rodem z lat epoki gierkowskiej. I pewnie za każdą kawę czy herbatę bierze fakturę na firmę, która mu płaci za pisanie takich bredni. Ośmiornicę spoza karty w Trójmieście może podać tylko kilka restauracji, ciekawe, która mu podpadła...Cały ten tekst, bo nie nazwę go artykułem, jest kompletnie beznadziejny i ukazuje klientów restauracji jako bezmózgie yeti. Idziesz do knajpy, zamawiasz to, czego chcesz i za to płacisz. Niezręcznie to jest pierdnąć przy stole, o ceny pytać zawsze można. Radzę lepiej dobierać żurnalistów ;)
Jestem kelnerem
Nie chciałoby mi sie robić takich prymitywnych "przekrętów" jak opisano powyżej. Zostawiaja zbyt duzo śladów i klient moze byc niezadowolony.
W naszym fachu jest tyle róznych możliwości, aby dorobić do głodowej pensji, że "fałszywa karta" czy wciskanie droższych zamówień nie maja sensu. Ja potrzebuje gotówkę do mojej kieszeni. Dla kelnerów są to stare i oklepane tricki stosowane od wielu lat, ale skuteczne. Jestem miły, uprzejmy, szybki i szybko liczę w pamięci i współpracuje z barmanem
W naszym fachu jest tyle róznych możliwości, aby dorobić do głodowej pensji, że "fałszywa karta" czy wciskanie droższych zamówień nie maja sensu. Ja potrzebuje gotówkę do mojej kieszeni. Dla kelnerów są to stare i oklepane tricki stosowane od wielu lat, ale skuteczne. Jestem miły, uprzejmy, szybki i szybko liczę w pamięci i współpracuje z barmanem
Śmiech na sali
Śmiać mi się chce jak czytam o butelce Prosseco na 12 osób. Fakt, że kelner rozlał na 10 kieliszków już świadczy o jego politowaniu dla zamawiającego - z jednej butelki rozlewamy 7-8 kieliszków po 90-100 ml. Lęjąc na 12 wychodzi raptem po 60... Niestety, nie jesteśmy krajem, który jest nauczony chodzić do restauracji. Fakt, są Kelnerzy i są Podawacze, tak samo jak są Kucharze i Odgrzewacze. Ciekawy jestem czy autor artykułu jest Gościem czy Naciągaczem....
wino kupuja za 6 zl
A sprzedaja za 20 albo wiecej za kieliszek, wystarczy dobrze doprawic a bogaty facio nawet sie nie kapnie = bylo drogo wiec musi byc dobre. Dlatego zawsze niech kelner otwiera wino przy was a nie gdzies na zapleczu. Skad to wiem? Kuedys rozwozilem alkohole po sklepach i restauracjach , najwiecej schodzi tzw jaboli 6zl max8zl, i zawsze mam beje jak paniczyki piha wino i nie wiedza co pija hehe
MOJA BABCIA jak umierała mówiła
a była 40 lat GS-owską barmanką - pamiętaj zawsze inwestuj w ziemię i gastronomię , żadna branża niż gastronomiczna nie ma ponad 100-300 % marży ... może nie na winie , ale na jedzeniu myślę że tak - ale każdy biznes ma swoje tajemnice..... Kocham Cię Babciu - za kilkanaście lat się spotkamy i opowiem Tobie że miałaś rację :) chwilami restauracje przeginają na dodatkach typu napój do obiadu bez względu jaki wiem że nie są fundacjami , dla mnie hitem jest mc i kfc - 12-15 frytek ok. 5 zł :) tu mają marże 400 % a płacą g*wno pracownikom a klient stoi w kolejce ... Nie dajcie się robić w balona - ostatnio w KFC dostałem 7 frytek długich poprosiłem o gramaturę porcji , Pani Manager bez słowa przyniosła wagę zważyła - spaliła buraka - i nasypała mi w ramach rekompensaty kubełek frytek- nie dajcie się robić w balona to korporacje oni mają potężne zyski a robią co chcą - ziemniak za 5 zł - wole kupić olej 1l. i kg ziemniaków 6 zł wiem co jest i jest to świeże
Idiota
Co to nie pyta o koszty. Co znaczy "niezręcznie zapytać o cenę"? O cenę nie pytają tylko te osoby, którym na niej nie zależy. Gdybym poszła do restauracji i usłyszała "polecamy ośmiornicę spoza karty" to moim pierwszym pytaniem byłoby ile kosztuje, a drugim, skoro podawana jest tylko przez dwa dni, kiedy została złowiona, a tym samym, czy na pewno jest świeża...
Roszczeniowi konsumenci
Chciałbym poczytać artykuł o roszczeniowych klientach gastronomii .To jest dopiero plaga .Wszystko się należy ,tylko dej dej dej , daj dodatkowe opakowanie za które właściciel przybytku płaci należy się za darmo ,no bo przecież kupuje frytki w dużym opakowaniu to nie kupi małych tylko duże chce rozdzielić na dwa a drugi kartonik się należy jak psu buda bo on jest klient i płaci za frytki , albo 4 widelce do jednej porcji frytek , 5 grubych serwetek bo nos chce wysmarkać ,gorącą wodę bo musi bachorowi madka mleko zalać ale że prąd i woda kosztuje to już nie widzi - no przecież się należy jak i całe pińcet plus . Obojętnie jak tanio się robi i duże porcje a zarobek żaden to i tak źle .Bo we łbach zakutych chyba z czasów PRL zostało że gastronomia to zarabia 500%hahaha każdy widzi tylko paragon : stówkę zapłaciłem jak przyjdzie takich 10 osób to tysiąca ma zdzierca przecież ,ale kosztów to już nie widzą .Nikomu nie bronie gastronomii otworzyć .Tylko niech sobie jeden z drugim zobaczy jaka to inwestycja i zapiernicz od rana do nocy .Jakie koszty i brak życia .Stres wykańczający i jeszcze te durne komentarze nauczyli się z telefonów korzystać i czują się ekspertami w każdej dziedzinie .I tylko ile jeszcze jak długo będę czekać i co minutę pytania i sterczenie jak kat i poganianie i powalone miny .Ciekawe czy u siebie w pracy się zachowuje jak książę . Większość to słoma z butów .