Odpowiadasz na:

Oki.
Według mnie fundacja jest fajna, żeby wyłudzać forsę od zwykłych ludzi. Pod pozorem wydatków społecznie użytecznych zbieramy kaskę, a potem ją przejadamy na koszty funkcjonowania. Ale... rozwiń

Oki.
Według mnie fundacja jest fajna, żeby wyłudzać forsę od zwykłych ludzi. Pod pozorem wydatków społecznie użytecznych zbieramy kaskę, a potem ją przejadamy na koszty funkcjonowania. Ale to nie ma nic wspólnego z zwolnieniem z podatku czy legalizowaniem lewej forsy, to jest po prostu wykorzystanie potencjału dobroczynności tkwiącego w ludziach. Czyli dla kogoś kto nie ma pieniędzy fundacja może być użyteczna, żeby te pieniądze pozyskać. Natomiast jak ktoś ma pieniądze ta m w poważaniu takie cwancygi, bo jest milion lepszych sposobów.
Jeden z nich nawet zaprezentował forum Aradash - zmieniasz rezydencję podatkową i masz wywalone. Oczywiście są pułapki, ale pułapki są wszędzie. Kto kumaty sobie poradzi. Kiedyś badałem, że przy 100k pieniądza rocznie ten patent jest już opłacalny.

W fundacjach, nawet tych najuczciwszych, pracują ludzie. I trudno wymagać, żeby pracowali charytatywnie. Nie wszystko da się załatwić wolontariuszami i niektóre usługi trzeba opłacić - księgową, biuro, telefony, magazyn, dojazdy. Więc koszty muszą być i są. Część pozyskanych środków fundacja przeznacza na koszty funkcjonowania i to jest ok. Jeżeli ktoś uważa, że przeznacza za dużo, albo nie daje nic takiej fundacji, albo zakłada fundację konkurencyjną i robi to jak należy, jego zdaniem. Dla Ciebie nowe A6 dla prezesa zarządu to zbytek, a dla mnie konieczność. Bo chociaż prezes zarządu może się poruszać wysłużonym aygo, to będzie mu przyjemniej jeździć nową A6, tym bardziej, jeżeli go na to stać i biznes mu tyle zaoferuje. Chcąc mieć dobrego człowieka w zarządzie muszę mu dać adekwatny do oczekiwań apanaż. Jeżeli tego nie zrobię pójdzie do biznesu, a ja będę musiał zatrudnić tych, których biznes nie chciał. No sorry, jest konkurencja, a fundacja to taka sama robota jak biznes, pieniądze nie lecą same.

Ze świecą szukać organizacji ngo, które prowadzą działalność na zasadzie wolontariatu całkowicie. Swego czasu tak działali, i zapewne nadal tak działają, ludzie ze Stowarzyszenia Mikołaje na Motocyklach. (Pozdrawiam Piotrze, muszę wpaść kiedyż na pizzę). Nie mają kosztów administracyjnych bo kolesie, którzy prowadzą akcję, robią to sami jako wolontariusze, mają swoje biznesy poza ngo i robią to, bo chcą. Pamiętam jak swego czasu Pan Prezydent Miasta otworzył oczy, kiedy zobaczył jaki procent pozyskanych środków Mikołaje przeznaczają na cele statutowe. I chwała im za to. Ale z drugiej strony skoro Ewa Błaszczyk stawia klinikę dla dzieciaków w śpiączce, to musi (MUSI) zatrudnić fachowy personel i zapłacić mu stawki rynkowe. Bo jak tego nie zrobi nie odpali pomysłu. Nikt nie będzie w klinice bazował na wolontariuszach, kiedy chodzi o ludzkie życie. I te pe i te de.

zobacz wątek
6 lat temu
~MtF

Cytat:

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry