Odpowiadasz na:

Coś mi się kołacze, że rozdawnictwo można podciągnąć pod stare teorie faceta, który się nazywał Keynes. Mnie one niespecjalnie przekonywały, ale były niezwykle poważnie roztrząsane przez... rozwiń

Coś mi się kołacze, że rozdawnictwo można podciągnąć pod stare teorie faceta, który się nazywał Keynes. Mnie one niespecjalnie przekonywały, ale były niezwykle poważnie roztrząsane przez ekonomistów. Bo przecież na przelewie na konto się nie kończy. To 500 zł jest wydawane na konsumpcję, inwestowane lub odkładane na lokatę. I albo wzrasta produkcja i PKB (choćby właściciel pensjonatu w Juracie, gdzie wielodzietna rodzina pojedzie na pierwsze wakacje od lat, ma złote żniwa), poziom zatrudnienia, wykształcenia, albo społeczeństwo wreszcie zaczyna oszczędzać a nie tylko się zadłużać i tak dalej, wiadomo chyba o co chodzi. Jest to niespecjalnie wydajny i sensowny system, bo po drodze karmi się biurokrację, ale nie można tak mówić, że rząd tylko wydaje a ludzie co? Palą tymi pieniędzmi w piecu? Czy wszystko przepijają i padają na wątrobe po roku? Przecież tak nie jest. Ta kasa krąży. A. i jeszcze jedno. Skoro krąży, to częśc jej wraca do budżetu. Bo od każdego zakupu płacimy VAT a jak ktoś dzięki temu 500 stwierdził, ze stać go wreszcie na auto i wydaje je na stacji benzynowej, to jednocześnie oddaje państwu i vat i akcyzę i jeszcze jakieś opłaty, którymi kolejne rządy wkurzają ludzi od lat. Kurczę, właśnie do mnie doszło, ze nawet jak przepija to gorzelnie mają większą produkcję a do państwa wraca chyba ze 20 zł z każdej kupionej flaszki.

zobacz wątek
6 lat temu
~the raven

Cytat:

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry