Odpowiadasz na:

I to wtedy właśnie asystenta Dreptaka wezwał do siebie profesor i rzecze:

- ma pan dość duże, ba, olbrzymie wyniki,
lecz rób pan to sobie gdzie indziej, ot, idź pan hoduj tuczniki...
- Chwileczkę! - Piotr Dreptak na to, prędziutko teczkę odmyka
I z... rozwiń

- ma pan dość duże, ba, olbrzymie wyniki,
lecz rób pan to sobie gdzie indziej, ot, idź pan hoduj tuczniki...
- Chwileczkę! - Piotr Dreptak na to, prędziutko teczkę odmyka
I z wnętrza wyjmuje bakcyla wielkiego jak królika:
- Zobacz pan, profesorze, gdy mamy taką gadzinę,
Możemy streptomycynę wyrzucić i penicylinę!
Lekarz przy mikroskopie oczu już niszczyć nie musi,
Bo bierze to bydlę za szyję i je po prostu dusi...
I rzeczywiście udusił asystent Dreptak tego zarazka,
Więc pan profesor Dreptaka chwalił, całował i głaskał,
Załatwił mu order, mieszkanie, nagrodę Nobla,
I wszyscy koledzy się zeszli, żeby ten Dreptak to oblał,
A Dreptak siedzi ponury nad uduszoną zwierzyną
I szloch mu wyrywa się z piersi, a z oczu łzy wielkie mu płyną...
- Dlaczego - pytają koledzy - nie chcesz popić z nami?
- A bo jak dusiłem zarazka, to on tak łypał oczkami...
Tu biedny Dreptak o ścianę uderzył głową trzy razy...
Oj, można się, można przywiązać i do najgorszej zarazy!

zobacz wątek
21 lat temu
~Wielki Zmutowany Transgenicznie Brat

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry