K.NN.
„Baba”. No niestety może masz trochę racji. Ale to nie moja wina. Padłem ofiarą moich dwóch starszych sióstr, które ostrzyły sobie na mnie onegdaj swe wybujałe instynkty...
rozwiń
„Baba”. No niestety może masz trochę racji. Ale to nie moja wina. Padłem ofiarą moich dwóch starszych sióstr, które ostrzyły sobie na mnie onegdaj swe wybujałe instynkty macierzyńskie. Deficyt męskiego wzorca. Nie bawiłem się autkami i atrapami broni. Dziadkowy sztucer (obiekt mych westchnień) schowały okrutnice na najwyższej półce strychu. Nie pozwoliły go nawet konserwować, nie mówiąc o użyciu zgodnie z przeznaczeniem. Nie pozwoliły mieć nadziei, że przyjdą lepsze czasy. Żadnych wojen, policjantów i złodziei, Indian. Żadnych gier strategicznych, podbojów, zwycięstw. Ciągle tylko fatałaszki, lalki, misie, zabawa w dom. Współdziałanie zamiast upragnionej walki. Alfred Szklarski na indeksie. Zamiast tego "Godzina pąsowej róży" (z podtytułem "powieść dla dziewcząt", żeby nie było wąpliwości). Słowem, zero zrozumienia dla młodocianej męskiej duszy. Żałość. Na konsekwencje, jak widzisz, nie trzeba było długo czekać. Zniewieścienie, poważne niedobory testosteronu. Ale ostatecznie nie żałuję. W końcu samochody i broń to kwestie czysto technicznej natury. A lalki?... hmm ... nie tylko.
zobacz wątek