Widok
Jazda szosą, a ścieżka rowerowa
Jestem posiadaczem i użytkownikiem roweru szosowego i głównie do mnie podobnych kieruję ten temat.
Jak zapewne się orientujecie przepisy mówią o obowiązku jazdy ścieżką rowerową, gdy takowa biegnie wzdłuż drogi. Nie mam nic przeciwko ścieżkom rowerowym, zwłaszcza gdy jadę na "zwykłym", innym niż szosowy rowerze, a tym bardziej gdy syn jedzie obok. Nie mniej jednak, gdy wsiadam na "szosę" to rzecz dla mnie oczywista, że jazda ścieżką rowerową to jakaś pomyłka. Często są zapiaszczone, kończą się nagle, bez przerwy są jakieś przejazdy (zwykle nierówne z asfaltem), gdzieniegdzie należy przeprawiać się na drugą stronę, chodzą po niej piesi (zwłaszcza gdy jest to ścieżka pieszo/rowerowa), itd. Nie da się po prostu jechać. Ostatnimi czasy sporo się ich porobiło. Mam wrażenie, że każda gmina, wieś i miasteczko za punkt honoru stawia sobie wybudowanie ścieżki. Ciężko zaplanować trasę bez natrafienia na ścieżkę rowerową.
Jak Wy się poruszacie podczas Waszych wypadów rowerowych? Ignorujecie znaki i jedziecie szosą? Mam się tym nie przejmować? Co na to kierowcy samochodów, policja?
Jak zapewne się orientujecie przepisy mówią o obowiązku jazdy ścieżką rowerową, gdy takowa biegnie wzdłuż drogi. Nie mam nic przeciwko ścieżkom rowerowym, zwłaszcza gdy jadę na "zwykłym", innym niż szosowy rowerze, a tym bardziej gdy syn jedzie obok. Nie mniej jednak, gdy wsiadam na "szosę" to rzecz dla mnie oczywista, że jazda ścieżką rowerową to jakaś pomyłka. Często są zapiaszczone, kończą się nagle, bez przerwy są jakieś przejazdy (zwykle nierówne z asfaltem), gdzieniegdzie należy przeprawiać się na drugą stronę, chodzą po niej piesi (zwłaszcza gdy jest to ścieżka pieszo/rowerowa), itd. Nie da się po prostu jechać. Ostatnimi czasy sporo się ich porobiło. Mam wrażenie, że każda gmina, wieś i miasteczko za punkt honoru stawia sobie wybudowanie ścieżki. Ciężko zaplanować trasę bez natrafienia na ścieżkę rowerową.
Jak Wy się poruszacie podczas Waszych wypadów rowerowych? Ignorujecie znaki i jedziecie szosą? Mam się tym nie przejmować? Co na to kierowcy samochodów, policja?
Przepisy ruchu drogowego mowia wyraznie: - jezeli odok jezdni znajduje sie sciezka dla rowerow to rowerzysta jest zobowiazany z niej korzystac,
- sciezka dla rowerow musi znajdowac sie wzdluz drogi na ktorej w obszarze zabudowanym dozwolona jest predkosc powyzej 50 km/h- jesli takowej brak to rowerzysta moze jechac chodnikiem,
I nie ma znaczenia czy komus podoba sie sciezka czy nie. Mnie nie podobaja sie drogi ale nie wpadlem na pomysl by samochodem jezdzic po chodniku itd
- sciezka dla rowerow musi znajdowac sie wzdluz drogi na ktorej w obszarze zabudowanym dozwolona jest predkosc powyzej 50 km/h- jesli takowej brak to rowerzysta moze jechac chodnikiem,
I nie ma znaczenia czy komus podoba sie sciezka czy nie. Mnie nie podobaja sie drogi ale nie wpadlem na pomysl by samochodem jezdzic po chodniku itd
1974 - prawie mandat za przejechanie STOP w Wejherowie
1977 - codzienne zatrzymywanie i szykany na dwa miesiące przed wprowadzeniem zakazu dla rowerów na trasie Błędnik-Opera
1980 - mandat od SOK za jazdę rowerem po peronie w Iławie
2005 - Ostrzeżenie przez megafon z radiowozu przy jeździe drogą poza ścieżką (rower trekingowy) między Juratą a Helem
Poza tym, w calutkiej Polsce od Ustrzyk Górnych po Międzyzdroje żadnych incydentów z milicją, a potem z policją, począwszy od 1970, kiedy to zdałem egzamin na kartę rowerową :)
1977 - codzienne zatrzymywanie i szykany na dwa miesiące przed wprowadzeniem zakazu dla rowerów na trasie Błędnik-Opera
1980 - mandat od SOK za jazdę rowerem po peronie w Iławie
2005 - Ostrzeżenie przez megafon z radiowozu przy jeździe drogą poza ścieżką (rower trekingowy) między Juratą a Helem
Poza tym, w calutkiej Polsce od Ustrzyk Górnych po Międzyzdroje żadnych incydentów z milicją, a potem z policją, począwszy od 1970, kiedy to zdałem egzamin na kartę rowerową :)
Wyraźnie to mówią:
Art 33 ptk 1
"Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić."
Czyli ścieżka musi być wyznaczona dla właściwego kierunku, a nie "znajdować się obok jezdni". Dokładając to do przepisu o znakach obowiązujących kierującego po prawej stronie, mamy dość jasną interpretację (ale jedynie interpretację", że ścieżka po lewej nie jest obowiązująca.
Stare brzmienie tego artykułu zawierało taki fragment:
"jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub z
drogi dla rowerów i pieszych." sformułowanie "drogi dla rowerów i pieszych" skreślono w roku 2011. Czy ustawodawca uznał DDRiP za rodzaj DDR (chociaż nie, bo na DDRiP pierwszeństwo ma pieszy), czy też postanowił nie zmuszać rowerzystów do używania DDRiP, pozostaje to jego słodką tajemnicą, bo ani definicji DDRi DDRiP nie zamieścił w PODR, ani nie napisał, że na DDRiP Art 33 p 1 nie obowiązuje (bo po co miałby pisać, skoro napisał gdzie OBOWIĄZUJE).
Z tego rodzi się kolejna interpretacja, że jak 'ścieżka' kwalifikuje się jako DDRiP, obowiazek korzystania nie istnieje (kreska pozioma miedzy pieszym, a rowerzystą)
Niestety, Marku, przepisy nie mówią wyraźnie, ale najlogiczniejsze interpretacje mogą być podważone w sądzie
Art 33 ptk 1
"Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić."
Czyli ścieżka musi być wyznaczona dla właściwego kierunku, a nie "znajdować się obok jezdni". Dokładając to do przepisu o znakach obowiązujących kierującego po prawej stronie, mamy dość jasną interpretację (ale jedynie interpretację", że ścieżka po lewej nie jest obowiązująca.
Stare brzmienie tego artykułu zawierało taki fragment:
"jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub z
drogi dla rowerów i pieszych." sformułowanie "drogi dla rowerów i pieszych" skreślono w roku 2011. Czy ustawodawca uznał DDRiP za rodzaj DDR (chociaż nie, bo na DDRiP pierwszeństwo ma pieszy), czy też postanowił nie zmuszać rowerzystów do używania DDRiP, pozostaje to jego słodką tajemnicą, bo ani definicji DDRi DDRiP nie zamieścił w PODR, ani nie napisał, że na DDRiP Art 33 p 1 nie obowiązuje (bo po co miałby pisać, skoro napisał gdzie OBOWIĄZUJE).
Z tego rodzi się kolejna interpretacja, że jak 'ścieżka' kwalifikuje się jako DDRiP, obowiazek korzystania nie istnieje (kreska pozioma miedzy pieszym, a rowerzystą)
Niestety, Marku, przepisy nie mówią wyraźnie, ale najlogiczniejsze interpretacje mogą być podważone w sądzie
Masz starą wersję przepisów, tego już nie ma: " jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza".
"mamy dość jasną interpretację (ale jedynie interpretację", że ścieżka po lewej nie jest obowiązująca."
Niestety jest. Mi też się to nie podoba.
Obecnie masz obowiązek jechać DDR lub ciągiem pieszo-rowerowym.
Przepisy są tak durnie skonstruowane, że jak nie masz możliwości wjazdu na DDR np. po drugiej stronie ulicy, to musisz się cofnąć do przejścia dla pieszych (oczywiście prowadząc rower).
Ale wiadomo, przepisy swoje, a ludzie swoje ;)
"mamy dość jasną interpretację (ale jedynie interpretację", że ścieżka po lewej nie jest obowiązująca."
Niestety jest. Mi też się to nie podoba.
Obecnie masz obowiązek jechać DDR lub ciągiem pieszo-rowerowym.
Przepisy są tak durnie skonstruowane, że jak nie masz możliwości wjazdu na DDR np. po drugiej stronie ulicy, to musisz się cofnąć do przejścia dla pieszych (oczywiście prowadząc rower).
Ale wiadomo, przepisy swoje, a ludzie swoje ;)
Za dużo tego jest w sieci bez wprowadzonych poprawek.
Masz rację, mój błąd.
Nie mniej jednak teoretycznie niestety wciąż obowiązuje DDR po lewej stronie (o ile jest dwukierunkowa). Ale jak wspomniałem wszyscy na to leją szerokim strumieniem ;) I póki nie zostaną wprowadzone znaki nakazu 'przeskoczenia' na drugą stronę ulicy póty można w sądzie się kłócić, że nie było żadnego znaku ;) DDR jest de facto osobną jezdnią i niezależnie od tego co pier**li pan Dworak zgodnie z polskim prawem nie obowiązują Cię znaki przy innej równoległej jezdni ;) Nie obowiązują Cię znaki po lewej, o ile nie są powtórzeniem znaku po prawej.
Masz rację, mój błąd.
Nie mniej jednak teoretycznie niestety wciąż obowiązuje DDR po lewej stronie (o ile jest dwukierunkowa). Ale jak wspomniałem wszyscy na to leją szerokim strumieniem ;) I póki nie zostaną wprowadzone znaki nakazu 'przeskoczenia' na drugą stronę ulicy póty można w sądzie się kłócić, że nie było żadnego znaku ;) DDR jest de facto osobną jezdnią i niezależnie od tego co pier**li pan Dworak zgodnie z polskim prawem nie obowiązują Cię znaki przy innej równoległej jezdni ;) Nie obowiązują Cię znaki po lewej, o ile nie są powtórzeniem znaku po prawej.
Wykładnię prawną (jak ja to rozumiem) przedstawiłem w odpowiedzi Markowi, a tu napiszę, jak ja jeżdżę:
- W mieście na szosie jadę jak 'zwykłym' rowerem,bo w mieście (zwarta zabudowa itp) jazda szosowa jest i tak marna.
- Korzystam ze ścieżek, jeśli są dobrze zbudowane, tj.
* ciąg od Budowlanych do lotniska
* Nowatorów (zawsze do Rębiechowa, przeważnie do Gdańska)
- Ignoruję ścieżki wiejskie służące do dojazdu do sklepu i szkoły
Sprawę problematyczną stanowi Chwaszczyno- Bojano, tę sprawę omawiano w innym wątku.
DDRiP Karczemki-Chwaszczyno ma nawierzchnię średnio-słabą (kostka niefazowana) i bardzo kiepskie przejazdy przez ulice. Z reguły do Karczemek jadę szosą, (przejście na druga stronę w budach spd-sl nie jest bezpieczne i trzeba wykonać ten manewr 2 razy), z powrotem zależy od warunków. Jeśli tnę 40-50 (tam jest z górki, a i wiatry czasem pomagają), to jadę ulicą, jeśli jestem zmęczony, to zjeżdżam na ścieżkę, bo będę przeszkadzał kierowcom. W miarę zbliżania się do Chwaszczyna robi się pod górkę i tu moje działanie zależy od natężenia ruchu i mojej prędkości. Jeśli wyprzedzanie mnie stanowi problem, to tak od 30 km/h próbuje wbić się na ścieżkę. Prędkość spada raptownie o jakieś 5km/h, co razem ze zmęczeniem, górką i tymi felernymi przejazdami daje naprawdę duże spowolnienie. Jeśli stoi korek, to oczywiście jadę ścieżką dla własnej wygody. Na koniec przed rondem i tak muszę zjechać na ulicę i wcisnąć się między samochody. Remont był robiony niedawno i zamiast tej 3 metrowej ścieżki można było dać 2x 0.5m pasy rowerowe i węższy chodnik po stronie, gdzie piesi i tak chodzą tylko na przystanek.
Przez Bojano przestałem jeździć i cisnę przez Koleczkowo, żeby nie mieć dylematów.
Takie potworki jak wyjazd z Budowlanych w na Kartuską olewam, bo przejechanie 200 m po lewej, a potem próba przejścia na drugą stronę Kartuskiej, to samobójstwo i nie robiłbym tego na żadnym rowerze.
Z Kolbud w kierunku obwodnicy jechałem w XXI wieku 2 razy i czułem się zmęczony - nie jazdą, ale ruchem, zakazami i ścieżkami. Więcej tam nie pojadę.
Takie kwiaty mijam bez wyrzutów sumienia:
https://goo.gl/maps/UiijL
Istnieją ścieżki błogosławione, jak ta w Lewinie, ale to rzadkość.
Generalnie jako zwolennik przepisów mam problem z DDR na szosie. Ktoś mi kiedyś poradził: miej ze sobą te 100 zł i traktuj mandat, jako abonament na szosę.
W kraju, gdzie nie jechałem pasem rowerowym, a zakończenia pięknych inwestycji wyglądają tak jak wyjazd z tunelu na Miałkim Szlaku trudno wymagać od rowerzysty, aby pozostał ostatnim (pierwszym?) sprawiedliwym. Priorytetem jest nie dać się zabić, po drugie nie przeszkadzać innym, po trzecie własna wygoda i dopiero po czwarte przepisy i unikanie mandatów.
W Londynie wsiadłem na rower i nigdy nie mając do czynienia z ruchem lewostronnym poczułem się od razu (no, może po 20 minutach) pewnie i bezpiecznie. Ktoś mi zarzucił na tym forum, że tam jest masakryczna ilość wypadków z udziałem rowerzystów. Tak, ale przy tej ilości cyklistów i sposobie w jaki oni potrafią prosić się o wypadek, to mnie nie dziwi. natomiast infrastruktura, przepisy i zwyczaje - fantastyczne jak dla mieszkańca Gdańska.
PS. Policja jeszcze mnie nie zatrzymała, ale też nigdy na wsi nie spotkałem się z policją jadąc obok DDR. Natomiast kilka razy zostałem zbluzgany i ujrzałem obraźliwe gesty jadąc zgodnie z przepisami. Raz mnie obrzucono wyzwiskami, kiedy jechałem na zakazie jazdy rowerem, choć przed tym zakazem ten kierowca musiał się poruszać za mną powoli z powodu korka, a na samym zakazie droga do wyprzedzania była wolna i nerwy mu puściły tak po prostu.
Czasem sobie nastawiam kamerkę do tyłu, żeby się zorientować na ile przeszkadzam kierowcom. Osobówkom w zasadzie rower na szosie nie przeszkadza, ciężarówki miewają problem.
- W mieście na szosie jadę jak 'zwykłym' rowerem,bo w mieście (zwarta zabudowa itp) jazda szosowa jest i tak marna.
- Korzystam ze ścieżek, jeśli są dobrze zbudowane, tj.
* ciąg od Budowlanych do lotniska
* Nowatorów (zawsze do Rębiechowa, przeważnie do Gdańska)
- Ignoruję ścieżki wiejskie służące do dojazdu do sklepu i szkoły
Sprawę problematyczną stanowi Chwaszczyno- Bojano, tę sprawę omawiano w innym wątku.
DDRiP Karczemki-Chwaszczyno ma nawierzchnię średnio-słabą (kostka niefazowana) i bardzo kiepskie przejazdy przez ulice. Z reguły do Karczemek jadę szosą, (przejście na druga stronę w budach spd-sl nie jest bezpieczne i trzeba wykonać ten manewr 2 razy), z powrotem zależy od warunków. Jeśli tnę 40-50 (tam jest z górki, a i wiatry czasem pomagają), to jadę ulicą, jeśli jestem zmęczony, to zjeżdżam na ścieżkę, bo będę przeszkadzał kierowcom. W miarę zbliżania się do Chwaszczyna robi się pod górkę i tu moje działanie zależy od natężenia ruchu i mojej prędkości. Jeśli wyprzedzanie mnie stanowi problem, to tak od 30 km/h próbuje wbić się na ścieżkę. Prędkość spada raptownie o jakieś 5km/h, co razem ze zmęczeniem, górką i tymi felernymi przejazdami daje naprawdę duże spowolnienie. Jeśli stoi korek, to oczywiście jadę ścieżką dla własnej wygody. Na koniec przed rondem i tak muszę zjechać na ulicę i wcisnąć się między samochody. Remont był robiony niedawno i zamiast tej 3 metrowej ścieżki można było dać 2x 0.5m pasy rowerowe i węższy chodnik po stronie, gdzie piesi i tak chodzą tylko na przystanek.
Przez Bojano przestałem jeździć i cisnę przez Koleczkowo, żeby nie mieć dylematów.
Takie potworki jak wyjazd z Budowlanych w na Kartuską olewam, bo przejechanie 200 m po lewej, a potem próba przejścia na drugą stronę Kartuskiej, to samobójstwo i nie robiłbym tego na żadnym rowerze.
Z Kolbud w kierunku obwodnicy jechałem w XXI wieku 2 razy i czułem się zmęczony - nie jazdą, ale ruchem, zakazami i ścieżkami. Więcej tam nie pojadę.
Takie kwiaty mijam bez wyrzutów sumienia:
https://goo.gl/maps/UiijL
Istnieją ścieżki błogosławione, jak ta w Lewinie, ale to rzadkość.
Generalnie jako zwolennik przepisów mam problem z DDR na szosie. Ktoś mi kiedyś poradził: miej ze sobą te 100 zł i traktuj mandat, jako abonament na szosę.
W kraju, gdzie nie jechałem pasem rowerowym, a zakończenia pięknych inwestycji wyglądają tak jak wyjazd z tunelu na Miałkim Szlaku trudno wymagać od rowerzysty, aby pozostał ostatnim (pierwszym?) sprawiedliwym. Priorytetem jest nie dać się zabić, po drugie nie przeszkadzać innym, po trzecie własna wygoda i dopiero po czwarte przepisy i unikanie mandatów.
W Londynie wsiadłem na rower i nigdy nie mając do czynienia z ruchem lewostronnym poczułem się od razu (no, może po 20 minutach) pewnie i bezpiecznie. Ktoś mi zarzucił na tym forum, że tam jest masakryczna ilość wypadków z udziałem rowerzystów. Tak, ale przy tej ilości cyklistów i sposobie w jaki oni potrafią prosić się o wypadek, to mnie nie dziwi. natomiast infrastruktura, przepisy i zwyczaje - fantastyczne jak dla mieszkańca Gdańska.
PS. Policja jeszcze mnie nie zatrzymała, ale też nigdy na wsi nie spotkałem się z policją jadąc obok DDR. Natomiast kilka razy zostałem zbluzgany i ujrzałem obraźliwe gesty jadąc zgodnie z przepisami. Raz mnie obrzucono wyzwiskami, kiedy jechałem na zakazie jazdy rowerem, choć przed tym zakazem ten kierowca musiał się poruszać za mną powoli z powodu korka, a na samym zakazie droga do wyprzedzania była wolna i nerwy mu puściły tak po prostu.
Czasem sobie nastawiam kamerkę do tyłu, żeby się zorientować na ile przeszkadzam kierowcom. Osobówkom w zasadzie rower na szosie nie przeszkadza, ciężarówki miewają problem.
Może to off-topic, ale tu widać, jak bardzo rower spowalnia ruch na drodze krajowej :)
http://youtu.be/MFEWMLwdpwA
najciekawsza ostatnia minuta.
A tu jak można przejechać wiadukt Słowackiego rowerem po ścieżce i bez - oba warianty zgodnie z przepisami:
http://youtu.be/a9GlVNpB7xA
Długie i bez muzyki, więc można podpędzać :)
http://youtu.be/MFEWMLwdpwA
najciekawsza ostatnia minuta.
A tu jak można przejechać wiadukt Słowackiego rowerem po ścieżce i bez - oba warianty zgodnie z przepisami:
http://youtu.be/a9GlVNpB7xA
Długie i bez muzyki, więc można podpędzać :)
Ale ja nie napisałem przy pierwszym filmie, że zgodnie z przepisami :) Popełniłem wykroczenie, choć na tym chodniku nie było ani jednego przechodnia. Rzeczywiście mogłem wyprzedzać i omijać z prawej tylko po ulicy i zgodnie z przepisami powinienem się wciskać, albo stać. Realnie rzecz biorąc, koło tych ciężarówek bym się nie przecisnął, jako legalista powinienem stać w korku.
ściśle rzecz ujmując, na drugim filmie, na Słowackiego, po znaku "teren zabudowany" (1:21 i 6:37) ograniczenie obowiązuje do 50 km/h (wcześniej 70), więc nie mogę już jechać chodnikiem, mimo, ze ma on 2m szerokości. Zakaz wjazdu rowerem obowiązuje od samego dołu, więc nie mogę jeszcze jechać ulicą. Od tego znaku do Matarni mus drałować na piechtę.
W stronę Niedźwiednika? Po mojemu Niedźwiednik jest od Ronda de La Salle Góralską pod górę. Zatem w stronę Niedźwiednika wzdłuż Słowackiego można jechać od Wrzeszcza niezłą ścieżką po prawej, albo od Matarni dróżką z tłuczniem, nienadającą się dla rowerów szosowych, też po prawej.
Ja zaś wyjechałem z Kleszej drogi i chciałem jechać do Matarni i dalej w stronę lotniska.
Ja zaś wyjechałem z Kleszej drogi i chciałem jechać do Matarni i dalej w stronę lotniska.
Ja generalnie wolę jednak sciezki, bo nie trzeba być tak bardzo skoncentrowanym jak na ulicy i jak mam ochotę to sobie zwalniam i nikomu to nie przeszkadza, bo wyjątkowo nie lubię być zawalidrogą. Na ulicę zjeżdzam w miejscach gdzie stan scieżki jest zbyt beznadziejny - czyli na odcinku między Operą, a Wiaduktem na początku Hallera, tamtejsza scieżka rowerowa jest taką tylko z nazwy - jak jest za wiaduktem zielone to jadę aż za skrzyzowanie i dopiero tam skręcam na ściezkę za przystankiem tramwajowym. To dosć wolny odcinek wiec nie ma problemu i nikomu nie przeszkadzam. Chyba, że jakimś sfrustrowanym nerwicowcom.
Czasem też w Sopocie na Bitwy pod Płowcami jadę całą trasę od Jelitkowa do Grunwaldzkiej jak mi się chce - znaczy jak mi się chce jechać szybko pod 35-40kmh. Tam z kolei ścieżką jest miejscami dziurawo, krawęznikowato i kręto.
Ogólnie też jadę ulicą jak jest pustawo - wczesnie rano w weekend, w święta.. np. Łostowicką w dół, a potem Kartuską w kierunku centrum.
W miescie nie spotkałem się z trąbieniem czy wyzwiskami w takich przypadkach, ale ze dwa razy mnie obtrąbili za Gdańskiem na trasie do Kartuz przez Przywidz, bo tam są krótkie odcinki w terenie zabudowanym ze scieżką. Takie ściezki olewam bo jak człowiek jedzie szosą 80-100km, to nie będzie skręcał na 200-300m w bok na scieżkę.
Czasem też w Sopocie na Bitwy pod Płowcami jadę całą trasę od Jelitkowa do Grunwaldzkiej jak mi się chce - znaczy jak mi się chce jechać szybko pod 35-40kmh. Tam z kolei ścieżką jest miejscami dziurawo, krawęznikowato i kręto.
Ogólnie też jadę ulicą jak jest pustawo - wczesnie rano w weekend, w święta.. np. Łostowicką w dół, a potem Kartuską w kierunku centrum.
W miescie nie spotkałem się z trąbieniem czy wyzwiskami w takich przypadkach, ale ze dwa razy mnie obtrąbili za Gdańskiem na trasie do Kartuz przez Przywidz, bo tam są krótkie odcinki w terenie zabudowanym ze scieżką. Takie ściezki olewam bo jak człowiek jedzie szosą 80-100km, to nie będzie skręcał na 200-300m w bok na scieżkę.
Przepisy przepisami, a życie i tak idzie swoją drogą.
Jak jadę szosówką, to raczej jadę w takie rejony, że już nie ma ścieżek. A jak się jakieś znajdą to je w sumie ignoruję. Bo faktycznie ciężko ich uniknąć.... trzaskają te ścieżki gdzie i jak popadnie :)
A kierowcy samochodów... jak to społeczeństwo. Większość jest normalnych. Na mnie chyba tylko dwóch się wydzierało, żebym wjechał na ścieżkę. Raz faktycznie, biegła w stronę, w którą jechałem, ale pojawiła się tak cichutko, po kryjomu, że jej zwyczajnie nie zauważyłem... za jakieś 300m się skończyła, ale niech będzie, mój błąd :)
A drugim razem to była sytuacja, kiedy jechałem ul.Potokową w stronę Moreny i tam też jest ścieżka, ale po drugiej stronie drogi, więc już nie ma obowiązku z niej korzystać. Ale zdarzy się zawsze taki, co nie lubi rowerów i już. Zresztą było by to bez sensu, bo skręcałem w prawo i gdybym chciał skorzystać ze ścieżki po drugiej stronie, to zajechanie na przejście dla pieszych, wciśnięcie przycisku do przejścia, przejście, znowu wciśnięcie przycisku na kolejnym przejściu, znowu przejście i w końcu ruszenie w drogę zajęło by mi dobrych 20 minut.
Dlatego właśnie jest mowa w przepisach o tym, że trzeba korzystać ze ścieżki, która prowadzi w kierunku, w którym jedziemy, a nie zawsze gdy jest gdzieś w pobliżu. Bo często jest tak, że gdybyśmy używali ścieżki po lewej stronie, to chcąc skręcić w prawo, zwyczajnie nie mieli byśmy szans, albo trzeba by było nadrabiać drogi. A co najważniejsze, to nie mamy szansy zorientować się, że taka ścieżka nagle się zaczęła gdzieś po lewej stronie. Jeszcze tego by brakowało, że bym miał się rozglądać za ścieżką po drugiej stronie ulicy... i jak bym miał ją niby rozpoznać? Bo sam czerwony asfalcik nie zawsze o niej świadczy. Trzeba patrzeć na znaki, a te są ustawione przodem do jadących z prawej strony drogi. Więc nie mam zbytnio szansy zauważyć jaki znak stoi po drugiej stronie.
Inna sprawa, że czasem mam prawo jechać sobie jezdnią, ale tego nie robię, bo podobnie jak ktoś tutaj pisał akurat jadę już wolniej i nie chcę przeszkadzać autom, albo taka sytuacja jak ul.Słowackiego w dół od Niedźwiednika do Wrzeszcza. Jest ograniczenie do 50km/h, a nawet koło wiaduktu do 40km/h, ale jest z góry, więc większość jedzie przynajmniej 70km/h, a pobocza nie ma. Gdybym tam wjechał rowerem, to jedynie bym narobił zamieszania, a dużo bym sobie tym nie poprawił przejazdu. Zresztą, w tym miejscu to już z reguły jadę spokojnie.
No.. to się rozpisałem, przepraszam :)
Jak jadę szosówką, to raczej jadę w takie rejony, że już nie ma ścieżek. A jak się jakieś znajdą to je w sumie ignoruję. Bo faktycznie ciężko ich uniknąć.... trzaskają te ścieżki gdzie i jak popadnie :)
A kierowcy samochodów... jak to społeczeństwo. Większość jest normalnych. Na mnie chyba tylko dwóch się wydzierało, żebym wjechał na ścieżkę. Raz faktycznie, biegła w stronę, w którą jechałem, ale pojawiła się tak cichutko, po kryjomu, że jej zwyczajnie nie zauważyłem... za jakieś 300m się skończyła, ale niech będzie, mój błąd :)
A drugim razem to była sytuacja, kiedy jechałem ul.Potokową w stronę Moreny i tam też jest ścieżka, ale po drugiej stronie drogi, więc już nie ma obowiązku z niej korzystać. Ale zdarzy się zawsze taki, co nie lubi rowerów i już. Zresztą było by to bez sensu, bo skręcałem w prawo i gdybym chciał skorzystać ze ścieżki po drugiej stronie, to zajechanie na przejście dla pieszych, wciśnięcie przycisku do przejścia, przejście, znowu wciśnięcie przycisku na kolejnym przejściu, znowu przejście i w końcu ruszenie w drogę zajęło by mi dobrych 20 minut.
Dlatego właśnie jest mowa w przepisach o tym, że trzeba korzystać ze ścieżki, która prowadzi w kierunku, w którym jedziemy, a nie zawsze gdy jest gdzieś w pobliżu. Bo często jest tak, że gdybyśmy używali ścieżki po lewej stronie, to chcąc skręcić w prawo, zwyczajnie nie mieli byśmy szans, albo trzeba by było nadrabiać drogi. A co najważniejsze, to nie mamy szansy zorientować się, że taka ścieżka nagle się zaczęła gdzieś po lewej stronie. Jeszcze tego by brakowało, że bym miał się rozglądać za ścieżką po drugiej stronie ulicy... i jak bym miał ją niby rozpoznać? Bo sam czerwony asfalcik nie zawsze o niej świadczy. Trzeba patrzeć na znaki, a te są ustawione przodem do jadących z prawej strony drogi. Więc nie mam zbytnio szansy zauważyć jaki znak stoi po drugiej stronie.
Inna sprawa, że czasem mam prawo jechać sobie jezdnią, ale tego nie robię, bo podobnie jak ktoś tutaj pisał akurat jadę już wolniej i nie chcę przeszkadzać autom, albo taka sytuacja jak ul.Słowackiego w dół od Niedźwiednika do Wrzeszcza. Jest ograniczenie do 50km/h, a nawet koło wiaduktu do 40km/h, ale jest z góry, więc większość jedzie przynajmniej 70km/h, a pobocza nie ma. Gdybym tam wjechał rowerem, to jedynie bym narobił zamieszania, a dużo bym sobie tym nie poprawił przejazdu. Zresztą, w tym miejscu to już z reguły jadę spokojnie.
No.. to się rozpisałem, przepraszam :)
Widze ze daebata nie ma sensu gdyz albo interesuje kogos co mowi ustawa i jak winno byc lub Interesuje kogos czyjes WIDZI MI SIE
Ustaw o Ruchu...$16.5 5. Kierujący ..., rowerem, wózkiem rowerowym,... są obowiązani poruszać się po poboczu, chyba że nie nadaje się ono do
jazdy lub ruch pojazdu utrudniałby ruch pieszych.
$33.1 Art. 33. 1. Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić.
I kompletna bzdura jest ze oznacza to iz droga dla rowerow musi byc PO PRAWEJ STRONIE jezdni WCALE NIE !!!
Ustaw o Ruchu...$16.5 5. Kierujący ..., rowerem, wózkiem rowerowym,... są obowiązani poruszać się po poboczu, chyba że nie nadaje się ono do
jazdy lub ruch pojazdu utrudniałby ruch pieszych.
$33.1 Art. 33. 1. Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić.
I kompletna bzdura jest ze oznacza to iz droga dla rowerow musi byc PO PRAWEJ STRONIE jezdni WCALE NIE !!!
"I kompletna bzdura jest ze oznacza to iz droga dla rowerow musi byc PO PRAWEJ STRONIE jezdni WCALE NIE !!!"
Czyli rowerzyści mają być jasnowidzami z umiejętnością teleportowania się?
Prosty przykład z Gdańska, wyjazd z Bohaterów Getta Warszawskiego w Grunwaldzką. Proponujesz przebijanie się przez 6 pasów + tramwaj byle wjechać na ddr, czy jednak płynną jazdę w Trakt Konny?
Tutaj też dobry przykład jak się marnuje pieniądze:
https://maps.google.pl/maps?ll=54.491499,18.422742&spn=0.003639,0.005021&t=h&z=18&layer=c&cbll=54.491564,18.422658&panoid=dozx1UCFFPjj_25ENb1IKw&cbp=12,289.96,,0,17.74
Na prawdę uważasz, że dla 500m chodnika (ddr ciężko to nazwać) mam narażać się na niebezpieczny manewr skrętu w lewo i włączania się do ruchu?
Człowiek jedzie kilkadziesiąt km szosą bez pobocza i nagle 500m w terenie zabudowanym jest tak niebezpieczne, że musi się teleportować na ddr...
Czyli rowerzyści mają być jasnowidzami z umiejętnością teleportowania się?
Prosty przykład z Gdańska, wyjazd z Bohaterów Getta Warszawskiego w Grunwaldzką. Proponujesz przebijanie się przez 6 pasów + tramwaj byle wjechać na ddr, czy jednak płynną jazdę w Trakt Konny?
Tutaj też dobry przykład jak się marnuje pieniądze:
https://maps.google.pl/maps?ll=54.491499,18.422742&spn=0.003639,0.005021&t=h&z=18&layer=c&cbll=54.491564,18.422658&panoid=dozx1UCFFPjj_25ENb1IKw&cbp=12,289.96,,0,17.74
Na prawdę uważasz, że dla 500m chodnika (ddr ciężko to nazwać) mam narażać się na niebezpieczny manewr skrętu w lewo i włączania się do ruchu?
Człowiek jedzie kilkadziesiąt km szosą bez pobocza i nagle 500m w terenie zabudowanym jest tak niebezpieczne, że musi się teleportować na ddr...
Jeśli chodzi o kierunek, to z matematyczno/fizycznego punktu widzenia zgoziłbym się, że ściezka nie musi być po prawej stronie aby obowiązek nas dotyczył, bo:
"Kierunek - klasa abstrakcji relacji równoległości prostych, półprostych, odcinków i wektorów.
Innymi słowy jest to zbiór wszystkich prostych lub wektorów równoległych do pewnej zadanej prostej. Mówiąc, że pewien wektor albo prosta mają dany kierunek, mamy na myśli, że należą one do tego zbioru."
Jesli chodzi o oznakowanie, to tu sprawa jest prosta, znak musi być po prawej stronie (ewentualnie wtórnik może byc po lewej)! Tylko niech mi teraz ktoś pokaże miejsce, gdzie ustawiono znak po prawej stronie, który informuje, że ddr jest po lewej.
"Kierunek - klasa abstrakcji relacji równoległości prostych, półprostych, odcinków i wektorów.
Innymi słowy jest to zbiór wszystkich prostych lub wektorów równoległych do pewnej zadanej prostej. Mówiąc, że pewien wektor albo prosta mają dany kierunek, mamy na myśli, że należą one do tego zbioru."
Jesli chodzi o oznakowanie, to tu sprawa jest prosta, znak musi być po prawej stronie (ewentualnie wtórnik może byc po lewej)! Tylko niech mi teraz ktoś pokaże miejsce, gdzie ustawiono znak po prawej stronie, który informuje, że ddr jest po lewej.
" Tylko niech mi teraz ktoś pokaże miejsce, gdzie ustawiono znak po prawej stronie, który informuje, że ddr jest po lewej."
http://goo.gl/maps/eSz4V
wygrałem coś? ;)
pozdr
http://goo.gl/maps/eSz4V
wygrałem coś? ;)
pozdr
niestety ale wystarczy sie przyjrzec i pomyslec : ustawienie tej tablicy inforuje iz droga dla rowerow bedzie za x metrow by rowerzysci ktorzy do tej pory podazali chodnikiem dalej nie jechali jezdnia tylko przeszli na druga strone drogi i za kilka nascie metrow skorzystali z drogi dla rowerow
Twoj przyklad nie trafia do naszej rozmowy. Chodzi raczej o to jak jest na ul. Potokowei i Rakoczego w Gdańsku: droga dla rowerow jest po lewej stronie drogi -patrzac w strone Piecek-Migowa (Morena) i rowerzysta powiniem miec na tyle ZDROWY ROZUM I ROZSADEK by nie jechac po jezdni tylko korzystac z drogi dla rowerow
Twoj przyklad nie trafia do naszej rozmowy. Chodzi raczej o to jak jest na ul. Potokowei i Rakoczego w Gdańsku: droga dla rowerow jest po lewej stronie drogi -patrzac w strone Piecek-Migowa (Morena) i rowerzysta powiniem miec na tyle ZDROWY ROZUM I ROZSADEK by nie jechac po jezdni tylko korzystac z drogi dla rowerow
A jak nie pojedzie tam gdzie go szczaua wysyła, to se pojedzie swoje zgodnie z zasadą, że w tym kraju jest ruch prawostronny, a nie wbrew niej. I zrobi to legalnie, a psy mu mogą... A jak będą próbować, to w sądzie się letko wybroni. Jak nie pierwszym (matołki wśród sędziów nie sa rzadsza niż wśród nas) to w apelacyjnym. I warto to robić, bo może w końcu drogowcy wyjmą palce z zadków i przestaną chamsko łamać prawo o prawostronnym ruchu.
W ogóle ciekawym przypadkiem jest skręt z Góralskiej w lewo na Słowackiego. W każdym miejscu przejazd dla rowerów (w kilku miejscach bez kontynuacji w formie ddr) prowadzi w poprzek zamierzonego kierunku. Tak na prawdę, nie znając wcześniej układu ddr lądujemy na ulicy Słowackiego. Chcąc cały czas jechać musimy zrobić pętlę dookoła ronda - 2 ćwiartki po jezdni, jedną po ddr (choć bezpieczniej jest jedną ćwiartkę prosto na Potokową i dalej ddr). Chcąc sobie skrócić musimy kawałek prowadzić rower, ale to już wyższa szkoła jazdy, trzeba wiedzieć wcześniej, że po prawej nie będzie ddr, a po lewej będzie. Pytanie, czy sam znak D6-a, D6b bez kontynuacji w postaci ddr i bez znaków poziomych P-11 nakazuje rowerzyście pilnie się rozglądać za jakąś ddr podążającą mniej-więcej w kierunku, w którym zamierza jechać. I z drugiej strony, czy rowerzysta zaglądając z boku na znak D6a, D6b może mimo braku znaków P-11 jechać przez przejście, czy też nie.
Widzisz, rozumujesz jako kierowca. Chcąc się pozbyć rowerów z jezdni powiadasz, że zdrowy rozsądek i rozum powinien tym p... rowerzystom podpowiadać, że powinni aktywnie szukać ddr, a jak gdziekolwiek odnajdą, to powinni czym prędzej się tam przenieść i podążać, niezależnie, czy prowadzi ta ddr prosto do celu, czy naokoło. Powinni do ch.. lubić te ścieżki! Powinni w imię swojego bezpieczeństwa uciekać na ścieżki, bo sam w własnego doświadczenia wiesz, że jak widzisz takiego pedalarza, to gaz do dechy i wycieraczki...
A rowerowa hałastra rozumu nie ma i psioczy. Ich rozum i ich zdrowy rozsądek podpowiada im co innego - przechodzenie 6 razy na drugą stronę nie jest ani bezpieczne, ani wygodne. Tłuczenie się po podjazdach jest zabójcze dla felg, dętek i d... Po prostu wiele tych ścieżek jest udręką, a nie zbawieniem. (Wiem, zaczął się Wielki Post.)
W takiej sytuacji, jeśli znajdujemy podstawy prawne do niekorzystania, to je wykorzystujemy. Jeśli znajdujemy luki prawne, to je wykorzystujemy. Jeśli nikt nie widzi, to czasem przekraczamy prawo - nieładnie, ale nikt na ulicy nie jest bez winy.
Czyli organizujemy pochody pierwszomajowe dla mas, a masy nieświadome politycznie, na manifestacje nie chodzą. Przecież to dla nich!
A rowerowa hałastra rozumu nie ma i psioczy. Ich rozum i ich zdrowy rozsądek podpowiada im co innego - przechodzenie 6 razy na drugą stronę nie jest ani bezpieczne, ani wygodne. Tłuczenie się po podjazdach jest zabójcze dla felg, dętek i d... Po prostu wiele tych ścieżek jest udręką, a nie zbawieniem. (Wiem, zaczął się Wielki Post.)
W takiej sytuacji, jeśli znajdujemy podstawy prawne do niekorzystania, to je wykorzystujemy. Jeśli znajdujemy luki prawne, to je wykorzystujemy. Jeśli nikt nie widzi, to czasem przekraczamy prawo - nieładnie, ale nikt na ulicy nie jest bez winy.
Czyli organizujemy pochody pierwszomajowe dla mas, a masy nieświadome politycznie, na manifestacje nie chodzą. Przecież to dla nich!
relacja w sensie trasy przejazdu z punktu A do B. Nie możesz jechać pod prąd bo tego zabraniają przepisy. Możesz zignorować fragment ścieżki, z którego nie możesz się dostać na drogę prowadzącą do punktu B - ale możesz tę ścieżkę opuścić tylko w pewnych miejscach (PdR, wyjazd z posesji, wyprofilowany zjazd na jezdnię)
Pierwszego zdania nie rozumiem. Co do włączania się do ruchu oraz przedostawania na ścieżkę, nikt nie zabrania przeprowadzać roweru przez jezdnię na piechotę, oraz cofać się do najbliższego przejścia. Nakazuje natomiast korzystać. Kwestią dyskusyjną jest jedynie, na ile rowerzysta ma prawo nie zauważyć ddr po lewej, skoro ustawodawca nie nakazuje aktywnie poszukiwać ścieżek. A z definicją kierunku chyba musimy dać sobie spokój, bo poruszamy się na innych poziomach abstrakcj, a ustawodawca na jeszcze innym.
Zrozumiałem, choć relacja w środkach komunikacji nie jest ściśle trasą, a właśnie elementem iloczynu kartezjańskiego miejsc (i miejsc), czyli relacja Gdańsk-Sopot nie definiuje czy jedziemy nad morzem, czy przez obwodnicę.
W tym sensie każda ddr napotkana może być fragmentem trasy w relacji A-B, a taka definicja kierunku obligowałaby do używania ścieżek nawet poprzecznych, o ile dałoby się jakoś dojechać. Ale oczywiście wiem, o co Ci chodzi. Kierunek, jako wcześniej wyznaczona trasa :)
W tym sensie każda ddr napotkana może być fragmentem trasy w relacji A-B, a taka definicja kierunku obligowałaby do używania ścieżek nawet poprzecznych, o ile dałoby się jakoś dojechać. Ale oczywiście wiem, o co Ci chodzi. Kierunek, jako wcześniej wyznaczona trasa :)
Napisałem wyżej, źe ustawa jest niejednoznaczna i co w niej jest kwestią interpretacji. Temat mówi o realiach, coś w rodzaju "czy zawsze jedziecie nie więcej niż 20 w strefie zamieszkania i czy zawsze respektujecie ograniczenia, gdy zostaną niezdjęte po robotach drogowych?" PORD jasno określa ograniczenia i nie na tam miejsca na interpretację. Może odpowiesz na pytanie, czy jako kierowcy bezwzględnie nie przekraczamy 90 w czasie wyprzedzania? Jak godzimy napotkanie ciężarówki jadącej 88 km/h z ograniczeniem do 90? Z kodeksu jasno wynika, że jedziemy następne 50 km z v=88 w bezpiecznej odległości od poprzednika. Co na to kierowcy z tyłu?
Brak powiązań szosy ze ścieżkami rowerowymi. Tzw. biały wiadukt na Nowej Wałowej nie jest w żadne sposób skomunikowany ze ścieżką rowerową przy tej ulicy. Tam praktycznie z ulicy nie ma jak wjechać na nią jadąc w kierunku Kanału Raduni. Z powrotem jakoś zjechać się z niej da w kierunku Zwycięstwa.
Druga sprawa Pruszcz. Tam wjazd na ścieżkę do obwodnicy miasta z ul. Grunwaldzkiej uniemożliwia krawężnik , więc trzeba zejść z roweru by się na nią dostać. Nie wspomnę już braku połączenia ścieżki wzdłuż obwodnicy z trasą wzdłuż Kanału Raduni. Tu powinna powstać kładka pieszo -rowerowa nad dk91
Druga sprawa Pruszcz. Tam wjazd na ścieżkę do obwodnicy miasta z ul. Grunwaldzkiej uniemożliwia krawężnik , więc trzeba zejść z roweru by się na nią dostać. Nie wspomnę już braku połączenia ścieżki wzdłuż obwodnicy z trasą wzdłuż Kanału Raduni. Tu powinna powstać kładka pieszo -rowerowa nad dk91
Dzięki za odzew. Nie myślałem, że taka burza z tego wyniknie. Ale to tylko obrazuje, że wiele z Was ma podobne dylematy. Jak się okazuje, jest mnóstwo absurdów ścieżkorowerowych, które zafundowali Nam ich pomysłodawcy i wykonawcy.
Mój przypadek jest taki, że gdy jest weekend, lub mam dużo czasu, to kombinuje dobierając sobie trasę by tych ścieżek nie było. Jadę 100 km i jest ok, nie ma problemu. Po mieście staram się nie jeździć. Mija się to z celem. Do dróg położonych za obwodnicą mam blisko. Z domu z Chełmu najbliższą trasę mam w stronę Kościerzyny, przez Kolbudy i Przywidz. Droga już od Kowal do ronda w Kolbudach to niemal w całości ścieżka pieszo-rowerowa, dodam, że beznadziejna. Jak ma to być porządny trening to jazda tym tworem jest czymś idiotycznym. Tak na marginesie jeszcze nie spotkałem się z drogą rowerową (poza taką, która jest częścią jezdni, ale tych jak na lekarstwo), która nadawałaby się do jazdy rowerem szosowym. Już lepiej przerzucić się na rower stacjonarny. Ale nie o to przecież chodzi. Do tej pory nieprzyjemności z jazdy szosą na tym odcinku nie miałem, poza kilkoma niecierpliwymi kierowcami. Inni na kolarzówach też tak jeżdżą.
Problem w tym, że mam świadomość, że jest to w sumie trochę nie fair w stosunku do samochodziarzy no i to tak na prawdę wykroczenie. Zazwyczaj Panowie policjanty pozdrawiali, ale zawsze może się napatoczyć taki, któremu nie przypadnie to do gustu.
W środku tygodnia, po pracy, przy małym dziecku, jakichś obowiązkach domowych tego czasu nie mam. W związku z tym 40-50 km to max. na co mogę sobie pozwolić. Mogę wybrać jakąś alternatywę, ale to wydłuży dystans i czas potrzebny na jego przebycie, czego w związku z powyższym wolałbym uniknąć.
Z Waszych wypowiedzi wynika, że nie zawsze stosujecie się do znaków i mówiąc kolokwialnie olewacie odcinki około 200 metrowe. Szukacie tras pozbawionych ścieżek. Możliwe, że będę musiał do tej opcji się przychylić ale mi się to nie uśmiecha. Sezon się zbliża, pożyjemy, zobaczymy. Tymczasem, może jeszcze dodacie w temacie coś od siebie.
Mój przypadek jest taki, że gdy jest weekend, lub mam dużo czasu, to kombinuje dobierając sobie trasę by tych ścieżek nie było. Jadę 100 km i jest ok, nie ma problemu. Po mieście staram się nie jeździć. Mija się to z celem. Do dróg położonych za obwodnicą mam blisko. Z domu z Chełmu najbliższą trasę mam w stronę Kościerzyny, przez Kolbudy i Przywidz. Droga już od Kowal do ronda w Kolbudach to niemal w całości ścieżka pieszo-rowerowa, dodam, że beznadziejna. Jak ma to być porządny trening to jazda tym tworem jest czymś idiotycznym. Tak na marginesie jeszcze nie spotkałem się z drogą rowerową (poza taką, która jest częścią jezdni, ale tych jak na lekarstwo), która nadawałaby się do jazdy rowerem szosowym. Już lepiej przerzucić się na rower stacjonarny. Ale nie o to przecież chodzi. Do tej pory nieprzyjemności z jazdy szosą na tym odcinku nie miałem, poza kilkoma niecierpliwymi kierowcami. Inni na kolarzówach też tak jeżdżą.
Problem w tym, że mam świadomość, że jest to w sumie trochę nie fair w stosunku do samochodziarzy no i to tak na prawdę wykroczenie. Zazwyczaj Panowie policjanty pozdrawiali, ale zawsze może się napatoczyć taki, któremu nie przypadnie to do gustu.
W środku tygodnia, po pracy, przy małym dziecku, jakichś obowiązkach domowych tego czasu nie mam. W związku z tym 40-50 km to max. na co mogę sobie pozwolić. Mogę wybrać jakąś alternatywę, ale to wydłuży dystans i czas potrzebny na jego przebycie, czego w związku z powyższym wolałbym uniknąć.
Z Waszych wypowiedzi wynika, że nie zawsze stosujecie się do znaków i mówiąc kolokwialnie olewacie odcinki około 200 metrowe. Szukacie tras pozbawionych ścieżek. Możliwe, że będę musiał do tej opcji się przychylić ale mi się to nie uśmiecha. Sezon się zbliża, pożyjemy, zobaczymy. Tymczasem, może jeszcze dodacie w temacie coś od siebie.
cytat z MikeZ:
>Tak na marginesie jeszcze nie spotkałem się z drogą rowerową (poza taką, która jest częścią jezdni, ale tych jak na lekarstwo), która nadawałaby się do jazdy rowerem szosowym
eee, ja znam, tędy regularnie jeżdżą nawet całe peletony nabuzowanych adrenaliną szosowców. Mimo że na równoległym asfalcie bynajmniej nie ma zakazu jazdy rowerem i jest 2m szerokości pobocze:
https://picasaweb.google.com/wpaszk/PseudoInfraRowerowa#5621489479921464802
Wystarczy, że jest asfalt, w miarę szeroko i prosto, bez idiotycznych krawężników i zakrętów od ekierki, a droga dla rowerów jest płynnie wprowadzona w drogi serwisowe. A lokalny aktywista-upierdliwiec rowerowy wywalczył, aby widoczne na zdjęciu obrzeża na poprzecznych wjazdach nadlano asfaltem na "zero". I nikomu - nawet grupce szosowców na treningu - nie przychodzi do głowy, aby jechać szosą obok.
A tu:
https://picasaweb.google.com/wpaszk/PseudoInfraRowerowa#5788150726853078386
wolałbyś jechać ciągiem pieszo-rowerowym, czy też może jezdnią dla samochodów zbudowaną z klasycznych kocich łbów? Nb. to jest... droga kategorii wojewódzkiej!
Oczywiście obydwa powyższe to tylko osobliwości-kurioza, ułamek promila z jednej wielkiej katastrofy pod tytułem "ścieżki rowerowe" :) Dla otrzeźwienia, tu kawałek świeżej, wartej kilkadziesiąt milionów PLNj inwestycji pt. "Kaszubska Marszruta":
https://picasaweb.google.com/wpaszk/PseudoInfraRowerowa#5950338888654138930
(do jazdy rowerem ma służyć to klepisko na lewo od świeżo wylanego, gładziutkiego asfaltu...)
pozdro
>Tak na marginesie jeszcze nie spotkałem się z drogą rowerową (poza taką, która jest częścią jezdni, ale tych jak na lekarstwo), która nadawałaby się do jazdy rowerem szosowym
eee, ja znam, tędy regularnie jeżdżą nawet całe peletony nabuzowanych adrenaliną szosowców. Mimo że na równoległym asfalcie bynajmniej nie ma zakazu jazdy rowerem i jest 2m szerokości pobocze:
https://picasaweb.google.com/wpaszk/PseudoInfraRowerowa#5621489479921464802
Wystarczy, że jest asfalt, w miarę szeroko i prosto, bez idiotycznych krawężników i zakrętów od ekierki, a droga dla rowerów jest płynnie wprowadzona w drogi serwisowe. A lokalny aktywista-upierdliwiec rowerowy wywalczył, aby widoczne na zdjęciu obrzeża na poprzecznych wjazdach nadlano asfaltem na "zero". I nikomu - nawet grupce szosowców na treningu - nie przychodzi do głowy, aby jechać szosą obok.
A tu:
https://picasaweb.google.com/wpaszk/PseudoInfraRowerowa#5788150726853078386
wolałbyś jechać ciągiem pieszo-rowerowym, czy też może jezdnią dla samochodów zbudowaną z klasycznych kocich łbów? Nb. to jest... droga kategorii wojewódzkiej!
Oczywiście obydwa powyższe to tylko osobliwości-kurioza, ułamek promila z jednej wielkiej katastrofy pod tytułem "ścieżki rowerowe" :) Dla otrzeźwienia, tu kawałek świeżej, wartej kilkadziesiąt milionów PLNj inwestycji pt. "Kaszubska Marszruta":
https://picasaweb.google.com/wpaszk/PseudoInfraRowerowa#5950338888654138930
(do jazdy rowerem ma służyć to klepisko na lewo od świeżo wylanego, gładziutkiego asfaltu...)
pozdro
A takie pytanie: czy ktoś już obliczył, jak budowa ścieżek rowerowych i innych wynalazków lepszych i gorszych wpłynął na zmniejszenie natężenia ruchu samochodowego?
Chyba temu miały one służyć, by ludzie zaczęli poruszać się "transportowo" rowerami po miastach? Jeśli służą w większości rekreacji to chyba jest to zbytek w zadłużonym kraju?
Dziś pod Łodzią widziałem kilka grup szosowców na jednopasmowych, zatłoczonych szosach, jadących pojedynczo w długich na kilkadziesiąt metrów zwartych kolumnach, kompletnie blokujących ruch. Uważam, że przepisy powinny jasno określać, że grupa szosowców nie powinna być liczniejsza niż 5 osób, następna grupa w odstępie 50m, wtedy nie byłoby takich sytuacji, że nie ma ich jak wyprzedzić.
Chyba temu miały one służyć, by ludzie zaczęli poruszać się "transportowo" rowerami po miastach? Jeśli służą w większości rekreacji to chyba jest to zbytek w zadłużonym kraju?
Dziś pod Łodzią widziałem kilka grup szosowców na jednopasmowych, zatłoczonych szosach, jadących pojedynczo w długich na kilkadziesiąt metrów zwartych kolumnach, kompletnie blokujących ruch. Uważam, że przepisy powinny jasno określać, że grupa szosowców nie powinna być liczniejsza niż 5 osób, następna grupa w odstępie 50m, wtedy nie byłoby takich sytuacji, że nie ma ich jak wyprzedzić.
Przepisy w chorych bantustanach, jak nasz, właśnie tak stanowią, jak sobie Towarzysz Analfabeta życzy:
PoRd, rozdalał 3 oddział 10, artykuł 32.
1. Liczba pojazdów jadących w zorganizowanej kolumnie nie może przekraczać:
-samochodów osobowych, motorowerów lub motocykli 10;
-rowerów lub wózków rowerowych 15;
-pozostałych pojazdów 5.
2. Odległość między jadącymi kolumnami nie może być mniejsza niż 500 m dla kolumn pojazdów samochodowych oraz 200 m dla kolumn pozostałych pojazdów.
Normalniejsze państwa mają to zozwiązane CIUT inaczej, np:
Straßenverkehrs-Ordnung (StVO) I. Allgemeine Verkehrsregeln §27 Verbände
(1) Für geschlossene Verbände gelten die für den gesamten Fahrverkehr einheitlich bestehenden Verkehrsregeln und Anordnungen sinngemäß. Mehr als 15 Rad Fahrende dürfen einen geschlossenen Verband bilden. Dann dürfen sie zu zweit nebeneinander auf der Fahrbahn fahren. Kinder- und Jugendgruppen zu Fuß müssen, soweit möglich, die Gehwege benutzen.
Czyli peleton Helutów ma obowiazek, a nie prawo, jechać jako zwarta grupa, nie dzielić się na światłach i nie potrzebuje do tego niczyjego z****nego pozwolenia z jakiegoś extra specjalnego arbitralnego i uznaniowego prawa o zgromadzeniach, wyłączającego wyjątkowo prawo o ruchu drogowym.
Ale pisz, pisz dajej, Towarzyszu. Ani to nie przyspieszy naszego zejścia z drzewa i odrzucenia ogonów, ani nie wypleni resztek komuny i komunistów. Ale pisz, to wolny kraj. Szybki nie jest na pewno.
PoRd, rozdalał 3 oddział 10, artykuł 32.
1. Liczba pojazdów jadących w zorganizowanej kolumnie nie może przekraczać:
-samochodów osobowych, motorowerów lub motocykli 10;
-rowerów lub wózków rowerowych 15;
-pozostałych pojazdów 5.
2. Odległość między jadącymi kolumnami nie może być mniejsza niż 500 m dla kolumn pojazdów samochodowych oraz 200 m dla kolumn pozostałych pojazdów.
Normalniejsze państwa mają to zozwiązane CIUT inaczej, np:
Straßenverkehrs-Ordnung (StVO) I. Allgemeine Verkehrsregeln §27 Verbände
(1) Für geschlossene Verbände gelten die für den gesamten Fahrverkehr einheitlich bestehenden Verkehrsregeln und Anordnungen sinngemäß. Mehr als 15 Rad Fahrende dürfen einen geschlossenen Verband bilden. Dann dürfen sie zu zweit nebeneinander auf der Fahrbahn fahren. Kinder- und Jugendgruppen zu Fuß müssen, soweit möglich, die Gehwege benutzen.
Czyli peleton Helutów ma obowiazek, a nie prawo, jechać jako zwarta grupa, nie dzielić się na światłach i nie potrzebuje do tego niczyjego z****nego pozwolenia z jakiegoś extra specjalnego arbitralnego i uznaniowego prawa o zgromadzeniach, wyłączającego wyjątkowo prawo o ruchu drogowym.
Ale pisz, pisz dajej, Towarzyszu. Ani to nie przyspieszy naszego zejścia z drzewa i odrzucenia ogonów, ani nie wypleni resztek komuny i komunistów. Ale pisz, to wolny kraj. Szybki nie jest na pewno.
Ja mam ciągle wrażenie, że scieżki służą jedynie wygonieniu rowerzystów z ulicy. Czyli są budowane z myślą o wygodzie kierowców. Zresztą można to poznać popragnieniach obu typów kierujących. Ci w autach są gorącymi zwolennikami zesłania tych na rowerach daleko od szosy, a ci na rowerach wzbraniają się przed tym. Gdyby efektem wybudowania ścieżki była głównie wygoda cyklistów, sami by tam uciekli, a automobilistom byłoby wszystko jedno, czy pedalarze męczą się wspólnie z samochodami, czy też odzyskują spokój wewnętrzny slalomując z lewej na prawą, podskakują uciesznie na przejazdach i odpoczywają co rusz prowadząc aluminiowe rumaki odcinkami specjalnie do ochłonięcia wyznaczonymi.
Słowo "ścieżka" nie występuje w PORD. Nie istnieje też kategoria prawna "po to ją zbudowali". Twoja wypowiedź to tylko Twoje wishfull thinking niemające żadnych podstaw prawnych. Dodatkowo: jest o czym dyskutować. Jedyna prawda to taka, że PORD nie rozróżnia rowerów górskich od szosowych. Reszta to ple ple.
aha czyli zbudowali g... ale muszę tym jeździć i np narażać siebie na niebezpieczeństwo bo wybudowali.A może zamiast g.,.. budować zbudowaliby coś jak należy?Wtedy zaręczam, że ludzie sami pchaliby się na taką drogę dla rowerów. Tak na marginesie to te tzw ścieżki rowerowe też obowiązują pewne zasady i wymogi tymczasem jak się spojrzy to człowiek się zastanawia kto idiotom dał dyplomy inżynierskie
Skoro już taka ładna dyskusja prawna się wywiązała, to poruszę temat jednokierunkowych ścieżek rowerowych - np. tej na wysokości KLIFu.
Czy taki twór ma jakiekolwiek podstawy prawne? Czy znaki poziome (tj. strzałki) dotyczą również DDR?
Jakoś nie mam zamiaru stać dwukrotnie na światłach (nadzwyczaj długich dodajmy) dla prawidłowego przejechania 500m odcinka po odpowiedniej stronie drogi...
Czy taki twór ma jakiekolwiek podstawy prawne? Czy znaki poziome (tj. strzałki) dotyczą również DDR?
Jakoś nie mam zamiaru stać dwukrotnie na światłach (nadzwyczaj długich dodajmy) dla prawidłowego przejechania 500m odcinka po odpowiedniej stronie drogi...
Same strzałki nic nie mówią o jednokierunkowości lub nie, jedynie o kierunku pasa. Tam są także znaki pionowe, podstawa prawna jest (gdyby na ddr nie obowiązywały znaki, to nigdy by się ona nie skończyła). Generalnie jestem za taką budową ddr, aby po każdej stronie jezdni była jednokierunkowa ddr. W przypadku dużej arterii, jaką jest Zwycięstwa, byłoby pewnym utrudnieniem dojeżdżanie do miejsc po przeciwnej stronie - trzeba by jechać jak samochodem - do pierwszej nawrotki ZA miejscem docelowym. Rower w mieście często jest używany na dystansach 0.5 - 2 km, tj. na trasach, gdzie do samochodu w ogóle nie powinniśmy wsiadać, więc i specyfika dojazdu jest nieco inna. Ale jak nie ma miejsca, to ddr jednokierunkowe są dobrym pomysłem. Z zastrzeżeniem, że jeśli mam nadrzucać 200 czy 300 metrów, to ddr powinna się ciągnąć w niezmienionej formie co najmniej przez 5 km, a jeszcze lepiej od 10. Lutego do Huciska (22km). Teraz jest 450 metrów
Tylko czy te znaki pionowe są prawomocne? Również nic podobnego nie kojarzę z kodeksu drogowego...
Ścieżki jednokierunkowe popierałbym jak najbardziej - ale takie włączone do jezdni (dodatkowy pas ruchu), a nie chodnika. To jedyna opcja żeby twór DDR w mieście miał dla mnie sens komunikacyjny... Inaczej zbyt często decyduję się na łamanie przepisów jadąc ulicą, za słabe mam nerwy na chodniki.
Ścieżki jednokierunkowe popierałbym jak najbardziej - ale takie włączone do jezdni (dodatkowy pas ruchu), a nie chodnika. To jedyna opcja żeby twór DDR w mieście miał dla mnie sens komunikacyjny... Inaczej zbyt często decyduję się na łamanie przepisów jadąc ulicą, za słabe mam nerwy na chodniki.
O warunkach technicznych, przyznam, nie słyszałem - lecz same znaki są chyba jasno określone, a takiego o jednokierunkowej DDR nie widzę... (np. http://pl.wikipedia.org/wiki/Wzory_znak%C3%B3w_i_sygna%C5%82%C3%B3w_drogowych_w_Polsce#Znaki_nakazu )
Co do dojrzałości społeczeństwa - z jednej strony to prawda, lecz jak mamy dojrzeć do sytuacji, z którymi się nie spotykamy? Myśle, że możnaby zacząć iść w ścieżki tego rodzaju, zanim będzie za późno. Z czasem dojrzejemy, a im szybciej zaczniemy się oswajać z takim rozwiązaniem tym lepiej. Poza tym, w sopocie na Armii Krajowej ścieżka idzie fragmentami po ulicy i problemów z parkującymi autami raczej nie ma ;) (no, tyle że tam są wplecione w nią parkingi...)
Co do dojrzałości społeczeństwa - z jednej strony to prawda, lecz jak mamy dojrzeć do sytuacji, z którymi się nie spotykamy? Myśle, że możnaby zacząć iść w ścieżki tego rodzaju, zanim będzie za późno. Z czasem dojrzejemy, a im szybciej zaczniemy się oswajać z takim rozwiązaniem tym lepiej. Poza tym, w sopocie na Armii Krajowej ścieżka idzie fragmentami po ulicy i problemów z parkującymi autami raczej nie ma ;) (no, tyle że tam są wplecione w nią parkingi...)
Pasy rowerowe to fantastyczna rzecz, pytanie, czy społeczeństwo dojrzało to takiej rewolucji. Samochody parkujące na tych pasach, rowerzyści zjeżdżający z nich prosto pod koła samochodów, pijani rowerzyści, sfrustrowani kierowcy... Nie mówiąc o tym, że część rowerzystów, zwanych niedzielnymi, czuje się bezpieczniej na torze oddzielonym, nawet za cenę słynnych krawężników, zresztą oni jadą 15 km/h na amortyzowanych rowerach.
Jeżeli zaczną budować pasy rowerowe przyjmę je z radością, choć wiem, że przeciwników ich użytkowania będzie tyle samo, co dzisiejszych niedoskonałych ddr, a kierowcom też nie będą w smak.
A poza miastem - pobocza asfaltowe. Tyle, że obecnie na nich leży pełno kamyków, a za białą linią jest czysto - naturalna konsekwencja ruchu samochodowego.
Jeżeli zaczną budować pasy rowerowe przyjmę je z radością, choć wiem, że przeciwników ich użytkowania będzie tyle samo, co dzisiejszych niedoskonałych ddr, a kierowcom też nie będą w smak.
A poza miastem - pobocza asfaltowe. Tyle, że obecnie na nich leży pełno kamyków, a za białą linią jest czysto - naturalna konsekwencja ruchu samochodowego.
Bo to nie o kodeks drogowy chodzi, a o rozporządzenie ministra:
http://dziennikustaw.gov.pl/du/2003/s/220/2181/D2003220218102.pdf
Z tego można wyczytać takie dziwy, że w głowie się nie mieści, np to, że znak C13/16 de facto oznacza ddpir z rozdzielonym ruchem (a nie ddr i ddp), czyli , że jest pas, który obliguje rowerzystę do skorzystania, ale, że na takiej drodze rowerzysta w myśl art.13 PORD ma obowiązek ustąpienia pieszemu (choć pieszy nie ma prawa chodzić po tym pasie). Kto to pisał?
http://dziennikustaw.gov.pl/du/2003/s/220/2181/D2003220218102.pdf
Z tego można wyczytać takie dziwy, że w głowie się nie mieści, np to, że znak C13/16 de facto oznacza ddpir z rozdzielonym ruchem (a nie ddr i ddp), czyli , że jest pas, który obliguje rowerzystę do skorzystania, ale, że na takiej drodze rowerzysta w myśl art.13 PORD ma obowiązek ustąpienia pieszemu (choć pieszy nie ma prawa chodzić po tym pasie). Kto to pisał?
teraz widzę (dziwne, że poprzednio nie widziałem, błogosławieni którzy itd... )
Samo rozporządzenie mam (wożę nawet w sakwie wydrukowany i zalaminowany passus o znakach z prawej strony, już raz mi to oszczędziło mandatu, choć nie oszczędziło straty czasu i nerwów) ale załączników nie znałem. Gratuluję wam znajomości prawa.
Podzielam wasze słuszne przerażenie bezdenną głupotą tych nie znających realiów pierdzistołków z otłuszczonymi mózgami i hemoroidami od fury, którzy wpisali tę stówę (pomnożona przez naszą liczbę) w swój plan budżetowy, a te kilka trupów rocznie więcej w plan "nadwykonań" SORów, pogotowi i urazówek. Wkurzające.
Samo rozporządzenie mam (wożę nawet w sakwie wydrukowany i zalaminowany passus o znakach z prawej strony, już raz mi to oszczędziło mandatu, choć nie oszczędziło straty czasu i nerwów) ale załączników nie znałem. Gratuluję wam znajomości prawa.
Podzielam wasze słuszne przerażenie bezdenną głupotą tych nie znających realiów pierdzistołków z otłuszczonymi mózgami i hemoroidami od fury, którzy wpisali tę stówę (pomnożona przez naszą liczbę) w swój plan budżetowy, a te kilka trupów rocznie więcej w plan "nadwykonań" SORów, pogotowi i urazówek. Wkurzające.
Wyobraź sobie, że jedziesz spokojnie drogą i nagle masz nakaz jazdy równoległą gruntówką, która pojawia się znikąd i idzie w cholerę.
Absurd tych krótkich odcinków polega na tym, że przez kilkadziesiąt km normalnie jedziesz szosą, a tu nagle na 200-300m każą ci zjeżdżać na chodnik (inaczej tych tworów nie da się nazwać), bo ktoś sobie ubzdurał, że w miejscowości jazda rowerem po jezdni jest niebezpieczna lub chciał się po prostu wykazać.
Rozumiem, że dla ludzi na co dzień korzystających z tych ścieżek jest to jakieś ułatwienie, dlatego powinno stosować się takie oznakowanie, żeby jazda nie była obligatoryjna. Szybko jadący i pewnie się czujący na jezdni nie muszą skakać z lewa na prawo po chodnikach, mniej pewni siebie lub wolno jadący mogą skorzystać z trasy poza jezdnią.
Odnośnie alternatywnej trasy, czasami trudno taką znaleźć, bo jest to nadkładanie sporej ilości kilometrów lub wjazd na drogi gruntowe czy w las.
Absurd tych krótkich odcinków polega na tym, że przez kilkadziesiąt km normalnie jedziesz szosą, a tu nagle na 200-300m każą ci zjeżdżać na chodnik (inaczej tych tworów nie da się nazwać), bo ktoś sobie ubzdurał, że w miejscowości jazda rowerem po jezdni jest niebezpieczna lub chciał się po prostu wykazać.
Rozumiem, że dla ludzi na co dzień korzystających z tych ścieżek jest to jakieś ułatwienie, dlatego powinno stosować się takie oznakowanie, żeby jazda nie była obligatoryjna. Szybko jadący i pewnie się czujący na jezdni nie muszą skakać z lewa na prawo po chodnikach, mniej pewni siebie lub wolno jadący mogą skorzystać z trasy poza jezdnią.
Odnośnie alternatywnej trasy, czasami trudno taką znaleźć, bo jest to nadkładanie sporej ilości kilometrów lub wjazd na drogi gruntowe czy w las.
to rower się nie nadaje czy infrastruktura to g,,wno robione przez d**ili?Prosty przykład chcę dojechać sobie rowerem na Hel. Od Władysławowa do Juraty idzie pięknie aż tu nagle za Juratą jakiś idiota i czub ostatni stworzył ścieżkę a raczej klepisko z ubitego tłucznia szutru i resztek betonu ścieżynka przypominająca tor do off roadu i rowery szosowe.To nie rower się nie nadaje tylko to g...wno nie nadaje się do użytkowania.To ma robić za alternatywę jezdni a jest czym?Jakimś leśnym duktem?Proszę bardzo jeśli ktoś lubi leśne dukty kupuje rower na laczach 29 cali szerokość 2,2 cala i jest ok ale już trasa do Gdańska w całości pokonana rowerem w jedną i w drugą stronę to szosówka chyba lepiej się nadaje do łykania kilometrów i nie męczenia się na siodełku przez 10 godzin niż rowerek na grubaśnych balonach z malutką korbą? Mało które sportowe auto uniemożliwia jakąkolwiek jazdę i mało jest dróg o standardzie wojewódzkiej gminnej czy krajowej które byłby w takim stanie że auto niżej zawieszone nie pojedzie chyba że mówisz o bolidzie F1 ale ten słabo się nadaje do czegokolwiek innego niż wyścig F1
No własnie, jak jest korek na drodze, to mogę jechac samochodem po ścieżce rowerowej?, chyba zacznę jezdzić, jestem ciekaw Waszej reakcji i tych wsciekłych postów na różnych forach. Pozdrowienia dla kretyna na rowerze co jechał ulicą Miszewskiego obok scieżki rowerowej..., następnym razem postaram się odpowiednio cię potraktować (pięścią)
Pięścią powiadasz?
Czy Ty przypadkiem nie jesteś z Pabianic?
Rozumiem, że jeśli Policja złapie Ciebie na jakimś wykroczeniu, to też ma pięścią wymierzyć karę?
Tak się tylko zastanawiam, skąd w Tobie taka agresja? Byłeś bity za karę w dzieciństwie, czy też to z powodu jakiś innych problemów? Pytam serio, bo jestem ciekaw, dlaczego tak mało istotny incydent powoduje, że chcesz kogoś bić i nazywasz kretynem nie znając go.
Czy Ty przypadkiem nie jesteś z Pabianic?
Rozumiem, że jeśli Policja złapie Ciebie na jakimś wykroczeniu, to też ma pięścią wymierzyć karę?
Tak się tylko zastanawiam, skąd w Tobie taka agresja? Byłeś bity za karę w dzieciństwie, czy też to z powodu jakiś innych problemów? Pytam serio, bo jestem ciekaw, dlaczego tak mało istotny incydent powoduje, że chcesz kogoś bić i nazywasz kretynem nie znając go.
Nie wiem czy już się pojawiło na forum ale jest wyrok i to z naszego podwórka odnośnie wyimaginowanego obowiązku poruszania się drogą dla pieszych i rowerów:
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-rowerzysta-wygrywa-z-policja-przed-sadem-bo-sciezka-rowerowa,nId,2160783
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-rowerzysta-wygrywa-z-policja-przed-sadem-bo-sciezka-rowerowa,nId,2160783
Wytnij info o tym jaki był rok z mojej wypowiedzi - wszystko inne się zgadza.
W pewnie źle pamiętam, ale coś mi się kojarzy, że na początku września prawo się zmieniło w 2015, co również jest napisane w art.
"po sierpniu 2015 roku weszło w życie rozporządzenie, na bazie którego to policji sąd mógłby przyznać dziś rację"
Więc jeszcze raz: dziś jest inaczej niż w momencie którym koleś jechał na rowerze.
W pewnie źle pamiętam, ale coś mi się kojarzy, że na początku września prawo się zmieniło w 2015, co również jest napisane w art.
"po sierpniu 2015 roku weszło w życie rozporządzenie, na bazie którego to policji sąd mógłby przyznać dziś rację"
Więc jeszcze raz: dziś jest inaczej niż w momencie którym koleś jechał na rowerze.
Tak, bo jest oddzielona od innych dróg lub jezdni. Chodnik wg art 2.9 jest częścią drogi przeznaczoną do ruchu pieszych, ale drogą nie jest, więc ddr nie musi być wydzielana za pomocą (...) od chodnika, a jedynie od innych dróg i jezdni. Zatem, gdyby obok ddr prowadziła droga dla pieszych (niezdefiniowana, ale używana w innym kontekście niż chodnik), to można by się kłócić.
Pytanie oczywiście, czy droga dla pieszych jest drogą, bo droga dla rowerów drogą jest. Droga może składać się z innych dróg.
Wiem, ze pokręcone, ale to, że nie musi być oddzielania konstrukcyjnego "ścieżki" od chodnika, by ta "ścieżka" była ddr jest dość jasne. Biała linia może stanowić granicę ddr od chodnika, a od jezdni już tak, bo to zapisano w 2.5
Pytanie oczywiście, czy droga dla pieszych jest drogą, bo droga dla rowerów drogą jest. Droga może składać się z innych dróg.
Wiem, ze pokręcone, ale to, że nie musi być oddzielania konstrukcyjnego "ścieżki" od chodnika, by ta "ścieżka" była ddr jest dość jasne. Biała linia może stanowić granicę ddr od chodnika, a od jezdni już tak, bo to zapisano w 2.5
Rozporządzenie z 7 września 2015:
9) § 37 otrzymuje brzmienie:
§ 37. 1. Znak C-13 droga dla rowerów oznacza drogę przeznaczoną dla kierujących rowerami, którzy są
obowiązani do korzystania z tej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni poruszają się lub zamierzają
skręcić.
2. Nakaz wyrażony znakiem C-13 obowiązuje do odwołania albo do:
1) miejsca umieszczenia znaku B-1, B-9, C-16, D-40,
2) najbliższego skrzyżowania.
3. Znak C-13a koniec drogi dla rowerów oznacza koniec drogi przeznaczonej dla kierujących rowerami.;
10) w § 39 po ust. 1 dodaje się ust. 1a w brzmieniu:
1a. Nakaz wyrażony znakiem C-16 obowiązuje do odwołania albo do miejsca umieszczenia znaku B-41, C-13
albo D-40.;
11) § 40 otrzymuje brzmienie:
§ 40. 1. Umieszczone na jednej tarczy symbole znaków C-13 i C-16 oddzielone kreską poziomą oznaczają, że
droga jest przeznaczona dla pieszych i kierujących rowerami. Kierujący rowerami są obowiązani do korzystania z tak
oznakowanej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni poruszają się lub zamierzają skręcić. Ruch
pieszych i rowerów odbywa się na całej powierzchni tak oznaczonej drogi.
2. Umieszczone na jednej tarczy symbole znaków C-13 i C-16 oddzielone kreską pionową oznaczają drogę dla
rowerów i drogę dla pieszych położone obok siebie, odpowiednio po stronach wskazanych na znaku. Kierujący rowerami
są obowiązani do korzystania z tak oznakowanej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni
poruszają się lub zamierzają skręcić.
3. Przepisy ust. 1 i 2, § 37 ust. 2 i 3 oraz § 39 ust. 1a i 2 stosuje się odpowiednio dla oznaczania końca drogi dla
pieszych i kierujących rowerami oraz końca drogi dla rowerów i drogi dla pieszych położonych obok siebie, przy
czym znak C-13/C-16 jest odwoływany również znakami C-13 albo C-16.;
To zamknęło dyskusję na temat kreski poziomej i pionowej.
Po prawe/lewej, oraz "kierunek" pozostają otwarte.
9) § 37 otrzymuje brzmienie:
§ 37. 1. Znak C-13 droga dla rowerów oznacza drogę przeznaczoną dla kierujących rowerami, którzy są
obowiązani do korzystania z tej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni poruszają się lub zamierzają
skręcić.
2. Nakaz wyrażony znakiem C-13 obowiązuje do odwołania albo do:
1) miejsca umieszczenia znaku B-1, B-9, C-16, D-40,
2) najbliższego skrzyżowania.
3. Znak C-13a koniec drogi dla rowerów oznacza koniec drogi przeznaczonej dla kierujących rowerami.;
10) w § 39 po ust. 1 dodaje się ust. 1a w brzmieniu:
1a. Nakaz wyrażony znakiem C-16 obowiązuje do odwołania albo do miejsca umieszczenia znaku B-41, C-13
albo D-40.;
11) § 40 otrzymuje brzmienie:
§ 40. 1. Umieszczone na jednej tarczy symbole znaków C-13 i C-16 oddzielone kreską poziomą oznaczają, że
droga jest przeznaczona dla pieszych i kierujących rowerami. Kierujący rowerami są obowiązani do korzystania z tak
oznakowanej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni poruszają się lub zamierzają skręcić. Ruch
pieszych i rowerów odbywa się na całej powierzchni tak oznaczonej drogi.
2. Umieszczone na jednej tarczy symbole znaków C-13 i C-16 oddzielone kreską pionową oznaczają drogę dla
rowerów i drogę dla pieszych położone obok siebie, odpowiednio po stronach wskazanych na znaku. Kierujący rowerami
są obowiązani do korzystania z tak oznakowanej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni
poruszają się lub zamierzają skręcić.
3. Przepisy ust. 1 i 2, § 37 ust. 2 i 3 oraz § 39 ust. 1a i 2 stosuje się odpowiednio dla oznaczania końca drogi dla
pieszych i kierujących rowerami oraz końca drogi dla rowerów i drogi dla pieszych położonych obok siebie, przy
czym znak C-13/C-16 jest odwoływany również znakami C-13 albo C-16.;
To zamknęło dyskusję na temat kreski poziomej i pionowej.
Po prawe/lewej, oraz "kierunek" pozostają otwarte.
Art. 2. 1) wymienia z czego jest złożona droga, chodnik i droga dla pieszych są wymieniane oddzielnie, więc DDP na pewno nie jest chodnikiem, a samodzielną drogą może być tak samo jak DDR.
Mnie ciekawi na ile można olać DDR/DDRiP jeżeli są źle oznakowane, czyli znak stoi po lewej stronie DDR/DDRiP. Czasami wygląda to kuriozalnie, tak jakby ruch pieszy i rowerowy miał się odbywać po jezdni:
https://lh3.googleusercontent.com/2lRrrEhIPGmXJ5bBjzSFvQwK9eXelhzi1d_z9KqKGq79zh8GUTSO6zfHOIsaK9stcPzagVyX6z30Eg=w2560-h1440-no
Mnie ciekawi na ile można olać DDR/DDRiP jeżeli są źle oznakowane, czyli znak stoi po lewej stronie DDR/DDRiP. Czasami wygląda to kuriozalnie, tak jakby ruch pieszy i rowerowy miał się odbywać po jezdni:
https://lh3.googleusercontent.com/2lRrrEhIPGmXJ5bBjzSFvQwK9eXelhzi1d_z9KqKGq79zh8GUTSO6zfHOIsaK9stcPzagVyX6z30Eg=w2560-h1440-no
a czy np rozporządzenie może stać w sprzeczności z artykułami ustawy?W prawie o ruchu drogowym jest mowa o obowiązku jazdy drogą dla rowerów lub pasem rowerowym. Droga rowerowa i pas mają swoje umocowanie prawne i muszą spełniać pewne wymogi formalne i budowlane. Prosty przykład droga rowerowa musi być konstrukcyjnie oddzielona od ruchu pieszego za pomocą np szerszego pasa trawy bądź murku lub barierek etc musi mieć odpowiednią szerokość -2m dla dwukierunkowych 1m dla jednokierunkowych, musi mieć wjazd i zjazd na jezdnię tam gdzie się zaczyna lub kończy.Teraz jak zwykły chodnik pełen pieszych może spełniać warunki ustawowe dla drogi rowerowej?Nie spełnia więc ten poj..b minister jest d**ilem i idiotą i wymyśla rozporządzenia stojące w sprzeczności z ustawą. Dlaczego ja jako obywatel mam się stosować do wy*ygów takiego d**ila?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rozporz%C4%85dzenie
Rozporządzenie nie może być sprzeczne z ustawą, a ustawa z konstytucją. Oczywiście w warunkach teoretycznych. W rzeczywistości zapłacisz mandat bo ustawa i rozporządzenie to gadki posłów, czy urzędników ministerialnych przy herbatce, a do prerogatyw policjanta należy pilnowanie przestrzegania prawa i ściganie przestępców.
Rozporządzenie nie może być sprzeczne z ustawą, a ustawa z konstytucją. Oczywiście w warunkach teoretycznych. W rzeczywistości zapłacisz mandat bo ustawa i rozporządzenie to gadki posłów, czy urzędników ministerialnych przy herbatce, a do prerogatyw policjanta należy pilnowanie przestrzegania prawa i ściganie przestępców.
Literalnie biorąc ten mój tekst, wychodzi, że akceptuję też gadki posłów przy herbatce na sali posiedzeń w czasie prac nad ustawami, olewanie prawa stanowionego i wyższość interpretacji stróża porządku nad interpretacjami sądów :) Czyli jestem za pałowaniem, bo policjantowi się nie spodobałem.
Co do użycia "prerogatywy", to rzeczywiście nieszczęśliwie, choć sprawdziłem _przed_ napisaniem i stwierdziłem, że będzie tym bardziej absurdalnie. Wychodzi na to, że rowery, to śmiertelnie poważna sprawa.
Ty wyluzuj, a ja się powstrzymam.
Co do użycia "prerogatywy", to rzeczywiście nieszczęśliwie, choć sprawdziłem _przed_ napisaniem i stwierdziłem, że będzie tym bardziej absurdalnie. Wychodzi na to, że rowery, to śmiertelnie poważna sprawa.
Ty wyluzuj, a ja się powstrzymam.
Nie ma takiej możliwości, żebym zniszczyła swój rower na pseudo ścieżce. Zawsze ale to zawsze jadę na drodze mimo, że obok jest niby ścieżka i takie niby ścieżki znajdują się zazwyczaj przy niby drogach więc kierowców zdarza mi się wyprzedzać. Policja musiałaby mnie zatrzymać, a raczej ciężko zatrzymać kogoś jak samemu ledwie się człapie po tych dziurawkach.